Polska dla Polaków!
Hasło, które stało się tytułem mojej notatki jest, zupełnie nie wiem dlaczego, kontrowersyjne. Prawdopodobnie kontrowersje budzi ono w umysłach tych ludzi, którym - bez obrazy, w końcu to nie ich wina - multikulturowa, wszechtolerancyjna i proeuropejska propaganda zrobiła wodę z mózgów. W tej notatce spróbują uzasadnić coś, co dla mnie jest zupełnie oczywiste, że Polska musi być dla Polaków, tak jak Chiny dla Chińczyków, Japonia dla Japończyków, Szwajcaria dla Szwajcarów i - przepraszam za wyrażenie - Rosja dla Rosjan. Może uważny czytelnik zauważył, że nie użyłem jako przykładu USA, ani żadnego z państw Unii Europejskiej. To nie przypadek, po prostu uważam, że w znacznym stopniu Anglia już nie jest dla Anglików, ani Francja nie jest dla Francuzów, a Ameryka to już zupełnie nie jest dla Amerykanów, ale o tym za chwilę. Zanim przejdziemy do szczegółów, jak zwykle musimy poświęcić chwilę, na zdefiniowanie pojęć.
Polska.
Tu chyba wszystko jest jasne. Polska, kraj pomiędzy Tatrami i Bałtykiem, Odrą i Bugiem. Chyba nie ma o czym dyskutować.
Polak.
Polak, to obywatel Polski. To ktoś, kto mieszka tu, albo i nie tu, tylko w Anglii, w Irlandii, w Chicago. W każdym razie Polak, to ktoś, kto ma polskie obywatelstwo, nie został pozbawiony praw obywatelskich, na mocy prawomocnego wyroku i tyle. Nie musi mieć rodziców Polaków, nie musi mieszkać w Polsce i nie musi być katolikiem.
Polska dla Polaków!
Uprzejmie proszę zwrócić uwagę, że nie napisałem, że Polska ma być tylko dla Polaków. Nie. Polska powinna być krajem, w którym Polakom żyje się dobrze, czują się jak u siebie, bezpiecznie; krajem w którym szanowane są ich ( nasze ) wartości i zasady, gdzie mamy zasadniczy wpływ na kształt tego kraju, na politykę zagraniczną i wewnętrzną. A czy inni ludzie, nie-Polacy, mogą tu przyjechać i zamieszkać? Ależ oczywiście, że mogą, ale muszą respektować nasze zasady, muszą przestrzegać naszych reguł i praw, nie mogą żądać dla siebie żadnych praw stojących w sprzeczności z naszymi! Tu nie ma miejsca na żadną równość, na żadną wolność i na żadne braterstwo! Tu ma być Polska i ma być po naszemu! Jeżeli jakiś zbałamucony bzdurnymi, lewackimi i nowoczesnymi hasłami umysł, nie jest w stanie przyjąć tego do wiadomości, to posłużę się pewną analogią. Wyobraźmy sobie, że nie mówimy o Polsce, tylko o klatce schodowej w jakimś domu. Powiedzmy, że dom ma dziesięć pięter i po cztery mieszkania na piętrze. Załóżmy dla uproszczenia, że mieszkania są własnością zamieszkujących je ludzi. Po kilku, kilkunastu latach wspólnego mieszkania, w takim domu ustala się pewien porządek. Ludzie, na ogół, jakoś się dogadują, ustalają pewne normy i zasady: powiedzmy - każdy sprząta swoje piętro, nie wierci się dziur w ścianach po dwudziestej drugiej, sprząta się kupy po psach, i tak dalej i tak dalej. Wyobraźmy sobie teraz, że do takiego domu sprowadza się ktoś nowy. Jest oczywiste, że będzie próbował dostosować otoczenie do swoich potrzeb, zrobi remont, wyburzy połowę ścian i wymieni okna. Ale nie powinien zmieniać zasad przyjętych przez lokatorów. Powinien, na przykład, przestrzegać zasady nie włączania maszyn budowlanych po dziesiątej wieczorem. Niby, że - wolnoć Tomku w swoim domku - ale jednak pewne zasady współżycia obowiązują. Teoretycznie w takim domu może zamieszkać każdy. Nawet przedstawiciel jakiejś mniejszości. Specjalnie nie użyję nazwy żadnej mniejszości, bo nie o nazwę tu chodzi, tylko o różnice kulturowe. Jeśli do naszego przykładowego domu sprowadzi się rodzina należąca do mniejszości, która za słuszne i normalne uznaje palenie ognisk na klatce schodowej ( nie wymyśliłem tego, w Polsce jest taka mniejszość...), to trudno się dziwić, że przy pierwszym zapaleniu takiego ogniska, dojdzie do awantury. Mieszkańcy domu słusznie oczekują, że ich obyczaje zostaną uszanowane, prawda?
