Wielki kryzys gospodarczy doprowadził w Niemczech do szybkiego wzrostu popularności zarówno NSDAP jak i KPD.
Wkrótce po wybuchu wielkiego kryzysu, w Niemczech bez pracy pozostawało prawie trzy miliony osób.
W marcu 1930 roku prezydent Rzeszy Hindenburg mianował kanclerzem Heinricha Brüninga. Był to pierwszy tak zwany gabinet prezydencki Republiki. Obejście wymogu uzyskania większości parlamentarnej przy formowaniu rządu jeszcze bardziej osłabiło prestiż parlamentu.
Oszczędnościowa deflacyjna polityka kanclerza nie doprowadziła do zakończenia kryzysu, stąd też w czerwcu 1932 roku Brüning został zastąpiony przez Franza von Papena.
Liczba bezrobotnych przez cały czas rosła i w 1932 roku przekroczyła 4, 5 miliona osób. Coraz częściej na ulicach miast można było spotkać zdesperowanych ludzi - mężczyźni i kobiety w eleganckich ubraniach biurowych z lepszych czasów, z napisem zawieszonym u szyi: „Podejmę każdą pracę”. Nie mieli najmniejszej szansy na nową pracę, a zasiłek dla bezrobotnych przyznawany był tylko przez sześć tygodni.
Rzeczywiste bezrobocie było jeszcze wyższe, ponieważ wiele osób rezygnowało z rejestrowania się, innych „skreślano z list osób, którym przysługuje ubezpieczenie, i przypisywano do pomocy społecznej”. Wreszcie inni wyjeżdżali do rodzin na wieś, aby móc przeżyć.
Wraz z rosnącą liczbą bezrobotnych przybywało bezdomnych. Tu i ówdzie na berlińskich ulicach i pustkowiach pojawiały się pierwsze namioty z łachmanów, które policja szybko uprzątała. Tysiące bezrobotnych ludzi przeniosły się do ogródków działkowych i mieszkały tam nielegalnie w skleconych przez siebie ruderach. „Stempellido” – jak nazywano te kolonie – ogrody rekreacyjne przekształcały w istne slumsy.
W zimie masa nędzarzy tłoczyła się na ławkach byłej zajezdni tramwajowej przy berlińskiej Ackerstraße, ogrzewanej przez rozżarzone piece i labiryntowy system rur. „Tak ciepło, że śmierdzi piekielnie. Wyziewy setek niemytych ciał, znoszone, brudne ubrania i kłęby kiepskiego tytoniu kipią, gotują się w upale”.
Ci, którzy mieli trochę pieniędzy, godzinami przesiadywali nad jednym piwem w którejś z zatłoczonych knajp. „Kiedy Niemiec stał się zbyt biedny, by kupić kufel piwa, to osiągnął dno” – pisał „Evening Post”.
Permanentny kryzys sprawił, iż coraz większe poparcie zyskiwały dwie skrajnie lewicowe ugrupowania NSDAP oraz KPD. W wyborach 1930 roku NSDAP uzyskała 18,3% głosów, a niewiele mniej KPD.
Ze względu na swoje odosobnienie, bezrobotni nie byli w stanie zorganizować się. KPD udawało się tu i ówdzie zorganizować demonstracje głodowe i marsze protestacyjne bezrobotnych, jednak częściej dochodziło do anarchistycznych zamieszek, spontanicznych awantur w urzędach pracy i pomocy społecznej.
Wściekły tłum wdzierał się do biur, wyrzucał akta i meble przez okna, wyganiał urzędników z urzędów. Dochodziło do bijatyk, trwającej do momentu przybycia policji.
W celu zaprowadzenia dyscypliny KPD zorganizowała tak zwane oddziały samoobrony bezrobotnych, które czuwały w urzędach, zapewniając przywracanie spokoju w razie awantur.
Oddziały Rotfront wieczorem wyruszały przeciwko SA uczestnicząc w walkach ulicznych na pięści, noże, pałki, a nawet na ostrą amunicję. To skłonność do przemocy bojówek KPD znieczuliła Niemców na brutalność NSDAP i sprawiła, że Niemcy przerażeni wizją bolszewickiego przewrotu zaczęli uznawać SA i partię Hitlera za mniejsze zło.
Walka o prawa bezrobotnych stanowiła margines działalności komunistów, którzy od 1929 roku skupili się wyłącznie na rewolucji. Podobnie jak NSDAP, komuniści chcieli całkowitego obalenia systemu.
Znaczna część bezrobotnych, zwłaszcza należących niegdyś do klasy średniej, nie wierzyła w obietnice głoszone przez KPD.
