We wrześniu 1938 roku doszło do gwałtownego pogorszenia się stosunków sowiecko-polskich.
W dniu 23 września 1938 roku o godzinie 4.00 rano polski chargé d’affaires Tadeusz Jankowski, kierujący polską ambasadą w Moskwie pod nieobecność przebywającego na urlopie ambasadora Grzybowskiego, został wezwany do Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych. Zastępca szefa tego resortu Władimir Potiomkin odczytał mu oświadczenie rządu sowieckiego, w którym stwierdzono, że w razie podjęcia przez Polskę działań zbrojnych przeciwko Czechosłowacji traktat polsko-sowiecki zostanie wypowiedziany przez Moskwę. W uzasadnieniu stwierdzono, że „z rozmaitych źródeł dochodzą do rządu sowieckiego wiadomości, że nad granicą czeską gromadzą się wojska polskie, które przygotowują się do przejścia granicy i zajęcia siłą części terytorium Republiki Czechosłowackiej. Jakkolwiek wiadomości te są szeroko rozpowszechnione i posiadają zatrważający charakter. Rząd polski nie zaprzeczył im dotychczas”.
Prawna argumentacja strony sowieckiej, odwołująca się do artykułu 2 traktatu o nieagresji, jako podstawy wypowiedzenia umowy bez nieodzownego uprzedzenia, pozostaje wątpliwa, gdyż Polska nie zamierzała w żadnym wypadku dokonać agresji na Czechosłowację, a jedynie zażądać na drodze dyplomatycznej cesji części terytorium. Wspomniany artykuł 2 traktatu jednoznacznie stwierdzał, iż prawo wypowiedzenia umowy bez wypowiedzenia przysługuje jedynie w przypadku, gdy jedna ze stron „podejmie napaść na państwo trzecie”.
Nic więc dziwnego, iż odpowiedź polska była stanowcza i wskazywała, iż „rząd polski nie potrzebuje przed nikim tłumaczyć się z zarządzeń powziętych w celu obronnym. Mając oczywiste prawo do podejmowania środków mobilizacyjnych, Polska korzysta z suwerenności własnego państwa”. W trakcie rozmowy Jankowski zauważył, iż Polska nie przedsięwzięła żadnych środków mobilizacyjnych przy granicy ze Związkiem Sowieckim. Na to Potiomkin odparł, iż „gdyby takie zarządzenia były, wówczas rząd sowiecki nie mógłby się ograniczyć tylko do demarche, lecz musiałby powziąć środki zaradcze”.
Następnego dnia poseł czechosłowacki w Moskwie Zdenek Fierlinger został wezwany przez Potiomkina, który zapewniając o poparciu Moskwy dla Pragi zachęcał, aby Czechosłowacja nie ustępowała przed żądaniami Polski i nie dążyła do żadnej ugody na drodze dyplomatycznej. Przyznał także, iż celem rządu sowieckiego jest doprowadzenie do ustanowienia wspólnej granicy sowiecko-czechosłowackiej na terenie wschodniej Galicji.
Mobilizacja jednostek sowieckich objęła w sumie kilkaset tysięcy żołnierzy. Kierownik Konsulatu Generalnego RP w Mińsku Witold Okoński w raporcie stwierdzał, że „z ulic Mińska zniknęła większość samochodów, milicjanci na posterunkach zostali zaopatrzeni w maski przeciwgazowe, przejeżdżały dość częste patrole milicji konnej. (…) z szeregu koszar wychodziły oddziały, kierując się szosami w kierunku granicy, oddziałom towarzyszyły kuchnie dymiące, zapasy, wydawano nowe mundury. Samochody parku mińskiego przekazano wojsku.”. Okoński słusznie jednak zauważał, iż z faktu, że „niektóre oddziały zmotoryzowane w hełmach przejeżdżały pod oknami Konsulatu Generalnego, wnosić należy, że w założeniu wymarsz wojsk miał dojść do naszej świadomości celem wywarcia należytego wrażenia”.
