Przestroga dla PiS (a zwłaszcza - pana Błaszczaka)

 |  Written by Animela  |  8

Przeczytałam dziś wypowiedź p. Błaszczaka, który stwierdził, że niektóe obietnice wyborcze PiS, jak np. 500 zł na dziecko, mogą wejść w życie już od stycznia 2016 r. Konieczna do tego będzie nowelizacja ustawy budżetowej oraz zmiany w ustawie o VAT oraz uchwalenie nowych przepisów dotyczących podatku od hipermarketów i banków. Pan Błaszczak powiedział: "Wydaje mi się, że to wszystko musi być uchwalone jeszcze w tym roku.".

Otóż jeśli zmiany podatkowe mają zacząć działać już w przyszłym roku (niezależnie, czy w styczniu, czy w grudniu), to koniecznym będzie uchwalenie i opublikowanie ustaw podatkowych w Dzienniku Ustaw do końca listopada tego roku.

Nie jest to jakiś wyraźny przepis prawa, lecz zasada (a raczej zasady), ustalone w linii orzeczniczej Trybunału Konstytucyjnego już od lat, a wywiedzione z konstytucyjnej zasady demokratycznego państwa prawnego oraz zasady przyzwoitej legislacji. Pierwsza to taka, że nie zmienia się przepisów prawa podatkowego w trakcie trwania roku podatkowego, a druga - że przepisy powinny wchodzić w życie z odpowiednim vacatio legis. Od wielu już lat za absolutne minimum w przypadku podnoszenia lub wprowadzania obciążeń podatkowych uchodzi co najmniej miesiąc - stąd konieczność ukazania się odpowiednich przepisów do końca listopada miesiąca poprzedzającego rok, w którym podatki mają być wprowadzone lub podwyższone.

Dodam dla porządku, że zasada dotycząca niezmieniania prawa podatkowego w trakcie trwania roku dotyczy podatków naliczanych całorocznie, a - jak się wydaje - właśnie taki charakter miałby mieć podatek bankowy, od hipermarketów czy też VAT.

Oznacza to, że jeśli PiS chciałby wprowadzić dodatek na dzieci już od 2016 r., to musi się BARDZO sprężyć. Nie jest to oczywiście niemożliwe w warunkach posiadania odpowiedniej większości. Warunkiem jest błyskawiczne zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu i intensywna praca parlamentarna nad odpowiednimi projektami, które - jak rozumiem - są już gotowe. Trzeba zdążyć uchwalić przepisy i opublikować je w Dzienniku Ustaw do końca listopada tego roku ... lub odłożyć dać sobie spokój i procedować w normalnym trybie w przyszłym roku.

Uważam, że wprowadzenie dodatków na dzieci bez zapezpieczenia wpływów finansowych może być bardzo niebezpieczne dla budżetu, zaś uchwalanie ustaw podatkowych bez zachowania odpowiednich terminów skończy się zakwestionowaniem ich przed Trybunałem Konstytucyjnym (a banki i hipermarkety są oczywiście siłą zdolną to przeforsować), a w rezultacie - jeszcze większa katastrofa dla budżetu.

http://wpolityce.pl/polityka/269954-pis-chce-zrealizowac-obietnice-blasz...

5
5 (2)

8 Comments

Obrazek użytkownika fritz

fritz
Jest absolutnie niemozliwe, zeby od stycznia zaczely plynac pieniadze. Jezeli to nastapi to calkowiecie na slepo, bezmyslnie i  extremalnie ryzykownie dla stabilnosci budzetowej.

Jezeli zacznie etapami od powiedzmy marca, to byloby b.dobrze. Realistycznie od maja i to wlasnie etapami, od najmniej zarabiajacych poczynajac i pod koniec roku rozciagajac na cale spoleczenstwo.
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
domyślam się, a ściślej, mam po prostu nadzieję, że dopracowane, gotowe do procedowania projekty ustaw zmieniających budżet na 2016 r. są gotowe i tylko je wrzucać pod głosowanie.
Jeśli tak, powinni zdążyć. Mieli wystarczającą ilość czasu, mogli się przygotować.
Poczekajmy.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Byłbym mile zaskoczony, gdyby PiS rzeczywiście miał w garści pakiet poprawek do ustawy budżetowej i był zdolny przeforsować ją przez parlament w ciągu trzech tygodni. Dałoby mu to kolosalne poparcie społeczne, zwłaszcza wtedy, gdyby obietnice były rzeczywiście zrealizowane.

Takie błyskawiczne działanie oznaczałoby wielogodzinne posiedzenia Sejmu i pełną mobilizację klubu PiS. Opozycja naturalnie wykorzystałaby wszystkie okazje ku temu, aby stosować obstrukcję.

Ale skoro Błaszczak tak mówi, to pewnie Prezes też tak uważa. Oby się udało!
Obrazek użytkownika Max

Max
I owszem.
A wiecie, jaki byłby krzyk, gdyby "zamachnąć się" na rozbuchane samorządy?
Na przykład - liczbę samorządowców przez pół, sejmiki wojewódzkie zlikwidować, zwolnić 2/3 urzędników, pensje zredukować...
Tego jednak, obawiam się, i PiS nie zrobi. W praktyce nie jest w interesie żadnej partii, aby "ruszyć temat". Znajomości w terenie, synekury, posadki no i dostęp do pieniążków, również unijnych. Nikt też o fakcier, że samorządy kosztują nas kilkanaście miliardów złotych rocznie nie wspomina. I te horrendalne pensje. Za co oni biorą te pieniądze, pytam?
Jeśli jednak się mylę, i PiS postanowi uzdrowić samorządy, będę mile zaskoczony i zyskają mój wielki szacunek.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
to które zdążył złamać?
A przy okazji, link odsyła do strony, która nie istnieje.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>