Podstawowym celem polskich misji wywiadowczych do Hiszpanii było poznanie tajemnic niemieckiej i sowieckiej broni pancernej i sprzętu lotniczego.
W połowie grudnia 1936 roku został wysłany do Lizbony, oficjalnie jako korespondent PAT, a w rzeczywistości w celach wywiadowczych ppłk. dypl. art. Aleksander Kędzior. Jego pierwotnym zadaniem było przedostanie się do wojsk gen. Franco z zadaniem obserwowania niemieckiej oraz zdobycznej sowieckiej broni pancernej oraz sprzętu lotniczego. Mając jednak na uwadze wcześniejsze fiasko misji Ziembińskiego w porozumieniu z MSZ zadecydowano o utworzeniu nad Tagiem ataszatu wojskowego i powierzeniu Kędziorowi funkcji attaché wojskowego RP. Po uzyskania agrément rządu portugalskiego Pułkownik został w styczniu 1937 roku oficjalnie akredytowany w Portugalii. Poseł Romer proponował powierzenie mu także funkcji attaché wojskowego w Hiszpanii „skoro tylko nawiązanie stosunków dyplomatycznych z rządem narodowym okaże się możliwe”.
Utworzenie ataszatu wojskowego w stolicy Portugalii miało na celu powołanie stałej placówki obserwacyjnej polskiego wywiadu. Wykorzystano przy tym wzrost zainteresowania rządu portugalskiego importem polskiej broni innego materiału wojennego.
W końcu stycznia 1937 roku Kędzior udał się do Salamanki, gdzie został przyjęty przez gen. Franco. Hiszpański przywódca udzielił mu zgody na przestudiowanie zdobycznego sowieckiego sprzętu pancernego orz zwiedzenie frontu. W trakcie pobytu na froncie hiszpańscy oficerowie dali mu do zrozumienia, iż znają szczegóły dostaw polskiego sprzętu wojskowego dla rządu w Madrycie. Fakty oraz naciski niemieckie sprawiły, iż nie dane mu było zapoznać się ze sprzętem sowieckim. W swych raportach zaznaczał, iż niemiecki sprzęt pancerny i lotniczy był gorszy od sprzętu innych państw, co sprawiło, iż wysunął tezę, że „realne możliwości wojskowe znacznie ustępują prowadzonej obecnie przez Niemcy polityce grożenia Europie”.
Jednocześnie z utworzeniem ataszatu wojskowego w Lizbonie kierownictwo MSZ zadecydowało o mianowaniu nowego posła RP w Portugalii. Został nim Karol Dubicz-Penther, oficer łącznikowy Naczelnego Dowództwa w czasie wojny polsko-bolszewickiej, potem szef polskiej służby informacyjnej w Wolny Mieście Gdańsku, od 1928 roku w MSZ (sekretarz poselstwa w Teheranie, radca poselstwa w Ankarze, gdzie jednocześnie stał na czele placówki wywiadowczej „Anitra”).
Po przyjeździe do Lizbony został w połowie marca 1937 roku przyjęty przez portugalskiego dyktatora Antonio de Oliveirę Salazara, który zaoferował współpracę w dziedzinie wymiany informacji o działalności Kominternu. Tym samym Portugalia stała się doskonałym miejscem dla obserwacji przez polski wywiad hiszpańskiego konfliktu.
Wkrótce jednak doszło do konfliktu nowego posła z ppłk. Kędziorem, dążącym do zdominowania wszystkich spraw wywiadowczych związanych z rozwojem sytuacji w Hiszpanii. Spór ten znacznie utrudniał koordynację polskich działań szczególnie gdy poselstwo RP w Lizbonie uzyskało zgodę na powołanie konsulatów honorowych w Hiszpanii po stronie narodowej oraz wysłano delegację handlową. „Oczywiście ppłk. Kędzior „się obraził” – pisał w raporcie ambasador – że robi się to bez porozumienia z nim, chociaż porozumienie było niemożliwe przy jego osobistym podchodzeniu do spraw i przy skłonności przypisywania wszystkich zasług sobie a wszystkich niepowodzeń … innym”. Polski ambasador chciał pozostawić Kędziorowi jedynie sprawy sensu stricte wojskowego, rezerwując dla siebie kwestie polityczne i informatyczne, słusznie wskazując, iż attaché „nigdy nie miał styczności z pracą polityczną ani informacyjną, podchodził do tych spraw dziwnie naiwnie, arogancko, arbitralnie i zbyt entuzjastycznie”.