Sowieci zmobilizowali wojska nie tylko z Kijowskiego, ale także Białoruskiego, Kalińskiego i Leningradzkiego okręgów wojskowych. Marek Deszczyński trafnie zauważył, że gdyby Sowietom chodziło tylko o wsparcie Czechosłowacji, nie byłoby powodu mobilizować sił tych trzech okręgów ani koncentrować znacznych sił na granicy z krajami bałtyckimi. Plan sowiecki miał więc zdecydowanie szersze założenia – mógł więc stanowić wstępne przygotowania na wypadek wybuchu wojny w Europie.
Po doręczeniu w nocy z 30 września na 1 października 1938 roku, a więc już po podpisaniu traktatu monachijskiego, polskiej noty żądającej cesji części terytorium Zaolzia, Czesi podjęli rozmowy w sprawie zwiększenia sowieckiej presji na Polskę, jednak nie uzyskali żadnych obietnic. Po kapitulacji Pragi wobec żądań Berlina i oddalenia się wizji wybuchu wojny w Europie, Sowieci nie zamierzali dalej eskalować napięcia w stosunkach z Warszawą. Nie nalegali, by rząd w Pradze odrzucił polskie żądania. W Moskwie uznano, iż „nie warto bronić tego, kto sam bronić się nie chce”.
W czasie oczekiwania na odpowiedź Pragi w dniu 1 października 1938 roku Beck w rozmowie z niemieckim ambasadorem w Warszawie Hansem von Moltke zapytał, jakie byłoby stanowisko Niemiec w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego między Polską a Związkiem Sowieckim. Tego samego dnia Goering oświadczył polskiemu ambasadorowi w Berlinie Józefowi Lipskiemu, że „jest zupełnie nie do pomyślenia, aby Rzesza mogła nie pomagać Polsce w jej walce z Sowietami”. Także minister Ribbentrop zapewnił, że rząd niemiecki „w razie konfliktu polsko-sowieckiego pójdzie znacznie dalej wobec Polski ponad stanowisko życzliwe”.
Wbrew oskarżeniom prasy francuskiej o współpracy polsko-niemieckiej, we wrześniu 1938 roku Polska prowadziła politykę całkowicie samodzielną, nie odstępując od zasady polityki równowagi. Jednocześnie Beck trafnie oceniając, iż mocarstwa zachodnie nie udzielą wsparcia Czechosłowacji nie zgodził się, wbrew naciskom Paryża, aby Polska stała się narzędziem polityki mocarstw zachodnich, które zabiegały o udział Warszawy w dyplomatycznej interwencji w Berlinie, aby powstrzymać III Rzeszę przed akcją w Czechosłowacji.
Po zawarciu porozumienia w Monachium kampania antypolska w prasie sowieckiej została natychmiast zatrzymana. Potiomkin w rozmowie z ambasadorem Grzybowskim w dniu 11 października 1938 roku uznał sprawę kryzysu czechosłowackiego za zakończoną. Jednocześnie zmobilizowane jednostki sowieckie zaczęły wracać do koszar, o czym informowali Warszawę polscy dyplomaci w Związku Sowieckim. W dniu 18 października 1938 roku minister Józef Beck polecił ambasadorowi Grzybowskiemu „obserwować w Moskwie sytuację” oraz „utrzymywanie przyjaznych rozmów i pójście w kierunku zamanifestowanego już przez Potiomkina odprężenia w naszych bezpośrednich stosunkach”.
Wydarzenia z jesieni 1938 roku pogłębiły wrogie ustosunkowanie Sowietów do Polski, czego dobitnym dowodem jest raport Ludowego Komisariatu Spraw zagranicznych ZSRS na temat stosunków z Warszawą, w którym podkreślono, iż pomimo wysiłków Moskwy na rzecz „ustanowienia dobrosąsiedzkich stosunków między obu krajami” , „imperialistyczna Polska, nie porzuciwszy marzenia o odbudowie „wielkiej Polski” od morza do morza w granicach 1772 r., uchylała się przed wszelkimi projektami współpracy ze Związkiem Sowieckim, nie chcąc wiązać sobie rąk w Europie Wschodniej”.
