Gdy wczoraj wracałam z mężem do domu, powiedziałam mu o planach PiS związanych z powiększeniem Warszawy, m.in., o nasze urocze podwarszawskie miasteczko. Tak - to samo, do którego kilka lat temu uciekliśmy ze stolicy w poszukiwaniu przestrzeni i widoków. Mąż najpierw przez chwilę nie dowierzał, a potem wyrzucił z siebie przez zaciśnięte zęby: - Jak to, to już NIGDY nie dostaną mojego głosu! ... - A opotem nastąpiła długa tyrada, z którą, niestety, muszę się zgodzić w całej rozciągłości.
Prawo i Sprawiedliwość przejęło rządy nad Polską z hasłem o pokorze na ustach, ale z butą w sercu: bo też trzeba przyznać, że po roku rządów PO-PSL o wiele bardziej liczyło się z opinią publiczną. Przecież ludzie ich za to ZNIENAWIDZĄ! Warsiawka nie chce powiększania stolicy o wiochę, bo przecież sama się stamtąd wywodzi, więc po co jej konkurencja? ... A my - okoliczne wiochy - czujemy się w swoich posiadłościach niczym książęta udzielni w wiejskiej rezydencji - na kukardę nam włączenie do tej wylęgarni lemingów? ....
Do cholery - wystarczy przecież wprowadzić dwukadencyjność, żeby wrzoda na tyłku, jakim jest Gronkiewicz-Waltz, pozbyć się raz na zawsze! Czy naprawdę trzeba aż tak cwaniakować? ... Ludzie tego okropnie nie lubią - wystarczy, że sami często muszą to robić; politycy powinni zachowywać pozory!
Aż trudno uwierzyć, że politycy PiS są aż do tego stopnia oderwani od realnego życia, by nie zastanowić się, jakie konsekwencje będzie mieć ich głupia i arbitralna decyzja. Ja już nawet nie wspominam, że natychmiast, i to bardzo znacząco, wzrosną nam koszty podatku od nieruchomości, opłaty za wodę czy za śmieci (przy gorszym poziomie usług jednocześnie, bo mam i rodzinę, i znajomych w Warszawie, więc wiem). Ale czy jakiś mundrala z PiS się zastanowił, ile będzie kosztować zmiana nazw ulic? Przecież w wielu podwarszawskich miejscowościach powtarzają się takie same nazwy, jak w Warszawie (Krakowska, Poznańska, Leśna itd.) - trzeba będzie zrobić przegląd i część nazw zmienić.
A MOŻE TO O TO CHODZI, wykrzyknął mąż?!!! Może jakiś PiS-iak lub jego znajomy ma firmę, która produkuje tabliczki z nazwami ulic i miejscowości? ... Albo - firmę drukującą mapy miejscowości .... Może chodzi o to, żeby ukręcić trochę lodu? .... A jeszcze, jasny gwint, tabliczki na domach ... A jeszcze papiery firmowe, koperty firmowe, pieczątki ... Foldery reklamowe z nazwą miejscowości lub ulicy ...
Mało tego: każdy, czy to osoba fizyczna, czy też prawna (np. przedsiębiorcy) będą musieli podać nowe dane w banku, u operatora telefonii czy telewizji, u dostawcy gazu i prądu, w banku ... a na ogół osobiście, bo chocaż przelewy możesz robić zdalnie, to nazwę ulicy możesz zmienić wyłącznie osobiście, obywatelu!
Przedszkola, żłobki, szkoły, sierocińce, fundacje, stowarzyszenia, urzędy gminy, starostwa, GINB-y, PINB-y, kina, sklepy, krawcowe, lodziarze, masarze ... wszyscy, wszyscy, zostaną zmuszeni ... wróć, przeczołgani ... do wykonania kilku lub kilkudziesięciu czynności związanych z decyzją PiS
Prawo i Sprawiedliwość znajduje się w dość specyficznej sytuacji: bo przecież wewnętrznych zamachowców starają się wspierać wszystkie możliwe instytucje Unii Europejskiej, no i niezawodny Związek Radziecki ... wróć ... Rosja. Po ostatnich aresztowaniach już wiadomo: taryfy ulgowej nie będzie: jeśli antypis odzyska władzę, to kara śmierci zostanie (chwilowo i miejscowo, za to za aprobatą Unii) reaktywowana especially for Jarkacz, Macierewicz, Ziobro, Duda, Kamiński.
