Prymus z trójką

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  6
Bohaterami ostatnich dni, dzięki listom wyborczym Platformy Obywatelskiej, nie stali się premier Ewa Kopacz, ani układający listy za jej plecami Donald Tusk. Gwiazdą mediów nie została też żadna platformerska jedynka. Uwagę skupił na sobie europoseł Paweł Zalewski. Jego historię można na swój sposób uznać za przykrą, gdyby on sam nie zrobił wszystkiego, by z współczuciem dla niego nie przesadzać.

Zalewski w 2007 roku odszedł z Prawa i Sprawiedliwości. Przez kolejne lata funkcjonował jako pozytywny przykład człowieka, który będąc fachowcem w swojej dziedzinie, nie buduje swej pozycji w PO na opluwaniu dawnych kolegów. W tekstach konserwatywnych publicystów przywoływany był jako chlubny wyjątek, zwłaszcza, gdy opisywano takie figury, jak Kazimierz Marcinkiewicz, czy Michał Kamiński. Obecna aktywność medialna Zalewskiego związana jest zresztą z tym ostatnim. Zanim jednak to obecność Kamińskiego w otoczeniu Ewy Kopacz stała się problemem numer jeden europosła Pawła Zalewskiego, zmienił on nagle i dość zaskakująco sposób pisania o dawnych kolegach z Prawa i Sprawiedliwości. Kilka miesięcy temu, gdy okazało się, że tym razem wejście do sejmu z list PO nie będzie już formalnością, walka o miejsca biorące mocno się nasiliła. Zalewski, ku konfuzji ceniących go publicystów, włączył się do niej zaostrzając swój język i publikując na Twitterze wpisy, które nie znając autora, przypisalibyśmy raczej kilku innym „gwiazdom” PO.

Frustracji Zalewskiego (podobnie, jak i Kamińskiego, do którego wrócimy za chwilę) trudno się dziwić. Polityczny wybór, który miał być przyszłościowy i pragmatyczny, po kilku latach okazuje się być  krótkowzroczny. Pierwszą zapowiedzią końca prosperity było nieuzyskanie reelekcji w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. Kolejną szansą miały być wybory krajowe jesienią tego roku. Dziś jednak to dawni koledzy z PiS idą coraz pewniej po wygraną, w Platformie zaś trwa permanentny bój o biorące i prestiżowe miejsca na listach. Widzimy, że – wbrew intencjom Ewy Kopacz – partyjna dyskusja nie kończy się wraz z ich ujawnieniem. Jest wręcz przeciwnie – po piątkowej konferencji, na którą dziennikarze musieli czekać wiele godzin, spory wybuchły z jeszcze większa siłą, najwięcej zaś dzieje się wokół Zalewskiego i jego konta na Twitterze. 7 sierpnia, a więc w dniu ogłoszenia list, pierwszą burzę wywołał jego wpis „Mam nadzieję na wzmocnienie Platformy, ale z panami Kamińskim i Giertychem nie odzyskamy zaufania Polaków.” Ten pierwszy komentarz do ogłoszonych list odbił się szerokim echem, zarówno wśród zwolenników Platformy, jak i jej przeciwników, zadowolonych z upublicznienia konfliktu. Jedną z reakcji był kuriozalny tweet Radosława Sikorskiego „@ZalewskiPawel @GiertychRoman @kaminskimichal Uchodźcy polityczni z 4RP, łączmy się!”. Chociaż pojawiły się głosy, że Zalewski po prostu wylewa frustracje z powodu umieszczenia go na liście za Michałem Kamińskim, znalazło się również wielu wyborców Platformy, którzy powiedzieli to, co było przecież do przewidzenia dla każdego poza panią premier. Ani Michał Kamiński, ani tym bardziej Roman Giertych nie są i nigdy nie będą z ich politycznej bajki.

