Niebo płacze

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  1
Sobotni wieczór służy rozrywce. Ja poświęciłem go na obejrzenie filmu w telewizji, co jest dość rzadkim ostatnio wydarzeniem, tymczasem okazało się, że nie gorzej trafili ci, którzy zdecydowali się na zwołaną w trochę nietypowej porze konferencję ministra Zembali. Nie pierwszy raz profesor Zembala ustawia dziennikarzy, wybiera sobie pytania i ogólnie rzecz biorąc zachowuje się dość nietypowo nawet jak na standardy tej ekipy. Tym razem show urządził przy okazji dopalaczy. „Oddalam pytanie” – rzekł do dziennikarki, zamieniając się w surowego recenzenta i moderatora, czym zapisał się w pamięci (krótkoterminowej) dziennikarzy, po czym przeszedł do czegoś, co nazwałbym próbą pogłębionej analizy socjologicznej zjawiska dopalaczy.

Tu mam, muszę przyznać, pewien kłopot. Marian Zembala poczęstował bowiem dziennikarzy refleksją na temat kondycji moralnej społeczeństwa. Cytuję za Niezależną:

 „Problem rodzi się w głowie. Dokąd on sięga? Albo jest to tak niewykształcony, młody człowiek, który nie ma w sobie tyle siły, albo… Znikły autorytety, starsi się w telewizji kłócą, rodzice nie mają czasu, wywracają się filary moralne, nagle wszyscy kłócimy się wokół, i ten człowiek młody idzie w nicość” (…)    Patrzmy, co się dzieje na dyskotekach, patrzmy, że drink i trendy i moda na bycie singlem, prawda… to jest wszystko trendy. I nagle człowiek młody widzi: mama fruwa, tata fruwa, on jest sam. On jest zagubiony. Może czas powrócić do korzeni. Kulturowo, obyczajowo. Przepraszam za ten komentarz pozalekarski. Czas na państwa komentarz”.

Ano właśnie, słowa „pozalekarski komentarz” są tutaj kluczowe. Czy, jeśli oddzielimy wypowiedź od autora, którego sympatią darzyć trudno, bo przecież dziwne konferencje to wcale nie największy z jego problemów, wypowiedź powyżej brzmi głupio dla konserwatysty? Chyba nie – upadek instytucji rodziny, kryzys małżeństwa, kryzys wartości, tysiąc artykułów o tym czytaliśmy, dwa tysiące felietonów. Może więcej nawet. Zembala mówi przecież, że ma być matka, ma być ojciec i dziecko/dzieci, mające w nich wzorzec i oparcie. Ładnie mówi, konserwatywnie właśnie, godny papieskiego medalu. Rodzice się kłócą, dzieci się kurwią, ćpają, przecież jedną z „ofiar” jest dziewczyna  w ciąży, której tak się w głowie przestawiło, że ryzykowana zabawa okazała się priorytetem (tak przynajmniej wygląda to na pierwszy rzut oka), więc ten apel o powrót do rodziny i moralności byłby całkiem na miejscu. Ale nie na konferencji zwoływanej w trybie nadzwyczajnym, bo takie wydarzenie w sobotę wieczorem to nie jest przecież standard. Chyba, że jest właśnie i następnym razem, gdy Marian Zembala postanowi podzielić się refleksjami nad upadkiem dzisiejszego świata wezwie mikrofony i kamery, choćby była akurat czwarta rano. Jest to możliwe, bo minister jest osobą, która na brak pewności siebie i samozadowolenia narzekać raczej nie może.

Rząd pomysłu na siebie nie ma, więc obok kopiowania PiS postanowił jeszcze wrócić do nośnego tematu sprzed lat. Tyle tylko, że to pułapka, bo przecież z dopalaczami rozprawić się miał sam Tusk, a stosowną ustawę pisała Ewa Kopacz. Czy uda się sprzedać drugi raz to samo? Wątpię, bo szczęście wyraźnie się odwróciło, czego najlepszym dowodem jest sam Zębala właśnie. Miał być „Religą Kopacz”, filmowym bogiem na ministerialnym stanowisku, a stał się najpierw symbolem konfliktu interesów (o czym pisałem tu już kilka razy), a potem zwyczajnej arogancji władzy. Kotlecik pani premier nie pachnie wcale ładnie, bo odgrzewany i można trafić nawet do szpitala. Jeszcze chwila i wrócimy do walki z kibicami i pedofilami – i w każdej z tych dziedzin władza odniesie taki sam natychmiastowy i bezwarunkowy sukces.
Ewa Kopacz wzruszyła się goszcząc u harcerzy, że niebo płacze, jakby wyrażało smutek, że kończy się już ich turnus. Obawiam się, że niebo płacze z zupełnie innego powodu, być może nawet ze śmiechu. Tyle, że to nie jest zabawne, gdy trafi się pod but takiej ekipy.

http://300polityka.pl/news/2015/07/11/zembala-radzi-sie-dziennikarzy-co-...
http://niezalezna.pl/68881-dziwna-konferencja-ministra-zembali-zadawal-p...
 
5
5 (1)

1 Comments

Obrazek użytkownika Animela

Animela
- ten zwrot pan profesor-minister zawdzięcza amerykańskim filmom, zwłaszcza tym (co w USA częste) poświęcone procesom sądowym.
Konflikt interesu u profesora jest rzeczywiście ewidentny, a sam profesor musi źle się czuć ze swoim konserwatyzmem w lewackiej PO.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>