I w tej sytuacji PiS postanowił nie tylko olać swoje "święte" obietnice wyborcze w postaci podniesienia kwoty wolnej czy przewalutowania kredytów "walutowych", ale i dodatkowo wkur..ić tak circa about 2 miliony ludzi, i to zupełnie bezinteresownie.
Czy to się aby nie nazywa fachowo "pęd do samozagłady"? ....
Choć ja mam pewne podejrzenia: opozycji nie udało się z puczem, to uaktywniają tego swojego kreta w łonie PiS, który podrzuca tradycyjne śmierdzące jajeczka ....
Prawo i Sprawiedliwość przejęło rządy nad Polską z hasłem o pokorze na ustach, ale z butą w sercu: bo też trzeba przyznać, że po roku rządów PO-PSL o wiele bardziej liczyło się z opinią publiczną. Przecież ludzie ich za to ZNIENAWIDZĄ! Warsiawka nie chce powiększania stolicy o wiochę, bo przecież sama się stamtąd wywodzi, więc po co jej konkurencja? ... A my - okoliczne wiochy - czujemy się w swoich posiadłościach niczym książęta udzielni w wiejskiej rezydencji - na kukardę nam włączenie do tej wylęgarni lemingów? ....
Do cholery - wystarczy przecież wprowadzić dwukadencyjność, żeby wrzoda na tyłku, jakim jest Gronkiewicz-Waltz, pozbyć się raz na zawsze! Czy naprawdę trzeba aż tak cwaniakować? ... Ludzie tego okropnie nie lubią - wystarczy, że sami często muszą to robić; politycy powinni zachowywać pozory!
Aż trudno uwierzyć, że politycy PiS są aż do tego stopnia oderwani od realnego życia, by nie zastanowić się, jakie konsekwencje będzie mieć ich głupia i arbitralna decyzja. Ja już nawet nie wspominam, że natychmiast, i to bardzo znacząco, wzrosną nam koszty podatku od nieruchomości, opłaty za wodę czy za śmieci (przy gorszym poziomie usług jednocześnie, bo mam i rodzinę, i znajomych w Warszawie, więc wiem). Ale czy jakiś mundrala z PiS się zastanowił, ile będzie kosztować zmiana nazw ulic? Przecież w wielu podwarszawskich miejscowościach powtarzają się takie same nazwy, jak w Warszawie (Krakowska, Poznańska, Leśna itd.) - trzeba będzie zrobić przegląd i część nazw zmienić.
A MOŻE TO O TO CHODZI, wykrzyknął mąż?!!! Może jakiś PiS-iak lub jego znajomy ma firmę, która produkuje tabliczki z nazwami ulic i miejscowości? ... Albo - firmę drukującą mapy miejscowości .... Może chodzi o to, żeby ukręcić trochę lodu? .... A jeszcze, jasny gwint, tabliczki na domach ... A jeszcze papiery firmowe, koperty firmowe, pieczątki ... Foldery reklamowe z nazwą miejscowości lub ulicy ...
Mało tego: każdy, czy to osoba fizyczna, czy też prawna (np. przedsiębiorcy) będą musieli podać nowe dane w banku, u operatora telefonii czy telewizji, u dostawcy gazu i prądu, w banku ... a na ogół osobiście, bo chocaż przelewy możesz robić zdalnie, to nazwę ulicy możesz zmienić wyłącznie osobiście, obywatelu!
Przedszkola, żłobki, szkoły, sierocińce, fundacje, stowarzyszenia, urzędy gminy, starostwa, GINB-y, PINB-y, kina, sklepy, krawcowe, lodziarze, masarze ... wszyscy, wszyscy, zostaną zmuszeni ... wróć, przeczołgani ... do wykonania kilku lub kilkudziesięciu czynności związanych z decyzją PiS
Prawo i Sprawiedliwość znajduje się w dość specyficznej sytuacji: bo przecież wewnętrznych zamachowców starają się wspierać wszystkie możliwe instytucje Unii Europejskiej, no i niezawodny Związek Radziecki ... wróć ... Rosja. Po ostatnich aresztowaniach już wiadomo: taryfy ulgowej nie będzie: jeśli antypis odzyska władzę, to kara śmierci zostanie (chwilowo i miejscowo, za to za aprobatą Unii) reaktywowana especially for Jarkacz, Macierewicz, Ziobro, Duda, Kamiński.
