Od lata 1938 roku trwały polskie przygotowania do ewentualnego zajęcia Zaolzia.
W styczniu 1938 roku minister Beck w przemówieniu wygłoszonym na komisji spraw zagranicznych Sejmu omawiając sytuację międzynarodową wspomniał o trudnym położeniu Polaków na Śląsku Cieszyńskim. „Rozbieżność między deklaracjami a stanem faktycznym – mówił – na tym terenie jest bardzo znaczna. Będziemy musieli z wielką czujnością patrzeć na to, czy rząd praski istotnie zamierza kontynuować politykę nieżyczliwą wobec Polaków w Czechosłowacji, gdyż to zmusza nas do bardzo daleko idącej rezerwy”.
Anschluss Austrii, przeprowadzony przez Hitlera trzy miesiące później, pogorszył zdecydowanie położenie strategiczne Czechosłowacji, która została otoczona z trzech stron przez hitlerowskie Niemcy. Jednocześnie Niemcy sudeccy zaczęli domagać się licznych ustępstw ze strony rządu w Pradze.
W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Daily Mail” z 21 marca 1938 roku Józef Beck oświadczył, iż Polska żąda „równouprawnienia naszych interesów, o ile rząd praski zdecyduje się czynić jakiekolwiek koncesje na rzecz innych (…). Jeśliby (…) państwo czechosłowackie (…) miało zamiar zrewidować swoją politykę czy swój ustrój przez szersze uwzględnienie interesów jakiejś grupy narodowościowej, to nie możemy dopuścić, ażeby grupa polska zamieszkująca zwarcie terytorium graniczące z nami była gorzej traktowana niż jakakolwiek inna”.
Równocześnie z inspiracji Warszawy doszło w marcu 1938 roku do utworzenia Związku Polaków w Czechosłowacji, który stawiał sobie za cel walkę o równouprawnienie oraz „autonomię narodowościową” Polaków. Strona polska wznowiła także działalność wywiadowczą na terenie Śląska Cieszyńskiego.
W dniu 9 maja 1938 roku Komitet Porozumiewawczy Stronnictw Polskich w Czechosłowacji w specjalnej odezwie zażądał zwrotu stanu posiadania ludności polskiej z 1918 roku oraz przyznania Polakom autonomii. Ponadto domagano się „bezpośredniego i decydującego wpływu ludności polskiej na politykę socjalną i uregulowania czynności stowarzyszeń, swobody życia kulturalnego i narodowego, tudzież prawa bezpośredniej decyzji co do polityki wychowawczej na wszystkich obszarach w Czechosłowacji zamieszkałych przez Polaków.
W prasie polskiej ukazywało się coraz więcej krytycznych wobec Czechosłowacji komentarzy. „Akcja eksterminacyjna w stosunku do polskiego życia narodowego nad Olzą, – alarmowała „Gazeta Polska” – obejmująca wszelkie jego przejawy, prowadzona jest systematycznie nadal (…) opinia polska będzie stale i z całą uwagą śledziła poczynania rządu czechosłowackiego”.
Coraz częściej pojawiał się postulat zwrotu części Śląska Cieszyńskiego, zagarniętego przez Czechów na początku 1919 roku. „Czy jednak Czesi są na tyle mądrzy politycznie, by przez dobrowolny zwrot ziem polskich i węgierskich – pisała „Polska Zachodnia” – polepszyć sobie sytuację polityczno-militarną wobec Niemiec, to inna sprawa. Sądzimy raczej, że Czesi, którzy rozumem politycznym nigdy się nie odznaczali i obecnie na mądrość zdobyć się nie potrafią, prowokując wydarzenia, które mogą tragicznie zaważyć na losach Czechosłowacji”.
Gdy w lipcu przedstawiciele Partii Niemców Sudeckich odrzucili kompromisowy projekt rozwiązania problemu narodowościowego, Związek Polaków w Czechosłowacji zrobił to samo, domagając się autonomii Zaolzia.
Po aresztowaniach polskich działaczy na Śląsku Cieszyńskim znacznie pogorszyły się nastroje wśród Polaków, którzy podkreślali, iż „bezczelność szowinistów czeskich nic nie straciła na kolorze. I w życiu codziennym, i w prasie przybiera to niesłychanie zaczepny w stosunku do Polski i ministrów, nie szczędząc naczelnego wodza”.