Niezależnie od tego sporu, ppłk Kędziora zdobył zaufanie części hiszpańskich oficerów deklarując swoje poparcie dla hiszpańskiej strony narodowej . Kilkakrotnie przebywał na froncie, uzyskując cenne informacje o taktyce stosowanej przez obie strony konfliktu. Obserwując wzrost wpływów niemieckich i włoskich w otoczeniu gen. Franco coraz bardziej dystansował się od strony narodowej. Jednocześnie nie wierzył w zwycięstwo gen. Franco. Po klęsce rządu ludowego był przekonany, że Hiszpania zostanie całkowicie podporządkowana II Rzeszy. Mimo, iż jego raporty budziły coraz większe wątpliwości w Warszawie, w marcu 1939 roku został mianowany szefem polskiego przedstawicielstwa w hiszpańskim San Sebastian.
W lutym 1937 roku został wysłany - pod przykrywką korespondenta „Kurjera Porannego” - na teren „czerwonej” Hiszpanii Włodzimierz Popławski, młody dziennikarz i doświadczony współpracownik Referatu „Wschód” II Oddziału SG WP. Jego zadaniem było obserwacja sowieckiego sprzętu pancernego i lotniczego oraz organizacji partii komunistycznej w Hiszpanii. Podczas pobytu w Barcelonie szybko zorientował się, że Polacy uważani byli przez Katalończyków za zdeklarowanych faszystów, co utrudniło mu m.in. wizytę w zakładach Hispano-Suizy, mimo posiadanych listów polecających hiszpańskiego komisarza ds. propagandy.
Po przyjeździe do Madrytu nawiązał szereg bardzo pożytecznych kontaktów w hiszpańskich sferach rządowych. W raportach zwracał uwagę, iż w hiszpańskim Sztabie Generalnym pracowali na ogół oficerowie „dawnego reżimu”, którym przydzielono „opiekunów” w postaci sowieckich oficerów oraz komisarzy politycznych z partii komunistycznej. Podczas kilku pobytów na froncie zauważył doskonale zorganizowaną propagandę, dobre zaopatrzenie żołnierzy w żywność, systematyczne dążenie do normalizacji uzbrojenia i wyposażenia żołnierzy oraz stały wzrost dyscypliny wojskowej. Nie miał jednak dobre zdania o wartości hiszpańskich żołnierzy, którzy „bardzo niechętnie brali udział w walce”. Doceniał natomiast męstwo członków brygad międzynarodowych, które „prowadzą właściwą wojnę”. Lotnictwo republikańskie wyposażone było we francuskie Potezy i Breguety oraz sowieckie I-16. Wskazywał na znaczne wpływy sowieckie w propagandzie oraz szkoleniu pilotów i czołgistów.
Jego zdaniem Hiszpańska Partia Komunistyczna nie cieszyła w porównaniu do innych partii lewicowych masowym poparcie. Pomimo tego miała największe wpływy w rządzie, o czym decydowało olbrzymie poparcie Kominternu, dyscyplina partyjna, znakomita propaganda oraz „wartość ideowa i polityczna przywódców”. Trafnie ocenił, iż na przeszkodzie dalszemu wzrostowi wpływów sowieckich w Hiszpanii stali nie socjaliści czy republikanie, ale anarchiści, mający największe wpływy w Katalonii.
We wrześniu 1937 roku wrócił do kraju, a miesiąc później został wysłany na stronę narodową. Na lotnisku w Salamance oczekiwał na niego Bogdan Szmejko, nieoficjalny przedstawiciel rządu RP przy rządzie gen. Franco, który zajął się wprowadzeniem go w tamtejsze kręgi władzy. W trakcie rozmowy z płk. Gonzalo szefem hiszpańskiego wywiadu padła propozycja wymiany informacji wywiadowczych – w zamian za informacje uzyskane przez Popławskiego podczas pobytu po „czerwonej” stronie Hiszpanie zaoferowali dostarczenie danych dotyczących sowieckiego sprzętu. W tym celu został wysłany por. lotnictwa Olgierd Cumft, który sfotografował zdobyczny sowiecki sprzęt pancerny i lotniczy. Polacy uzyskali także możliwość przesłuchania sowieckich jeńców.