I w tej sytuacji PiS postanowił nie tylko olać swoje "święte" obietnice wyborcze w postaci podniesienia kwoty wolnej czy przewalutowania kredytów "walutowych", ale i dodatkowo wkur..ić tak circa about 2 miliony ludzi, i to zupełnie bezinteresownie.
Czy to się aby nie nazywa fachowo "pęd do samozagłady"? ....
Choć ja mam pewne podejrzenia: opozycji nie udało się z puczem, to uaktywniają tego swojego kreta w łonie PiS, który podrzuca tradycyjne śmierdzące jajeczka ....
(5)
31 Comments
Chwyla,
02 February, 2017 - 22:15
wypowiadając się (szczególnie na temat swoich spraw), wypada chyba przeczytać projekt o którym się mówi.
To nowe coś, to nie ma być powiększona Warszawa, tylko utworzona matropolia, czyli jakiś związek gmin, pewnie podobnie jak na Śląsku. Gminy nadal będą miały swoje rady, swoich wójtów czy burmistrzów, same będą decydować o wysokości podatków i danin wszelakich (tych, które maja w swoich kompetencjach) a wspólne będa głównie sprawy komunikacji (co chyba wyjdzie na dobre mieszkańcom gmin dojeżdżającym do pracy???).
Zatem, gdzie ta zmiana tabliczek (i gdzie ten szwagier od ich produkcji), gdzi zmiana nazw ulic, gdzie zmiana danych aderesowych i osobiste stawiennictwo w urzędach i bankach?
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Zbyt delikatna jesteś, Kotko!
03 February, 2017 - 11:38
Sens posta jest taki: "Kaczyński powinien wszystkie decyzje konsultować z Animelą i jej małżonkiem, bo inaczej nie zagłosujemy na PiS".
A gadanie o "szwagrze od tabliczek" to już nie megalomania, ale zwykłe chamstwo.
@Dixi
03 February, 2017 - 12:57
Wydaje mi się, że @Animela potraktowała temat nieco pochopnie, a w kwestii tabliczek, zmian danych adresowych, nazw ulic, etc. wystarczy zwrócić uwagę na istnienie systemu kodów pocztowych, który eliminuje taką konieczność.
Sugerowanie, że jacyś "krewni
03 February, 2017 - 13:53
Notabene nie wierzę tym, co tak ochoczo deklarują, że "głosowali na PiS i teraz się rozczarowali"...
Poza tym nie użyłem inwektyw.
Zaprotestowałem, ostro, przeciw brzydkim praktykom "publicystycznym".
Zaprotestowałem w stylu poblicystycznym:):):)
Dodam, że włączenie jakiegoś miasteczka do metropolii na pewno nie spowoduje, że w tym momencie, natychmiast, Pałac Kultury przesłoni sielskie widoki:):):)
I ta pogarda dla "słoików"...
Podwarsiawska arystokrancja w mordem kopana...
Na razie nijak nie skorzystałem na "dobrej zmianie", a być może nawet straciłem (został mi kawałek ziemi na wsi i teraz już go nie sprzedam, a jeśli nawet, to za grosze, a podatek leci...).
Jednak zmiany wprowadzane przez PiS ("za wolno", "za szybko", "bez konsultacji", "zbyt kosztowne ekonomicznie", "zbyt kosztowne politycznie", "za mało", "za dużo na raz", "to się nie uda", "będą nieuniknione błędy"... - polecam Warzechę) podobają mi się, więc nie upierdliwiam się, korzystając z każdego pretekstu.
Na przykład - negując istnienie smogu (który akurat, w tym momencie, dusi mnie i wykańcza) bo...
No własnie, bo co?
Bo PiS chce walczyć ze smogiem?
Niektórzy robią takie numery nagminnie.
O czymś to, moim zdaniem, świadczy.
Albo o megalomanii, albo o złej woli, albo.. "dwa w jednym".
