Po wkroczeniu do Prus sowieccy żołnierze rozpoczęli masowe gwałty, rabunki i mordy.
Swoistą zapowiedzią nadchodzącej tragedii mieszkańców Prus Wschodnich była rzeź mieszkańców wsi Nemmersdorf, dokonana przez oddziały 11. A Gw z 3. Frontu Białoruskiego 21 października 1944 roku, podczas pierwszej, krótkotrwałej, obecności Sowietów na terytorium Rzeszy. Po powrocie żołnierze niemieccy odkryli zwłoki ok. 70 kobiet i dzieci, przed śmiercią okrutnie torturowanych i zgwałconych.
Najgorsze przyszło podczas zimowej ofensywy, kiedy Sowieci zdecydowanie wkroczyli na terytoria bezpośrednio należące do III Rzeszy i licznie zamieszkałe przez ludność niemiecką. W nocy z 21 na 22 stycznia 1945 roku sowieccy żołnierze, którzy weszli do Allenstein (dzisiejszy Olsztyn), wymordowali pacjentów, rannych, personel medyczny szpitala w Kortau oraz znajdujących się w nim uchodźców z pruskich rubieży, głównie kobiety i dzieci. Nazajutrz w dzisiejszej wiosce Szczęsne koło Olsztyna Sowieci zamordowali ponad stu mieszkańców i uchodźców przybyłych z dalszych terenów Prus, a księdza z Klebarka Wielkiego zastrzelono na schodach plebanii. Podobny los spotkał mieszkańców Wartemborga Starego, gdzie zamordowano 19 cywilów, zaś 42 osoby wywieziono do Związku Sowieckiego. Po latach z zesłania wróciła połowa.
Ludność przeraziło szokujące zjawisko gwałtów dokonywanych na niemieckich kobietach, a także grabież cywilnego mienia na ogromną skalę. Catherine Merridale przyznaje, że w Prusach Wschodnich mogło dojść do kilkuset tysięcy przypadków gwałtu. Zwraca przy tym uwagę całkowita negacja istnienia problemu przez sowieckich dowódców - w ich pamiętnikach uznaje się, że zachowanie Armii Czerwonej na terytorium niemieckim było bez zarzutu.
Dużą rolę w nakręceniu spirali nienawiści do Niemców odegrała agresywna propaganda wojenna, której ton nadawał czołowy literat epoki stalinowskiej Ilja Erenburg apelując: „Zabijajcie, zabijajcie! Nie ma nic, co byłoby niewinne, ani wśród żywych, ani wśród jeszcze nienarodzonych Niemców. Idźcie za nakazem towarzysza Stalina i zmiażdżcie na zawsze faszystowską bestię w jej jaskini. Gwałtem łamcie rasową pychę germańskich kobiet. Bierzcie je sobie jako prawowitą zdobycz. Zabijajcie, dzielni, niepowstrzymani czerwonoarmiści, zabijajcie!”.
Wypowiedzi Erenburga natychmiast podchwycił minister propagandy Joseph Goebbels, wykorzystywał sowieckiee okrucieństwa na pożytek wewnętrzny (motywowanie obrońców) i zewnętrzny (dyskredytacja ZSRS na arenie międzynarodowej) Niemiec.
Jednak brutalne postępowanie czerwonoarmistów to nie tylko efekt odgórnej propagandy, ale także zwykła chęć zemsty. Ppor. Iwan Jakuszyn z 3. KK Gw wspominał: „Zanim wkroczyliśmy do Prus Wschodnich, dowódca naszego pułku, Tkalenko, zebrał nas, wszystkich oficerów, i oznajmił: – Myślę, że teraz możemy już wysłać na urlop naszego oficera NKWD. Obowiązuje niepisany rozkaz, że na terytorium nieprzyjaciela każdy żołnierz kieruje się własnym sumieniem. Jeśli ktoś pragnie się mścić, niechaj się mści. Wszyscy zrozumieliśmy tę wypowiedź. Niemcy przynieśli nam tyle rozpaczy i śmierci, tak zniszczyli nasz kraj, że ludzie pragnęli zemsty. W naszym pułku byli żołnierze, którym Niemcy wymordowali całe rodziny. Okrucieństwa popełniane przez Armię Czerwoną, która wkroczyła do Prus Wschodnich, były więc aktem zemsty”.
