Polskie czołgi na wschodzie (2)

 |  Written by Godziemba  |  0
Polskie czołgi uczestniczyły także w walkach o Dyneburg.
 
 
      Po wstrzymaniu działań zaczepnych Polaków nad Berezyną, do akcji przystąpiła grupa operacyjna gen. Śmigłego-Rydza, która zamierzała przeprowadzić błyskawiczne działania, by zdobyć Dyneburg.
 
 
     Podpułkownik Karaszewicz-Tokarzewski nakazał 6 ppLeg. przełamanie w nocy z 30 na 31 sierpnia linii frontu w  rejonie Możajkiszek, zajęcie stacji kolejowej Kałkuny, by rankiem szturmować mosty na Dźwinie: drogowy w  rejonie miejscowości Grzywa i  kolejowy na szlaku Wilno–Dyneburg.
 
 
     Bolszewicy wycofali się do Dyneburga, co ułatwiło Polakom podejście w  rejon stacji Kałkuny zajętej już przez Litwinów. Wobec tego Polacy pomaszerowali w  rejon mostów kolejowego i drogowego. Atak z  zaskoczenia nie udał się, a bolszewicy przeszli do kontrnatarcia. Nie licząc się ze stratami bolszewicy ponawiali ataki. Ponieśli duże straty, ale uniemożliwili Polakom sforsowanie Dźwiny i zdobycie Dyneburga.
 
 
     Ewentualne zdobycie Dyneburga stało się problemem politycznym. Do jego opanowania dążyli także Litwini i Łotysze.
 
 
     15  września Piłsudski przybył w  Wilnie, gdzie odbył rozmowy z  delegacją łotewską, zabiegającą o pomoc Polski wobec zagrożenia niemieckiego. Naczelny Wódz zapewnił Łotyszy, że w  przypadku zajęcia przez oddziały polskie Dyneburga miasto będzie uznawane za łotewskie. Ponadto zaproponował polsko-łotewskie działania militarne w  celu opanowania Łatgalii. Nie podjęto jednak wiążących ustaleń, co zahamowało polskie plany natarcie na Dyneburg.
 
 
     W obliczu dotychczasowych porażek dowódca Frontu Zachodniego Gittis nakazał podległym mu oddziałom przystąpienie do kontrofensywy celem pokonania Polaków. Tymczasem dla kierownictwa partii bolszewickiej to nie wydarzenia na froncie wojny z Polską były w  tym czasie najważniejsze. Największą groźbę stanowiła ofensywa Armii Ochotniczej gen. Denikina, która kierowała się bezpośrednio na Moskwę. Stąd zabiegali o  prowadzenie rokowań pokojowych z  Warszawą umożliwiających skoncentrowanie wysiłku militarnego na rozgromieniu wojsk gen. Denikina.
 
 
      Dążenia dowódcy Frontu Zachodniego do odzyskania utraconych terenów nie miały uzasadnienia w  potencjale bojowym, którym dysponowała w białoruskim sektorze frontu. Przewagę liczebną miała strona polska.
 
 
      W tej sytuacji 2. DPLeg.  rozpoczęła akcję, której celem było przekroczenie Berezyny, zdobycie Borysowa i  utworzenie po wschodniej stronie rzeki własnego przedmościa.  „Dnia 10 września 1919 roku o godzinie 5. kompania szturmowa pod osłoną karabinów maszynowych I  i  II batalionów [3. ppLeg. – Godziemba] przeprawia się szybko na łodziach i  uderza na miasto. Za kompanią szturmową przeprawia się częściowo na łodziach, częściowo po kładce zbudowanej przez kompanię techniczną, II batalion. Wypad tak dalece zaskoczył nieprzyjaciela, że żołnierze sowieccy nie mieli czasu na ubranie się i  w  bieliźnie wyskakiwali z  kwater, nie broniąc się zupełnie, a  II batalion zajął bez strzału w  myśl rozkazu północną część przyczółka mostowego”.
 