Wystarczy popatrzeć na
04 February, 2017 - 06:36
Zjawisko dyskusji, polemizowania a zwłaszcza oceniania ustaw i zmian, o których się pojęcia nie ma i/lub się nie przeczytało - jest powszechnie znane. Sama się morduję ze znajomym, który jest w tym królem i nikt go nie pobije (a zwlaszcza notka o nieprzenoszeniu Kobyłki do Pałacu Kultury): trzy godziny kłótni o "Grę w klasy" lub o "Infiltrację" po czym rozbrajające wyznanie: "Szczerze mówiąc, to nie czytałem, nie oglądałem". Teraz już jestem sprytniejsza i nie daję mu się wciągać w rozmowy.
Tak swoją drogą, to (nie mam zamiaru się podlizywać, bo ja nie z tych :-)), ale też nie dostrzegłam inwektyw w Twoim pierwszym komentarzu. Powiem więcej: jak na Ciebie - łagodnie jak baranek zagadałeś...
Ossala
Tak łagodnie, to znowu nie:):
04 February, 2017 - 11:30
PS
Sądzę, że istnieją inne jeszcze plusy tworzenia aglomeracji (inaczej by nie powstawały) - choćby ułatwienia komunikacyjne dla mieszkańców strefy zewnetrznej. Nie będę się jednak zagłębiał w temat, bo to nie moja działka (dosłownie i w przenośni:):):))
Zareagowałem, bo choć uważam, że PiS można (nawet powinno się) krytykować, trzeba to robić z sensem.
I z wyczuciem.
Liczą się też intencje (choć ktoś zaraz powie, że to już strefa "ad personam").
Nazwy ulic.
05 February, 2017 - 02:30
Oczywiście, system kodowy sprawę niby rozwiązuje, ale to dla dokumentów. Mnie dość długo ( niekiedy boleśnie;) szło przyzwyczaić się do zwracania uwagi czy to street, czy road etc.
Od dawna popieram projekt aglomeracyjny
03 February, 2017 - 20:51
Zdajmy sobie sprawę, że w Warszawie koncentruje się 50% wszystkich kapitałów, które Polska posiada. Do tego korzysta jeszcze z funduszy unijnych i lamentuje nad tzw. "janosikowym"! To jest szczyt bezczelności. Mazowiecka prowincja jest zaniedbana i głodna, ludzie tłuką się po 60 i więcej kilometrów do pracy w dalekiej stolicy, a do domu przyjeżdżają raz na kilka dni.
Umiar
05 February, 2017 - 02:32
A oto polityczny "koment" do projektu:
03 February, 2017 - 23:13
Czyli - jeśli był to plan PO - dobrze, jeśli poselski projekt PiSu - to źle!
Co to jest zły uczynek - Jak Kalemu ukraść krowę . A dobry?
Pozdrawiam.
Pierwsze słyszę o zmianie...
04 February, 2017 - 20:59
Pzdr, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Autorka, Hun, "publikuje",
04 February, 2017 - 21:02
A to akurat prawda, więc
05 February, 2017 - 08:24
Ossala
Ja też przekieruję.
05 February, 2017 - 10:56
No, chyba, że mnie coś znowu wpier...:):):)
pczekamy...
04 February, 2017 - 21:39
Pzdr, H
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
pczekamy...
04 February, 2017 - 21:39
Pzdr, H
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
pczekamy...
04 February, 2017 - 21:39
Pzdr, H
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Na czkawkę, Hun, działa
04 February, 2017 - 21:44
Nie będę Cię straszył, ale podam inny przepis: łyknij łyżkę suchego (!!!) cukru.
Potem zostaje już tylko doktor House:):):)
Nie podam "przepisu na czkawkę"
05 February, 2017 - 00:57
Za to napiszę na temat metropolii.