Znamienne, że „święty gniew” sowieckich żołnierzy nie oszczędzał nawet „elementów socjalnie bliskich”. Gorbaczewski pamiętał scenę, która rozegrała się w Olecku: „Kiedy nasza kolumna maszerowała główną ulicą, miasto było opustoszałe. Nie pojawił się ani jeden człowiek. Rozpaczliwie muczały krowy, w oddali szczekały psy. Wtedy nieoczekiwanie z częściowo zniszczonego budynku wyskoczył wysoki, krzepki starszy człowiek z jakąś książeczką w wyciągniętych rękach i z radosnymi okrzykami popędził na spotkanie naszej kolumny. Jeden z czerwonoarmistów, który nie znał niemieckiego, nie próbując dojść, o co chodzi Niemcowi, wystąpił z kolumny i rozbił mu głowę kolbą karabinu. Okrutnie krwawiąc, mężczyzna upadł na bruk. Gdy kolumna mijała leżącego, kolejni żołnierze podchodzili do niego i robili wszystko, żeby go wykończyć: kopali, dźgali bagnetami, a potem pluli na ciało. Przy okaleczonych zwłokach zatrzymał się politruk. Podniósł zakrwawioną legitymację członka Komunistycznej Partii Niemiec, wytarł okładkę i schował w mapniku. Bez słowa wrócił na swoje miejsce w kolumnie” .
Tylko niektórzy dostrzegali konsekwencje owej spirali. Lew Kopieliow, oficer polityczny i członek partii, z goryczą notował: „Wojna uczyniła brutalnymi i zniszczyła miliony ludzi, podobnie jak nasza propaganda: wojownicza, szowinistyczna, fałszywa. Uważałem, że taka propaganda jest niezbędna w przeddzień wojny i tak samo podczas jej trwania. Nadal w to wierzę, ale rozumiem także, że z takiego nasienia wyrósł zatruty owoc”.
Poza gwałtami sowieccy żołnierze grabili wszelkie niemieckie mienie. Jednocześnie sowiecka propaganda, obawiając się, że zetknięcie się sowieckich żołnierzy z wysokim poziomem życia Niemców może podać w wątpliwość supremację komunizmu w dziedzinie gospodarczej, wykreowała teorię, jakoby całe swoje bogactwo III Rzesza zawdzięczała tylko i wyłącznie grabieży podbitych państw.
Napotkana zatem przez sowieckich żołnierzy własność w istocie nie była niemiecka i można było sobie ją przywłaszczyć w ramach odszkodowania za doznane krzywdy. Nie dziwi zatem treść listu jednego z czerwonoarmistów: „Dumni jesteśmy z tego, że dotarliśmy do legowiska [hitlerowskiej] bestii […]. Zemścimy się, zemścimy za wszystkie nasze cierpienia […]. Ze wszystkiego, co widzimy, jasno wynika, że Hitler ograbił całą Europę, żeby zadowolić swoich krwawych fryców. Zabrali bydło z najlepszych gospodarstw Europy. Ich owce to najlepsze rosyjskie merynosy, a sklepy wypełniają towary ze wszystkich sklepów i fabryk Europy. W niedalekiej przyszłości te dobra pojawią się w rosyjskich sklepach jako nasze łupy” .
Odpowiadające za porządek w strefie przyfrontowej NKWD nie tylko nie przeciwdziałało, ale i uczestniczyło w tym procederze.
Zgrabione dobra: żywność, rowery, zegarki, aparaty fotograficzne, maszyny do pisania czy odbiorniki radiowe, sowieccy żołnierze masowo wysyłali do swoich rodzin. Na przykład w okresie od stycznia do maja 1945 roku tylko przez stację kolejową w Kursku przewinęło się 87 tys. paczek (5–16 kg każda) z „trofiejnymi” towarami. Po przejściu Armii Czerwonej w wielu regionach Prus pozostały pustkowia.