 
     Wkrótce potem do akcji przystąpiło zgrupowania płk. Bolesława Jaźwińskiego, którego celem  było okrążenie Połocka od północy i  zajęcie go. 19 września 1919 roku Polacy złamali opór bolszewików, którzy wycofali się na linię rzeki Uszacz. Decydujące natarcie na Połock rozpoczęło się rankiem 21 września. Po nieudanej próbie powstrzymanai Polaków bolszewicy rozpoczęli pospieszny odwrót na prawy brzeg Dźwiny. Wycofywano się przez mosty, na łódkach, tratwach i  wpław. Przeciwnikowi udało się wysadzić w  powietrze most kolejowy, a  drewniany most podpalić. Polakom nie udało się przechwycić mostów w  stanie nadającym się do ich wykorzystania, natomiast zajęli przedpole wokół Połocka.
 
 
     W tym czasie generał Śmigły-Rydz 21 września zameldował gen. Szeptyckiemu, że 1. DPLeg. jest gotowa do natarcia na Dyneburg. Piechotę w  natarciu wspierać miało 20 czołgów z 2. kompanii czołgów kpt. Dofoura. Zadaniem batalionu szturmowego nacierającego wraz z  10 czołgami było uchwycenie i przekroczenie mostu drewnianego na Dźwinie. Po opanowaniu przepraw wydzielone grupy piechoty wspierane przez czołgi miały czołowym natarciem przełamać pozycje przeciwnika i wedrzeć się do miasta. Następnym zadaniem było dotarcie do rzeki Liksianki oraz miejscowości Lotki i Tejwary nad Dźwiną, na linię starych umocnień z  pierwszej wojny światowej.
 
 
     Podpułkownik Karaszewicz-Tokarzewski, dowodzący natarciem 1. BPLeg. na Dyneburg, postanowił główne uderzenie w  kierunku Dźwiny prowadzić siłami dwóch batalionów piechoty i  wraz z  czołgami skierować je w  pas pomiędzy Grzywą a folwarkiem Malutki, w  którym znajdowały się dwie przeprawy.
 
 
     Na dwie godziny przed planowanym natarciem ppłk Karaszewicz-Tokarzewski został zmuszony do wydania rozkazu zabraniającego przekraczania północnego brzegu Dźwiny. Zostało to podyktowane ostrym sprzeciwem misji alianckiej, niegodzącej się nawet na czasowe zajmowanie Dyneburga przez Polaków.
 
 
     Polskie natarcie rozpoczęto 27 września o  godzinie 5.30 od intensywnego ostrzału artyleryjskiego pozycji przeciwnika. Do ataku ruszyła piechota wspierana przez czołgi. Pojawienie się czołgów sprawiło, iż bolszewicy w  popłochu opuścili zajmowane pozycje.  Po dotarciu do brzegu Dźwiny rozpoczęły się walki o  znajdujący się tam fort. Piechota nie otrzymała jednak wsparcia artylerii oraz czołgów.  Po stracie kilkudziesięciu żołnierzy Polacy zmuszeni zostali do przerwania natarcia.
 
 
     Podjęte następnego dnia natarcie zostało lepiej przygotowane, piechota zyskała wsparcie  czołgów, artylerii oraz pociągu pancernego „Śmiały”. O  godzinie 6.45 zdobyto fort osłaniający podejście do mostu kolejowego. O godzinie 21.00 wysadzono jedno przęsło mostu. Oznaczało to wykonanie postawionego zadania.
 
 
      6 października 1919 roku  Naczelne Dowództwo WP uznało, że na kierunku białoruskim strona polska zrealizowała założone cele operacyjne i  nakazało przejść do obrony. „Myślą przewodnią naszego marszu na wschód – napisano w rozkazie - było dotarcie do takiej linii, na której możemy bronić praw naszej Ojczyzny i  w  dogodnych warunkach gotowości do boju czekać na wytyczenie naszych przyszłych granic. Nie sięgamy po cudze, ale własnego do ostatniej kropli krwi bronić musimy. Linia, na której teraz stoimy, jest zasadniczą linią obronną na zimę. Jej lokalne przekroczenie będzie się odbywać z  taktycznych, bojowych powodów”.
 
 
 
Wybrana literatura:
 
 
 
L. Wyszczelski – Mińsk 1919
 
 
N. Davies -  Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka 1919–1920
 
 
M. Wrzosek - Wojsko Polskie i operacje wojenne lat 1918–1921
 
 
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>