Przez ponad 10-cio letni okres byliśmy obywatelami wielkiej Kopenhagi (metropolii). Dom położony w Virum, dawnym osiedlu letniskowym, podkopenhaskim. Należało to osiedle do komuny (rodzaj powiatu) Taarbek-Lyngby (czyt. Torbek-Lynby). Komunikacja "miejska" - szybkie pociągi (S-Bahn) - dwie linie, kilka linii autobusowych. Kościół i oczywiście przychodnia lekarska, dentysta, naprawa i sprzedaż rowerów, fryzjer, szklarz. Poza tym "własne" sklepy spożywcze, masarz, sklep z serami, sklep warzywny, apteka, pizzeria, catering. W Holte - osiedlu odległym o ~2km - następne supermarkety, centrum handlowe - sklep rybny, cukierenka, kawiarnia, dwie restauracje, producent wyrobów czekoladowych, art. gosp.dom., rowery, sklep sportowy, obuwie, sklepy odzieżowe (trzy z czterech, które "przeżyły" kryzys), bank, apteka, biblioteka, "zdrowa żywność", jubiler-zegarmistrz, fotograf, księgarnia (ta w Virum nie "przeżyła"). Chyba cztery firmy pośrednictwa sprzedaży nieruchomości, sklep winny. Przyznam, że nie pamiętam wszystkich usług. Był jeszcze ruchomy sklep rybny 2 x w tyg. oraz ruchomy sklep z serami. Wszystko (no prawie) działało jak w czasach gdy były to osiedla letniskowe. Była też rada osiedla (wybierana w głosowaniu, chyba na lat 5), była rada kościelna. Zabudowa musiała być niska, zasadniczo najwyżej jednopiętrowa. Choć socjaliści nie darowali - wybudowali jeden blok betonowy, siedmiopiętrowy, szczęśliwie "kryjący się" za bogatym drzewostanem. Jezioro, park, las, dzikie ptaki. W ogrodzie mieliśmy niemal wolierę - sikorki: bogatki, modraszki, raniuszki, czarnogłówki, mazurki, rudziki, krzyżówki, łyski, czaple siwe, grzywacze, kawki, szpaki, kosy, pierwiosnki, piecuszki - to codzienna codzienność. A poza tym łabędzie, perkozy, gągoły, mewy srebrzyste i śmieszki, gęgawy, dzięcioły (duże), szczygły, zięby, śpiewaki, kwiczoły, czyżyki, strzyżyki, jery, sójki, dzwońce, czernice, jaskółki-dymówki, rybitwy. Podczas przelotów nurogęsie-tracze, paszkoty, jemiołuszki. Pojawiał się jastrząb, krogulec, kormoran. Jakieś płochliwe ptaki śpiewające, nieznane mi z głosu, których nie mogłam "zdiagnozować".
Po cóż to piszę. Bo zarząd gminy (urząd gminy) zachował uprawnienia z czasów gdy osiedla leżały poza miastem oraz dbał o wygodę mieszkańców, gdy osiedla "włączono" do metropolii. A "metropolia" nie ingerowała w działalność osiedli. Najbliższe kino mieliśmy w Holte, było kolejne w Lyngby, tylko do taetru i na koncerty jeździliśmy przeważnie do Kopenhagi. Czasami - do sąsiednich miast-osiedli w okolicach Kopenhagi. Były również koncerty i pokazy filmowe w kościele. W kościele była ponadto duża sala spotkań. Nazwy ulic nie zmieniły się zapewne od 100 lat, niektóre były jednakowe w różnych osiedlach - decydował kod pocztowy. Myślę, że od mieszkańców i ich reprezentacji we władzach lokalnych zależy "kształt" i funkcjonowanie osiedli podwarszawskich, jeśli zostaną "zmetropolizowane". Chodzi zwłaszcza o mądry wybór władz gminnych (wybory samorządowe!). A jeśli uda się poprawić komunikację - to chyba nie będzie ze szkodą dla podwarszawskich osiedli.
Pozdrawiam,
Kasiu, Kasiu...!
05 February, 2017 - 00:08
A jaki jest ten przepis na czkawkę?
Elektrowstrząsy?:):):)
Jak Ty coś wymyślisz, Dixi
05 February, 2017 - 00:55
Metodę podaję poważnie - należy wypić jeden, czy dwa łyki płynu ze szklanki (kubka) pijąc z przeciwnej strony niż zwykle - to znaczy - odchylając naczynie od siebie. Pijąc - pochylasz się ku przodowi. Działa zawsze. Spróbuj (przy okazji) !
Pozdrawiam (serdecznie - jak zawsze).