Na początku września 1938 roku państwo czechosłowackie przedstawiane było w polskiej prasie jako pogrążone w całkowitym chaosie i chylące się ku upadkowi. Informowano o zamknięciu praskiej giełdy i szeregu banków, o masowym wykupywaniu żywności przez mieszkańców czeskich miast.
Równocześnie strona polska przygotowywała się do wsparcia ewentualnego powstania Polaków na Zaolziu. Wojskowe kierownictwo operacji mieściło się w Bielsku, natomiast polityczne w Katowicach.
W połowie września 1938 roku z inicjatywy Jana Bociańskiego, wicekonsula polskiego w Morawskiej Ostrawie, utworzono Sekcję Młodych w Związku Polaków w Czechosłowacji. W dogodnym momencie jej członkowie mieli przejąć inicjatywę i stanąć na czele polskiego powstania. Mieli oni przejść na stronę polską i dotrzeć do obozu w Hermanicach pod Ustroniem, gdzie zamierzano zorganizować partyzancki oddział „Zaolzie”. Plany te zostały opracowane na polecenie szefa Sztabu Głównego gen. Wacława Stachiewicza. Mobilizacją objęto także mieszkańców polskiej części Śląska Cieszyńskiego.
Na Śląsku Cieszyńskim wyczuwało się ogromne napięcie. „Obywatele naszej gminy – wspominał Henryk Trzaskalik – żyli w ciągłym podnieceniu. Co dzień, co godzina nadchodziły nowe wiadomości, czasem sprzeczne, podawane z ust do ust, bo gazety polskie były konfiskowane, a radia zabrane. Niektórzy co bojaźliwszy pakowali swoje rzeczy i chcieli z rodzinami opuszczać nasz teren i schronić się w ustronniejsze miejsce – chociażby i w góry”.
Wśród Polaków powszechne były obawy co zachowania Czechów. „Po Górnej Suchej – wspominał dalej Trzaskalik - rozeszła się pocztą pantoflową wiadomość, że tutejsi Czesi zostali uzbrojeni w broń palną, aby w razie czego mogli zaatakować Polaków. Prawdą jest, że do czeskiej szkoły nocą przywieziono autami ciężarowymi duże skrzynie i tam je złożono. Wszystkie te ruchy działy się nocą chronione ciemnością przed okiem tutejszych mieszkańców”.
Po wystosowaniu w dniu 19 września 1938 roku przez rządy Francji i Wielkiej Brytanii noty z żądaniem przekazania przez Pragę Niemcom terenów z większością niemiecką „Gazeta Polska” opublikowała na pierwszej stronie artykuł, w którym zaznaczono, iż „sztuczny twór państwowy, jakim jest Czechosłowacja, wymaga daleko idącej przebudowy, gdyż w przeciwnym razie republika ta stanie się niebezpiecznym ogniskiem zagrażającym pokojowi europejskiemu. Utrzymanie przemocą w granicach obecnego państwa szeregu narodowości (…) stworzyło w Czechosłowacji warunki dla tych narodowości nie do zniesienia”.
Tego samego dnia w Katowicach zorganizowano wielotysięczny wiec ludności Śląska, w trakcie którego zwrócono się do władz polskich „domagając się podjęcia wszelkich kroków i użycia całej mocy, by sprawiedliwości stało się zadość i Śląsk Zaolziański został bezzwłocznie Rzeczypospolitej Polskiej zwrócony”.
Pomimo dezaprobaty dla tych działań ze strony Paryża i Londynu polski rząd nie zamierzał zawracać z raz obranej drogi i w dniu 21 września wypowiedział polsko-czechosłowacką umowę o mniejszościach narodowych z kwietnia 1925 roku, a minister Beck zażądał od Pragi, by w sposób równoprawny potraktowała polskie roszczenia dotyczące Zaolzia.
Jednocześnie w dniu 22 września 1938 roku gen. Stachiewicz polecił szefowi II Oddziału płk Pełczyńskiemu przerzucić na teren Zaolzia polskie oddziału bojowe. Do pierwszych akcji tych oddziałów, dowodzonych przez mjra Ankersteina doszło w dniu 24 września.
