Wojciech Sadurski to prawnik, a nawet - profesor prawa. Wydawałoby się, że to do czegoś zobowiązuje, ale nie w Polsce. W Polsce każdy może zostać profesorem: to żadna nobilitacja i, niestety, żaden dowód na wysoki poziom IQ czy choćby kultutury osobistej ... a Sadurski (pana opuszczam całkowicie rozmyślnie) jest tego najlepszym dowodem.
Jak już wielokrotnie wspominałam, nie jestem wielbicielką demokracji. Wzorem wielkich greckich filozofów od dawna twierdzę, że jest to ustrój, który degenerację ma wmontowaną w samą istotę. Pan Sadurski jednak wielbicielem demokracji jest wielkim (to widać nawet w zalinkowanym tekście), więc jego atak na sam rdzeń demokracji może być traktowany wyłącznie w kategoriach rozbratu emocji z rozumem.
Istotą demokracji są rządy większości: to jest raczej oczywiste. Wygrywający formuje rząd lub tworzy koalicję - ale z partiami o podobnym programie. Oczywiście, PO to partia "od prawa do lewa z zaliczeniem centrum", ale to jest właśnie gwałt na demokracji, ponieważ posłów trzeba dyscypliną partyjną zmuszać do głosowania wbrew własnym sumieniom. Powiedzmy sobie szczerze: PO to partia władzy. Władzy dla władzy i pieniędzy, bez ŻADNEGO pionu ideowego. Co zresztą Tusk deklarował już dawno temu: jemu wystarczy ciepła woda w kranie Żadnych reform nie będzie, bo ci, co reformują, przegrywają wybory.
Istotą demokracji jest jednak również poszanowanie praw mniejszości. Sadurski, powtarzając żądanie pewnej pani w czerwonym kubraczku, aby odgrodzić PiS kordonem sanitarnym, wykracza poza zakres swobody wypowiedzi dozwolonej demokracją. Odgradzanie opozycji kordonem sanitarnym to domena dyktatur (na czele - tak, tak - z hitlerowską). Odwoływanie się do symboliki nazistowskiej jest surowo zabronione polskim prawem (konstytucja, Panie Sadurski!), więc ten pan powinien być ścigany przez prokuraturę z mocy samego prawa.
Że już litosiernie o mowie nienawiści nie wspomnę.
Na sam koniec tylko pouczę pana Sadurskiego, że - owszem - próby "delegitymizacji trzonu układu politycznego: rządu i partii rządzącej" są w Polsce jeszcze - na szczęście - zupełnie legalne i jak najbardziej dopuszczalne w warunkach demokracji. Naprawdę - jest zdumiewające, jak daleko kiepski prawnik może się posunąć w lizaniu rowa w obronie ukochanej waaaadzy ... W każdym razie: Sadurski przekroczył WSZELKI zasieki. Etycznie, prawne i zdroworozsądkowe.
Przyznaję, że tak głupie teksty, jak napisał Sadurski, zdarzają się czasem anonimowym internatutom - jeśli chodzi o profesurę, to Sadurski jest zdecydowanie prowadzącym.
IgNobel jak w banku.
A poza tym - strach. Zwyczajny strach, bo ten rozhisteryzowany mały człowieczek, na razie mócący cepem słownym, po prostu działa na rzecz kolejnych Cybów ...
O B R Z Y D L I W O Ś Ć !!!!!!
7 Comments
@Animela
16 October, 2015 - 00:52
A to już oznacza, że przestaje się być kimś ważnym, zamocowanym w systemie III-erpe, a dodatkowo dobrze opłacanym, a staje się zwykłym... lemingiem. I to ich najbardziej boli.
Boli ich to, że mogą się obudzić ze snu o wielkości, na śmietniku historii.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
ja jak ten piesek ugryzę autorkę w nogawkę ;-)
16 October, 2015 - 08:10
Otóż moim zdaniem demokracja to nie są rządy większości, tylko rządy mniejszości. To oczywiste, że większość niczym nie może rządzić, zatem za większością zawsze musi stać "mądra" mniejszość. Wiedzieli o tym nasi przodkowie, gdy bronili zasady jednogłośnego podejmowania decyzji.
Ale to nie wszystko. Ostatnie wybory prezydenckie pokazały, że w warunkach ostrej polaryzacji o wyniku wyborów decyduje KILKA PROCENT WYBORCÓW! Mamy tu więc klasyczny dowód na to, że mniejszość decyduje o wyniku wyborów i niekoniecznie jest to najmądrzejsza mniejszość (np. Krystian Legierski).
By jeszcze trochę podgryźć Autorkę dodam, że każdy ustrój ma degenerację wpisaną w swoje istnienie. Tak działa życie na Ziemi i inaczej być nie może.
Co do kondycji moralnej Sadurskiego nie będę protestował
Alchymista
16 October, 2015 - 08:35
Zawsze myślałem, że o wyniku wyborów decyduje każdy głos oddany na daną partię, czy kandydata w wyborach i chyba nadal pozostanę przy tym przekonaniu.
Serdecznie pozdrawiam
@Recenzent JM
16 October, 2015 - 18:38
Do takich wniosków doszli amerykańscy politolodzy, badając wybory prezydenckie. Okazuje się, że kandydaci nominowani walczą o głosy około 4% wyborców.
Wszystko wskazuje na to, że w Polsce jest podobnie i to już od wielu lat, przynajmniej od roku 1995, z przerwą na rok 2000, gdy Kwaśniewski znokautował Krzaklewskiego.
alchymista
17 October, 2015 - 08:22
Dlatego ja sądzę, że każda kropla ma dokładnie wartość jednej kropli.
A wracając do wyborców, myślę, że tzw. target, to czysty wymysł (albo tzw. przybliżenie) - nie wiem, może ktoś robił doktorat ze statystyki i nie miał lepszego pomysłu na uzyskanie stopnia naukowego. Poparcie dla partii i przepływy wyborców pomiędzy partiami są cały czas zmienne i zależne od wielu różnych czynników.
To nie laboratorium, ale życie.
Zresztą, gdyby zwycięstwo miało zależeć tylko od tych kilku procent, to nie zdarzałyby się zwycięstwa z większą różnicą, a się zdarzają.
Ponownie pozdrawiam
@Recenzent JM
17 October, 2015 - 08:53
Natomiast rzeczywistość skrzeczy.
alchymista
17 October, 2015 - 11:33
Ja mam nadzieję, że obraz tej rzeczywistości, z którą ludzie spotykają się na każdym kroku jest tak sugestywny, że ta medialna już tylko budzi gniew i śmiech. Choć trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że są jeszcze ludzie, którzy te medialne plewy łykają, jak mannę z nieba.
Jeszcze raz ślę pozdrowienia.