Ale spróbujmy tylko zażądać, by w naszym domu, jakim jest Polska, gwarantowane były nasze zasady. Spróbujmy powiedzieć, że ten kraj ma być domem dla naszych dzieci i wnuków i zażądajmy dla nich tego, co uważamy za najlepsze, zaraz podniosą się głosy nawołujące do tolerancji, opowiadające idiotyzmy o tym, jak to obok siebie mogą istnieć pokojowo różne kultury.
To jest nieprawda! To są kłamstwa! Każdemu, kto bredzi o absurdach typu multi-kulti, polecam pogrzebanie w sieci. Tam można znaleźć obrazki muzułmanów idących ulicami londyńskich miast w marszach, które nic nie mają wspólnego z tolerancją. Da się odszukać, przy odrobinie dobrych chęci, film o jednym ze Szwedzkich miast, w którym są dzielnice zamieszkane przez samych emigrantów, do których biali nie mają wstępu, nawet, jeśli to strażacy, którzy jadą gasić pożar! Można wreszcie odnaleźć obrazki modlących się wyznawców Allacha, zupełnie blokujących chodniki francuskich miast, mimo tego, że laicka Francja zabrania tego typu zachować. To dlatego napisałem, to dlatego uważam , że kraje Zachodniej Europy wbrew instynktowi samozachowawczemu zrezygnowały z walki o własne zasady, dopuszczając do zalewu obcych kultur, o których nie mówię wcale, że są gorsze, a tylko, że są inne i że są takie liczne dziedziny życia, w których tych kultur z kulturą łacińską pogodzić się w sposób pokojowy nie da, podobnie, jak nie da się pogodzić naszego, zwykłego nieciekawego stylu życia w wielorodzinnych domach, z paleniem ognisk na klatkach schodowych!
Również Ameryka przestała być krajem dla swoich obywateli! I to zarówno Białych, którzy ponoszą coraz większe koszty i konsekwencje swego postępowania wobec Czarnych, jak i samych Czarnych, którzy nie potrafią sie przystosować do życia w tamtejszym społeczeństwie, za wszystkie swoje niepowodzenia oskarżając Białych. Cały system kilkudziesięcioletniej poprawności politycznej, programy pomocowe, kartki na żywność, darmowa edukacja, darmowe telefony, itd., sprawiły tylko, że Czarna społeczność, traktowana jak dziecko specjalnej troski, tym bardziej nie jest w stanie radzić sobie sama, a Biała - mało że ponosi wszelkie koszty - to jeszcze coraz częściej obarczana jest winą za zaistniałą sytuację!
Oczywiście organizmy typu Unii Europejskiej są - zupełnie jak nasza władza - silne wobec słabych, a bezradne wobec silnych. Dlatego też, kiedy jeden z moich znajomych podróżował barką po Holandii i zatrzymał się w miejscu, w którym nikomu nie przeszkadzając, na brzegu rozpalili z rodziną ognisko, na którym chcieli upiec kiełbaski, natychmiast pojawił się patrol dzielnej miejscowej policji, zawiadomiony przez jakiegoś bardzo praworządnego Holendra, który to patrol nakazał im to ognisko zgasić. Nie zamierzam krytykować Holendrów za to, że zwykłe ognisko budzi w nich odruch wzywania policji, ja bym tam w takim kraju żyć nie chciał, ale to ich sprawa. Żądam tylko tego, bym w naszym kraju mógł wymagać od przyjezdnych tego samego: poszanowania naszych wartości w imię hasła:
POLSKA DLA POLAKÓW!
z poważaniem
Losek
P.S. Przyszło mi do głowy teraz, że różnica pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami hasła: Polska dla Polaków, jest taka, że tacy jak ja, zwolennicy tego hasła chcą, by Polska była bezpiecznym domem dla naszych polskich dzieci. A przeciwnicy upierają się, by była domem dla wszystkich. Otóż dom dla wszystkich, to mniej więcej to samo, co dom publiczny...
