Czym bowiem jest demokracja?
Ustrojem, w którym część lub całość obywateli wybiera, na dany okres, władze.
Całą reszta, obudowa i nadbudówki ideologiczne, to kiepskie nieporozumienie.
Proponuję Państwu spojrzenie na ten ustrój z boku oraz - pewne własne refleksje.
I
Za kolebkę demokracji uznawana jest antyczna Grecja. Nie jest to prawda, do końca, ale, faktycznie, w Atenach głosowali. Prawo to miało około 10% populacja miasta-państwa, bo trzeba pominąć niewolników, metojków i kobiety. Zgromadzenie Ludowe nie dla nich. powoływanie się na demokratyczne tradycję starożytnej Grecji jest zabiegiem intelektualnie wątpliwym. I śmiesznym.
Zostawmy demokrację grecką tam, gdzie wylądowała, na śmietniku. Przekupni, sprzedajni politycy, poziom kultury politycznej i wypowiedzi nieporównywalny i z naszą Polską AD 2024, i z aktualnym parlamentem Korei Południowej.
II
Mamy 15 czerwca 2015 roku. Średniowiecze w pełni, a w Anglii dzieją się rzeczy co najmniej nietypowe. Zasiada na tronie angielskim nieudacznik, znany w historii jako Jan Bez Ziemi. Zostaje podpisana Wielka Karta Praw, gdzie król gwarantuje: Miasto prawo handlu, duchownym niezależność w obsadzaniu stanowisk (wybieralnych, a podwyższanie podatków przez króla musiało być konsultowane.
Czy to już(z powrotem?) demokracja?
Nie, ale wyłom w średniowiecznych regułach.
III
Zauważcie Państwo ciekawą sprawę.
Władza, każda władza, potrzebuje legitymizacji. Uzasadnienia (że jest władzą), że zarządza.Interesująco jest teraz: istnieją tylko dwie możliwe legitymizacje.
Od Boga (bogów, są i inne kontynenty) oraz od - “ludu”.
“Vox populi, vox Dei” - głos ludu, głosem Boga. Stare bardzo hasło, wielokrotnie nadużywane i używane.
W dziejach Europy można dość precyzyjnie wskazać czas, gdy władzy legitymizacja “boska” przestała mieć znaczenie.Ostatecznie, gdy się łamie 80-letniej staruszce kręgosłup, by jednak pod błysk ówczesnej nowoczesności technologicznej pt.”gilotyna” zmieściła się - coś się zmieniło.Ach, ścięli, zapomniałbym napisać, bo była “błękitnej krwi”.
Na polu walki pozostał lud, Boga już nie było.
Jest dość symptomatyczne, że - skoczmy do przodu - iż XX, czy XXI wieczne reżimy lub dyktatury (lewicowe, prawicowe) z upodobaniem organizują wybory. Zazwyczaj sfałszowane, ale zastraszeni obywatele - cóż mają do powiedzenia.
Legitymizacja dalej wymagana. Trujillo, Stalin, Hitler.
IV
Przystanek Hitler. Europa, blisko, a swój wpływ na dzieje Kontynentu miał.
Otóż pan Adolf został wybrany w sposób absolutnie legalny. Demokratycznie. Głosami ludzi. Że dziurawe regulacje prawne Republiki Weimarskiej umożliwiły mu potem kolejne uzurpacje praw, to inna sprawa.
Ale, jednak coś nawaliło.
Chyba vox populi nawalił.
Z lekcji roku 1933 nikt nie odważa się, głośno, wyciągnąć wniosków. Nic dziwnego, przy mikrofonie mamy dziennikarzy i polityków, nikogo innego, poza głupawymi celebrytami.
V
Wróćmy na chwilę do Anglii, tej kolebki demokracji w Europie. W 1642 wybucha wojna domowa. Broni się “grzeszny król” (jak śpiewał Kaczmarski), ale to Cromwell wygra. Postawi króla przed sądem Parlamentu co jest zdarzeniem bez precedensu. Królów się zabijało na różne sposoby, detronizowało przy okazji. Aby skazujący wyrok był pewny, Cromwell wcześniej usunie opozycjonistów i umiarkowanych.
Stąd Parlament Kadłubowy, jak go nazwali.
Karol I był niski, a Ludwik XVI gruby i głupi.
Ale chodzi o prestiż władzy, nie o konkretnych koronowanych panów, systematycznie upadający, z upływem wieków.
VI
Anno Domini 2024. Rok Pański 2024, od narodzenia Chrystusa.
Mamy demokrację medialną - tak pozwolę sobie określić ten model.
Od 100 lat Upowszechnił się model głosowania powszechnego. Każdy pełnoletni ma głos, niezależnie od płci czy statusu majątkowego
Co prawda, niektórym kantonom szwajcarskim (na przykład) zeszło do lat ‘70-tych zanim wprowadziły równouprawnienie, ale tam chyba mówią po niemiecku. Dużo wyjaśnia.
Czy Państwo wiedzą, że tylko koło 4% aktywnych wyborców ma poglądy polityczne faktycznie “swoje”? Reszta pozostaje pod wpływem innych, głównie propagandy medialnej.
Tak, 96%.
Też ciekawe. Oraz przerażające.
Słynna 5-ta władza, która miałą nas bronić (mit, jak ze świetlanym JFK) okazuje się, zazwyczaj płatnym, narzędziem manipulacji.
To nie politycy są źli. Są tacy, jakich sobie, demokratycznie, wybierzemy. Jakich wybierze sąsiad, koleżanka co na ławce siedzi, fryzjerka, kumpel z pracy. Tacy są, tacy będą.
Ale media…
Łatwo i fajnie słuchać tylko tych wiadomości, które się z zasianą w głowach wizją świata zgadzają?
