O polityce, imigracji, demagogii i obronie Głogowa

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  7
"Brednie bywają dwojakiego rodzaju - brednie głupca i brednie demagoga, mistrza szermierki słownej. Ten drugi potrafi dowieść ozorem, że dzień jest nocą."
Waldemar Łysiak "Ostatnia Kohorta"
 
W sprawie stosunku Polaków do imigrantów, usłyszeć można mnóstwo demagogii.  Żebyśmy - pod wpływem demagogów, nie stali się głupcami, trzeba nam się z kilkoma z nich rozprawić.
 
Jakiś czas temu, do radia zadzwonił jakiś facet, bardzo rozczarowany tym, że jego rodacy okazali się ksenofobami i rasistami.
A w pół godziny później, w rozmowie z prowadzącym redaktorem Strzyczkowskim, mówiący zza oceanu Marek Wałkuski powiedział, że Amerykanie przyjmując uchodźców z Syrii sprawdzają, czy przypadkiem osoba ubiegająca się o azyl nie jest związana z jakąś organizacją terrorystyczną! I zajmuje im to nawet DWA LATA! A znając skuteczność działania naszych służb, w naszym przypadku i dwa lata mogło by być za mało. Tymczasem wmawia się nam, że w imię naszego chrześcijaństwa mamy obowiązek przyjmować wszystkich, co zakrawa na kpinę. A już odwoływanie się do etyki chrześcijańskiej w ustach palikociarni i lewactwa, które tę etykę na co dzień ma w bardzo głębokim poważaniu, jest zwykłą bezczelnością.
 
W roku pańskim 1109  król niemiecki Henryk V wraz z czeskim księciem Świętopełkiem, oblegał Głogów. Żądając od obrońców poddania grodu, dał im pięć dni czasu na porozumienie z polskim królem Bolesławem Krzywoustym i uzyskanie jego zgody. Obrońcy w zamian za zyskany czas wydali w ręce Henryka zakładników, którzy mieli być wypuszczeni bez szkody, bez względu na to, jaką decyzję Bolesława przywiozą posłańcy. Jednak, gdy król polski stanowczo zabronił poddania grodu, podstępny Henrym rozkazał przywiązać zakładników do machin oblężniczych licząc, że obrońcy nie będą strzelać do swych pobratymców.
Dzisiejsza Europa jest w sytuacji podobnej do oblężonego Głogowa.
I też szantażuje się nas zakładnikami.  Tylko tym razem, zakładnikami są pobratymcy samych najeźdźców.
Jest oczywiste, że w masie imigrantów są zwykli, nieszczęśliwi ludzie.  Może nawet są w większości. Nie wiem. Wiem jednak, że to oni właśnie, są nieświadomymi zakładnikami, których pędzi się przed armią atakującą wroga. Nie sądzę, żeby była to akcja jakoś skoordynowana, ale nie zmienia to faktu, że wojna z cywilizacją reprezentowaną przez Państwo Islamskie już jest w toku.  Póki co, natarcie skierowane jest na zachód. A spryciarze w rodzaju Merkel, Junckera i spółki, próbują szantażem skierowanym do nas, namówić nas byśmy część tej fali przyjęli dobrowolnie.
 
Szef fundacji "Chlebem i solą" mówił w mediach, że organizują akcję poparcia dla uchodźców, bo przeciwnicy ich przyjmowania "zawłaszczyli sobie przestrzeń publiczną".
Otóż nikt sobie nie zawłaszczył przestrzeni publicznej! Ta przestrzeń dlatego jest właśnie publiczna, żeby każdy mógł wyrazić swoje zdanie. Ci ludzie, którzy obawiają się napływu muzułmanów, mają do wyrażania swojej opinii takie samo prawo, jak ci, którzy nie widzą w tym problemu. Nie bójmy się takich gadek, i mówmy głośno to co myślimy!
 
