Quo vadis Europo?

 |  Written by kemir  |  5

Ku zagładzie, ale... - odpowiedziałaby zapewne, gdyby tylko dała się spersonalizować. Właściwie to jest spersonalizowana twarzą (nawiasem pisząc, niezbyt sympatyczną) Angeli Merkel, ale jej o taką szczerość - i szczerość w ogóle - zupełnie nie podejrzewam.

Imigranci przyniosą nam rozwój gospodarczy i niespotykane okazje do wzbogacenia kraju, wykwalifikowaną i chętną do pracy siłę roboczą”.

Z takiej oficjalnej linii rządu Angeli Merkel, usprawiedliwiającą politykę imigracyjną, bekę mają już nawet Niemcy, chociaż to problem bynajmniej nie do śmiechu. Wg. sondaży i badań, tylko 16 % Niemców wierzy w to, że obecna fala imigrantów wzbogaci państwo.

Nie ma zresztą o czym mówić, bo poziom wykształcenia imigrantów jest fatalny - a właściwie trudno tu mówic o jakimkolwiek poziomie - a i ich gotowości do podjęcia pracy zarobkowej jest znikoma,żeby nie napisać, że żadna. Według znanego niemieckiego ekonomisty Ludgera Wossmanna, 60% nich ledwo potrafi czytać i pisać i jest tak naprawdę funkcjonalnymi analfabetami. Nie potrafią rozwiązywać zadań matematycznych, nie chodzili do szkół i nie zdobyli zawodu. Jak szacuje Wössmann, w stosunku do niemieckiej młodzieży są o 5 lat opóźnieni w rozwoju i nie nabędą w tym pokoleniu kompetencji takich jak mają rodowici Niemcy. Nie chcą się też uczyć i łatwo porzucają szkoły. Ekonomista sugeruje również, że nie należy ich uczyć na siłę, a zamiast tego przygotowywać do najprostszych zawodów, bo zaległości powodują, że w tym pokoleniu próby edukowania ich do poziomu rozwoju rodowitych mieszkańców Europy, są tym samym, co próby kolonizowania Marsa.

Olbrzymim problemem jest także nieistniejący udział islamskich kobiet w rynku pracy, co wynika z kulturowych uwarunkowań państw muzułmańskich, w których kobietom nie wolno wykonywać specjalistycznych zawodów. Nie wytwarzą one zatem żadnego dochodu, a będą pobierać zasiłki.

Rezultatem tak wysokiego bezrobocia wśród imigrantów będzie olbrzymie obciążenie systemów opieki społecznej. Obecna fala migrantów nie zasili siły roboczej i wniesie tylko negatywny wpływ na budżety państw, które będą musiały wyłożyć środki na utrzymanie już przybyłych i nadal przybywających do Europy fal migrantów.

Nie trzeba być ekonomistą, żeby dojść do prostego wniosku, że tego ciężaru finansowego Unia nie udżwignie , tym bardziej, że teoretyczna "poczekalnia" dla migrantów, jaką stała się Turcja, prawdopodobnie jeszcze długo i intesywnie będzie "doić" unijnego podatnika, ponieważ taki interes, to jak wygrana w Lotto.

Rzecz jasna korporacyjne syndykaty stworzone dzięki UE i przez nią wspierane, ani myślą tracić choćby eurocenta ze swoich zysków na rzecz przybyszów z krainy 1000 i jednej nocy. Przeciwnie - na kryzysie migracyjnym - tak zresztą, jak na każdym innym kryzysie -  chcą zarobić. Z tego zapewne wynika szokująca propozycja uiszczania opłat za każdego nieprzyjętego nieroba w lichwiarskiej kwocie 250 tys euro.

W tym miejscu dochodzimy do sedna problemu, jakim jest tytułowe pytanie. Jeżeli ktoś dziś powiada, że brukselscy idioci, przeskoczyli swoim pomysłem Himalaje głupoty, a Angela Merkel to kompletna kretynka, to jest w błędzie. Stawiam dolary, przeciwko chrupkom, że zaproszenie islamskich nierobów do Europy miało jakiś tajny, ukryty cel, którego niestety jeszcze nie znamy - a przynajmniej nie w pełni. Brukselscy dyktatorzy Europy, tworzący dyktatorskie ciało, znane pod nazwą Komisji Europejskiej to nie idioci - oni doskonale wiedzieli jacy ludzie i w jakiej ilości przypłyną pontonami do Europy, a skoro wiedzieli, to musi istnieć w tym jakiś cel,  Jestem bardzo odległy od snucia jakichkolwiek teorii spiskowych, ale czy to przypadek, że kiedy kryzys migracyjny w Europie sięga zenitu ( pozornie wyciszonego Turcją) , nieśmiało na europejskiej scenie pojawia się tajemniczy - podobno upiorny twór znany jako TTIP?

To nie może być przypadek, zwłaszcza kiedy unijna (niemiecka) propaganda powtarza jak mantrę rzekomo czysto humanitarne pobudki "zaproszenia" migrantów do Europy i toczy psychologiczną wojnę z rządami, które potomkom Sindbada mówią "nie". Na domiar złego Europie trafił się Papież - lewak, który świadomie lub nie, ale wpisuje się w łabędzi śpiew chóru z Brukseli. Jakoś nikt niespecjalnie przejmuje się coraz bardziej realnym Brexitem, w Brukseli raczej coraz wyraźniej słychać " auf Wiedersehen" i krzyżyk na drogę - jak widać są cele dużo, ale to dużo ważniejsze.

Quo vadis Unio?