W kwietniu 1937 roku do „czerwonej” Hiszpanii wyjechał mjr. inż. Władysław Gliński. Do Madrytu dostał się jako kurier dyplomatyczny Departamentu Budownictwa MSW z zadaniem zapoznania się z republikańską obroną przeciwlotniczą. Wykorzystując wcześniejszą znajomość z architektem Rafaelem Bergaminem, który zajmował się budową schronów przeciwlotniczych, zebrał bardzo wszechstronne informacje o taktyce działań lotniczych, sowieckich bombach używanych przez armię rządową, obronie przeciwlotniczej oraz sprzęcie pancernym.
W czasie pobytu w Hiszpanii współpracował z Adamem Sikorski, formalnie korespondentem PAT, który po powrocie do Polski opublikował zbiór reportaży pod tytułem „Łuna nad Hiszpanią”. W rzeczywistości pod tym nazwiskiem ukrywał się mjr pilot Adam Wojdyga, znany przedwojenny publicysta lotniczy. Oprócz analizy hiszpańskiej obrony przeciwlotniczej oraz parametrów technicznych używanego sprzętu lotniczego skontaktował się z przebywającymi na urlopie członkami Brygady im. J. Dąbrowskiego, uzyskując ciekawe informacje o organizacji jednostki oraz dominujących poglądach politycznych jego żołnierzy.
Latem 1937 roku w Hiszpanii narodowej przebywał także płk Romuald Wolikowski, który w latach 1921-1923 był attaché wojskowych w Moskwie. Na wiosnę 1937 roku brał udział organizowaniu pomocy dla ewakuowanych z poselstwa PR w Madrycie hiszpańskich azylantów. Jego zadanie polegało także na uzyskaniu informacji o niemieckiej i sowieckiej broni pancernej i sprzęcie lotniczym. W swoich raportach podkreślał, iż Niemcy pod pozorem ochrony swego sprzętu wojskowego zorganizowali bardzo rozbudowaną sieć wywiadowczą w całej Hiszpanii oraz uzyskali dominujący wpływ na propagandę władz narodowych. Trafnie oceniał, iż o powodzeniu komunistycznej propagandy zadecydowało niezmierne uprzywilejowanie warstwy arystokratycznej, dawno nie reformowane ustawodawstwo społeczne, nadużycia biurokracji oraz liczne afery ministerialne. Bardzo wysoko oceniał gen. Franco, który zdołał podporządkować sobie zanarchizowane społeczeństwo, a osobistą skromnością i odwagą zjednał sobie „dużą popularność wśród ludności i żołnierzy”.
Poza wysyłaniem oficerów do Hiszpanii polski wywiad korzystał także z informacji , przesyłanych przez placówki terenowe, przede wszystkim placówkę „Lacomte” w Paryżu, kierowaną przez por. Michała Balińskiego. Część uzyskanych wiadomości pochodziła ze sztabu francuskiego, część uzyskiwano od rozczarowanych polskich ochotników z Brygad Międzynarodowych.
Po pierwszych niepowodzeniach przy wysyłaniu do Hiszpanii przypadkowych osób, w II Oddziale SG WP zdecydowano się na misje oficerów sztabowych oraz sprawdzonych współpracowników polskiego wywiadu. Polscy oficerowie specjalną wagę mieli poświęcać poznaniu sowieckiej i niemieckiej broni pancernej i lotnictwu. Uzyskane informacje miały posłużyć opracowaniu właściwych metod zwalczania obu typów broni. Z uwagi na słabe parametry używanych w Hiszpanii niemieckich czołgów, działających w niezwykle trudnym terenie, wnioski mogły być mylne – potwierdzały przewagę obrony. Z kolei analiza działań lotniczych dobitnie ukazała, iż nieobronione miasta mogły być skutecznie zniszczone z powietrza.
