Poszło piorunem.
Niemal na drugi dzień po tym, jak Kaczyński zamienił "dobrą" zmianę na "lepszą", miny w Brukseli złagodniały, zawistne języki, może jeszcze nie zanurzyły się w miodzie, ale jakby przycichły. Nie ma się czemu dziwić, Geremkowicz obiecał Niemcom, że nie będzie problemu reparacji, a współpraca z obwodem kaliningradzkim ruszyła pełną parą. O czym jeszcze nie wiemy, a co już wszystkim naobiecywano, albo po prostu - po cichu zrobiono - dowiemy się w swoim czasie. Od tych, którym mamy "zaufać".
Dla amerykańskiego rządu Polska nagle stała się "wzorem demokracji", a do kraju, gdzie białe niedźwiedzie, przyjechał na inspekcję sam sekretarz stanu USA, na którego prośbę - wspaniale brzmi w oficjalnych, stymulujących sondaże, komunikatach medialnych, prawda? - wyspowiadał się przed nim Kaczyński.
I nagle, jak zawsze w tego rodzaju bajkach, znaleźliśmy się z opuszczonymi majtami na środku ruchliwej ulicy. Z dylematem wczorajszej dziewicy, po nocy, której ni cholery nie może sobie przypomnieć. Co poszło nie tak? Czyżby zwykłe przeoczenie? Ot, poprzednia, "gorsza" zmiana, procedowała sobie ustawę, nie do końca skonsultowaną z rządem, który ostatecznie decyduje o nazewnictwie obozów koncentracyjnych. A może sytuacja jest bardziej skomplikowana. W końcu to z tym rządem podpisaliśmy parę lat temu wspólne oświadczenie, sprzeciwiające się nazwie "polskie obozy koncentracyjne".
Jest wiele wyjaśnień, ale mi się najbardziej nie podoba następujące. Obiecywaliśmy, po cichu, 65 mld, ale Bankster tak się chwali wynikami finansowymi, że stawka poszła w górę. I to nie tylko finansowa. Teraz, gdy Kaczyński przypomina już plastelinę w rękach właściwych demiurgów, czas na oficjalną, wasalną deklarację państwa polskiego.
Marszałek polskiego (niegdyś) Senatu, zapraszający przedstawicieli obcego państwa do wspólnego redagowania polskiego prawa, właśnie tę granicę przekroczył. I jeśli natychmiast tym marszałkiem być nie przestanie, będziemy mieli dowód, że z suwerenności i polskości, jako atrybutów państwa, w którym żyjemy, zrezygnowali już wszyscy najważniejsi (Kaczyński, Kornhauser, Bankster), którzy nami rządzą.
Mój Boże, ja się już nie dziwię czystkom jednokomórkowego Błaszczaka w MON. Polska w tej sytuacji nie potrzebuje żadnej armii. A przed tym, co nadchodzi, będzie nas w stanie obronić znowu, jak w 1945, jedynie Armia Czerwona.
Natomiast coraz bardziej zaczynam się dziwić Antoniemu Macierewiczowi...
Niemal na drugi dzień po tym, jak Kaczyński zamienił "dobrą" zmianę na "lepszą", miny w Brukseli złagodniały, zawistne języki, może jeszcze nie zanurzyły się w miodzie, ale jakby przycichły. Nie ma się czemu dziwić, Geremkowicz obiecał Niemcom, że nie będzie problemu reparacji, a współpraca z obwodem kaliningradzkim ruszyła pełną parą. O czym jeszcze nie wiemy, a co już wszystkim naobiecywano, albo po prostu - po cichu zrobiono - dowiemy się w swoim czasie. Od tych, którym mamy "zaufać".
Dla amerykańskiego rządu Polska nagle stała się "wzorem demokracji", a do kraju, gdzie białe niedźwiedzie, przyjechał na inspekcję sam sekretarz stanu USA, na którego prośbę - wspaniale brzmi w oficjalnych, stymulujących sondaże, komunikatach medialnych, prawda? - wyspowiadał się przed nim Kaczyński.
