
Nie cichną głosy wzburzenia ze strony niemieckich polityków, pouczających nas na każdym kroku przy wtórze krajowych "obrońców demokracji" i "niezależnych" dziennikarzy wylewających swoje frustracje i fobie w zagranicznych dziennikach.
Jakoś nie przypominam sobie lamentu, gdy Platforma Obywatelska - co zarzucane jest obecnej władzy - "zawłaszczała wszystkie instytucje" - począwszy od służb, poprzez agencje rządowe, spółki Skarbu Państwa, itp. na Najwyższej Izbie Kontroli na czele ze skompromitowanym na taśmach z Sowy partyjnym nominatem skończywszy.
Nie słyszałem - gdy już jesteśmy przy taśmach - głosów krytyki, gdy niezależny co do zasady szef NBP paktował z Ministrem Spraw Zagranicznych obiecując wsparcie w kampanii wyborczej dla partii rządzącej. Wtedy wszystko było w porządku.
Nie przypominam sobie również głębokiego zaniepokojenia Niemiec, gdy - tu znowu zastosuję terminologię KOD-owską - lądowali na chodniku przed Woronicza dziennikarze: Gargas, Jachowicz, Janecki, Skowroński i wielu innych, o których wspomniała niedawno w sejmowym wystąpieniu Joanna Lichocka. Wówczas "łamania kręgosłupa mediom" nie zauważono.
Nie pamiętam również, żeby jakikolwiek niemiecki polityk trząsł się z oburzenia, gdy Cezary Gmyz i Tomasz Wróblewski wylatywali z Rzeczpospolitej po publikacji artykułu "Trotyl na wraku Tupolewa". Podśmietnikowy deal Pawła Grasia z Grzegorzem Hajdarowiczem nie wzbudził zainteresowania wśród naszych lubujących się w demokracji sąsiadów.
Trudno jest również odnaleźć jakiekolwiek wypowiedzi zza Odry, potępiające Platformę Obywatelską za transfer składek z OFE. To zrozumiałe - budżet przyjacielskiej partii musiał zostać dopięty. A że kosztem obywateli? Najwyraźniej uznano, że była to decyzja demokratyczna.
Tego nie pamiętam.
Przypominam sobie natomiast ubiegłoroczny sondaż Instytutu Badania Opinii Publicznej w Allensbach z którego wynika, że 43 procent obywateli Niemiec uważa, że niemieccy obywatele nie mogą swobodnie wypowiedzieć swojej opinii na temat polityki. Te same badania wykazały, że prawie połowa badanych uważa oficjalne informacje dotyczące imigracji za nierzetelne i stronnicze.
Pamiętam również o zmowie milczenia na temat serii ostatnich wydarzeń w niemieckich miastach, gdzie dochodziło do gwałtów i aktów molestowania kobiet, najczęściej przy zastanawiającym braku reakcji ze strony znakomicie skądinąd wyszkolonej niemieckiej policji.
Mam też w pamięci serię skandalicznych wypowiedzi czołowych niemieckich polityków zarówno z rządu federalnego jak i struktur unijnych, traktujących o potrzebie niemieckiej kurateli nad Polską a więc de facto bokadą zmian, jakie próbuje wprowadzić, całkowicie zresztą zgodnie z prawem.
Gdy słucham wypowiedzi takich jak ta Volkera Kaudera, szefa klubu CDU/CSU o możliwej konieczności objęcia Polski sankcjami, gdy słyszę Martina Schulza porównującego Polskę do putinowskiej Rosji i straszącego użyciem siły, gdy czytam wypowiedź szefa unijnego komisarza Guentera Oettingera o nadzorze nad Polską, mam przed oczami historyczne analogie, które wyczerpująco przedstawił Zbigniew Ziobro w swoim liście otwartym skierowanym do tego ostatniego.
Jeśli wtedy - osiem lat temu i później, gdy Platforma Obywatelska wprowadzała własny przepis na demokrację, absolutnie nic Wam w Polsce nie przeszkadzało, Wasze dzisiejsze wypowiedzi należy odbierać jako próbę bezczelnej destabilizacji sytuacji wewnętrznej, podgrzania nastrojów społecznych w kraju oraz zdezawuowanie Polski w oczach zagranicznych partnerów.
Dlatego mam prośbę do Niemców, którzy ośmielają się nas pouczać - zacznijcie od siebie. Bo jak na razie, to Wasza, nie nasza demokracja zdaje się być zagrożona, a owe "mechanizmy obrony demokracji", o których w ostatnich miesiącach tyle od Was słyszymy, więcej mają wspólnego z demokracją w wydaniu pewnej - znanej z podręczników historii - niemieckiej partii. Również z nazwy "demokratycznej".
Chcecie naprawiać demokrację? Naprawiajcie, śmiało. Zacznijcie od siebie.
Jakoś nie przypominam sobie lamentu, gdy Platforma Obywatelska - co zarzucane jest obecnej władzy - "zawłaszczała wszystkie instytucje" - począwszy od służb, poprzez agencje rządowe, spółki Skarbu Państwa, itp. na Najwyższej Izbie Kontroli na czele ze skompromitowanym na taśmach z Sowy partyjnym nominatem skończywszy.