Wybrana literatura:
J. Ciechanowski – Podwójna gra. Rzeczypospolita Polska wobec hiszpańskiej wojny domowej 1936-1939
A. Beevor – Walka o Hiszpanię. Pierwsze starcie totalitaryzmów
M. Chodakiewicz - Zagrabiona pamięć. Wojna w Hiszpanii (1936–1939)
Hiszpania – Polska. Spotkania
W połowie grudnia 1936 roku został wysłany do Lizbony, oficjalnie jako korespondent PAT, a w rzeczywistości w celach wywiadowczych ppłk. dypl. art. Aleksander Kędzior. Jego pierwotnym zadaniem było przedostanie się do wojsk gen. Franco z zadaniem obserwowania niemieckiej oraz zdobycznej sowieckiej broni pancernej oraz sprzętu lotniczego. Mając jednak na uwadze wcześniejsze fiasko misji Ziembińskiego w porozumieniu z MSZ zadecydowano o utworzeniu nad Tagiem ataszatu wojskowego i powierzeniu Kędziorowi funkcji attaché wojskowego RP. Po uzyskania agrément rządu portugalskiego Pułkownik został w styczniu 1937 roku oficjalnie akredytowany w Portugalii. Poseł Romer proponował powierzenie mu także funkcji attaché wojskowego w Hiszpanii „skoro tylko nawiązanie stosunków dyplomatycznych z rządem narodowym okaże się możliwe”.
Utworzenie ataszatu wojskowego w stolicy Portugalii miało na celu powołanie stałej placówki obserwacyjnej polskiego wywiadu. Wykorzystano przy tym wzrost zainteresowania rządu portugalskiego importem polskiej broni innego materiału wojennego.
W końcu stycznia 1937 roku Kędzior udał się do Salamanki, gdzie został przyjęty przez gen. Franco. Hiszpański przywódca udzielił mu zgody na przestudiowanie zdobycznego sowieckiego sprzętu pancernego orz zwiedzenie frontu. W trakcie pobytu na froncie hiszpańscy oficerowie dali mu do zrozumienia, iż znają szczegóły dostaw polskiego sprzętu wojskowego dla rządu w Madrycie. Fakty oraz naciski niemieckie sprawiły, iż nie dane mu było zapoznać się ze sprzętem sowieckim. W swych raportach zaznaczał, iż niemiecki sprzęt pancerny i lotniczy był gorszy od sprzętu innych państw, co sprawiło, iż wysunął tezę, że „realne możliwości wojskowe znacznie ustępują prowadzonej obecnie przez Niemcy polityce grożenia Europie”.
Jednocześnie z utworzeniem ataszatu wojskowego w Lizbonie kierownictwo MSZ zadecydowało o mianowaniu nowego posła RP w Portugalii. Został nim Karol Dubicz-Penther, oficer łącznikowy Naczelnego Dowództwa w czasie wojny polsko-bolszewickiej, potem szef polskiej służby informacyjnej w Wolny Mieście Gdańsku, od 1928 roku w MSZ (sekretarz poselstwa w Teheranie, radca poselstwa w Ankarze, gdzie jednocześnie stał na czele placówki wywiadowczej „Anitra”).
Po przyjeździe do Lizbony został w połowie marca 1937 roku przyjęty przez portugalskiego dyktatora Antonio de Oliveirę Salazara, który zaoferował współpracę w dziedzinie wymiany informacji o działalności Kominternu. Tym samym Portugalia stała się doskonałym miejscem dla obserwacji przez polski wywiad hiszpańskiego konfliktu.
Wkrótce jednak doszło do konfliktu nowego posła z ppłk. Kędziorem, dążącym do zdominowania wszystkich spraw wywiadowczych związanych z rozwojem sytuacji w Hiszpanii. Spór ten znacznie utrudniał koordynację polskich działań szczególnie gdy poselstwo RP w Lizbonie uzyskało zgodę na powołanie konsulatów honorowych w Hiszpanii po stronie narodowej oraz wysłano delegację handlową. „Oczywiście ppłk. Kędzior „się obraził” – pisał w raporcie ambasador – że robi się to bez porozumienia z nim, chociaż porozumienie było niemożliwe przy jego osobistym podchodzeniu do spraw i przy skłonności przypisywania wszystkich zasług sobie a wszystkich niepowodzeń … innym”. Polski ambasador chciał pozostawić Kędziorowi jedynie sprawy sensu stricte wojskowego, rezerwując dla siebie kwestie polityczne i informatyczne, słusznie wskazując, iż attaché „nigdy nie miał styczności z pracą polityczną ani informacyjną, podchodził do tych spraw dziwnie naiwnie, arogancko, arbitralnie i zbyt entuzjastycznie”.