Hasło, które stało się tytułem mojej notatki jest, zupełnie nie wiem dlaczego, kontrowersyjne. Prawdopodobnie kontrowersje budzi ono w umysłach tych ludzi, którym - bez obrazy, w końcu to nie ich wina - multikulturowa, wszechtolerancyjna i proeuropejska propaganda zrobiła wodę z mózgów. W tej notatce spróbują uzasadnić coś, co dla mnie jest zupełnie oczywiste, że Polska musi być dla Polaków, tak jak Chiny dla Chińczyków, Japonia dla Japończyków, Szwajcaria dla Szwajcarów i - przepraszam za wyrażenie - Rosja dla Rosjan. Może uważny czytelnik zauważył, że nie użyłem jako przykładu USA, ani żadnego z państw Unii Europejskiej. To nie przypadek, po prostu uważam, że w znacznym stopniu Anglia już nie jest dla Anglików, ani Francja nie jest dla Francuzów, a Ameryka to już zupełnie nie jest dla Amerykanów, ale o tym za chwilę. Zanim przejdziemy do szczegółów, jak zwykle musimy poświęcić chwilę, na zdefiniowanie pojęć.
Polska.
Tu chyba wszystko jest jasne. Polska, kraj pomiędzy Tatrami i Bałtykiem, Odrą i Bugiem. Chyba nie ma o czym dyskutować.
Polak.
Polak, to obywatel Polski. To ktoś, kto mieszka tu, albo i nie tu, tylko w Anglii, w Irlandii, w Chicago. W każdym razie Polak, to ktoś, kto ma polskie obywatelstwo, nie został pozbawiony praw obywatelskich, na mocy prawomocnego wyroku i tyle. Nie musi mieć rodziców Polaków, nie musi mieszkać w Polsce i nie musi być katolikiem.
Polska dla Polaków!
Uprzejmie proszę zwrócić uwagę, że nie napisałem, że Polska ma być tylko dla Polaków. Nie. Polska powinna być krajem, w którym Polakom żyje się dobrze, czują się jak u siebie, bezpiecznie; krajem w którym szanowane są ich ( nasze ) wartości i zasady, gdzie mamy zasadniczy wpływ na kształt tego kraju, na politykę zagraniczną i wewnętrzną. A czy inni ludzie, nie-Polacy, mogą tu przyjechać i zamieszkać? Ależ oczywiście, że mogą, ale muszą respektować nasze zasady, muszą przestrzegać naszych reguł i praw, nie mogą żądać dla siebie żadnych praw stojących w sprzeczności z naszymi! Tu nie ma miejsca na żadną równość, na żadną wolność i na żadne braterstwo! Tu ma być Polska i ma być po naszemu! Jeżeli jakiś zbałamucony bzdurnymi, lewackimi i nowoczesnymi hasłami umysł, nie jest w stanie przyjąć tego do wiadomości, to posłużę się pewną analogią. Wyobraźmy sobie, że nie mówimy o Polsce, tylko o klatce schodowej w jakimś domu. Powiedzmy, że dom ma dziesięć pięter i po cztery mieszkania na piętrze. Załóżmy dla uproszczenia, że mieszkania są własnością zamieszkujących je ludzi. Po kilku, kilkunastu latach wspólnego mieszkania, w takim domu ustala się pewien porządek. Ludzie, na ogół, jakoś się dogadują, ustalają pewne normy i zasady: powiedzmy - każdy sprząta swoje piętro, nie wierci się dziur w ścianach po dwudziestej drugiej, sprząta się kupy po psach, i tak dalej i tak dalej. Wyobraźmy sobie teraz, że do takiego domu sprowadza się ktoś nowy. Jest oczywiste, że będzie próbował dostosować otoczenie do swoich potrzeb, zrobi remont, wyburzy połowę ścian i wymieni okna. Ale nie powinien zmieniać zasad przyjętych przez lokatorów. Powinien, na przykład, przestrzegać zasady nie włączania maszyn budowlanych po dziesiątej wieczorem. Niby, że - wolnoć Tomku w swoim domku - ale jednak pewne zasady współżycia obowiązują. Teoretycznie w takim domu może zamieszkać każdy. Nawet przedstawiciel jakiejś mniejszości. Specjalnie nie użyję nazwy żadnej mniejszości, bo nie o nazwę tu chodzi, tylko o różnice kulturowe. Jeśli do naszego przykładowego domu sprowadzi się rodzina należąca do mniejszości, która za słuszne i normalne uznaje palenie ognisk na klatce schodowej ( nie wymyśliłem tego, w Polsce jest taka mniejszość...), to trudno się dziwić, że przy pierwszym zapaleniu takiego ogniska, dojdzie do awantury. Mieszkańcy domu słusznie oczekują, że ich obyczaje zostaną uszanowane, prawda?