Nie słyszałem - gdy już jesteśmy przy taśmach - głosów krytyki, gdy niezależny co do zasady szef NBP paktował z Ministrem Spraw Zagranicznych obiecując wsparcie w kampanii wyborczej dla partii rządzącej. Wtedy wszystko było w porządku.
Nie przypominam sobie również głębokiego zaniepokojenia Niemiec, gdy - tu znowu zastosuję terminologię KOD-owską - lądowali na chodniku przed Woronicza dziennikarze: Gargas, Jachowicz, Janecki, Skowroński i wielu innych, o których wspomniała niedawno w sejmowym wystąpieniu Joanna Lichocka. Wówczas "łamania kręgosłupa mediom" nie zauważono.
Nie pamiętam również, żeby jakikolwiek niemiecki polityk trząsł się z oburzenia, gdy Cezary Gmyz i Tomasz Wróblewski wylatywali z Rzeczpospolitej po publikacji artykułu "Trotyl na wraku Tupolewa". Podśmietnikowy deal Pawła Grasia z Grzegorzem Hajdarowiczem nie wzbudził zainteresowania wśród naszych lubujących się w demokracji sąsiadów.
Trudno jest również odnaleźć jakiekolwiek wypowiedzi zza Odry, potępiające Platformę Obywatelską za transfer składek z OFE. To zrozumiałe - budżet przyjacielskiej partii musiał zostać dopięty. A że kosztem obywateli? Najwyraźniej uznano, że była to decyzja demokratyczna.
Tego nie pamiętam.
Przypominam sobie natomiast ubiegłoroczny sondaż Instytutu Badania Opinii Publicznej w Allensbach z którego wynika, że 43 procent obywateli Niemiec uważa, że niemieccy obywatele nie mogą swobodnie wypowiedzieć swojej opinii na temat polityki. Te same badania wykazały, że prawie połowa badanych uważa oficjalne informacje dotyczące imigracji za nierzetelne i stronnicze.
Pamiętam również o zmowie milczenia na temat serii ostatnich wydarzeń w niemieckich miastach, gdzie dochodziło do gwałtów i aktów molestowania kobiet, najczęściej przy zastanawiającym braku reakcji ze strony znakomicie skądinąd wyszkolonej niemieckiej policji.
Mam też w pamięci serię skandalicznych wypowiedzi czołowych niemieckich polityków zarówno z rządu federalnego jak i struktur unijnych, traktujących o potrzebie niemieckiej kurateli nad Polską a więc de facto bokadą zmian, jakie próbuje wprowadzić, całkowicie zresztą zgodnie z prawem.
Gdy słucham wypowiedzi takich jak ta Volkera Kaudera, szefa klubu CDU/CSU o możliwej konieczności objęcia Polski sankcjami, gdy słyszę Martina Schulza porównującego Polskę do putinowskiej Rosji i straszącego użyciem siły, gdy czytam wypowiedź szefa unijnego komisarza Guentera Oettingera o nadzorze nad Polską, mam przed oczami historyczne analogie, które wyczerpująco przedstawił Zbigniew Ziobro w swoim liście otwartym skierowanym do tego ostatniego.
Jeśli wtedy - osiem lat temu i później, gdy Platforma Obywatelska wprowadzała własny przepis na demokrację, absolutnie nic Wam w Polsce nie przeszkadzało, Wasze dzisiejsze wypowiedzi należy odbierać jako próbę bezczelnej destabilizacji sytuacji wewnętrznej, podgrzania nastrojów społecznych w kraju oraz zdezawuowanie Polski w oczach zagranicznych partnerów.
Dlatego mam prośbę do Niemców, którzy ośmielają się nas pouczać - zacznijcie od siebie. Bo jak na razie, to Wasza, nie nasza demokracja zdaje się być zagrożona, a owe "mechanizmy obrony demokracji", o których w ostatnich miesiącach tyle od Was słyszymy, więcej mają wspólnego z demokracją w wydaniu pewnej - znanej z podręczników historii - niemieckiej partii. Również z nazwy "demokratycznej".
Chcecie naprawiać demokrację? Naprawiajcie, śmiało. Zacznijcie od siebie.
fot. za http://www.abendblatt.de/
(5)
6 Comments
@fraterpafnutz
10 January, 2016 - 15:49
Pzdr.
Tł,
10 January, 2016 - 17:38
Podobnie wygląda rozmowa z różnymi zwolennikami Niemców w Polsce. Tutaj tylko jedno słowo: Raus!
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@Kocisko
10 January, 2016 - 19:27
Gdy mi powierzą
10 January, 2016 - 20:30
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Trzeba popytać po wsiach.
11 January, 2016 - 08:00
43%
11 January, 2016 - 09:15
Pytanie kiedy zaczną je palić.
Niewykluczone zresztą, że jak konflikt na linii rząd niemiecki-rząd polski wejdzie w fazę męczącą, to na demonstracjach Pegidy pojawią się i polskie flagi.
I znowu pytanie. Kiedy te polskie flagi Pegida zacznie palić.