Pomimo tego Moskwa zgodziła się na ogłoszenie w dniu 26 listopada 1938 roku wspólnego komunikatu ze stroną polską, w którym potwierdzono obowiązywanie wszystkich dotychczasowych zobowiązań wzajemnych z traktatem ryskim i paktem o nieagresji na czele. Komunikat ten był aktem równoważnym międzynarodowej deklaracji politycznej, mającej wymowę umowy o nieagresji.
Krok ten został źle przyjęty w Berlinie, a ambasador von Moltke wyrażając żal, że strona niemiecka została nim zaskoczona dał do zrozumienia, iż Polska winna skonsultować tę sprawę ze swym zachodnim sąsiadem.
Niezależnie od niechęci Warszawy do zbliżenia z Berlinem, Polska postrzegana była na Kremlu jako bezwzględny wróg, z którym niemożliwe jest pojednanie. Sowieckie plany przewidywały podporządkowanie Polski, a jako cel minimum stawiały pozbawienie jej własnej samodzielnej polityki zagranicznej.
Oczywiście aspiracje Stalina sięgały znacznie dalej - sięgały opanowania co najmniej całej Europy Środkowo-Wschodniej, co jednak wymagało wybuchu nowej wojny europejskiej, do której jednak – ku żalowi Stalina, nie doszło na jesieni 1938 roku.
W wyniku tej próby nerwów w polskim Sztabie Głównym zintensyfikowano prace nad planem „Wschód”. Stworzono projekt umocnień obronnych wykorzystujący umocnienia niemieckie i austriackie z lat 1915-1916. Opracowano także plany budowy bunkrów, ale „brakowało – jak przyznał gen. Stachiewicz – zamkniętego w planową całość systemu obronnego”.
W przyjętym ostatecznie na początku 1939 roku planie „Wschód” przyjęto możliwość wykonania przez nieprzyjaciela głównego wysiłku na froncie północnym z Białorusi na Baranowicze, Białystok na Warszawę, lub południowym z Ukrainy przez Wołyń na Warszawę. Pomocniczego uderzenia spodziewano się na kierunku Płoskirów-Lwów.
Większość historyków, jak Igor Lukes, Wojciech Materski, interpretuje sowieckie przygotowania wojskowe przeciwko Polsce we wrześniu 1938 roku jako pokaz siły, bez realnych zamiarów prowadzenia działań wojennych. Z kolei Marek Deszczyński zauważa, iż kierownictwo polskich sił zbrojnych nie przewidywało agresji sowieckiej, a „czynione na małą skalę, a przy tym spóźnione przygotowania obronne miały charakter niemal symboliczny”.
Nie można jednak pominąć faktu, iż latem 1938 roku rozpoczęto reorganizację i tworzenie grup armijnych w okręgach wojskowych Białoruskim i Kijowskim, usytuowanych na granicy z Polską, które otrzymały nazwę „specjalnych”. W tym samym czasie powstał plan operacyjny autorstwa szefa Sztabu Generalnego Armii Czerwonej Borysa Szaposznikowa, przewidujący ewentualność wojny Sowietów na dwa frontu – w Europie i na Dalekim Wschodzie, z jednoznacznym założeniem priorytetu dla europejskiego teatru wojny.
Wrześniowe zarządzenia mobilizacyjne Sowietów z 1938 roku przypominają posunięcia powzięte rok później. Różni je jedynie mniejsza skala zmobilizowanych sił w 1938 roku.
Podjęte przez Stalina kroki w 1938 roku stanowiły swoistą próbę generalną przed grą, która swoją premierę miała późnym latem 1939 roku.