A nawiasem - mamy na "naszej" wsi wstrząs - jest nim ptasia grypa. U sąsiada "zutylizowano" całą hodowlę kaczek i (profilaktycznie) kury, perliczki, gołębie, cały zapas ściółki... Mamy szaleństwo, a w sąsiedniej wsi - wiele tysięcy kaczek. Jeśli padną (liczne tam) hodowle,to parę tysięcy ludzi straci pracę. I ja podejrzewam, że źródłem wcale nie było dzikie ptactwo, tylko pasza. Obecność wirusa u drobiu stwierdziło badanie w Instytucie w Puławach. Ale nie słyszałam, żeby badali paszę (komponenty pochodzą z Niemiec). Poza tym - zaraza rozprzestrzeniła się z Zachodu na Wschód. Na Zachodzie - zaczęła się w październiku, a w Polsce - w listopadzie. Natomiast o tej porze roku ptaki wędrują ze Wschodu na Zachód i Południe. Rozmawiałam z powiatowym "zakaźnikiem" - weterynarzem, mówilam o swoich podejrzeniach. Miejscowi dziennikarze też już się zainteresowali. Należałoby przebadać kolejność i lokalizację pojawiania się tych wszystkich ognisk zarazy (wielce złośliwej dla ptactwa, nie dla ludzi). Są też, wśród ptaków, nosiciele, nie chorujący. Ale np. padł myszołów, chorują mewy i łabędzie. Dla tutejszych mieszkańców to tragedia. Nie mniej - obserwuję miejscową solidarność. To pociesza.
Myślałem, Katarzyno, o
05 February, 2017 - 01:15
Często działa.
Łykanie cukru (choć to brzmi głupio) też się sprawdza, choć zachowuję tę metodę na koniec (nie licząc elektrowstrząsów i labotomii), bo niewiele się różni od łykania piasku (no, jest jednak różnica).
Polecam, jakby co:):):)
PS
Nie jestem kompetentny w sprawie ptasiej grypy.
Mam nadzieję, że Hun jej nie złapał.
Na razie łyka samogłoski, ale to raczej objaw występujący u tych, którzy piszą za szekle:):):)
Dixi...
05 February, 2017 - 04:24
Szekle dostaję od komenta, nie od wyrazu/znaków, dlatego to jest naprawde recht geszeft pisać bez samogłosek, bo wdjnść rośnie... ;P
Teraz tylko na chwilę tu zajrzałem, bo mam telepkę i muszę znowu wziąć jakiś fervex albo co...
Idę dalej spać, szalom!
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Szalom, Hunie!
05 February, 2017 - 11:00
Mało prawdopodobne z tą pasza.
05 February, 2017 - 02:11
Dziękuję Pyzolino!
05 February, 2017 - 02:20
Tyle, że w małych gospodarstwach, przy małej ilości drobiu i własnej karmie oraz ściółce - drób nie choruje. I jak to się stało, że zaraza "szła" z Zachodu na Wschód.
Serdeczności!
W małych gospodarstwach
05 February, 2017 - 03:04
Skąd "szła zaraza", z tego co piszesz, nie bardzo jeszcze wiadomo, skoro nie rozpoznano ogniska. Ta w Polsce wcale nie musiała zostać przywleczona z Niemiec.
Oczywiście, wszystko jest możliwe.
Oj, chyba nie macie racji,
05 February, 2017 - 11:32
Moim zdaniem najbardziej narażone na zarażenie są kury... "wolnostojące" - te "szczęśliwe", co znoszą droższe jajka.
A powód jest prosty - biegają sobie luzem, a nad nimi lata Gołąbek Pokoju...
Zaś wiadomo, że gołąbki to "szczury powietrza".
PS
W Krakowie zlokalizowano właśnie obszar zarażony ptasią grypą - położono nawet maty dezynfekujące.
Na szosach i chodnikach.
Na niebie jakoś nie położyli...:(:(:(
No i Katarzyna podała fakty..
05 February, 2017 - 00:05
Fakty, fakty, fakty, fakty...
PS
Nasze realne życie to nie Salon24, gdzie każdemu może się wydawać, że, pardon, wypisywaniem bzdetów i co komu ślina na język przyniesie, wpływa się na politykę i losy Polski. Na równi z "dziennikarzami wiodących mediów":):):)
Z "metropolizacji" zeszliśmy na "zarazę".
05 February, 2017 - 16:14
A co do zarazy u kur - teść mojej siostry miał metodę leczenia: pieprz czarny w spirytusie do dzioba i zawsze pomagało (ja oczywiście nie próbowałam ).
Pozdrawiam.
Spirytus do dzioba zawsze
05 February, 2017 - 17:10
Pod pieczonego kurczaka.
No to chlup w ten głupi dziób!:):):)