Ku zagładzie, ale... mam plan "B"

No własnie, należy się spodziewać, że założenia planu "B" przekraczają nasze najśmielsze wyobrażenia. Pierwsze symptomy już widać - Unia zatraciła resztki poszanowania dla pół miliarda swoich obywateli, coraz bardziej bezczelnie i w sposób przypisywany dyktaturze wprowadza swoje "dyrektywy", demokracja to już tylko fasada, słowo - klucz, zdewaluowane wręcz w satyryczny sposób wobec Polski, Węgier i innych państw osi Wyszehradzkiej. Z Greków perfidnie udało się zrobic leniów i darmozjadów, popijających całymi dniami wino i "Metaxę",  wojna na Ukrainie to jak niechciana ciąża, którą zresztą już usunięto, a maładiec Putin to fajny w sumie gość, z którym miło pogadać "pod stołem" .

Na dziś tyle - ciąg dalszy w następnej notce.

 

 
5
5 (4)

5 Comments

Obrazek użytkownika Max

Max

Brukselscy dyktatorzy Europy, tworzący dyktatorskie ciało, znane pod nazwą Komisji Europejskiej to nie idioci - oni doskonale wiedzieli jacy ludzie i w jakiej ilości przypłyną pontonami do Europy, a skoro wiedzieli, to musi istnieć w tym jakiś cel, 


Niestety. Mam dokładnie takie samo zdanie - w polityce nic nie dzieje się przypadkiem. A jeśli przypadki się zdarzają, to dobrze zaplanowane. Cokolwiek kalkulują, mam nadzieję, że się przeliczą - a może już to się stało?
Od samego początku idea Unii Europejskiej budziła we mnie organiczny sprzeciw. Bo co my, Polacy, mamy wspólnego z (...) (można wstawić dowolny naród). A oni z nami? 
Dwa - od początku pomysł trącił utopią. Nie było w historii takiego wypadku, żeby kilkanaście krajó dogadało się i stworzyło, na równych prawach, unie, konfederację - zwał, jak zwał.
A potem do moich wątpliwości doszły te czysto praktyczne, związane ze sposobem funkcjonowania EU. 

Naprawdę, ktoś się łudził, że "dojrzała" Unia bedzie czymś innym niż hegemonią państw najsilniejszych? Ale tak, wielu się chyba łudziło...

PS. Czekam na ciąg dalszy, świetny i bardzo interesujący tekst.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Dziwne, jak bardzo się z Tobą zgadzam w kwestii UE wink
Jakoś docierają do mnie argumenty o "systemie zbiorowego bezpieczeństwa", więc nie będę przeciw UE protestować zbyt głośno. Ale z perspektywy czasu widać, ze ów system to fikcja. Francja miała okiełznać Niemcy, ale to Niemcy okiełznały Francję. Nie dziwię się HAmerykanom, że próbują skonstruować międzymorze. Pytanie tylko czy nie za późno. Potencjał ekonomiczny międzymorza w zestawieniu z Niemcami jest żałosny. mogłaby nas uratować tylko siła woli, wytrwała praca oraz długotrwałe wsparcie USA i Chin.

Co nam zostanie po UE? "prawa" a raczej przywileje dla pedałów (jednak nie wszystkich, tylko tych wybranych, bo dla wszystkich to byłoby za drogo, nawet w Sejmie dwóch oficjalnych pedałów to byłoby za wiele), mnóstwo przepisów byle jak zaimplantowanych do prawa polskiego (czyli tak, żeby wszystko funkcjonowało po staremu), konstytuta-prostytuta, która cnotę swoją sprzedaje na zasadzie "szczegóły ustala ustawa" oraz przerosnięty sektor "społeczeństwa obywatelskiego", zyjącego z dotacji. No i zruinowany przemysł (inna sprawa, czy ten przemysł mógłby w ogóle normalnie funkcjonować, ale fakt ruiny jest faktem), sentymenty za PRL-em (że niby był taki świetny).

UE w Polsce niczego dobrego nie zbudowała. Wszystko co powstało za pieniądze z UE to buble, które rozpadną się po kilkunastu latach. nasi rządzący przepili pieniadze z UE, nie tworząc podstaw trwałego rozwoju. I tak pewnie miało być...
Obrazek użytkownika ro

ro
Jeżeli coś pływa jak kaczka, kwacze jak kaczka i wyglada jak kaczka, to najprawdopodomniej jest to kaczka. Nie odkrywam Ameryki, bo to o co chodzi współczesnym jakobinom, zostało opisane już wielokrotnie.
Chodzi o zniszczenie cywilizacji chrześcijańskiej. I to wszystko.

Przy czym nie da się na pewno stwierdzić, czy jest to niszczenie zamierzone i "centralnie sterowane", czy po prostu każda cywilizacja ma wbudowany gen autodestrukcji.
W tym pierwszym przypadku być może genialny destruktor wie, co zamierza wybudować, ale z pewnością nie wie tego brygada rozbiórkowa. Zresztą taka wiedza Junckerom, Tuskom czy Schultzom tylko by przeszkadzała. No wyobraźmy sobie, że powstaje koncepcja, by w Krakowie na Wzgórzu Wawelskim wybudować obóz pracy na wzór koreański. Trzeba zacząć od rozbiórki. Profesjonalną brygadę rozbiórkową dałoby się skompletować i zatrudnić dość łatwo, a także znaleźć chętnych do pomocy w czynie społecznym. I wyobraźmy sobie, że wśród pracujących przy rozbiórce pojawiłaby się informacja o takim Yodŏku. Mogłoby dojść do niepotrzebnych przestojów w pracy, z którymi "brygadziści" nie potrafiliby sobie poradzić.

 
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>