Choć „wielu rosyjskich żołnierzy nie uczestniczyło w czynach, które tak sterroryzowały i zniechęciły Niemców, a wielu oficerów podjęło kroki, by powściągnąć gniew swoich ludzi” , skala zjawiska spowodowała masowy exodus ludności cywilnej z terenów zagrożonych wkroczeniem Armii Czerwonej. Szacuje się, że 8 mln Niemców uciekło na zachód. W ten sposób Stalin rozwiązał problem niemiecki w Prusach Wschodnich.
Po wkroczeniu Sowietów na Pomorze Zachodnie największa fala odwetu minęła i stosunki z ludnością cywilną przybrały nieco łagodniejsze formy. Na przykład niemieckie kobiety nauczyły się szukać sobie „opiekunów” wśród sowieckich oficerów, którzy mieli bronić ich przed przemocą ze strony żołnierskiej masy i dawać pewne poczucie bezpieczeństwa.
Wybrana literatura:
M. Leszczyński – Pomorze 1945
W. Sawicka – Wilcze dzieci
Swoistą zapowiedzią nadchodzącej tragedii mieszkańców Prus Wschodnich była rzeź mieszkańców wsi Nemmersdorf, dokonana przez oddziały 11. A Gw z 3. Frontu Białoruskiego 21 października 1944 roku, podczas pierwszej, krótkotrwałej, obecności Sowietów na terytorium Rzeszy. Po powrocie żołnierze niemieccy odkryli zwłoki ok. 70 kobiet i dzieci, przed śmiercią okrutnie torturowanych i zgwałconych.
Najgorsze przyszło podczas zimowej ofensywy, kiedy Sowieci zdecydowanie wkroczyli na terytoria bezpośrednio należące do III Rzeszy i licznie zamieszkałe przez ludność niemiecką. W nocy z 21 na 22 stycznia 1945 roku sowieccy żołnierze, którzy weszli do Allenstein (dzisiejszy Olsztyn), wymordowali pacjentów, rannych, personel medyczny szpitala w Kortau oraz znajdujących się w nim uchodźców z pruskich rubieży, głównie kobiety i dzieci. Nazajutrz w dzisiejszej wiosce Szczęsne koło Olsztyna Sowieci zamordowali ponad stu mieszkańców i uchodźców przybyłych z dalszych terenów Prus, a księdza z Klebarka Wielkiego zastrzelono na schodach plebanii. Podobny los spotkał mieszkańców Wartemborga Starego, gdzie zamordowano 19 cywilów, zaś 42 osoby wywieziono do Związku Sowieckiego. Po latach z zesłania wróciła połowa.
Ludność przeraziło szokujące zjawisko gwałtów dokonywanych na niemieckich kobietach, a także grabież cywilnego mienia na ogromną skalę. Catherine Merridale przyznaje, że w Prusach Wschodnich mogło dojść do kilkuset tysięcy przypadków gwałtu. Zwraca przy tym uwagę całkowita negacja istnienia problemu przez sowieckich dowódców - w ich pamiętnikach uznaje się, że zachowanie Armii Czerwonej na terytorium niemieckim było bez zarzutu.
Dużą rolę w nakręceniu spirali nienawiści do Niemców odegrała agresywna propaganda wojenna, której ton nadawał czołowy literat epoki stalinowskiej Ilja Erenburg apelując: „Zabijajcie, zabijajcie! Nie ma nic, co byłoby niewinne, ani wśród żywych, ani wśród jeszcze nienarodzonych Niemców. Idźcie za nakazem towarzysza Stalina i zmiażdżcie na zawsze faszystowską bestię w jej jaskini. Gwałtem łamcie rasową pychę germańskich kobiet. Bierzcie je sobie jako prawowitą zdobycz. Zabijajcie, dzielni, niepowstrzymani czerwonoarmiści, zabijajcie!”.
Wypowiedzi Erenburga natychmiast podchwycił minister propagandy Joseph Goebbels, wykorzystywał sowieckiee okrucieństwa na pożytek wewnętrzny (motywowanie obrońców) i zewnętrzny (dyskredytacja ZSRS na arenie międzynarodowej) Niemiec.