W jakimś komentarzu wyczytałem, że przeciwnicy przyjmowania imigrantów w taki, czy inny sposób RACJONALIZUJĄ sobie swoją ksenofobię i strach przed obcymi. Otóż obawy przed nieznanym nie trzeba racjonalizować, bo ona jest racjonalna! Obawa przed obcymi jest elementem instynktu samozachowawczego. To, że Europa Zachodnia dawno ten instynkt utraciła, nie znaczy wcale, że i my musimy dać się w ten sposób załatwić.
 
Po utonięciu małego chłopczyka i upublicznieniu tego w mediach napisano, że za jego śmierć odpowiada Kanada, bo nie przyjęła jego samego i jego rodziny.
Takie zdanie obraża inteligencję odbiorców. Na tej samej zasadzie moglibyśmy winę za śmierć pieszego na pasach zwalić na dealera, który sprowadził i sprzedał samochód!
 
Przyjmowanie imigrantów jest sprawą polityczną. Tu pozwolę sobie na krótką dygresję. Słowo "polityka" pochodzi od greckiego słowa: poly, które oznacza mnogość. Jeżeli jakaś sprawa dotyczy dużej grupy społeczeństwa, z definicji staje się sprawą polityczną. Nikt, niczego nie musi upolityczniać! Tak więc, przyjmowanie uchodźców, jako coś, co dotyczy nas wszystkich, jest sprawą polityczną. O ile zwykli obywatele mogą opowiadać co im się podoba, to politycy powinni pamiętać, że w polityce, zwłaszcza międzynarodowej, nie ma miejsca na sentymenty, liczy się  tylko dobro Polski!
I nie zamierzam tu dobra Polski stawiać w opozycji do życia imigrantów, tylko w opozycji do dobra Niemiec, Francji i wszystkich tych krajów i polityków, które ponoszą mniejszą lub większą winę za obecny stan rzeczy. Jeżeli  demokracje Zachodnie, lekkomyślnie doprowadziły do upadku Kadafiego, jeśli przyczyniły się do arabskiej wiosny, jeśli Angela Merkel twierdziła, że przyjmie wszystkich, to my wobec nich (mam tu na myśli Merkel i spółkę) nie mamy żadnych zobowiązań! Biorąc pod uwagę przede wszystkim to, że sami uchodźcy nie palą się do pobytu u nas, nie mamy powodu dać się zastraszać, czy szantażować! A już absolutną bezczelnością jest mówienie o solidarności w chwili, w której zachodnioeuropejskie koncerny podpisały kontrakty z Gazpromem na budowę kolejnych nitek Nordstreamu,  które zupełnie rozwalają ideę wspólnej polityki energetycznej, a także są działaniem na szkodę Ukrainy, z którą przecież łączy Unię Europejską układ o partnerstwie i współpracy.
 
"Nie wstydźmy się pokazać, że jesteśmy chrześcijanami", palnęła niedawno kanclerz Merkel. Gdyby cierpliwość boska nie była nieskończona, to zapewne Bóg spuścił by nogę z nieba i kopnął ją w cztery litery, mając w pamięci sprawę niejakiego Rocco Buttiglione...
 
Nie daliśmy się szantażować szkopom w czasie oblężenia Głogowa, nie dajmy się i teraz!
 
z poważaniem
Lech -Losek- Mucha


ilustracja z:http://www.piast.neostrada.pl/obronaGlogowa1.jpg
Hun
5
5 (3)

7 Comments

Obrazek użytkownika fritz

fritz
Swietnie ujales.
I ostatnie zdanie w 10/10
Obrazek użytkownika Niepoprawne Radio PL

Niepoprawne Radio PL
Przeczytam, jesli nie ma Pan nic przeciw, do dzisiejszej audycji.
Pozdrawiam
MarkD
Obrazek użytkownika ro

ro
Z tymi dziećmi przywiązanymi do machin oblężniczych chyba coś pomyliłeś.
To przecież woje Mieszka I przywiązywali dzieci do tarcz, kiedy szli do walki - na przykład w bitwie pod Cedynią. 
Tak w każdym razie twierdzi pewien mistrz szermierki słownej.
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Tak było, tez tak słyszałem. Od giganta intelektu, więc to musi być prawda smiley

Więcej notek tego samego Autora:

=>>