9 sierpnia, ignorując apel Radka Sikorskiego, Zalewski pisał dalej. „Nie mogę pojąć, jak na obywatelskiej liście znalazł się spin doktor spychający nas w stronę pustego PR i odciągający od realnych problemów.”, po czym pytał: „Wzywałem, by skompromitowani nie byli na listach. Skąd zatem p. Kamiński, który do września jest pod lupą CBA. Czy wtedy będziemy zmieniać listy? Czy możemy wiarygodnie walczyć z ubóstwem ze spin doktorem noszącym na ręce 37 tys. zł? Jego wykręty w tej sprawie bada CBA. Oceńmy je też sami.” Każdy z tych wpisów zyskiwał duże poparcie obserwujących profil Zalewskiego. Najmocniejsze słowa padły jednak w odpowiedzi na apel, by zamiast tworzyć podziały, jednoczyć się wokół Ewy Kopacz: „Z p. Kamińskim robiącym z tyłu miny, jakby nasza liderka była niepełnosprawna umysłowo?” – rzucił były wiceprezes PiS.

Krytycy ostatecznie walczącego o mandat z trzeciego miejsca polityka zwracają uwagę na fakt, że wcześniej nie zajmował się Kamińskim i Giertychem, więc dzisiejsza, całkiem słuszna krytyka decyzji podjętych przy układaniu list wynika wyłącznie z obrony własnych interesów.  Zalewski sprzed kilku raptem miesięcy, wstrzemięźliwy w walce z opozycją i w miarę przynajmniej merytoryczny, mógłby szukać własnej drogi budowania poprawnych relacji z PiS, tak, jak dziś zdaje się robić posłanka Lidia Staroń, czy, na innym poziomie, wicepremier Tomasz Siemoniak. Chcąc zwrócić na siebie uwagę partyjnych władz, postanowił przebrać się w szatki internetowego hejtera. Chociaż wyprzedził tym pamiętne słowa Ewy Kopacz ze spotkania w Jachrance, nie zyskał uznania, stracił natomiast sympatię wielu osób. Dzisiejsza niechęć do Kamińskiego (i Giertycha, którego trzeba traktować jako kandydata Platformy, puszczając mimo uszu karkołomne zaprzeczenia działaczy PO) zdaje się być wiec motywowana głównie żalem. Gdyby Zalewski pojawił się w partii później, a kolegów z PiS atakował mocniej, miałby o wiele mocniejszą pozycję. Za sformułowanie tej tezy Paweł Zalewski zablokował mnie zresztą na Twitterze, co pozwala mi sądzić, że faktycznie poruszyłem  jakąś czułą strunę w duszy tego polityka.

Przywołałem już w tym tekście posłankę Lidię Staroń. Jestń to osoba, która w głosowaniach stricte politycznych nie odróżniała się od reszty Platformy, cechowała ją jednak wrażliwość na sprawy społeczne i wola walki z lokalnymi i ogólnopolskimi patologiami, zgodna z teorią PO z roku 2005, lecz już nie z późniejszą praktyką jej rządów. Posłanka, ciesząca się sporym poparciem lokalnych wyborców, na które niewątpliwie zapracowała, w Platformie nie znajduje już dla siebie miejsca. Oczywiście zapytać można, czemu dopiero teraz, jednak to chyba ostatni element dekompozycji partii, która startując jako partia zmiany (w sferze programowej) stała się partią władzy. Dziś na jedynkach list PO nie znajdziemy osób, do których, pomimo różnic partyjnych czy wielu złych głosowań, wciąż można zachować minimum szacunku niezależnie od własnych sympatii politycznych, lub które uważane są przynajmniej za pracowitych ekspertów w swych dziedzinach. Eksponowani są natomiast bohaterowie kolejnych afer i osoby, które, jak się okazuje, krótkotrwale, zostały schowane w drugim partyjnym szeregu. Dziś są częściej na „dwójkach” list. Na jedynkach zaś dużo budzących kontrowersje w regionach spadochroniarzy.