Wybrana literatura:
R. Raack – Polska i Europa w planach Stalina
I. Lukes – Stalin and Beneś in the Final Days of September 1938
A. Niekricz, M. Heller – Utopia u władzy
M. Kornat – Polityka zagraniczna Polski 1938-1939
S. Gregorowicz, M. Zacharias – Polska-Związek Sowiecki. Stosunki polityczne 1923-1939
M. Deszczyński – Ostatni egzamin. Wojsko Polskie wobec kryzysu czechosłowackiego 1938-1939
W dniu 23 września 1938 roku o godzinie 4.00 rano polski chargé d’affaires Tadeusz Jankowski, kierujący polską ambasadą w Moskwie pod nieobecność przebywającego na urlopie ambasadora Grzybowskiego, został wezwany do Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych. Zastępca szefa tego resortu Władimir Potiomkin odczytał mu oświadczenie rządu sowieckiego, w którym stwierdzono, że w razie podjęcia przez Polskę działań zbrojnych przeciwko Czechosłowacji traktat polsko-sowiecki zostanie wypowiedziany przez Moskwę. W uzasadnieniu stwierdzono, że „z rozmaitych źródeł dochodzą do rządu sowieckiego wiadomości, że nad granicą czeską gromadzą się wojska polskie, które przygotowują się do przejścia granicy i zajęcia siłą części terytorium Republiki Czechosłowackiej. Jakkolwiek wiadomości te są szeroko rozpowszechnione i posiadają zatrważający charakter. Rząd polski nie zaprzeczył im dotychczas”.
Prawna argumentacja strony sowieckiej, odwołująca się do artykułu 2 traktatu o nieagresji, jako podstawy wypowiedzenia umowy bez nieodzownego uprzedzenia, pozostaje wątpliwa, gdyż Polska nie zamierzała w żadnym wypadku dokonać agresji na Czechosłowację, a jedynie zażądać na drodze dyplomatycznej cesji części terytorium. Wspomniany artykuł 2 traktatu jednoznacznie stwierdzał, iż prawo wypowiedzenia umowy bez wypowiedzenia przysługuje jedynie w przypadku, gdy jedna ze stron „podejmie napaść na państwo trzecie”.
Nic więc dziwnego, iż odpowiedź polska była stanowcza i wskazywała, iż „rząd polski nie potrzebuje przed nikim tłumaczyć się z zarządzeń powziętych w celu obronnym. Mając oczywiste prawo do podejmowania środków mobilizacyjnych, Polska korzysta z suwerenności własnego państwa”. W trakcie rozmowy Jankowski zauważył, iż Polska nie przedsięwzięła żadnych środków mobilizacyjnych przy granicy ze Związkiem Sowieckim. Na to Potiomkin odparł, iż „gdyby takie zarządzenia były, wówczas rząd sowiecki nie mógłby się ograniczyć tylko do demarche, lecz musiałby powziąć środki zaradcze”.
Następnego dnia poseł czechosłowacki w Moskwie Zdenek Fierlinger został wezwany przez Potiomkina, który zapewniając o poparciu Moskwy dla Pragi zachęcał, aby Czechosłowacja nie ustępowała przed żądaniami Polski i nie dążyła do żadnej ugody na drodze dyplomatycznej. Przyznał także, iż celem rządu sowieckiego jest doprowadzenie do ustanowienia wspólnej granicy sowiecko-czechosłowackiej na terenie wschodniej Galicji.
Mobilizacja jednostek sowieckich objęła w sumie kilkaset tysięcy żołnierzy. Kierownik Konsulatu Generalnego RP w Mińsku Witold Okoński w raporcie stwierdzał, że „z ulic Mińska zniknęła większość samochodów, milicjanci na posterunkach zostali zaopatrzeni w maski przeciwgazowe, przejeżdżały dość częste patrole milicji konnej. (…) z szeregu koszar wychodziły oddziały, kierując się szosami w kierunku granicy, oddziałom towarzyszyły kuchnie dymiące, zapasy, wydawano nowe mundury. Samochody parku mińskiego przekazano wojsku.”. Okoński słusznie jednak zauważał, iż z faktu, że „niektóre oddziały zmotoryzowane w hełmach przejeżdżały pod oknami Konsulatu Generalnego, wnosić należy, że w założeniu wymarsz wojsk miał dojść do naszej świadomości celem wywarcia należytego wrażenia”.