W 1930 roku Komitet Centralny KPD w „Deklaracji programowej o narodowym i społecznym wyzwoleniu narodu niemieckiego” obiecywał, iż „wprowadzając siedmiogodzinny dzień pracy i czterodniowy tydzień pracy, poprzez mocny sojusz gospodarczy ze Związkiem Radzieckim, i podnosząc siłę nabywczą mas, wyeliminujemy bezrobocie”.
Równocześnie praca miała stać się obowiązkiem: „Z bolszewicką bezwzględnością zastosujemy do wszystkich mieszczańskich leniuchów zasadę: kto nie pracuje, ten też nie je”.
Goebbels podziwiał propagandowe chwyty KPD i jak tylko mógł, zalecał swym towarzyszom z NSDAP kopiowanie ich najlepszych pomysłów. Zachwycały go np. orkiestry Rotfrontu i natychmiast nakazał, by podobne stworzyło SA. Gdy komuniści wyprodukowali w 1932 rok własny film fabularny „Die kühle Wampe”, w odpowiedzi kazał nakręcić pierwszy narodowo-socjalistyczny film „Hitlerjunge Quex” o dzielnym chłopcu z robotniczej rodziny, który mimo indoktrynacji ojca komunisty zostaje bohaterem nazistowskiej młodzieżówki i ginie z rąk komunistycznej bojówki.
Choć na ulicach co rusz lała się krew SA-manów i bojowców Rotfrontu, obie strony najbardziej nienawidziły słabnącej demokracji weimarskiej. W Reichstagu Hermann Göring i Ernst Thälmann na zmianę zrywali sesje parlamentarne i wywoływali awantury. Niekiedy czerwoni i brunatni działali ręka w rękę, jak w listopadzie 1932 roku, gdy strajk komunikacji berlińskiej wspierały zgodnie bojówki narodowo-socjalistyczne i komunistyczne, które rozkręcały tory i napadały na łamistrajków.
Równocześnie fakt, że sukcesy wyborcze NSDAP od 1930 roku rosły proporcjonalnie do wzrostu bezrobocia, nie oznaczał, że to przede wszystkim bezrobotni głosowali na Hitlera. Wręcz przeciwnie - bezrobotni w większości pozostawali lojalni wobec partii, na które głosowali przed 1929 rokiem.
Najważniejszym czynnikiem wpływającym na sukcesy narodowych socjalistów Hitlera był strach przed bezrobociem wśród tych, którzy pracę wciąż mieli. Strach przed upadkiem radykalizował klasę średnią i popychał ją w kierunku narodowych socjalistów.
W czasie światowego kryzysu gospodarczego pod szczególną presją znaleźli się intelektualiści i artyści, którzy rzadko mieli stałe zatrudnienie i zależeli pośrednio lub
bezpośrednio od wypłacalności swojej publiki.
„Intelektualiści tacy jak Benjamin i Bloch – napisał historyk Jörg Später - pozostawali w zawieszeniu, przede wszystkim w tym sensie, że bez stałej pracy, bez zabezpieczenia socjalnego i emerytalnego, bez dotacji, wrzuceni zostali na rynek jak żadne inne pokolenie intelektualistów przed nimi”.
Odnosiło się to w jednakowym stopniu zarówno w stosunku do lewicowych jak i do prawicowych intelektualistów. Fakt, że tak wielu zwolenników NSDAP pochodziło ze środowisk uniwersyteckich i studenckich, ma związek z ich zarozumiałą pychą oraz zupełnie niepasującymi do niej kiepskimi perspektywami kariery. Już w 1932 roku NSDAP uzyskała przewagę w samorządach studenckich.
Wedle narodowych socjalistów winnymi kryzysu gospodarczego byli Żydzi, zwycięskie mocarstwa oraz ich niemieccy politycy, którzy zdradzili ojczyznę. W tej sytuacji Niemcy winny zerwać kajdany i wyzwolić się z jarzma niewolnictwa.
Narodowi socjaliści nie skupiali się na analizach ekonomicznych, zamiast tego zinterpretowali kryzys gospodarczy jako osobny rozdział światowej walki historycznej, w której Niemcy mieliby zginąć lub zwyciężyć na zawsze.
Równocześnie propaganda NSDAP podkreślała, iż niemiecki robotnik traktował pracę jako obowiązek, a dobrą pracę jako oznakę swojego honoru. Ten mityczny robotnik postawiony został w centrum narodowo-socjalistycznej ideologii, tuż obok żołnierzy oraz chłopów nazywanych „stanem żywicieli”.
Stawiając pracę w centrum swojej propagandy, udawało się NSDAP docierać do ludzi obawiających się utraty zatrudnienia we wszystkich warstwach społecznych. W tej koncepcji pracy jako służby odnaleźć się mogli zarówno przedstawiciele kadry kierowniczej jak i robotnicy.
Równocześnie wobec dezorganizacji społeczeństwa ludzie tęsknili za jednością i wspólnotą. A to także obiecywali narodowi socjaliści.
