
Jestem generalnie źle zorganizowany. W życiu miewałem chwile mobilizacji, takie, że już cos, ale po chwili się okazywalo, że jednak nic. Na przykład, gdy przyjęto mnie do ogȯlniaka, uroczyście włożylem długopis do skȯrzanego etui, takiego jakie miewają dorośli - z wielkim postanowieniem systematycznego utrzymywania porządku w nowym chlebaku, co zastąpił mi tornister. Etui wytrzymało ze mną parę godzin, po czym oddaliło sie w nieznanym kierunku i nigdy już nie wrociło.
Ku mojej uciesze.
Nadal zorganizowany nie jestem. Stad tez, gdy ktos do mnie zadzwoni, oddzwaniam do niego wybierajac numer z listy ostatnich rozmow. Wpisywanie nowych nazwisk do pamieci pozostawiam osobom, co etui maja do dzis. Dlatego tez czasem zdarza mi sie taka chwila jak dzis, gdy wybralem numer troche na oslep.
- Dzien dobry, PiS. - powiedzial mily glos. Kobiecy.
- A to, w takim razie... przepraszam, zly numer... - wydukalem.
Bo PiS mialem rowniez w liscie. A co. Dzwonilem, aby sie zapytac, czy moge im pomoc dobra rada. W kwestii wyborow, co to maja je "zaszczurzyc" osoby bez meldunku w nowym dowodzie. Okazalo sie jednak, ze oni juz o niebieskim paluchu slyszeli, tej metodzie barwienia widocznej czesci ciala, uzywanej w krajach wyborczo bardziej zaawansowanych od nas, gdzie w ten sposob egzekwuje sie regule - jeden palec, jeden glos... krajach w ktorych policzenie glosow na liczydle zajmuje dzien i dwie minuty... Wiadomo, chodzi o Bangladesz i okolice.
Ale powiedziano mi, ze, panie tu do nasz to wydzwaniaja nawet i prawnicy i tacy co sie znaja, wiec od razu zdalem sobie sprawe, ze co mnie tam maluczkiemu, nieprawnikowi, spod Bangladeszu sie odzywac. No, ale to bylo dni temu pare. A dzis, przez pomylke wybralem ich numer ponownie i sie jakos tak stropilem, speszylem i pospiesznie rozlaczylem.
A co bym mial powiedziec, gdybym sie nie speszyl?
Powodzenia w wyborach? Owszsem. Tyle, ze ja w pierwszej rundzie glosowalbym na kogos innego. Kogo? Brauna. Dlaczego? Dlatego, ze... no wlasnie. O tym zaraz. Co jeszcze moglbym im powiedziec? Na kondolencje dla Prezesa to jakie piec lat za pozno. A przeciez szczere, jeno jakos juz czas te lzy osuszyl i wspomnienia zatarl.
A tak, bo piec lat miesiecznic. Bo piec lat ... Piec lat w ktorych mnie ich zaloba powoli zaczela meczyc. Nie dlatego, zeby nie byla godna. Nie dlatego, zeby ofiary na szczere łzy nie zasluzyly. Nie dlatego, ze politycznie wykorzystywano te katastrofe.
Moze wlasnie dlatego, ze jej nie wykorzystano? Moze wlasnie dlatego, ze meczenska smierc i nieludzkie bestialstwo i ruskich, i tych "naszych" z PO i okolic nie przekulo sie na katharsis, nie przekulo sie na metamorfoze, nie zmienilo nic, choc tyle jest do zmiany i sprzatania. Podzielili los ksiedza Jerzego, odeszli w meczarniach i przy chichocie mordercow, bez zadnego zysku ni dla Boga ni Ojczyzny. O Honorze nie wspomne.