I nagle, jak zawsze w tego rodzaju bajkach, znaleźliśmy się z opuszczonymi majtami na środku ruchliwej ulicy. Z dylematem wczorajszej dziewicy, po nocy, której ni cholery nie może sobie przypomnieć. Co poszło nie tak? Czyżby zwykłe przeoczenie? Ot, poprzednia, "gorsza" zmiana, procedowała sobie ustawę, nie do końca skonsultowaną z rządem, który ostatecznie decyduje o nazewnictwie obozów koncentracyjnych. A może sytuacja jest bardziej skomplikowana. W końcu to z tym rządem podpisaliśmy parę lat temu wspólne oświadczenie, sprzeciwiające się nazwie "polskie obozy koncentracyjne".
Jest wiele wyjaśnień, ale mi się najbardziej nie podoba następujące. Obiecywaliśmy, po cichu, 65 mld, ale Bankster tak się chwali wynikami finansowymi, że stawka poszła w górę. I to nie tylko finansowa. Teraz, gdy Kaczyński przypomina już plastelinę w rękach właściwych demiurgów, czas na oficjalną, wasalną deklarację państwa polskiego.
Marszałek polskiego (niegdyś) Senatu, zapraszający przedstawicieli obcego państwa do wspólnego redagowania polskiego prawa, właśnie tę granicę przekroczył. I jeśli natychmiast tym marszałkiem być nie przestanie, będziemy mieli dowód, że z suwerenności i polskości, jako atrybutów państwa, w którym żyjemy, zrezygnowali już wszyscy najważniejsi (Kaczyński, Kornhauser, Bankster), którzy nami rządzą.
Mój Boże, ja się już nie dziwię czystkom jednokomórkowego Błaszczaka w MON. Polska w tej sytuacji nie potrzebuje żadnej armii. A przed tym, co nadchodzi, będzie nas w stanie obronić znowu, jak w 1945, jedynie Armia Czerwona.
Natomiast coraz bardziej zaczynam się dziwić Antoniemu Macierewiczowi...
PS
Heh, chyba się domyślam, jaki dil Korhauser, Bankster i Geniusz z Zoliborza zaproponują Żydom. "Oficjalnie będziemy krzyczeć - Nie oddamy ani guzika! A po cichu sprezentujemy wam cały garnitur. Bez tego guzika."
PS
No i git. Bankster z Netanjahu uzgodnili, że "wspólna komisja" napisze na nowo ustawę. Jesteśmy w guberni Polin. Trzeba się będzie nauczyć żyć na kolanach przed nową rasą panów. Jarosław "Zaufajcie" Kaczyński właśnie daje nam pierwszą lekcję.
Czy jest jakiś stopień upodlenia, którego nam ci oszuści nie zafundują? Czy aby na pewno ich poprzednicy częściej tak ordynarnie kłamali? Bo mi się wydaje, że tamte skurwysyństwa częściej były robione z otwartą przyłbicą. Prawdopodobnie tylko to nam już zostało. Wybór między draniem, który nas sprzeda ze znieczuleniem, pod postacią mniej lub bardziej sprytnego czy eleganckiego kłamstwa, lub takim, który to zrobi bez. Może jestem nienowoczesny, archaiczny, ale dla mnie to żaden wybór.
Muszę przyznać, z pewnego rodzaju podziwem, że taki rodzaj zakłamania, jakim się popisuje Zaufaniec w ostatnim wywiadzie dla GP - "Tak czy inaczej, my musimy bronić naszej suwerenności, naszej godności, ale przede wszystkim naszych interesów.", to jest, w świetle tego, co się obecnie dzieje, po prostu kosmos. Chyba, że on zupełnie inaczej, niż my, definiuje termin "my"...
PS
A w prezydenckim zamtuzie rytualne przejęcie przez WSI, przyniesionej w darze przez rozradowanego Błaszczaka, polskiej armii. Zaufajcie!
PS
A w Brukseli znowu kolubrynę na Polskę rychtują. Koordynacja ataku, jak po pakcie Ribbentrop-Mołotow. Ja się tylko zastanawiam, czy aby na pewno w Polskę jest to wszystko, ostatecznie, wycelowane? A może chodzi o, nie bezpośrednie, ale skuteczne wystraszenie kraju, który do tej pory gwarantuje nam bezpieczeństwo przed brukselską, ekonomiczną agresją?