Niezależnie od tego sporu, ppłk Kędziora zdobył zaufanie części hiszpańskich oficerów deklarując swoje poparcie dla hiszpańskiej strony narodowej . Kilkakrotnie przebywał na froncie, uzyskując cenne informacje o taktyce stosowanej przez obie strony konfliktu. Obserwując wzrost wpływów niemieckich i włoskich w otoczeniu gen. Franco coraz bardziej dystansował się od strony narodowej. Jednocześnie nie wierzył w zwycięstwo gen. Franco. Po klęsce rządu ludowego był przekonany, że Hiszpania zostanie całkowicie podporządkowana II Rzeszy. Mimo, iż jego raporty budziły coraz większe wątpliwości w Warszawie, w marcu 1939 roku został mianowany szefem polskiego przedstawicielstwa w hiszpańskim San Sebastian.
W lutym 1937 roku został wysłany - pod przykrywką korespondenta „Kurjera Porannego” - na teren „czerwonej” Hiszpanii Włodzimierz Popławski, młody dziennikarz i doświadczony współpracownik Referatu „Wschód” II Oddziału SG WP. Jego zadaniem było obserwacja sowieckiego sprzętu pancernego i lotniczego oraz organizacji partii komunistycznej w Hiszpanii. Podczas pobytu w Barcelonie szybko zorientował się, że Polacy uważani byli przez Katalończyków za zdeklarowanych faszystów, co utrudniło mu m.in. wizytę w zakładach Hispano-Suizy, mimo posiadanych listów polecających hiszpańskiego komisarza ds. propagandy.
Po przyjeździe do Madrytu nawiązał szereg bardzo pożytecznych kontaktów w hiszpańskich sferach rządowych. W raportach zwracał uwagę, iż w hiszpańskim Sztabie Generalnym pracowali na ogół oficerowie „dawnego reżimu”, którym przydzielono „opiekunów” w postaci sowieckich oficerów oraz komisarzy politycznych z partii komunistycznej. Podczas kilku pobytów na froncie zauważył doskonale zorganizowaną propagandę, dobre zaopatrzenie żołnierzy w żywność, systematyczne dążenie do normalizacji uzbrojenia i wyposażenia żołnierzy oraz stały wzrost dyscypliny wojskowej. Nie miał jednak dobre zdania o wartości hiszpańskich żołnierzy, którzy „bardzo niechętnie brali udział w walce”. Doceniał natomiast męstwo członków brygad międzynarodowych, które „prowadzą właściwą wojnę”. Lotnictwo republikańskie wyposażone było we francuskie Potezy i Breguety oraz sowieckie I-16. Wskazywał na znaczne wpływy sowieckie w propagandzie oraz szkoleniu pilotów i czołgistów.
Jego zdaniem Hiszpańska Partia Komunistyczna nie cieszyła w porównaniu do innych partii lewicowych masowym poparcie. Pomimo tego miała największe wpływy w rządzie, o czym decydowało olbrzymie poparcie Kominternu, dyscyplina partyjna, znakomita propaganda oraz „wartość ideowa i polityczna przywódców”. Trafnie ocenił, iż na przeszkodzie dalszemu wzrostowi wpływów sowieckich w Hiszpanii stali nie socjaliści czy republikanie, ale anarchiści, mający największe wpływy w Katalonii.
We wrześniu 1937 roku wrócił do kraju, a miesiąc później został wysłany na stronę narodową. Na lotnisku w Salamance oczekiwał na niego Bogdan Szmejko, nieoficjalny przedstawiciel rządu RP przy rządzie gen. Franco, który zajął się wprowadzeniem go w tamtejsze kręgi władzy. W trakcie rozmowy z płk. Gonzalo szefem hiszpańskiego wywiadu padła propozycja wymiany informacji wywiadowczych – w zamian za informacje uzyskane przez Popławskiego podczas pobytu po „czerwonej” stronie Hiszpanie zaoferowali dostarczenie danych dotyczących sowieckiego sprzętu. W tym celu został wysłany por. lotnictwa Olgierd Cumft, który sfotografował zdobyczny sowiecki sprzęt pancerny i lotniczy. Polacy uzyskali także możliwość przesłuchania sowieckich jeńców.