Sowieci zmobilizowali wojska nie tylko z Kijowskiego, ale także Białoruskiego, Kalińskiego i Leningradzkiego okręgów wojskowych. Marek Deszczyński trafnie zauważył, że gdyby Sowietom chodziło tylko o wsparcie Czechosłowacji, nie byłoby powodu mobilizować sił tych trzech okręgów ani koncentrować znacznych sił na granicy z krajami bałtyckimi. Plan sowiecki miał więc zdecydowanie szersze założenia – mógł więc stanowić wstępne przygotowania na wypadek wybuchu wojny w Europie.
Po doręczeniu w nocy z 30 września na 1 października 1938 roku, a więc już po podpisaniu traktatu monachijskiego, polskiej noty żądającej cesji części terytorium Zaolzia, Czesi podjęli rozmowy w sprawie zwiększenia sowieckiej presji na Polskę, jednak nie uzyskali żadnych obietnic. Po kapitulacji Pragi wobec żądań Berlina i oddalenia się wizji wybuchu wojny w Europie, Sowieci nie zamierzali dalej eskalować napięcia w stosunkach z Warszawą. Nie nalegali, by rząd w Pradze odrzucił polskie żądania. W Moskwie uznano, iż „nie warto bronić tego, kto sam bronić się nie chce”.
W czasie oczekiwania na odpowiedź Pragi w dniu 1 października 1938 roku Beck w rozmowie z niemieckim ambasadorem w Warszawie Hansem von Moltke zapytał, jakie byłoby stanowisko Niemiec w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego między Polską a Związkiem Sowieckim. Tego samego dnia Goering oświadczył polskiemu ambasadorowi w Berlinie Józefowi Lipskiemu, że „jest zupełnie nie do pomyślenia, aby Rzesza mogła nie pomagać Polsce w jej walce z Sowietami”. Także minister Ribbentrop zapewnił, że rząd niemiecki „w razie konfliktu polsko-sowieckiego pójdzie znacznie dalej wobec Polski ponad stanowisko życzliwe”.
Wbrew oskarżeniom prasy francuskiej o współpracy polsko-niemieckiej, we wrześniu 1938 roku Polska prowadziła politykę całkowicie samodzielną, nie odstępując od zasady polityki równowagi. Jednocześnie Beck trafnie oceniając, iż mocarstwa zachodnie nie udzielą wsparcia Czechosłowacji nie zgodził się, wbrew naciskom Paryża, aby Polska stała się narzędziem polityki mocarstw zachodnich, które zabiegały o udział Warszawy w dyplomatycznej interwencji w Berlinie, aby powstrzymać III Rzeszę przed akcją w Czechosłowacji.
Po zawarciu porozumienia w Monachium kampania antypolska w prasie sowieckiej została natychmiast zatrzymana. Potiomkin w rozmowie z ambasadorem Grzybowskim w dniu 11 października 1938 roku uznał sprawę kryzysu czechosłowackiego za zakończoną. Jednocześnie zmobilizowane jednostki sowieckie zaczęły wracać do koszar, o czym informowali Warszawę polscy dyplomaci w Związku Sowieckim. W dniu 18 października 1938 roku minister Józef Beck polecił ambasadorowi Grzybowskiemu „obserwować w Moskwie sytuację” oraz „utrzymywanie przyjaznych rozmów i pójście w kierunku zamanifestowanego już przez Potiomkina odprężenia w naszych bezpośrednich stosunkach”.
Wydarzenia z jesieni 1938 roku pogłębiły wrogie ustosunkowanie Sowietów do Polski, czego dobitnym dowodem jest raport Ludowego Komisariatu Spraw zagranicznych ZSRS na temat stosunków z Warszawą, w którym podkreślono, iż pomimo wysiłków Moskwy na rzecz „ustanowienia dobrosąsiedzkich stosunków między obu krajami” , „imperialistyczna Polska, nie porzuciwszy marzenia o odbudowie „wielkiej Polski” od morza do morza w granicach 1772 r., uchylała się przed wszelkimi projektami współpracy ze Związkiem Sowieckim, nie chcąc wiązać sobie rąk w Europie Wschodniej”.