PS
Kolejny niskokomórkowiec z żoliborskiej stajni, Sasin, grzmi - "Nie może być tak, że wskutek zewnętrznej ingerencji zmieniamy przepisy realizujące polski interes narodowy." Nie, oczywiście, że zmiany nie będą wynikiem zewnętrznego nacisku, tylko głębokiej refleksji, nagle oświeconych, "polskich" senatorów, którym przytakną "polscy" posłowie.
(Czy ja chciałbym się pomylić? Jak mało kiedy.)
PS
Zwróćcie uwagę. Żadnych oficjalnych oświadczeń, Prezydenta, Premiera, MSZ, Parlamentu. Żadnego wezwania tego monstrum-ambasador do MSZ, nie mówiąc już o wydaleniu jej z Polski. Chwackie i kozackie deklaracje tylko dla polskich mediów, których zagranica - tym razem - z pewnością nie zacytuje. Na rynku światowym - pokornie milczymy, jak to z winnym bywa. To nieprawda, że pokorą coś się w takich starciach wygrywa. Ona nawet nie minimalizuje strat, jak się chyba niektórym wydaje. Ilość ludzi w krajach zachodnich, nie cierpiących tego typu polityki izraelskiej i żydowskiej, od obywateli po rozmaite elity, w tym władzy, jest znacznie większa, niż sądzą nasi tchórze. Ja-ro-sław! Ja-ro-sław!
PS
Jeszcze jedna, moim zdaniem, bardzo ważna sprawa.
Wszyscy łączymy ostatnią, "antysemicką" nagonkę na Polskę, a to z 65 miliardami, a to z ustawą reprywatyzacyjną, a to z wizją państwa Polin. Wszystko prawda, wszystko jest ważne, ale może tylko częściowo.
A co, jeśli praprzyczyną tego wszystkiego jest zbliżający się kwiecień, i ostateczny raport podkomisji Macierewicza, która z pewnością stwierdzi, że samolot rozleciał się w serii wybuchów, czyli, po prostu, że był to zamach?
Uruchamianie wszystkich źródeł nacisku przez Rosję, w tym także na Izrael, jest widoczne gołym okiem. Jakaś podkomisja, w kraju oszalałym od antysemityzmu, nienawiści do wszystkich i w dodatku kierowana przez kogoś, kogo wyrzucił ze stanowiska własny rząd, będzie zdecydowanie mniej wiarygodna, prawda? Kto wie, czy ten argument nie był także jedną z głównych przyczyn wyrzucenia Macierewicza przez Kaczyńskiego. I czy nie on właśnie jest powodem tak dziwnego i spolegliwego zachowania byłego ministra, który za wszelką cenę chce doprowadzić działalność podkomisji do końca, zanim Kaczyński wpadnie na pomysł, żeby i ją zbłaszczakować?
PS
Departament Stanu USA jednak postanowił się "wtrącić". Otóż, jeśli sojusze, porozumienia wojskowe i współpraca zależą od brzmienia jednej ustawy, to tych porozumień oraz współpracy na serio po prostu nie ma. W takiej sytuacji owo "wtrącanie" należy potraktować grzecznie, ale stanowczo - "Odpierdolcie się, Panie i Panowie". Jeśli zaś owa współpraca istnieje i jest na serio, "wtrącanie" należy potraktować grzeczniej, ale równie stanowczo - "Zajmicie się swoimi sprawami". W obu wypadkach bowiem bardzo niewiele ryzykujemy. Ba, ale czy są to w stanie pojąć Kaczyński, Kornhauser i ich kompanioni? Zobaczymy.
(3)
10 Comments
Antoni Macierewicz ... zadziwia również
30 January, 2018 - 21:46
Dzisiaj w TV Republika
30 January, 2018 - 22:03
Amerykański owczarek
31 January, 2018 - 10:10
Trump wont, zhuwei hao, zdrastwujtje i guten tag. Każdy ze zwrotów wbrew amerykańskiej racji stanu. Tak też pozostaliśmy sami, ze spuszczonymi gaciami i każdy może nas kopnąć w dupę albo ukręcić worek. Sram na georacjonalizm polityków III RP przeddobrozmianowy, ale na georacjonalizm III RP dobrozmianowy normalnie oniemialem.
No ja nie wiem, czy rzeczywiście
31 January, 2018 - 13:49
Bardziej mi to wygląda na wystawienie miękkiej dupy na sprzedaż. Kto da więcej, kto mocniej przyłoży, za tym pójdziemy.
