Obcy pośród nas

 |  Written by Animela  |  0

Co prawda nie bardzo lubię postawę "wszystko widziałam i nic nie jest w stanie mnie zadziwić", ale w pewnym wieku trudno się przed takową obronić. Historia, jak wiadomo, lubi się powtarzać, choć czasem jako farsa. Są jednak takie momenty, gdy nawet i mnie rzeczywistość trzaśnie prosto między oczy ... i tak właśnie miałam wczoraj, gdy przeczytałam wystąpienie premier Kopacz.

W tym miejscu pozwolę sobie wtrącić zastrzeżenie: bardzo proszę nie traktować tej notki w kategoriii "agitka wyborcza". Fakt - mowa jest w niej o polityku, i to bardzo ważnym, ale to jest akurat mało ważne w tym przypadku. Są takie okoliczności, gdy o polityce trzeba zapomnieć ... i ta właśnie należy do nich.

Wczoraj na portalu (link poniżej) przeczytałam następującą wypowiedź pani premier:

"PO chce też "bezpiecznej i radosnej złotej jesieni" dla seniorów. "Chcę, żeby emerytury były godne, ale chcę również, by ci, którzy mają wykształcone dzieci nie zmuszali swoich ukochanych dzieciaków do tego, by wybierały między karierą zawodową a opieką nad rodzicami" - powiedziała szefowa rządu. W tym kontekście przypomniała deklarację wybudowania ponad stu domów dziennego pobytu dla seniorów, gdzie "będzie pielęgniarka, towarzystwo, lekarz".".

I muszę przyznać, że po zapoznaniu się z tymi słowami poczułam się bardzo, ale to bardzo, źle. Nie dlatego, że domy opieki dla osób starszych są niepotrzebne. Wręcz przeciwnie - są wręcz konieczne! Przecież wiele osób starszych nie ma dzieci (nigdy ich nie mieli, może stracili w tragicznych okolicznościach, a może są to dzieci wyrodne, które nie chcą się opiekować rodzicami? ...). Sama też znam kilka przypadków, gdy dzieci nie mieli wyjścia i musieli oddać rodzica do domu opieki: zawsze było to efektem bardzo ciężkich schorzeń i powodowało niewypowiedzianą traumę tych osób. Tragiczną sytuację przeżyła koleżanka, której mama po operacji raka mózgu znienawidziła swoją rodzinę i starała się albo kogoś zabic, albo uciec - w środku nocy, w samej koszuli ... Na szczęście, trafiała na dobrych ludzi, którzy ją odprowadzali czy odwozili.

To są tak dramatyczne sytuacje, że po czasie trudno nawet jest o tym wspominać ,,,

Rodzice zawsze kochają swoje dzieci. Kochają bezwarunkowo. Ale jeszcze bardziej kochają swoje wnuki. Ja od wczoraj próbuję zrozumieć, jak normalny człowiek - kobieta, lekarz, matka, babcia - może beztrosko sugerować, że dzieci mogą oddać rodziców do domu starców, żeby nie przeszkadzać sobie w karierze. Do obcych ludzi, z dala od dzieci i wnuków ... Nie rozumiem tym bardziej, że przecież nasza przyszłość jest niewiadomą - skąd pani premier wie, czy jej "wykształcony dzieciak" nie zechce jej kiedyś oddać do domu starców, żeby sobie nie zakłócać kariery i łatwego życia? ... Oczywiście, nie życzę jej tego ... tak jak nikomu w ogóle.

Przyznam, że od wczoraj jestem po prostu jak ogłuszona tymi słowami. I próbuję zrozumieć motywację, i nie jestem w stanie.

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>