Ustrojem, w którym część lub całość obywateli wybiera, na dany okres, władze.
Całą reszta, obudowa i nadbudówki ideologiczne, to kiepskie nieporozumienie.
Proponuję Państwu spojrzenie na ten ustrój z boku oraz - pewne własne refleksje.
I
Za kolebkę demokracji uznawana jest antyczna Grecja. Nie jest to prawda, do końca, ale, faktycznie, w Atenach głosowali. Prawo to miało około 10% populacja miasta-państwa, bo trzeba pominąć niewolników, metojków i kobiety. Zgromadzenie Ludowe nie dla nich. powoływanie się na demokratyczne tradycję starożytnej Grecji jest zabiegiem intelektualnie wątpliwym. I śmiesznym.
Zostawmy demokrację grecką tam, gdzie wylądowała, na śmietniku. Przekupni, sprzedajni politycy, poziom kultury politycznej i wypowiedzi nieporównywalny i z naszą Polską AD 2024, i z aktualnym parlamentem Korei Południowej.
II
Mamy 15 czerwca 2015 roku. Średniowiecze w pełni, a w Anglii dzieją się rzeczy co najmniej nietypowe. Zasiada na tronie angielskim nieudacznik, znany w historii jako Jan Bez Ziemi. Zostaje podpisana Wielka Karta Praw, gdzie król gwarantuje: Miasto prawo handlu, duchownym niezależność w obsadzaniu stanowisk (wybieralnych, a podwyższanie podatków przez króla musiało być konsultowane.
Czy to już(z powrotem?) demokracja?
Nie, ale wyłom w średniowiecznych regułach.
III
Zauważcie Państwo ciekawą sprawę.
Władza, każda władza, potrzebuje legitymizacji. Uzasadnienia (że jest władzą), że zarządza.Interesująco jest teraz: istnieją tylko dwie możliwe legitymizacje.
Od Boga (bogów, są i inne kontynenty) oraz od - “ludu”.
“Vox populi, vox Dei” - głos ludu, głosem Boga. Stare bardzo hasło, wielokrotnie nadużywane i używane.
W dziejach Europy można dość precyzyjnie wskazać czas, gdy władzy legitymizacja “boska” przestała mieć znaczenie.Ostatecznie, gdy się łamie 80-letniej staruszce kręgosłup, by jednak pod błysk ówczesnej nowoczesności technologicznej pt.”gilotyna” zmieściła się - coś się zmieniło.Ach, ścięli, zapomniałbym napisać, bo była “błękitnej krwi”.
Na polu walki pozostał lud, Boga już nie było.
Jest dość symptomatyczne, że - skoczmy do przodu - iż XX, czy XXI wieczne reżimy lub dyktatury (lewicowe, prawicowe) z upodobaniem organizują wybory. Zazwyczaj sfałszowane, ale zastraszeni obywatele - cóż mają do powiedzenia.
Legitymizacja dalej wymagana. Trujillo, Stalin, Hitler.
IV
Przystanek Hitler. Europa, blisko, a swój wpływ na dzieje Kontynentu miał.
Otóż pan Adolf został wybrany w sposób absolutnie legalny. Demokratycznie. Głosami ludzi. Że dziurawe regulacje prawne Republiki Weimarskiej umożliwiły mu potem kolejne uzurpacje praw, to inna sprawa.
Ale, jednak coś nawaliło.
Chyba vox populi nawalił.
Z lekcji roku 1933 nikt nie odważa się, głośno, wyciągnąć wniosków. Nic dziwnego, przy mikrofonie mamy dziennikarzy i polityków, nikogo innego, poza głupawymi celebrytami.
V
Wróćmy na chwilę do Anglii, tej kolebki demokracji w Europie. W 1642 wybucha wojna domowa. Broni się “grzeszny król” (jak śpiewał Kaczmarski), ale to Cromwell wygra. Postawi króla przed sądem Parlamentu co jest zdarzeniem bez precedensu. Królów się zabijało na różne sposoby, detronizowało przy okazji. Aby skazujący wyrok był pewny, Cromwell wcześniej usunie opozycjonistów i umiarkowanych.
Stąd Parlament Kadłubowy, jak go nazwali.
Karol I był niski, a Ludwik XVI gruby i głupi.
Ale chodzi o prestiż władzy, nie o konkretnych koronowanych panów, systematycznie upadający, z upływem wieków.
VI
Anno Domini 2024. Rok Pański 2024, od narodzenia Chrystusa.
Mamy demokrację medialną - tak pozwolę sobie określić ten model.
Od 100 lat Upowszechnił się model głosowania powszechnego. Każdy pełnoletni ma głos, niezależnie od płci czy statusu majątkowego
Co prawda, niektórym kantonom szwajcarskim (na przykład) zeszło do lat ‘70-tych zanim wprowadziły równouprawnienie, ale tam chyba mówią po niemiecku. Dużo wyjaśnia.
Czy Państwo wiedzą, że tylko koło 4% aktywnych wyborców ma poglądy polityczne faktycznie “swoje”? Reszta pozostaje pod wpływem innych, głównie propagandy medialnej.
Tak, 96%.
Też ciekawe. Oraz przerażające.
Słynna 5-ta władza, która miałą nas bronić (mit, jak ze świetlanym JFK) okazuje się, zazwyczaj płatnym, narzędziem manipulacji.
To nie politycy są źli. Są tacy, jakich sobie, demokratycznie, wybierzemy. Jakich wybierze sąsiad, koleżanka co na ławce siedzi, fryzjerka, kumpel z pracy. Tacy są, tacy będą.
Ale media…
Łatwo i fajnie słuchać tylko tych wiadomości, które się z zasianą w głowach wizją świata zgadzają?
(1)