Jasne, że prowadząc ludność na taką sesję BDSM, trzeba łgać, aż oczy łzawią. No i oczywiste, że do tych gier nie nadaje się ktoś taki, jak Macierewicz.
Nie wiem czy Kornhauser ostatecznie podpisze ustawę
02 February, 2018 - 16:45
Jego oficjalny, czyli taki, który się do tego publicznie przyznaje, przydupas rządowy, niejaki Gowin, już zapowiedział, że przecież tę ustawę można "doprecyzować", albo kiedyś "znowelizować"... Prawdopodobnie więć Prezio nie ma ochoty zostać oficjalnie pierwszym, żydowskim prezydentem Polski. Niezależnie od tego, jak radośnie by było w domowych pieleszach. W każdym bądź razie, biorąc pod uwagę choćby, śmiertelnie bladego podczas orędzia Morawieckiego, presja na niego musi być gigantyczna. Wygląda bowiem na to, że Żydom nie pasuje nawet deal w rodzaju - ustawa o obozach - tak, ustawa o reprywatyzacji - nie. Oni idą po wszystko, a ustawiający się w roli rzeczników ich interesów, dilerzy w rodzaju Gowina, wyłącznie pogrążą Kaczyńskiego podczas najbliższych wyborów. I bardzo dobrze.
Ambasador Której Nie Powinno Już Być w Polsce
05 February, 2018 - 11:18
Na marginesie (czyli tam, gdzie my wszyscy) cała ta afera ujawniła rzecz, na którą w ogólnym wkurwieniu mało kto zwraca uwagę.
Otóż - jak poinformował minister Jaki (pewnie będzie go to kosztowało posadę) - obie ustawy, reprywatyzacyjna i nowelizacja ustawy o IPN, były od wielu miesięcy konsultowane z Izraelem!!!
Kurwa, w jakim kraju my żyjemy i po co ten cały taniec świętego Wita wokół totemów z napisami "suwerenność" i "niepodległość"?
Przecież Izrael ma święte prawo dyktować nam treść ustaw, skoro sami mu je przyznaliśmy...
Hej, Karlinie,
06 February, 2018 - 07:18
Tak, tak ... Koala Olszewski.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Olszewskiego za wiele rzeczy szanowałem
06 February, 2018 - 13:37
Tak, że ten, tego, żadne wystąpienia Olszewskiego mnie już nie zdziwią.
PS
Miałeś rację, teraz chyba będzie słuchał Olszewskiego. Mamy więc żydowskiego prezydenta, który udaje, że jest Polakiem, albo polskiego, który aspiruje do bycia żydowskim. Do wyboru. Między jedną, a drugą wersją tchórzliwej cioty.
Dla tych, którym się wydaje, że to jest mądre, albo sprytne posunięcie - jeśli TK potwierdzi zgodność tej noweli z Konstytucją, a sędziowie będą teraz pod gigantyczną presją, prawdopodobnie nie tylko z zagranicy, i nie tylko ze strony opozycji - to Izrael po prostu uzna za antysemicki najpierw TK, a potem polską Konstytucję. Tego chcecie?
Podsumowując - jednak uleganie zewnętrznej presji, potwierdzenie, że sami Polacy mają wątpliwości, czyli że zarzuty były słuszne, przedłużanie całej afery, wyciąganie na plan pierwszy TK, czyli dawanie okazji do odgrzewania sprawy z "niedemokratycznym", "zawłaszczonym'" przez PIS Trybunałem Konstytucyjnym. Czyżby Kornhauser i PIS mieli z TK dogadane, że nowelę uwali?
Słuchałem
06 February, 2018 - 13:19
Co mi zgrzytnęło ? Jajakoprezydent przed rokiem rozmawiał nt. tej ustawy w Izraelu, to dlatego fragment o działalności artystycznej i naukowej - żeby rozwiać wątpliwości.
A teraz podaje do TK, bo jest obawa, iż ścigać będziemy opowiadaczy o Polakach-mordercach.
Chociaż stoi jak byk "...kto wbrew faktom..."
No tak, ale bez tych opowiadaczy hagada się posypie i kogo będzie nienawidzieć izraelska młodzież ?
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Duda udowodnił całemu światu,
06 February, 2018 - 13:42