Ale spróbujmy tylko zażądać, by w naszym domu, jakim jest Polska, gwarantowane były nasze zasady. Spróbujmy powiedzieć, że ten kraj ma być domem dla naszych dzieci i wnuków i zażądajmy dla nich tego, co uważamy za najlepsze, zaraz podniosą się głosy nawołujące do tolerancji, opowiadające idiotyzmy o tym, jak to obok siebie mogą istnieć pokojowo różne kultury.
To jest nieprawda! To są kłamstwa! Każdemu, kto bredzi o absurdach typu multi-kulti, polecam pogrzebanie w sieci. Tam można znaleźć obrazki muzułmanów idących ulicami londyńskich miast w marszach, które nic nie mają wspólnego z tolerancją. Da się odszukać, przy odrobinie dobrych chęci, film o jednym ze Szwedzkich miast, w którym są dzielnice zamieszkane przez samych emigrantów, do których biali nie mają wstępu, nawet, jeśli to strażacy, którzy jadą gasić pożar! Można wreszcie odnaleźć obrazki modlących się wyznawców Allacha, zupełnie blokujących chodniki francuskich miast, mimo tego, że laicka Francja zabrania tego typu zachować. To dlatego napisałem, to dlatego uważam , że kraje Zachodniej Europy wbrew instynktowi samozachowawczemu zrezygnowały z walki o własne zasady, dopuszczając do zalewu obcych kultur, o których nie mówię wcale, że są gorsze, a tylko, że są inne i że są takie liczne dziedziny życia, w których tych kultur z kulturą łacińską pogodzić się w sposób pokojowy nie da, podobnie, jak nie da się pogodzić naszego, zwykłego nieciekawego stylu życia w wielorodzinnych domach, z paleniem ognisk na klatkach schodowych!
Również Ameryka przestała być krajem dla swoich obywateli! I to zarówno Białych, którzy ponoszą coraz większe koszty i konsekwencje swego postępowania wobec Czarnych, jak i samych Czarnych, którzy nie potrafią sie przystosować do życia w tamtejszym społeczeństwie, za wszystkie swoje niepowodzenia oskarżając Białych. Cały system kilkudziesięcioletniej poprawności politycznej, programy pomocowe, kartki na żywność, darmowa edukacja, darmowe telefony, itd., sprawiły tylko, że Czarna społeczność, traktowana jak dziecko specjalnej troski, tym bardziej nie jest w stanie radzić sobie sama, a Biała - mało że ponosi wszelkie koszty - to jeszcze coraz częściej obarczana jest winą za zaistniałą sytuację!
Oczywiście organizmy typu Unii Europejskiej są - zupełnie jak nasza władza - silne wobec słabych, a bezradne wobec silnych. Dlatego też, kiedy jeden z moich znajomych podróżował barką po Holandii i zatrzymał się w miejscu, w którym nikomu nie przeszkadzając, na brzegu rozpalili z rodziną ognisko, na którym chcieli upiec kiełbaski, natychmiast pojawił się patrol dzielnej miejscowej policji, zawiadomiony przez jakiegoś bardzo praworządnego Holendra, który to patrol nakazał im to ognisko zgasić. Nie zamierzam krytykować Holendrów za to, że zwykłe ognisko budzi w nich odruch wzywania policji, ja bym tam w takim kraju żyć nie chciał, ale to ich sprawa. Żądam tylko tego, bym w naszym kraju mógł wymagać od przyjezdnych tego samego: poszanowania naszych wartości w imię hasła:
POLSKA DLA POLAKÓW!
