Rozmawiać, ale czy z każdym?

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  5
Trzy tygodnie temu w „Do Rzeczy” Piotr Semka napisał "Jeśli pytanie Jaruzelski: Zdrajca czy bohater? służyło do wybielania generała, to analogiczne pytanie Kukliński: zdrajca czy bohater? stawiano, aby zrzucić pułkownika z piedestału.” Bardzo trafnie redaktor Semka rzecz ujął, niestety jego koledzy z tygodnika Lisickiego i kilku innych redakcji najwyraźniej artykułu nie czytali. I oto okazuje się, że studenci z NZS organizują debatę pod tytułem, jakże by inaczej, „Kukliński: zdrajca czy bohater?” a „Do Rzeczy” obejmuje to wydarzenie swoim patronatem, razem z portalem Rebelya.pl zresztą. Na ten temat odbyłem zresztą na Facebooku rozmowę z jednym z szefów tej inicjatywy, która niestety nie zakończyła się porozumieniem stron. Zresztą samo hasło, pod którym odbywa się spotkanie, to nie jest moje największe zmartwienie. Zauważę tylko, że to interesujące, że kilku moich znajomych, będących zdecydowanie w lewo od organizatorów i patronów medialnych, jakoś nie uważa tytułowej kwestii za dyskusyjną.

Tymczasem jednak studenci chcą spytać starszych, jak to było. Spytają więc z jednej strony Sławomira Cenckiewicza i pana, o nazwisku Frąckowiak, którego w tej chwili, przepraszam, nie kojarzę, a reklamowany jest tylko nazwiskiem (edit: i juz wiem, dzięki komentatorom, że jest to syn Haliny Frąckowiak ś.p. Józefa Szaniawskiego), z drugiej zaś – uwaga – Marka Dukaczewskiego, byłego szefa WSI i Piotra Gadzinowskiego, dziennikarza „Nie”. I w tym momencie człowiek tęskni za czasami, gdy figury pokroju Gadzinowskiego otaczano ostracyzmem. To jednak kwestia estetyczna, ale już pan Marek Dukaczewski… Cóż, trudno podejrzewać organizatorów, a już zwłaszcza patronów medialnych o to, by nie wiedziało, czym i w jaki sposób zajmowały się WSI. Podwładni pana Marka zajmowali się bardzo różną działalnością, o której dużo piszą Gadowski, Sumliński czy – w samym „Do Rzeczy” Wildstein. Czy naprawdę generał WSI powinien być dla nas partnerem do dyskusji?

Jak to jest, że oburzenie budzi wpuszczanie do sal wykładowych Baumana, a zaproszenie Dukaczewskiego, wiele razy przedstawianego jako szefa organizacji przestępczej w tych samych mediach, które dały logo debacie,  nie jest niczym nie na miejscu. Koledzy cieszą się, że „Cenckiewicz zmasakruje komuchów”, a ja obawiam się, że kto inny ma tu większe doświadczenie w masakrowaniu i to niekoniecznie w przenośni. Cóż, moje uwagi zbywane są standardowymi zaklęciami o nietolerancyjnej prawicy, co to patrzy tylko, kogo by tu wykluczyć. Oczywiście, można nie wykluczać Gadzinowskiego czy Dukaczewskiego, tylko czy  wtedy jeszcze do szczęścia potrzebny jest Kukliński?

Oczywiście już spotkałem się z odpowiedzią, że warto poznawać argumenty drugiej strony, że się można przy okazji dowiedzieć czegoś nowego, padło też wiele innych, wzruszających swą dobrotliwą naiwnością pouczeń. Na pewno więc doświadczony oficer bezpieki powie Wam koledzy, szczerze jak na spowiedzi, jak to było z tym Kuklińskim i dzięki temu dowiecie się wreszcie, czy był bohaterem, czy jednak zdrajcą. Bo oczywiście właśnie doświadczony oficer wojskowej bezpieki musi być w tej rozmowie naszym partnerem. Jak rozumiem, historyka, skłonnego bronić tych samych tez, nie znaleziono. O ile szukano, oczywiście.

Ja zaś z utęsknieniem czekam na debatę „ksiądz Jerzy: święty czy hejter” z udziałem Grzegorza Piotrowskiego i Jerzego Urbana z jednej, a Tomasza Terlikowskiego z drugiej strony. Wtedy też zostanę w domu, ale jestem pewien, że entuzjastów nie zabraknie. Patroni medialni już są.
 
 
5
5 (9)

5 Comments

Obrazek użytkownika JaN

JaN
J.w. - syn Haliny Frąckowiak ś.p. Józefa Szaniawskiego który po nim podjął się prowadzenia oraz obrony przed POstkomuną i HGW Izby Pamięci płk Kuklińskiego. Więc ma dużą wiedzę na temat pułkownika bo wcześniej z ojcem współpracował. 
Obrazek użytkownika Krzysztof Karnkowski

Krzysztof Karnkowski
ok, dziękuję za uzupełnienie
szkoda, że na plakacie nie ma tej informacji jednak, bo boję się, że nie jestem jedyną osobą, która nie wiedziała, kim jest ten pan
pozdrawiam
Obrazek użytkownika Wuj Mściwój

Wuj Mściwój
Uwielbiam ten zwrot: "...warto poznawać argumenty drugiej strony...". Albo bredzenie o niekiszeniu się we własnym sosie oraz zdobywaniu wiedzy z różnych źródeł.
W kościołach od prawie dwóch tysięcy lat opowiada się ciągle tę samą historię. Po prostu nuda, nie ma nic nowego, więc może byłoby dobrze zapraszać na msze i lekcje religii Lucyfera (lub jego sługi) w ramach poznawiania argumentów drugiej strony.
Obrazek użytkownika MD

MD
Uczestnicząc kiedyś w radzie pedagogicznej byłem świadkiem zabawnej scenki. Pani dyrektor nieznoszącym sprzeciwu głosem grzmiała:
- Zadawana praca domowa ma być zrozumiała dla ucznia!
Na co nauczyciel matematyki zareagował natychmiastowym pytaniem
- Dla każdego ucznia???

Aż dziw bierze, że do dyskusji na temat zwalczania pedofilii nie zaprasza się jeszcze skazanych za tego rodzaju przestępstwa. (Bo z tymi nie skazanymi to się już dyskytowało)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>