Wkrótce po wybuchu wielkiego kryzysu, w Niemczech bez pracy pozostawało prawie trzy miliony osób.
W marcu 1930 roku prezydent Rzeszy Hindenburg mianował kanclerzem Heinricha Brüninga. Był to pierwszy tak zwany gabinet prezydencki Republiki. Obejście wymogu uzyskania większości parlamentarnej przy formowaniu rządu jeszcze bardziej osłabiło prestiż parlamentu.
Oszczędnościowa deflacyjna polityka kanclerza nie doprowadziła do zakończenia kryzysu, stąd też w czerwcu 1932 roku Brüning został zastąpiony przez Franza von Papena.
Liczba bezrobotnych przez cały czas rosła i w 1932 roku przekroczyła 4, 5 miliona osób. Coraz częściej na ulicach miast można było spotkać zdesperowanych ludzi - mężczyźni i kobiety w eleganckich ubraniach biurowych z lepszych czasów, z napisem zawieszonym u szyi: „Podejmę każdą pracę”. Nie mieli najmniejszej szansy na nową pracę, a zasiłek dla bezrobotnych przyznawany był tylko przez sześć tygodni.
Rzeczywiste bezrobocie było jeszcze wyższe, ponieważ wiele osób rezygnowało z rejestrowania się, innych „skreślano z list osób, którym przysługuje ubezpieczenie, i przypisywano do pomocy społecznej”. Wreszcie inni wyjeżdżali do rodzin na wieś, aby móc przeżyć.
Wraz z rosnącą liczbą bezrobotnych przybywało bezdomnych. Tu i ówdzie na berlińskich ulicach i pustkowiach pojawiały się pierwsze namioty z łachmanów, które policja szybko uprzątała. Tysiące bezrobotnych ludzi przeniosły się do ogródków działkowych i mieszkały tam nielegalnie w skleconych przez siebie ruderach. „Stempellido” – jak nazywano te kolonie – ogrody rekreacyjne przekształcały w istne slumsy.
W zimie masa nędzarzy tłoczyła się na ławkach byłej zajezdni tramwajowej przy berlińskiej Ackerstraße, ogrzewanej przez rozżarzone piece i labiryntowy system rur. „Tak ciepło, że śmierdzi piekielnie. Wyziewy setek niemytych ciał, znoszone, brudne ubrania i kłęby kiepskiego tytoniu kipią, gotują się w upale”.
Ci, którzy mieli trochę pieniędzy, godzinami przesiadywali nad jednym piwem w którejś z zatłoczonych knajp. „Kiedy Niemiec stał się zbyt biedny, by kupić kufel piwa, to osiągnął dno” – pisał „Evening Post”.
Permanentny kryzys sprawił, iż coraz większe poparcie zyskiwały dwie skrajnie lewicowe ugrupowania NSDAP oraz KPD. W wyborach 1930 roku NSDAP uzyskała 18,3% głosów, a niewiele mniej KPD.
Ze względu na swoje odosobnienie, bezrobotni nie byli w stanie zorganizować się. KPD udawało się tu i ówdzie zorganizować demonstracje głodowe i marsze protestacyjne bezrobotnych, jednak częściej dochodziło do anarchistycznych zamieszek, spontanicznych awantur w urzędach pracy i pomocy społecznej.
Wściekły tłum wdzierał się do biur, wyrzucał akta i meble przez okna, wyganiał urzędników z urzędów. Dochodziło do bijatyk, trwającej do momentu przybycia policji.
W celu zaprowadzenia dyscypliny KPD zorganizowała tak zwane oddziały samoobrony bezrobotnych, które czuwały w urzędach, zapewniając przywracanie spokoju w razie awantur.
Oddziały Rotfront wieczorem wyruszały przeciwko SA uczestnicząc w walkach ulicznych na pięści, noże, pałki, a nawet na ostrą amunicję. To skłonność do przemocy bojówek KPD znieczuliła Niemców na brutalność NSDAP i sprawiła, że Niemcy przerażeni wizją bolszewickiego przewrotu zaczęli uznawać SA i partię Hitlera za mniejsze zło.
Walka o prawa bezrobotnych stanowiła margines działalności komunistów, którzy od 1929 roku skupili się wyłącznie na rewolucji. Podobnie jak NSDAP, komuniści chcieli całkowitego obalenia systemu.
Znaczna część bezrobotnych, zwłaszcza należących niegdyś do klasy średniej, nie wierzyła w obietnice głoszone przez KPD.
W 1930 roku Komitet Centralny KPD w „Deklaracji programowej o narodowym i społecznym wyzwoleniu narodu niemieckiego” obiecywał, iż „wprowadzając siedmiogodzinny dzień pracy i czterodniowy tydzień pracy, poprzez mocny sojusz gospodarczy ze Związkiem Radzieckim, i podnosząc siłę nabywczą mas, wyeliminujemy bezrobocie”.