z poważaniem
Losek
P.S. Przyszło mi do głowy teraz, że różnica pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami hasła: Polska dla Polaków, jest taka, że tacy jak ja, zwolennicy tego hasła chcą, by Polska była bezpiecznym domem dla naszych polskich dzieci. A przeciwnicy upierają się, by była domem dla wszystkich. Otóż dom dla wszystkich, to mniej więcej to samo, co dom publiczny...
(8)
18 Comments
@losek
03 September, 2014 - 20:40
Pozdrawiam
Bardzo dziękują i pozdrawiam
03 September, 2014 - 21:12
@losek
03 September, 2014 - 21:18
PO-owcy mówią, że PO wzrosły sondaże bo PO-owcy wrócili z wakacji :)
:-)
03 September, 2014 - 23:11
No to nie pozrawiam POwakacyjnie, tylko... przedświątecznie?
Piątka z plusem!
03 September, 2014 - 21:07
Bo mniemam że ani tak nie
03 September, 2014 - 21:16
Tak niestety jest. W rozmowach ze znajomymi, jak mówię, że w zasadzie to mogę o sobie powiedzieć, że jestem narodowcem, albo nawet nacjonalistą, to zanim zacznę cokolwiek uzasadniać, słyszę coś w rodzaju: serio, wierzysz w te bzurdy, w to Polska dla Polaków i tak dalej?
A ja właśnie w to wierzę!
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa.
Był niedawno...
03 September, 2014 - 21:33
Pozdrawiam
Straszne spustoszeni zrobili
03 September, 2014 - 23:10
Cytat: Polak, to obywatel Polski.
03 September, 2014 - 23:21
*** Przeciez to jest oczywista nieprawda.
Polakiem jest ten kto uwaza siebie za Polaka i rownoczesnie niepodleglosc jest Polski jest dla niego wartoscia nadrzedna a patriotyzm naturalna postawa obywatelska.
Jest duzo obywateli Polski, ktorzy wrecz nienawidza niepodleglej Polski i polskosci. Sa oni wobec Polski, polskiej racji stanu wrecz extremalnie wrodzy. Przy tym bardzo czesto zajmuja czolowe stanowiska w aparacie rzadowym, administracji panstwowej i w mediach.
Co wlasnie daje sie zauwazyc miedzy innymi przez likwidacje nauki historii w szkolach, umieszczenie Sienkiewicza, Mickiewicza, Zeromskiego i Reymonta na indeksie, a wiec wprowadzenie extremalnych procesow wynaradawiajacych i niszczacych przekaz polskiego kodu kulturowego i cywilizacyjnego.
Co na koncu ma doprowadzic do unicestwienia narodu rownoczesnie z nedza ekomiczna spowodowana celewa i systematyczna deindustrializacja Polski.
To, że są Polacy ekstremalnie
03 September, 2014 - 23:26
Pozdrawiam serdecznie.
Chodzi o to, ze Polakiem nie jest
03 September, 2014 - 23:40
Jezeli ktos ma obywatelstwo Polski jest tylko obywatelem Polski. Jest czesto mieszkancem Polski.
W ciagu ostatnich paru lat podobno dziesiatki tysiecy obywateli Izraela, albo i i wiecej, ktorych z Polska absolutnie nic nie laczy poza niechecia do Polski, mowiac delikatnie, dostalo obywatelstwo polskie.
Jezeli powiesz im, ze sa Polakami to ich smiertelnie obrazisz ;)
pozdrawiam.
PS. Wynarodowieni Polacy majacy obywatelstwo polskie sa po prostu janczarami.
Sa rowniez tacy, ktorzy nigdy Polakami nie byli, np. wlasnie obywatele Izraela.
Niebawem czeka Polske inwazja prawdziwych nazistow niemieckich dzieki nowej ustawie o obywatelstwie stwierdzajacej, ze kazdy bez wzgledu na stosunek do Polski i Polakow, bez znajomosci jezyka, po dwoch latach ma prawo dostac obywatelstwo polskie wedlug uznania wojewody (sic!), nie prezydenta.
