
Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy tylko mnie wzięło, czy to może już jednak szersze zjawisko, że ostatnie wysiłki schyłkowej PO wywołują odruch wymiotny. Próbuję to sobie tłumaczyć na różne sposoby z bardzo mizernym skutkiem, no bo jak wyjaśnić wewnętrzny sprzeciw by zatytułować ten wpis „Lot umierającego łabędzia”?
Jakoś nie może mi taki tytuł przejść przez usta ani przez klawiaturę, bo przecież łabądź to piękny ptak, więc jak się ów tytuł może odnosić do dołującej Platformy? Co w tej gromadzie odchodzących w polityczny niebyt osobników jest aż tak odrażającego, co mi każe ten pomysł odrzucić?
Najpierw myślałem, że to może skojarzenie terminalnych drgawek z reanimacyjnym wysiłkiem Misia Kamińskiego powoduje nudności, bo przecież trudno w sferze publicznej znaleźć bardziej pożałowania godne indywiduum, ale żeby aż tak? Bez przesady! Wpływ tego pana na moje prywatne, a tym bardziej na powszechne poczucie estetyki to przecież pikuś. Z czym do gości? Kto by się Misiem przejmował …
Sporo tłumaczy całokształt. Osiem lat to przecież szmat czasu, więc ilość afer, szalbierstw i kłamstw robi swoje, budzi pogardę i sprzeciw, lecz – po chwili namysłu – raczej pusty śmiech niż odrazę wywołuje nagła konwersja liderów PO w pokorne sługi narodu.
Może więc jednak metoda? Po fiasku operacji „dorżnięcia watahy” PO wróciło do jedynego znanego platformerskim macherom modus operandi – odwracania kota ogonem. Sawicka – wzór cnót wszelakich, bo przecież nie godzi się zrywać owoców z zatrutego drzewa, jeszcze chwila i ulice oraz rozliczne skwery pokryją się tabliczkami z jej męczeńskim imieniem, a kupa kamieni z tym wszystkim co przed nimi stało zmieni się w jakiś monumentalny kopiec lub wręcz – w łuk tryumfalny.
Ten ostatni szpas z próbą skojarzenia PiS z aferą taśmową może i byłby śmieszny, gdyby nie był aż tak skrajnie żałosny, zaś występ Abgarowicza, który chce złożyć wniosek o przesłuchanie Beaty Szydło w sprawie afery podsłuchowej – bo „przecież nie miała dostępu do akt tajnych” - jeśli nie wejdzie do annałów III RP jako symbol skrajnej aberracji, to tylko dowód, że nawet papier wszystkiego nie wytrzyma.
Czyż nie jest blisko, że jeszcze chwila i wszystkich nas powołają na świadków w sprawie paktu Ribbentrop-Mołotow? Przecież też nie mieliśmy dostępu …
Żarty żartami, a na wymioty nie chce przestać się zbierać. Chyba dlatego, że odwracanie kota ogonem ma jednak spory feler: co by to przecież nie miało znaczyć, czy zaglądanie kotu pod ogon, czy wręcz … nicowanie kota - jest jednak najzwyczajniej obrzydliwe.
Nie jest?