W kwietniu 1937 roku do „czerwonej” Hiszpanii wyjechał mjr. inż. Władysław Gliński. Do Madrytu dostał się jako kurier dyplomatyczny Departamentu Budownictwa MSW z zadaniem zapoznania się z republikańską obroną przeciwlotniczą. Wykorzystując wcześniejszą znajomość z architektem Rafaelem Bergaminem, który zajmował się budową schronów przeciwlotniczych, zebrał bardzo wszechstronne informacje o taktyce działań lotniczych, sowieckich bombach używanych przez armię rządową, obronie przeciwlotniczej oraz sprzęcie pancernym.
W czasie pobytu w Hiszpanii współpracował z Adamem Sikorski, formalnie korespondentem PAT, który po powrocie do Polski opublikował zbiór reportaży pod tytułem „Łuna nad Hiszpanią”. W rzeczywistości pod tym nazwiskiem ukrywał się mjr pilot Adam Wojdyga, znany przedwojenny publicysta lotniczy. Oprócz analizy hiszpańskiej obrony przeciwlotniczej oraz parametrów technicznych używanego sprzętu lotniczego skontaktował się z przebywającymi na urlopie członkami Brygady im. J. Dąbrowskiego, uzyskując ciekawe informacje o organizacji jednostki oraz dominujących poglądach politycznych jego żołnierzy.
Latem 1937 roku w Hiszpanii narodowej przebywał także płk Romuald Wolikowski, który w latach 1921-1923 był attaché wojskowych w Moskwie. Na wiosnę 1937 roku brał udział organizowaniu pomocy dla ewakuowanych z poselstwa PR w Madrycie hiszpańskich azylantów. Jego zadanie polegało także na uzyskaniu informacji o niemieckiej i sowieckiej broni pancernej i sprzęcie lotniczym. W swoich raportach podkreślał, iż Niemcy pod pozorem ochrony swego sprzętu wojskowego zorganizowali bardzo rozbudowaną sieć wywiadowczą w całej Hiszpanii oraz uzyskali dominujący wpływ na propagandę władz narodowych. Trafnie oceniał, iż o powodzeniu komunistycznej propagandy zadecydowało niezmierne uprzywilejowanie warstwy arystokratycznej, dawno nie reformowane ustawodawstwo społeczne, nadużycia biurokracji oraz liczne afery ministerialne. Bardzo wysoko oceniał gen. Franco, który zdołał podporządkować sobie zanarchizowane społeczeństwo, a osobistą skromnością i odwagą zjednał sobie „dużą popularność wśród ludności i żołnierzy”.
Poza wysyłaniem oficerów do Hiszpanii polski wywiad korzystał także z informacji , przesyłanych przez placówki terenowe, przede wszystkim placówkę „Lacomte” w Paryżu, kierowaną przez por. Michała Balińskiego. Część uzyskanych wiadomości pochodziła ze sztabu francuskiego, część uzyskiwano od rozczarowanych polskich ochotników z Brygad Międzynarodowych.
Po pierwszych niepowodzeniach przy wysyłaniu do Hiszpanii przypadkowych osób, w II Oddziale SG WP zdecydowano się na misje oficerów sztabowych oraz sprawdzonych współpracowników polskiego wywiadu. Polscy oficerowie specjalną wagę mieli poświęcać poznaniu sowieckiej i niemieckiej broni pancernej i lotnictwu. Uzyskane informacje miały posłużyć opracowaniu właściwych metod zwalczania obu typów broni. Z uwagi na słabe parametry używanych w Hiszpanii niemieckich czołgów, działających w niezwykle trudnym terenie, wnioski mogły być mylne – potwierdzały przewagę obrony. Z kolei analiza działań lotniczych dobitnie ukazała, iż nieobronione miasta mogły być skutecznie zniszczone z powietrza.
Wybrana literatura:
J. Ciechanowski – Podwójna gra. Rzeczypospolita Polska wobec hiszpańskiej wojny domowej 1936-1939
A. Beevor – Walka o Hiszpanię. Pierwsze starcie totalitaryzmów
M. Chodakiewicz - Zagrabiona pamięć. Wojna w Hiszpanii (1936–1939)
Hiszpania – Polska. Spotkania
(3)