Nie róbcie nam tego!

 |  Written by Everyman  |  0

Domyślam się, że aktywność wielu blogerów komentujących wydarzenia w kraju na prawicowych portalach nie zmniejszyła się przypadkiem. Większość z nich (ze mną włącznie) uznała naiwnie, że z chwilą przejęcia władzy przez zjednoczoną prawicę jest „po ptokach” i odzyskane media państwowe przywrócą równowagę w rzetelnym przepływie informacji.

Siedziałem cicho z satysfakcją przyglądając się ruchom Kurskiego, który czyścił przedpole pozbywając się kolejno medialnych funkcjonariuszy III RP, a potem żałośnie zidiociałych celebrytów, którzy uznali, że mamy na wieki żyrować ich kredyty na wille w Konstancinie lub na kolejne operacje plastyczne.

Tłumaczyłem sobie, że przegięcie w naszą – jak nieustannie myślę – słuszną stronę jest sprawiedliwością dziejową potrzebną by wyrównywać rachunki oraz - co ważniejsze – leczyć szokiem zindoktrynowanych odbiorców GW/TVN i otwierać im oczy.

Co za dużo jednak to niezdrowo. Rozumiem zapał przez lata niedocenianych, dotkniętych mainstreamowym ostracyzmem dziennikarzy, jestem gotów wybaczać im wpadki wynikające zapewnie z długoletniej mitręgi w niedoinwestowanych, zapyziałych redakcjach, uwolnionych nagle i rzuconych na głęboką wodę.

Niepokoi mnie jednak i zaczyna martwić wysyp „miernych, ale wiernych”, których oddanie sprawie zamiast nam pomagać – zaczyna szkodzić. Czy muszę podawać przykłady? Komu przypisać winę za hulające w internecie kpiny z Kaczyńskiego, którego omnipotencja jest ciągle wyszydzana, bo sprzyjającym mu mediom nie udało się zachować umiaru? Komu z nas, uznających go za prwdziwego męża stanu, podobają się memy zalewające sieć, w których – zamiast Skłodowskiej – odkrył rad i polon, a zaraz potem wprowadził polskich piłkarzy do ćwierćfinału Euro 2016?

To wina Kaczyńskiego? Bzdura! Czas rozochoconym dziennikarskim apologetom Dobrej Zmiany powiedzieć – basta! Nie po to szliśmy do wyborów, nie po to narażaliśmy się na szykany w lokalnych społecznościach, byście nam teraz Dobrą Zmianę przez swój brak profesjonalizmu pozwolili spieprzyć!

Wiem i doskonale rozumiem, że nie wszystkim to, co piszę musi się spodobać. Co więcej, jestem świadomy, że część argumentów, które przytaczam wpisuje się w narrację naszych oponentów, lecz kiedy widzę z jaką łatwością wykorzystują nasze błędy dla własnych celów – szlag mnie trafia!

List Magdaleny Jethon do Krzysztofa Ziemca to jeden z przykładów. Człowiek, który nie bał się bronić własnych poglądów w czasie gdy różowe baloniki i czekoladowy możeł miały być naszą racją stanu ma się teraz tłumaczyć z tego, w co wierzył i wierzy nadal?

Głowa do góry, panie Krzysiu! Jesteśmy z Panem. A czeladników, którym zaszumiało w głowach i którzy psują Panu robotę – będziemy pokazywać palcami.

Ja - będę.

 

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>