Co mialbym powiedziec, gdybym czas i ochote mial na pogawedke z pania ze sluchawki? O, moze to, co proponowal mi Seawolf pare lat temu? Mowil mi, bym sie zapisal. On sie zapisal, choc mail z tego powodu sporo "nerw", ale swoja powinnosc wzgledem ojczyzny tak wlasnie definiowal, przez czynne poparcie, przez udzial, przez kontrole wyborow - bo i podpisy zbieral i w komisji siedzial... Ja co prawda w zyciu do zadnej organizacji (zastanawiam sie, czy bylem czlonkiem NZSu, czy nie, bo wypelnialem kwity na dzien przed stanem wojennym) nie nalezalem, taka deklaracja bylaby dla mnie duzym krokiem.
Z powodow administracyjnych (brak waznego paszportu) nie zapisalem sie wtedy.
A czy zapisalbym sie dzis? Otoz... nie. Nie, nie dlatego, ze PiS uwazam za cos zlego. Wprost przeciwnie. Uwazam PiS za tak dobry, ze zupelnie ze mna niekompatybilny. Gdyby prezesem byl Antoni Macierewicz - to moze i owszem. Przy calym szacunku do Jaroslawa, do jego mysli patriotycznej. I do jego bolu. To... PiS jest zbyt stabilny, zbyt konserwatywny, zbyt mocno siedzi w realizmie systemow politycznych, by mnie do siebie na stale - dzis, konkretnie dzis - przyciagnal. Owszem, gdyby nie trzeba bylo rozstrzelac paru tysiecy drani rzadzacych Polska, gdyby sytuacja byla mila i elegancka, taka mniej wiecej jak w Wielkiej Brytanii, czy innym krolestwie, to i owszem, partie leniwie zmierzajaca w pozadanym kierunku poparlbym - legitymujac ja wlasna legitymacja.
Ale nie dzis. Nie w TEJ Polsce. Tu potrzba miotly. I mlota na czarownice. Tu nie mozna sie oklamywac, ze beda wolne i uczciwe wybory. Ze wszystko jest jak powinno byc, tylko czasem woda w kranie jakby letnia a nie ciepla. Nie wylicze tu powodow, nie mam zamiaru, ni czasu. Ale dzis potrzebna jest Polsce rewolucja. Wiec - nie. Nie rozmawialbym z panienka o wysylaniu kwitow na moj adres, nie mamil bym jej swoja deklaracja.
Ale miala taki mily glos. I troche mi szkoda, ze jej nic nie powiedzialem. Jak chocby to, ze ma mily glos... albo to, ze w drugiej turze jednak popre Dude. Tylko niech ona zalatwi, zeby atramentem smarowac paluchy i zeby drewnianych liczydel nie zabraklo.
Ku mojej uciesze.
Nadal zorganizowany nie jestem. Stad tez, gdy ktos do mnie zadzwoni, oddzwaniam do niego wybierajac numer z listy ostatnich rozmow. Wpisywanie nowych nazwisk do pamieci pozostawiam osobom, co etui maja do dzis. Dlatego tez czasem zdarza mi sie taka chwila jak dzis, gdy wybralem numer troche na oslep.
- Dzien dobry, PiS. - powiedzial mily glos. Kobiecy.
- A to, w takim razie... przepraszam, zly numer... - wydukalem.
Bo PiS mialem rowniez w liscie. A co. Dzwonilem, aby sie zapytac, czy moge im pomoc dobra rada. W kwestii wyborow, co to maja je "zaszczurzyc" osoby bez meldunku w nowym dowodzie. Okazalo sie jednak, ze oni juz o niebieskim paluchu slyszeli, tej metodzie barwienia widocznej czesci ciala, uzywanej w krajach wyborczo bardziej zaawansowanych od nas, gdzie w ten sposob egzekwuje sie regule - jeden palec, jeden glos... krajach w ktorych policzenie glosow na liczydle zajmuje dzien i dwie minuty... Wiadomo, chodzi o Bangladesz i okolice.