CDN.
W styczniu 1938 roku minister Beck w przemówieniu wygłoszonym na komisji spraw zagranicznych Sejmu omawiając sytuację międzynarodową wspomniał o trudnym położeniu Polaków na Śląsku Cieszyńskim. „Rozbieżność między deklaracjami a stanem faktycznym – mówił – na tym terenie jest bardzo znaczna. Będziemy musieli z wielką czujnością patrzeć na to, czy rząd praski istotnie zamierza kontynuować politykę nieżyczliwą wobec Polaków w Czechosłowacji, gdyż to zmusza nas do bardzo daleko idącej rezerwy”.
Anschluss Austrii, przeprowadzony przez Hitlera trzy miesiące później, pogorszył zdecydowanie położenie strategiczne Czechosłowacji, która została otoczona z trzech stron przez hitlerowskie Niemcy. Jednocześnie Niemcy sudeccy zaczęli domagać się licznych ustępstw ze strony rządu w Pradze.
W wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Daily Mail” z 21 marca 1938 roku Józef Beck oświadczył, iż Polska żąda „równouprawnienia naszych interesów, o ile rząd praski zdecyduje się czynić jakiekolwiek koncesje na rzecz innych (…). Jeśliby (…) państwo czechosłowackie (…) miało zamiar zrewidować swoją politykę czy swój ustrój przez szersze uwzględnienie interesów jakiejś grupy narodowościowej, to nie możemy dopuścić, ażeby grupa polska zamieszkująca zwarcie terytorium graniczące z nami była gorzej traktowana niż jakakolwiek inna”.
Równocześnie z inspiracji Warszawy doszło w marcu 1938 roku do utworzenia Związku Polaków w Czechosłowacji, który stawiał sobie za cel walkę o równouprawnienie oraz „autonomię narodowościową” Polaków. Strona polska wznowiła także działalność wywiadowczą na terenie Śląska Cieszyńskiego.
W dniu 9 maja 1938 roku Komitet Porozumiewawczy Stronnictw Polskich w Czechosłowacji w specjalnej odezwie zażądał zwrotu stanu posiadania ludności polskiej z 1918 roku oraz przyznania Polakom autonomii. Ponadto domagano się „bezpośredniego i decydującego wpływu ludności polskiej na politykę socjalną i uregulowania czynności stowarzyszeń, swobody życia kulturalnego i narodowego, tudzież prawa bezpośredniej decyzji co do polityki wychowawczej na wszystkich obszarach w Czechosłowacji zamieszkałych przez Polaków.
W prasie polskiej ukazywało się coraz więcej krytycznych wobec Czechosłowacji komentarzy. „Akcja eksterminacyjna w stosunku do polskiego życia narodowego nad Olzą, – alarmowała „Gazeta Polska” – obejmująca wszelkie jego przejawy, prowadzona jest systematycznie nadal (…) opinia polska będzie stale i z całą uwagą śledziła poczynania rządu czechosłowackiego”.
Coraz częściej pojawiał się postulat zwrotu części Śląska Cieszyńskiego, zagarniętego przez Czechów na początku 1919 roku. „Czy jednak Czesi są na tyle mądrzy politycznie, by przez dobrowolny zwrot ziem polskich i węgierskich – pisała „Polska Zachodnia” – polepszyć sobie sytuację polityczno-militarną wobec Niemiec, to inna sprawa. Sądzimy raczej, że Czesi, którzy rozumem politycznym nigdy się nie odznaczali i obecnie na mądrość zdobyć się nie potrafią, prowokując wydarzenia, które mogą tragicznie zaważyć na losach Czechosłowacji”.
Gdy w lipcu przedstawiciele Partii Niemców Sudeckich odrzucili kompromisowy projekt rozwiązania problemu narodowościowego, Związek Polaków w Czechosłowacji zrobił to samo, domagając się autonomii Zaolzia.
Po aresztowaniach polskich działaczy na Śląsku Cieszyńskim znacznie pogorszyły się nastroje wśród Polaków, którzy podkreślali, iż „bezczelność szowinistów czeskich nic nie straciła na kolorze. I w życiu codziennym, i w prasie przybiera to niesłychanie zaczepny w stosunku do Polski i ministrów, nie szczędząc naczelnego wodza”.
