Inspirowani medialnym przekazem o zmianach w naszym kraju, unijni urzędnicy generują spór na linii UE – Polska. I można by się spierać, czy dzieje się tak z powodu fałszywego mniemania o swojej wyższości nad polskimi elitami, czy w obronie ważnych niemieckich interesów w naszym państwie. Bo przecież na pewno nie w imię czystości demokracji, przestrzegania prawa, czy tym bardziej w obronie prostackich i skompromitowanych pseudoelit politycznych z kręgów Platformy.
Bo jakie dla nich ma znaczenie jakiś Schetyna, Petru, Neumann, Trzaskowski czy banda innych podobnie myślących o swojej wyimaginowanej krzywdzie doznanej z rąk PiS-u i dysząca nienawistną chęcią zapłaty za utratę dostępu do koryt. Oni są tylko niewiele znaczącymi pionkami w grze rozgrywanej przez polityczno-biznesowe elity naszego zachodniego sąsiada.
Są jednak przekonani, że walczą o powrót na stołki i w tym zacietrzewieniu chyba nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że zostali wykorzystani przez mądrzejszych od nich, którzy mają ich za najzwyczajniejszych „użytecznych idiotów”. „Użytecznych”, ale chyba jednak idiotów.
Czy coś mogą ugrać dla siebie sprzymierzając się z niemieckimi politykami?
Nie sądzę. Już w Polsce niemal powszechnie nazywani są „sprzedawczykami”, „donosicielami”, czy wręcz nawet „zdrajcami”. A chyba powinni sobie doskonale zdawać sprawę z tego, że władzę utracili, więc nie mają szans na otrzymanie intratnych stanowisk w UE.
Dali się wcześniej za frukty wykorzystać w charakterze politycznej trampoliny Donaldowi Tuskowi, a teraz za darmo oddają się na potrzeby Niemców. Tego chyba nawet nie da się nazwać polityczną prostytucją.
Bo co nam mogą w aktualnej sytuacji zrobić unijni decydenci? Każdy, kto choć trochę orientuje się w polityce, musi sobie zdawać sprawę z tego, że co najwyżej mogą nam wysyłać niewiele znaczące pisma, pogrozić palcem i sobie ponarzekać w niemieckiej prasie, albo poprzeklinać w zaciszu swoich gabinetów. To nie jest tak, że Polska na arenie międzynarodowej jest osamotniona, a wiemy, że do nałożenia jakichkolwiek sankcji na nasze państwo - w UE wymagana jest jednomyślność państw, nie zaś komisarzy, takich chociażby jak Bieńkowska.
Oczywiście każdy powinien zdawać sobie sprawę z faktu, że tworzenie takiej niesprzyjającej nam atmosfery i negatywne komentarze o naszym państwie w europejskiej prasie szargają nam opinię w świecie i psują prestiż, co na pewno w dalszej perspektywie przyniesie Polsce szkodę.
Czy prominentni działacze Platformy i Ryszarda Petru nie pojmują, że wynosząc za granicę swoje fobie niczego nie zyskają, tylko w konsekwencji poniosą za swoje niegodne działania, polityczną odpowiedzialność? Myślę, że powoli to do nich dociera, dlatego chcieliby winą za ten wytworzony przez nich ferment obarczyć władze.
Poseł Platformy Trzaskowski mówił ostatnio w Sejmie m. in. tak (cytat za dziennik.pl):
...nie rozumiem, jak można przerzucać odpowiedzialność na opozycję – to nieporozumienie i odwracanie kota ogonem”.
Myślę, że do wielu Polaków jednak dawno już dotarło, że Platforma to rzeczywiście jedno, wielkie nieporozumienie. Tak, jak nieznany chyba posłowi Trzaskowskiemu fakt, że nie da się odwrócić „kota ogonem” – nawet, gdy próbuje tego dokonać taki językowy ekwilibrysta, jak on sam.
Oczywiście występuje jeszcze w naszej przestrzeni publicznej problem „apolitycznej” i „obywatelskiej” jak sama Platforma - społecznie destrukcyjnej działalności działaczy tzw. KOD-u.
Jak coś takiego skomentować, aby nikogo nie obrazić?
Ujmę to może w taki sposób - jeśli działacze Platformy i „Nowoczesnej” postępują tak, jak działający na rzecz Niemiec „użyteczni idioci”, to co może sądzić zwyczajny człowiek o ludziach dających się im prowadzić „na pasku”?
PS. Udzielam sie również na oboknurtu.pl
2 Comments
Chciałabym tylko
15 January, 2016 - 10:27
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kot
15 January, 2016 - 14:14
Serdecznie Cię pozdrawiam