Ale powiedziano mi, ze, panie tu do nasz to wydzwaniaja nawet i prawnicy i tacy co sie znaja, wiec od razu zdalem sobie sprawe, ze co mnie tam maluczkiemu, nieprawnikowi, spod Bangladeszu sie odzywac. No, ale to bylo dni temu pare. A dzis, przez pomylke wybralem ich numer ponownie i sie jakos tak stropilem, speszylem i pospiesznie rozlaczylem.
A co bym mial powiedziec, gdybym sie nie speszyl?
Powodzenia w wyborach? Owszsem. Tyle, ze ja w pierwszej rundzie glosowalbym na kogos innego. Kogo? Brauna. Dlaczego? Dlatego, ze... no wlasnie. O tym zaraz. Co jeszcze moglbym im powiedziec? Na kondolencje dla Prezesa to jakie piec lat za pozno. A przeciez szczere, jeno jakos juz czas te lzy osuszyl i wspomnienia zatarl.
A tak, bo piec lat miesiecznic. Bo piec lat ... Piec lat w ktorych mnie ich zaloba powoli zaczela meczyc. Nie dlatego, zeby nie byla godna. Nie dlatego, zeby ofiary na szczere łzy nie zasluzyly. Nie dlatego, ze politycznie wykorzystywano te katastrofe.
Moze wlasnie dlatego, ze jej nie wykorzystano? Moze wlasnie dlatego, ze meczenska smierc i nieludzkie bestialstwo i ruskich, i tych "naszych" z PO i okolic nie przekulo sie na katharsis, nie przekulo sie na metamorfoze, nie zmienilo nic, choc tyle jest do zmiany i sprzatania. Podzielili los ksiedza Jerzego, odeszli w meczarniach i przy chichocie mordercow, bez zadnego zysku ni dla Boga ni Ojczyzny. O Honorze nie wspomne.
Co mialbym powiedziec, gdybym czas i ochote mial na pogawedke z pania ze sluchawki? O, moze to, co proponowal mi Seawolf pare lat temu? Mowil mi, bym sie zapisal. On sie zapisal, choc mail z tego powodu sporo "nerw", ale swoja powinnosc wzgledem ojczyzny tak wlasnie definiowal, przez czynne poparcie, przez udzial, przez kontrole wyborow - bo i podpisy zbieral i w komisji siedzial... Ja co prawda w zyciu do zadnej organizacji (zastanawiam sie, czy bylem czlonkiem NZSu, czy nie, bo wypelnialem kwity na dzien przed stanem wojennym) nie nalezalem, taka deklaracja bylaby dla mnie duzym krokiem.
Z powodow administracyjnych (brak waznego paszportu) nie zapisalem sie wtedy.
A czy zapisalbym sie dzis? Otoz... nie. Nie, nie dlatego, ze PiS uwazam za cos zlego. Wprost przeciwnie. Uwazam PiS za tak dobry, ze zupelnie ze mna niekompatybilny. Gdyby prezesem byl Antoni Macierewicz - to moze i owszem. Przy calym szacunku do Jaroslawa, do jego mysli patriotycznej. I do jego bolu. To... PiS jest zbyt stabilny, zbyt konserwatywny, zbyt mocno siedzi w realizmie systemow politycznych, by mnie do siebie na stale - dzis, konkretnie dzis - przyciagnal. Owszem, gdyby nie trzeba bylo rozstrzelac paru tysiecy drani rzadzacych Polska, gdyby sytuacja byla mila i elegancka, taka mniej wiecej jak w Wielkiej Brytanii, czy innym krolestwie, to i owszem, partie leniwie zmierzajaca w pozadanym kierunku poparlbym - legitymujac ja wlasna legitymacja.
Ale nie dzis. Nie w TEJ Polsce. Tu potrzba miotly. I mlota na czarownice. Tu nie mozna sie oklamywac, ze beda wolne i uczciwe wybory. Ze wszystko jest jak powinno byc, tylko czasem woda w kranie jakby letnia a nie ciepla. Nie wylicze tu powodow, nie mam zamiaru, ni czasu. Ale dzis potrzebna jest Polsce rewolucja. Wiec - nie. Nie rozmawialbym z panienka o wysylaniu kwitow na moj adres, nie mamil bym jej swoja deklaracja.