A żeby tak było
04 September, 2014 - 12:14
Jeszcze parę lat temu można było się zetknąć z bredniami o homogeniczności naszej nacji i z wywodami jakie to złe. No to jeśli jesteśmy tacy "homogeniczni", to poproszę o odzwierciedlenie tego zjawiska we szelkich władzach, tak w politycznych jak i w gospodarczych, oraz w szeroko rozumianej nauce, kulturze, a także w "branży" prawnej.
Do niewidzenia się z "mianowańcami", procent Polaków w tych władzach musi być taki sam jak procent Polaków wśród polskich obywateli. Tak i tylko tak! Sztywny parytet.
Bo inaczej musielibyśmy uznać słuszność poglądów rasowych dotyczących Żydów i ich wyższości nad nami.
Dyskretny urok oczywistości
04 September, 2014 - 18:14
Powiem szczerze, że mi się wiele tzw. polskich/lemingskich obyczajów nie podoba. Na przykład nie podoba mi się zwyczaj puszczania techno w samochodach, ponieważ kierujący nimi kierowcy stwarzają moim zdaniem zagrożenie dla innych kierowców. Niestety prawo tego nie zabrania, o ile mi wiadomo... a więc "Polska dla Polaków" to hasło, które łatwo zrozumieć opacznie jako akceptację głupoty.
Dalej, w sprawie zwiekszonej imigracji, to borykają się z nią głównie imperia i ex-imperia. Problem nas po prostu nie dotyczy i nie będzie dotyczył w najbliższej, przewidywalnej przyszłości. Inaczej mówiąc to nie nasza sprawa.
Problemem może być natomiast napływ uchodźców wojennych z Ukrainy oraz stały (od dłuższego czasu) napływ Rosjan, którzy w Polsce mogą robić to, czego im nie wolno robić w Rosji. Znają oni język polski najczęściej lepiej, niż my i ze względu na głupi, niestety "polski zwyczaj" picia wódki, umiejętnie stapiają się z tłumem. Gdybyśmy wódki nie pili, byłoby im trudniej. Doskonale opanowali mimikrę. W tym znaczeniu muzułmanie są mniej niebezpieczni, bo łatwiej ich rozpoznać.
Dalej, w sprawie zwiekszonej
04 September, 2014 - 19:08
Niezupełnie. Unia Europejska chce na nas wymóc zgodę na przyjmowanie kolorowych imigrantów z krajów do których oni docierają, np. z Włoch, czy Hiszpanii.
alchymista
05 September, 2014 - 19:50
Niemcy mieli wprawdzie swoje kolonie, ale ludność murzyńska z Namibii czy Kamerunu nie stanowi znaczącego odsetka wśród imigrantów. Jest natomiast blisko trzy miliony Turków, a Turcja kolonią niemiecką chyba nigdy nie była.
Szwecja, Norwegia, Dania, Szwajcaria - czy te kraje miały jakieś kolonie, czy tworzyły imperia?
Do Szwecji w ostatnich latach napływa 70 do 90 tysięcy imigrantów rocznie. Większość z Somalii, często są to analfabeci, a ostatnio też z Syrii. Somalijczycy to kompletnie obcy kulturowo i bardzo słabo integrujący się element.
Ten lawinowy napływ uchodźców to jeden z największych, a zdaniem wielu największy, z problemów społecznych Szwecji. Inna sprawa, że wielu Szwedów jest pozytywnie do tego nastawionych, a nawet angażuje się osobiście w pomoc tym ludziom.
Teraz wyobraź sobie to samo w Polsce. Cztery razy więcej ludności, czyli jakieś 300 tysięcy rocznie...
A nie jest to póki co dla Polski problemem głównie dlatego, że oni umieją liczyć i wiedzą, że się dużo bardziej do Szwecji lub Norwegii, niż do Polski albo Bułgarii, opłaca przyjechać.
Stawiam łapkę w górę
05 September, 2014 - 21:12
@Losek
05 September, 2014 - 20:46
Otwierania się na imigrantów możemy szczerze pożałować.
"Oto nowa Europa:"
05 September, 2014 - 20:21
To tak apropos gdyby ktoś miał jakieś ale.