Spór miedzy Zalewskim i Kamińskim przypomina kłótnię na straganie z wierszyka Brzechwy. Pierwszy z nich jest trójką, drugi – dwójką, jedynka natomiast przypadła ostatecznie Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, której, jako konkurencji w Warszawie, bała się sama Ewa Kopacz. Dzisiejsza marszałek sejmu musiała ustąpić pani premier, która w okręgu dającym PO całkiem spore szansę na wygraną wystawiła mocno asekuracyjna listę. Trudno za mocną kandydatkę uznać Joannę Kluzik-Rostkowską, autorkę reform budzących sprzeciw również w sporej części elektoratu PO.  W tym przypadku autorytarne manipulowanie listami przez duet Tusk-Kopacz przynieść może upragniona wygraną, tyle tylko, że w skali kraju będzie to zwycięstwo pyrrusowe.

„Nie będę z Pawłem Zalewskim polemizował. Byłem weryfikowany przez wyborców w wyborach europejskich.” – mówi zadowolony z siebie Michał Kamiński. Wszystko wskazuje na to, że kolejna weryfikacja przyniesie bardzo podobny rezultat nie tylko dla głównego speca od wizerunku Ewy Kopacz, ale i wielu jej partyjnych kolegów.

Tekst, tym razem z mocno zmienionej wersji, ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie
5
5 (3)

6 Comments

Obrazek użytkownika MD

MD
Zastanawia mnie postawa pani poseł Lidii Staroń, która ponoć ofiarnie walczy z loklanymi sitwami. Czy ona nie widzi, że to jej własna rządząca partia tworzy doskonałe wręcz warunki do rozrostu taki sitw i swe znaczenie opiera własnie na takich właśnie mętnych powiązaniach?
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Moim zdaniem widzi, tylko "wytłumaczyła sobie samej", że z PiS-em w tej czeciej erpe nic nie ugra.
Znam takie osoby, porządne, ale z klapkami na oczach.  Dopiero zwycięstwo PiS-u i otworzenie perspektyw dla opcji innych niż POPSLD może coś zmienić.
Tak, że trzymajmy kciuki za Prezydenta Dudę i premier Beatę Szydło.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika fritz

fritz
Nie cierpie Zalewski. Falszywy i zdradliwy, ze bardziej nie idzie.

Cytat: Tekst, tym razem z mocno zmienionej wersji, ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie

Zostal wygladzony czy dopisano pare szpilek.
Typuje na to pierwsze ;)
Obrazek użytkownika Krzysztof Karnkowski

Krzysztof Karnkowski
wyleciała wstawka o twitterze - redakcja nie chciała, może słusznie, żeby tekst był odebrany jako jakas osobista czy też ambicjonalna sprawa
Obrazek użytkownika ro

ro
Nie! Nie słusznie. 

Początkowo kupowałem i miesięcznik i tygodnik i dziennik. Ba! Na prośbę redakcji wysyłałem sms-y po "njuslettery", choć wcześniej czytałem te wiadomoiści w Internecie. Ze dwa razy zrobiłem przelewy na fundację po przegranych procesach.  Wydawało mi się, że trzeba pomóc.
Ale po wyczynach "strażnika forum", jakie zacząłem obserwować na Niezależnej.pl (klasyka: puszczanie niewyszukanych, byle antypeowskich komentarzy (że nie napiszę mocniej), przy jednoczesnym blokowaniu wpisów odbiegających od linii redakcji, aż po "zapis" na IP, czego doświadczyłem!) dałem sobie spokój z kupowaniem "papieru".
Do tego jeszcze doszło potraktowanie księdza Zaleskiego - nic nie stało na przeszkodzie, żeby publikować na tej samej stronie polemikę na Jego felietony; ja też się nie we wszystkim z Nim zgadzam. 

I pomyśleć, że jednym z postulatów Sierpnia, z którym utożsamia się "Strefa Wolnego Słowa", było zniesienie cenzury... 
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>