Pomimo tego Moskwa zgodziła się na ogłoszenie w dniu 26 listopada 1938 roku wspólnego komunikatu ze stroną polską, w którym potwierdzono obowiązywanie wszystkich dotychczasowych zobowiązań wzajemnych z traktatem ryskim i paktem o nieagresji na czele. Komunikat ten był aktem równoważnym międzynarodowej deklaracji politycznej, mającej wymowę umowy o nieagresji.
Krok ten został źle przyjęty w Berlinie, a ambasador von Moltke wyrażając żal, że strona niemiecka została nim zaskoczona dał do zrozumienia, iż Polska winna skonsultować tę sprawę ze swym zachodnim sąsiadem.
Niezależnie od niechęci Warszawy do zbliżenia z Berlinem, Polska postrzegana była na Kremlu jako bezwzględny wróg, z którym niemożliwe jest pojednanie. Sowieckie plany przewidywały podporządkowanie Polski, a jako cel minimum stawiały pozbawienie jej własnej samodzielnej polityki zagranicznej.
Oczywiście aspiracje Stalina sięgały znacznie dalej - sięgały opanowania co najmniej całej Europy Środkowo-Wschodniej, co jednak wymagało wybuchu nowej wojny europejskiej, do której jednak – ku żalowi Stalina, nie doszło na jesieni 1938 roku.
W wyniku tej próby nerwów w polskim Sztabie Głównym zintensyfikowano prace nad planem „Wschód”. Stworzono projekt umocnień obronnych wykorzystujący umocnienia niemieckie i austriackie z lat 1915-1916. Opracowano także plany budowy bunkrów, ale „brakowało – jak przyznał gen. Stachiewicz – zamkniętego w planową całość systemu obronnego”.
W przyjętym ostatecznie na początku 1939 roku planie „Wschód” przyjęto możliwość wykonania przez nieprzyjaciela głównego wysiłku na froncie północnym z Białorusi na Baranowicze, Białystok na Warszawę, lub południowym z Ukrainy przez Wołyń na Warszawę. Pomocniczego uderzenia spodziewano się na kierunku Płoskirów-Lwów.
Większość historyków, jak Igor Lukes, Wojciech Materski, interpretuje sowieckie przygotowania wojskowe przeciwko Polsce we wrześniu 1938 roku jako pokaz siły, bez realnych zamiarów prowadzenia działań wojennych. Z kolei Marek Deszczyński zauważa, iż kierownictwo polskich sił zbrojnych nie przewidywało agresji sowieckiej, a „czynione na małą skalę, a przy tym spóźnione przygotowania obronne miały charakter niemal symboliczny”.
Nie można jednak pominąć faktu, iż latem 1938 roku rozpoczęto reorganizację i tworzenie grup armijnych w okręgach wojskowych Białoruskim i Kijowskim, usytuowanych na granicy z Polską, które otrzymały nazwę „specjalnych”. W tym samym czasie powstał plan operacyjny autorstwa szefa Sztabu Generalnego Armii Czerwonej Borysa Szaposznikowa, przewidujący ewentualność wojny Sowietów na dwa frontu – w Europie i na Dalekim Wschodzie, z jednoznacznym założeniem priorytetu dla europejskiego teatru wojny.
Wrześniowe zarządzenia mobilizacyjne Sowietów z 1938 roku przypominają posunięcia powzięte rok później. Różni je jedynie mniejsza skala zmobilizowanych sił w 1938 roku.
Podjęte przez Stalina kroki w 1938 roku stanowiły swoistą próbę generalną przed grą, która swoją premierę miała późnym latem 1939 roku.
Wybrana literatura:
R. Raack – Polska i Europa w planach Stalina
I. Lukes – Stalin and Beneś in the Final Days of September 1938
A. Niekricz, M. Heller – Utopia u władzy
M. Kornat – Polityka zagraniczna Polski 1938-1939
S. Gregorowicz, M. Zacharias – Polska-Związek Sowiecki. Stosunki polityczne 1923-1939
M. Deszczyński – Ostatni egzamin. Wojsko Polskie wobec kryzysu czechosłowackiego 1938-1939
ilustracja z:https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/fa/Stalin_nose.JP...
Hun
(1)