Polska prezydencja, węgierskie wina i nie-wiadomo-czyj Sikorski

 |  Written by Animela  |  1

Kto jeszcze pamięta te 6 miesięcy, kiedy to Polska sprawowała prezydencję w Radzie Unii Europejskiej? Z kalendarza unijnego na Polskę padło w drugiej połowie 2011 r., a polska propaganda rozdęła to do rozmiarów takich, jakbyśmy dzięki faktowi rotacyjnej prezydencji wyrośli na faktycznych przywódców Europy … (I to działało – pamiętam znajomych lemingów oszołomionych TAKIM SUKCESEM!) 

A czy ktoś jeszcze pamięta, do czego polską prezydencję wykorzystano marketingowo? … Otóż: do promowania win WĘGIERSKICH! Minister Radek Sikorski podpisał nawet stosowne memorandum z węgierskim ministrem spraw zagranicznych! Stało się tak pomimo lobbingu Polskich winiarzy, którzy w 2011 r.

Sikorski uznał, że polskie wina są kiepskie, choć od lat zdobywają one nagrody w branżowych konkursach międzynarodowych. Niestety, Polska nijak i nikomu nie kojarzy się z winiarstwem, więc polska prezydencja byłaby wspaniałą okazją do wypromowania znakomitych Polskich win (a od siebie dodam, że również i miodów pitnych). Niestety, arbitralna decyzja ministra Sikorskiego poskutkowała absurdalną sytuacją, że polska prezydencja była okazją do promocji win węgierskich …

Pisałam o tej sprawie już kilka razy – zarówno przed wygranymi przez PiS wyborami, jak i już po … niestety bez rezultatu. A uważam, że jest to świetny teren do zbadania przez prokuraturę lub CBA … zanim sprawa się przedawni. Bo to, co Sikorski zrobił, nazywa się „działaniem na szkodę polskiej gospodarki” i jest po prostu niewyobrażalne w żadnym normalnym kraju.

Sprawa jest tym bardziej zagadkowa i bulwersująca, że najpierw MSZ zamówiło ekspertyzę w Collegium Vini, która to firma jedynie określiła, jakie rodzaje win powinny być podawane na przyjęciach związanych z prezydencją. Minister Sikorski uznał jednak, że polskie wina się nie nadają, bo są po prostu … złe. Słowa te przeczą licznym nagrodom zdobytym przez polskie wina – a zweryfikować je trudno, ponieważ MSZ nie udzielało informacji publicznych na temat rzekomej degustacji polskich win …

Jeśli więc nie wiadomo, o co chodzi, to pewnie o pieniądze …

 

5
5 (1)

1 Comments

Obrazek użytkownika Mona

Mona

Zaintrygowałaś mnie, Jej Bohu!
Nie czepiam się, ale - jeśli już szukałaś zdjęcia - trzeba było wrzucić jakieś właśnie polskie wino. Jak ja, osoba ciekawska, nic nie wiem o winach polskich - to skąd ma wiedzieć ten baran?

A ja wiem tylko o ichnich "Dionizjach" w Zielonej Górze, ale traktowałam to jak miejscowy folklor.
Rzeczpospolita dawno utraciła tereny "winonośne", nawet w starych polskich filmach serwuje się jednak gorzałeczkę, czyli od czasów pana Onufrego tradycji nie było. Rozumiem przesłanie- nic się nie zrobi samo, trzeba się starać i o tym chyba chciałaś napisać?

O mnie nie musisz się martwić, ja sobie poszukam, bo naprawdę jestem i zdumiona - i ciekawa. Tylko ja już przetestowałam, wiem co lubię. Ale spróbować nie zawadzi!
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>