Na początku września 1938 roku państwo czechosłowackie przedstawiane było w polskiej prasie jako pogrążone w całkowitym chaosie i chylące się ku upadkowi. Informowano o zamknięciu praskiej giełdy i szeregu banków, o masowym wykupywaniu żywności przez mieszkańców czeskich miast.
Równocześnie strona polska przygotowywała się do wsparcia ewentualnego powstania Polaków na Zaolziu. Wojskowe kierownictwo operacji mieściło się w Bielsku, natomiast polityczne w Katowicach.
W połowie września 1938 roku z inicjatywy Jana Bociańskiego, wicekonsula polskiego w Morawskiej Ostrawie, utworzono Sekcję Młodych w Związku Polaków w Czechosłowacji. W dogodnym momencie jej członkowie mieli przejąć inicjatywę i stanąć na czele polskiego powstania. Mieli oni przejść na stronę polską i dotrzeć do obozu w Hermanicach pod Ustroniem, gdzie zamierzano zorganizować partyzancki oddział „Zaolzie”. Plany te zostały opracowane na polecenie szefa Sztabu Głównego gen. Wacława Stachiewicza. Mobilizacją objęto także mieszkańców polskiej części Śląska Cieszyńskiego.
Na Śląsku Cieszyńskim wyczuwało się ogromne napięcie. „Obywatele naszej gminy – wspominał Henryk Trzaskalik – żyli w ciągłym podnieceniu. Co dzień, co godzina nadchodziły nowe wiadomości, czasem sprzeczne, podawane z ust do ust, bo gazety polskie były konfiskowane, a radia zabrane. Niektórzy co bojaźliwszy pakowali swoje rzeczy i chcieli z rodzinami opuszczać nasz teren i schronić się w ustronniejsze miejsce – chociażby i w góry”.
Wśród Polaków powszechne były obawy co zachowania Czechów. „Po Górnej Suchej – wspominał dalej Trzaskalik - rozeszła się pocztą pantoflową wiadomość, że tutejsi Czesi zostali uzbrojeni w broń palną, aby w razie czego mogli zaatakować Polaków. Prawdą jest, że do czeskiej szkoły nocą przywieziono autami ciężarowymi duże skrzynie i tam je złożono. Wszystkie te ruchy działy się nocą chronione ciemnością przed okiem tutejszych mieszkańców”.
Po wystosowaniu w dniu 19 września 1938 roku przez rządy Francji i Wielkiej Brytanii noty z żądaniem przekazania przez Pragę Niemcom terenów z większością niemiecką „Gazeta Polska” opublikowała na pierwszej stronie artykuł, w którym zaznaczono, iż „sztuczny twór państwowy, jakim jest Czechosłowacja, wymaga daleko idącej przebudowy, gdyż w przeciwnym razie republika ta stanie się niebezpiecznym ogniskiem zagrażającym pokojowi europejskiemu. Utrzymanie przemocą w granicach obecnego państwa szeregu narodowości (…) stworzyło w Czechosłowacji warunki dla tych narodowości nie do zniesienia”.
Tego samego dnia w Katowicach zorganizowano wielotysięczny wiec ludności Śląska, w trakcie którego zwrócono się do władz polskich „domagając się podjęcia wszelkich kroków i użycia całej mocy, by sprawiedliwości stało się zadość i Śląsk Zaolziański został bezzwłocznie Rzeczypospolitej Polskiej zwrócony”.
Pomimo dezaprobaty dla tych działań ze strony Paryża i Londynu polski rząd nie zamierzał zawracać z raz obranej drogi i w dniu 21 września wypowiedział polsko-czechosłowacką umowę o mniejszościach narodowych z kwietnia 1925 roku, a minister Beck zażądał od Pragi, by w sposób równoprawny potraktowała polskie roszczenia dotyczące Zaolzia.
Jednocześnie w dniu 22 września 1938 roku gen. Stachiewicz polecił szefowi II Oddziału płk Pełczyńskiemu przerzucić na teren Zaolzia polskie oddziału bojowe. Do pierwszych akcji tych oddziałów, dowodzonych przez mjra Ankersteina doszło w dniu 24 września.
CDN.
(1)