Hiobowscy siedzieli sobie spokojnie przy kolacji w kuchni i rozmawiali na temat Halloween, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Pewno dzieci po cukierki - mama Łukaszka chciała się podnieść ale ubiegła ją siostra Łukaszka.
- Ja to załatwię - oznajmiła siostra i wyszła. Nikt nie zauważył, że wychodząc sięgnęła jeszcze na półkę i wzięła z niej jakiejś broszurkę.
Hiobowscy przycichli.
Słychać było jak siostra otworzyła drzwi.
- Cukierek albo psikus! - rozległy się z korytarza bloku głosy dziecięce.
- Wynocha!!! - ryknęła siostra. - Czy ja zgłaszałam, że chcę was przyjąć?! Nie!!! Więc proszę nie naruszać mojego miru domowego!!! Niczego tu nie dostaniecie!!! Pasożyty!! Darmozjady!!! Nawet jeśli coś bym miała to dałam na coś innego!!!
- Nic nam pani nie da?
- Dać to ja wam mogę trzydzieści sekund zanim spuszczę psa!!! Won!!! - i siostra trzasnęła drzwiami. Po czym bardzo zadowolona z siebie wróciła do kuchni i zasiadła za stołem nie zauważywszy, że atmosfera w pomieszczeniu jest lodowata.
- Co to było? Coś ty zrobiła? Jak mogłaś? - spytała słabym głosem mama Łukaszka.
- Co, zrobiłam coś źle? - wystraszyła się siostra.
- Oczywiście! Co to w ogóle były za słowa?! Skąd ci to przyszło do głowy?!
- Ty... Sama... Przecież... W styczniu... - w ślicznych oczkach siostry pokazały się śliczne łezki. Drżącymi rękami wyciągnęła przed siebie zabraną z półki broszurkę. Łukaszek odczytał na głos jej tytuł.
Był to poradnik wydany przez "Wiodący Tytuł Prasowy" o nazwie "Jak rozmawiać z księdzem, kiedy przyjdzie po kolędzie".
- Pewno dzieci po cukierki - mama Łukaszka chciała się podnieść ale ubiegła ją siostra Łukaszka.
- Ja to załatwię - oznajmiła siostra i wyszła. Nikt nie zauważył, że wychodząc sięgnęła jeszcze na półkę i wzięła z niej jakiejś broszurkę.
Hiobowscy przycichli.
Słychać było jak siostra otworzyła drzwi.
- Cukierek albo psikus! - rozległy się z korytarza bloku głosy dziecięce.
- Wynocha!!! - ryknęła siostra. - Czy ja zgłaszałam, że chcę was przyjąć?! Nie!!! Więc proszę nie naruszać mojego miru domowego!!! Niczego tu nie dostaniecie!!! Pasożyty!! Darmozjady!!! Nawet jeśli coś bym miała to dałam na coś innego!!!
- Nic nam pani nie da?
- Dać to ja wam mogę trzydzieści sekund zanim spuszczę psa!!! Won!!! - i siostra trzasnęła drzwiami. Po czym bardzo zadowolona z siebie wróciła do kuchni i zasiadła za stołem nie zauważywszy, że atmosfera w pomieszczeniu jest lodowata.
- Co to było? Coś ty zrobiła? Jak mogłaś? - spytała słabym głosem mama Łukaszka.
- Co, zrobiłam coś źle? - wystraszyła się siostra.
- Oczywiście! Co to w ogóle były za słowa?! Skąd ci to przyszło do głowy?!
- Ty... Sama... Przecież... W styczniu... - w ślicznych oczkach siostry pokazały się śliczne łezki. Drżącymi rękami wyciągnęła przed siebie zabraną z półki broszurkę. Łukaszek odczytał na głos jej tytuł.
Był to poradnik wydany przez "Wiodący Tytuł Prasowy" o nazwie "Jak rozmawiać z księdzem, kiedy przyjdzie po kolędzie".
(1)