
Wbrew temu, co - w szczególności ostatnio - funduje nam rzeczywistość polityczna, ja dzisiaj przychodzę z garsteczką optymizmu. W noc spadających gwiazd trudno wszak inaczej :)
Najlepiej byłoby wyjechać za miasto, położyć się w trawie i czekać.
Spadające gwiazdy są przecież szczególnie dobrą wróżbą dla zakochanych, podróżnych i chorych, a każde życzenie musi się spełnić, jeśli zdążymy o nim pomyśleć, zanim gwiazda zniknie „na ziemi” :)
Niestety wyjechać nie mogłam, więc tylko znalazłam sobie punkt obserwacyjny, zresztą tuż obok mojego domu, z którego dobrze widoczny jest północno-wchodni skrawek nieba - bo właśnie tam należy szukać Perseidów. Na dzisiejszą noc przypada apogeum ich widocznego z Ziemi przelotu, czyli prawdziwy „deszcz spadających gwiazd”.
Perseidy, jak wiadomo, to po prostu rój meteorytów, które regularnie co roku są najlepiej widoczne pomiędzy 12 a 14 sierpnia. Innymi słowy, są to nieduże okruchy skalne będące pozostałością komety Swifta-Tuttle'a, która pojawia się w okolicy Ziemi co 133 lata. A ich rozbłyski, to efekt wpadania w atmosferę ziemską z z wielką prędkością, bo ok. 60 km/sekundę. Stają się dla nas widoczne na wysokości około 100 km nad ziemią.
Zatem Perseidy... to tylko "gwiezdny pył", który pozostał z warkocza komety.
Ich czas świetności już minął, ale starczy ich jeszcze na pewno do końca naszych dni i na wszystkie nasze marzenia :)
A piszę dziś o tym, bo oprócz widowiska, jakie zgotowały mi dziś „spadające gwiazdy”, zobaczyłam coś jeszcze. Obok mnie stało i siedziało przynajmniej ze dwadzieścia innych, nieznanych mi osób. W to miejsce ludzie przychodzą często, bo jest to dokonały punkt widokowy na Wisłę i prawobrzeżną Warszawę. Tym razem jednak nikt nie gapił się na wodę, ani na wiślane mosty, ale wszyscy jak jeden mąż mieli zadarte w niebo głowy, a gdy pojawiała się na nim srebrzysta smuga, śmiali się, wydawali radosne okrzyki i klaskali w ręce. Jak dzieci :)
Pomyślałam, że dopóki ludzie potrafią się cieszyć spadającymi gwiazdami, to może świat nie jest jeszcze całkiem stracony. Pewnie naiwnie, ale dzisiaj mi wolno :)
Z tego wszystkiego, dopiero po powrocie do domu uświadomiłam sobie, że wśród swoich życzeń do gwiazd, kompletnie nie uwzględniłam prośby o przypływ gotówki. I chyba to dobrze, bo nadmiar pieniędzy zabija marzenia równie skutecznie, jak nadmiar trosk.
Może warto posłuchać czasem poetów, którzy wiedzą, co naprawdę jest w życiu ważne…
Najlepiej byłoby wyjechać za miasto, położyć się w trawie i czekać.
Spadające gwiazdy są przecież szczególnie dobrą wróżbą dla zakochanych, podróżnych i chorych, a każde życzenie musi się spełnić, jeśli zdążymy o nim pomyśleć, zanim gwiazda zniknie „na ziemi” :)
Niestety wyjechać nie mogłam, więc tylko znalazłam sobie punkt obserwacyjny, zresztą tuż obok mojego domu, z którego dobrze widoczny jest północno-wchodni skrawek nieba - bo właśnie tam należy szukać Perseidów. Na dzisiejszą noc przypada apogeum ich widocznego z Ziemi przelotu, czyli prawdziwy „deszcz spadających gwiazd”.
Perseidy, jak wiadomo, to po prostu rój meteorytów, które regularnie co roku są najlepiej widoczne pomiędzy 12 a 14 sierpnia. Innymi słowy, są to nieduże okruchy skalne będące pozostałością komety Swifta-Tuttle'a, która pojawia się w okolicy Ziemi co 133 lata. A ich rozbłyski, to efekt wpadania w atmosferę ziemską z z wielką prędkością, bo ok. 60 km/sekundę. Stają się dla nas widoczne na wysokości około 100 km nad ziemią.
Zatem Perseidy... to tylko "gwiezdny pył", który pozostał z warkocza komety.
Ich czas świetności już minął, ale starczy ich jeszcze na pewno do końca naszych dni i na wszystkie nasze marzenia :)
A piszę dziś o tym, bo oprócz widowiska, jakie zgotowały mi dziś „spadające gwiazdy”, zobaczyłam coś jeszcze. Obok mnie stało i siedziało przynajmniej ze dwadzieścia innych, nieznanych mi osób. W to miejsce ludzie przychodzą często, bo jest to dokonały punkt widokowy na Wisłę i prawobrzeżną Warszawę. Tym razem jednak nikt nie gapił się na wodę, ani na wiślane mosty, ale wszyscy jak jeden mąż mieli zadarte w niebo głowy, a gdy pojawiała się na nim srebrzysta smuga, śmiali się, wydawali radosne okrzyki i klaskali w ręce. Jak dzieci :)
Pomyślałam, że dopóki ludzie potrafią się cieszyć spadającymi gwiazdami, to może świat nie jest jeszcze całkiem stracony. Pewnie naiwnie, ale dzisiaj mi wolno :)
Z tego wszystkiego, dopiero po powrocie do domu uświadomiłam sobie, że wśród swoich życzeń do gwiazd, kompletnie nie uwzględniłam prośby o przypływ gotówki. I chyba to dobrze, bo nadmiar pieniędzy zabija marzenia równie skutecznie, jak nadmiar trosk.