Równocześnie praca miała stać się obowiązkiem: „Z bolszewicką bezwzględnością zastosujemy do wszystkich mieszczańskich leniuchów zasadę: kto nie pracuje, ten też nie je”.
Goebbels podziwiał propagandowe chwyty KPD i jak tylko mógł, zalecał swym towarzyszom z NSDAP kopiowanie ich najlepszych pomysłów. Zachwycały go np. orkiestry Rotfrontu i natychmiast nakazał, by podobne stworzyło SA. Gdy komuniści wyprodukowali w 1932 rok własny film fabularny „Die kühle Wampe”, w odpowiedzi kazał nakręcić pierwszy narodowo-socjalistyczny film „Hitlerjunge Quex” o dzielnym chłopcu z robotniczej rodziny, który mimo indoktrynacji ojca komunisty zostaje bohaterem nazistowskiej młodzieżówki i ginie z rąk komunistycznej bojówki.
Choć na ulicach co rusz lała się krew SA-manów i bojowców Rotfrontu, obie strony najbardziej nienawidziły słabnącej demokracji weimarskiej. W Reichstagu Hermann Göring i Ernst Thälmann na zmianę zrywali sesje parlamentarne i wywoływali awantury. Niekiedy czerwoni i brunatni działali ręka w rękę, jak w listopadzie 1932 roku, gdy strajk komunikacji berlińskiej wspierały zgodnie bojówki narodowo-socjalistyczne i komunistyczne, które rozkręcały tory i napadały na łamistrajków.
Równocześnie fakt, że sukcesy wyborcze NSDAP od 1930 roku rosły proporcjonalnie do wzrostu bezrobocia, nie oznaczał, że to przede wszystkim bezrobotni głosowali na Hitlera. Wręcz przeciwnie - bezrobotni w większości pozostawali lojalni wobec partii, na które głosowali przed 1929 rokiem.
Najważniejszym czynnikiem wpływającym na sukcesy narodowych socjalistów Hitlera był strach przed bezrobociem wśród tych, którzy pracę wciąż mieli. Strach przed upadkiem radykalizował klasę średnią i popychał ją w kierunku narodowych socjalistów.
W czasie światowego kryzysu gospodarczego pod szczególną presją znaleźli się intelektualiści i artyści, którzy rzadko mieli stałe zatrudnienie i zależeli pośrednio lub
bezpośrednio od wypłacalności swojej publiki.
„Intelektualiści tacy jak Benjamin i Bloch – napisał historyk Jörg Später - pozostawali w zawieszeniu, przede wszystkim w tym sensie, że bez stałej pracy, bez zabezpieczenia socjalnego i emerytalnego, bez dotacji, wrzuceni zostali na rynek jak żadne inne pokolenie intelektualistów przed nimi”.
Odnosiło się to w jednakowym stopniu zarówno w stosunku do lewicowych jak i do prawicowych intelektualistów. Fakt, że tak wielu zwolenników NSDAP pochodziło ze środowisk uniwersyteckich i studenckich, ma związek z ich zarozumiałą pychą oraz zupełnie niepasującymi do niej kiepskimi perspektywami kariery. Już w 1932 roku NSDAP uzyskała przewagę w samorządach studenckich.
Wedle narodowych socjalistów winnymi kryzysu gospodarczego byli Żydzi, zwycięskie mocarstwa oraz ich niemieccy politycy, którzy zdradzili ojczyznę. W tej sytuacji Niemcy winny zerwać kajdany i wyzwolić się z jarzma niewolnictwa.
Narodowi socjaliści nie skupiali się na analizach ekonomicznych, zamiast tego zinterpretowali kryzys gospodarczy jako osobny rozdział światowej walki historycznej, w której Niemcy mieliby zginąć lub zwyciężyć na zawsze.
Równocześnie propaganda NSDAP podkreślała, iż niemiecki robotnik traktował pracę jako obowiązek, a dobrą pracę jako oznakę swojego honoru. Ten mityczny robotnik postawiony został w centrum narodowo-socjalistycznej ideologii, tuż obok żołnierzy oraz chłopów nazywanych „stanem żywicieli”.
Stawiając pracę w centrum swojej propagandy, udawało się NSDAP docierać do ludzi obawiających się utraty zatrudnienia we wszystkich warstwach społecznych. W tej koncepcji pracy jako służby odnaleźć się mogli zarówno przedstawiciele kadry kierowniczej jak i robotnicy.
Równocześnie wobec dezorganizacji społeczeństwa ludzie tęsknili za jednością i wspólnotą. A to także obiecywali narodowi socjaliści.
CDN.
Brak głosów