Ale miala taki mily glos. I troche mi szkoda, ze jej nic nie powiedzialem. Jak chocby to, ze ma mily glos... albo to, ze w drugiej turze jednak popre Dude. Tylko niech ona zalatwi, zeby atramentem smarowac paluchy i zeby drewnianych liczydel nie zabraklo.
(1)
8 Comments
No pacz Pan, pacz Pan. Jak na
16 April, 2015 - 16:33
Notka w notkę, obok siebie, jak patrol żandarmerii.
Defetysto!
I tak t3mać
16 April, 2015 - 17:03
Eh, bukiety
16 April, 2015 - 19:19
Człowiek rzucał bombą, leciały kwiatki, teraz rzuca różami, a w każdym saloonie jego portret z napisem "Wanted". I po pięciu minutach wyganiają z sali, bo koniec seansu.
Tak czytam, i w zasadzie ...
16 April, 2015 - 20:04
Ja też wiele razy pisałam, że PiS zaprzepaścił szansę w 2010 r. - nie swoją, tylko polską. A przecież można było wtedy wygrać - chyba ... Nie, wtedy - jednak - naprawdę była na to szansa!
Co do rzetelności wyborów też się zgadzam, i to całkowicie, no i też pisałam, że Macierewicz to świetny przywódca na dzisiejsze czasy.
Może tylko jedną uwagę dodam: sytuacja międzynarodowa jest taka, że PO z przystawką są po prostu piłą elektryczną odsysani od żłobu. Bronią się oczywiście bardzo, ale widać też symptomy zniechęcenia do zarówno polskiej, jak i, że tak powiem, kosmopolitycznej grupy trzymającej władzę.
A, i jeszcze jedno dodam (ale proszę
16 April, 2015 - 20:09
Sformołowanie, że trzeba użyć "pewnej perswazji" w stosunku do ryżu z poprzedniego dnia, aby wyszedł z garnka, w pewnych kręgach stało się wręcz kultowe ...
A jednak...
17 April, 2015 - 04:49
natychmiast pochwale sie mamie, ktora mnie za ten makaron rugała.
@Autor
17 April, 2015 - 09:06
Ciekawe, że podobnych argumetów używają krzycze z JKM, kórzy wiernie towarzyszą Komorowskiemu. I też deklarują, że w II turze poprą Andrzeja Dudę.
Mogę się założyć o moją emeryturę, że jeśli będzie II tura, to Grzegorz Braun nie zaapeluje o poparcie dla Andrzeja Dudy i będzie umiał to piękną i długą mową uzasadnić.
Gdyby Braun był jedynym kandydatem na urząd prezydenta, nie poszłabym do wyborów. I powiem dlaczego:
1. Nie jestem monarchistką,
2. Poglądy pana Brauna może i są słuszne, ale o kant tyłka je można rozbić, bo nic z nich nie wynika. (polityka to taktyka a nie monologi na wybrany temat) A już bajki o neutralności Polski rozbrajają mnie do reszty. A tak w ogóle to już pogubiłam się w jego poglądach.
3. Gra nieuczciwie, wykorzystując naiwnych (Wczoraj piskorzył się, by odciąc się od Węgrzyna)
Ale co tam, napisałam, że każdemu wolno kandydować i głosować. No więc ja będę głosować na Andrzeja Dudę i tyle. A dlaczego? Napiszę to przed wyborami. :-)
katarzyno...
17 April, 2015 - 10:51
Co nie oznacza, ze Komorowski nie wygra w cuglach. Wszak od 1945 roku nie bylo w Polsce wolnych i niezafalszowanych wyborow. I o tym tez jest ten wpis.