Może warto posłuchać czasem poetów, którzy wiedzą, co naprawdę jest w życiu ważne…
Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą...
Spadła gwiazda. I druga, i trzecia.
Prawdziwa to epidemia!
Widać dzisiaj niebem jest ziemia,
dlatego się gwiazdy przenoszą...
/Maria Pawlikowska-Jasnorzewska/
A jeśli jeszcze nie spojrzeliście dzis w niebo, to nic straconego. Jest jeszcze trochę czasu. Najwięcej gwiazd przeniesie się dziś na ziemię pomiędzy 1.00 w nocy, a 5.00 rano.
(3)
9 Comments
A ja trochę politycznie:
13 August, 2014 - 10:18
Superksiężyc nad Moskwą:
14% większy i 30% jaśniejszy niż zwyle.
http://www.themoscowtimes.com/news/article/supermoon-to-light-up-moscow-...
Pozdrawiam :)
@Polfic
13 August, 2014 - 11:56
Mój nocny tekst był trochę przekorny, bo ostatnio polityka naprawdę nie daje nam o sobie zapomnieć. Ziszcza się przekleństwo: "obyś żył w ciekawych czasach", choć nieuchronnie nasuwa się też na myśl, że te czasy przestały już być ciekawe, a zaczęły być przytłaczające i niebezpieczne.
Ukraina, Irak, Syria, Gaza.... wszędzie tam codziennie umierają ludzie. Zobaczyłam dziś przerażające zdjęcia z Iraku. Nie podam linku, bo czegoś tak potwornego nigdy wcześniej nie widziałam. To widok nie tylko nie dla ludzi o słabych nerwach, ale nawet ci z nerwami jak postronki, też przy tych obrazach wysiadają. Tam już trwa hekatomba, a gdzie indziej może się w każdej chwili rozpocząć, bo świat stoi nad przepaścią III wojny światowej. Nie zaczarujemy rzeczywistości i nie pomogą tu roje spadających gwiazd.
Ale skoro wspomniałeś o Superksiężycu, to ja o nim całkiem niepolitycznie, bo przecież wisi nie tylko nad Moskwą :) Można go było u nas oglądać w ostatnią niedzielę. A i wczoraj był imponujący - ogromny i jasny, choć już nieco "wyszczerbiony", bo wszak wszedł w ostatnią kwadrę i zaczyna go powoli ubywać.
I ja pozdrawiam :)
@ellenai
13 August, 2014 - 22:58
"czasy przestały już być ciekawe, a zaczęły być przytłaczające i niebezpieczne."
I to miałem na myśli przytaczając Superksiężyc. :)
"Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia."
Tyle, że dla mnie owe znaki zwiastują klęski Rosjanom tym razem a dla nas nadzwyczajne zdarzenia :)
Ja zawsze: "Always look on the bright side of life".
:)
Polficu
14 August, 2014 - 12:06
Obyś miał rację :)
Ale jeśli nawet jej nie masz, to ustawienie się na pozycji "Always look on the bright side of life" jest bliskie także mojemu postrzeganiu rzeczywistości. Moja Babunia ujmowała to nieco inaczej, ale w gruncie rzeczy chodziło mniej więcej o to samo: "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" :)
@ellenai
14 August, 2014 - 13:09
Ellenai,
13 August, 2014 - 11:48
Dzięki za sympatyczny tekst, dobrze Cię widzieć!!!!!
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Kocie
13 August, 2014 - 12:01
Za to może łatwiej będzie je zobaczyć, bo księżyc będzie stopniowo tracił na intensywności światła.
Spróbuj zerknąć w niebo którejś nocy. Życzę udanych łowów :)
Nie tylko do Polfica :)
13 August, 2014 - 12:27
Otóż mówi się, że ksiązyc w tym położeniu potrafi wywoływać na Ziemi szczególnie niszczycielskie zjawiska, takie jak duże fale oceaniczne, trzęsienia ziemi, a nawet wybuchy wulkanów. Równocześnie większość badaczy twierdzi, iż ta teoria nie znajduje jednoznacznego potwierdzenia w badaniach zjawisk przyrody.
Tymczasem podczas tegorocznego wystąpienia Superksiężyca pojawiło sie coś, co być może jest w takim razie jedynie zbiegiem okoliczności, ale jednak jednym z wielu, które wskazywałyby na to, iż teoria szczególnego oddziaływania Superksiężyca może nie być tak znowu całkiem pozbawiona sensu.
Na rzece we wschodnich Chinach fala płynęła pod prąd. Na wodach Qiantang można było zobaczyć niezwykłą falę pływową, która przypominała tsunami. Ściany wody miały nawet 10 metrów wysokości. Zdjęcia tego zjawiska i cały tekst o nim mozna znaleźć tutaj.
piatka z plusem
16 August, 2014 - 22:09