Jednak brutalne postępowanie czerwonoarmistów to nie tylko efekt odgórnej propagandy, ale także zwykła chęć zemsty. Ppor. Iwan Jakuszyn z 3. KK Gw wspominał: „Zanim wkroczyliśmy do Prus Wschodnich, dowódca naszego pułku, Tkalenko, zebrał nas, wszystkich oficerów, i oznajmił: – Myślę, że teraz możemy już wysłać na urlop naszego oficera NKWD. Obowiązuje niepisany rozkaz, że na terytorium nieprzyjaciela każdy żołnierz kieruje się własnym sumieniem. Jeśli ktoś pragnie się mścić, niechaj się mści. Wszyscy zrozumieliśmy tę wypowiedź. Niemcy przynieśli nam tyle rozpaczy i śmierci, tak zniszczyli nasz kraj, że ludzie pragnęli zemsty. W naszym pułku byli żołnierze, którym Niemcy wymordowali całe rodziny. Okrucieństwa popełniane przez Armię Czerwoną, która wkroczyła do Prus Wschodnich, były więc aktem zemsty”.
Znamienne, że „święty gniew” sowieckich żołnierzy nie oszczędzał nawet „elementów socjalnie bliskich”. Gorbaczewski pamiętał scenę, która rozegrała się w Olecku: „Kiedy nasza kolumna maszerowała główną ulicą, miasto było opustoszałe. Nie pojawił się ani jeden człowiek. Rozpaczliwie muczały krowy, w oddali szczekały psy. Wtedy nieoczekiwanie z częściowo zniszczonego budynku wyskoczył wysoki, krzepki starszy człowiek z jakąś książeczką w wyciągniętych rękach i z radosnymi okrzykami popędził na spotkanie naszej kolumny. Jeden z czerwonoarmistów, który nie znał niemieckiego, nie próbując dojść, o co chodzi Niemcowi, wystąpił z kolumny i rozbił mu głowę kolbą karabinu. Okrutnie krwawiąc, mężczyzna upadł na bruk. Gdy kolumna mijała leżącego, kolejni żołnierze podchodzili do niego i robili wszystko, żeby go wykończyć: kopali, dźgali bagnetami, a potem pluli na ciało. Przy okaleczonych zwłokach zatrzymał się politruk. Podniósł zakrwawioną legitymację członka Komunistycznej Partii Niemiec, wytarł okładkę i schował w mapniku. Bez słowa wrócił na swoje miejsce w kolumnie” .
Tylko niektórzy dostrzegali konsekwencje owej spirali. Lew Kopieliow, oficer polityczny i członek partii, z goryczą notował: „Wojna uczyniła brutalnymi i zniszczyła miliony ludzi, podobnie jak nasza propaganda: wojownicza, szowinistyczna, fałszywa. Uważałem, że taka propaganda jest niezbędna w przeddzień wojny i tak samo podczas jej trwania. Nadal w to wierzę, ale rozumiem także, że z takiego nasienia wyrósł zatruty owoc”.
Poza gwałtami sowieccy żołnierze grabili wszelkie niemieckie mienie. Jednocześnie sowiecka propaganda, obawiając się, że zetknięcie się sowieckich żołnierzy z wysokim poziomem życia Niemców może podać w wątpliwość supremację komunizmu w dziedzinie gospodarczej, wykreowała teorię, jakoby całe swoje bogactwo III Rzesza zawdzięczała tylko i wyłącznie grabieży podbitych państw.
Napotkana zatem przez sowieckich żołnierzy własność w istocie nie była niemiecka i można było sobie ją przywłaszczyć w ramach odszkodowania za doznane krzywdy. Nie dziwi zatem treść listu jednego z czerwonoarmistów: „Dumni jesteśmy z tego, że dotarliśmy do legowiska [hitlerowskiej] bestii […]. Zemścimy się, zemścimy za wszystkie nasze cierpienia […]. Ze wszystkiego, co widzimy, jasno wynika, że Hitler ograbił całą Europę, żeby zadowolić swoich krwawych fryców. Zabrali bydło z najlepszych gospodarstw Europy. Ich owce to najlepsze rosyjskie merynosy, a sklepy wypełniają towary ze wszystkich sklepów i fabryk Europy. W niedalekiej przyszłości te dobra pojawią się w rosyjskich sklepach jako nasze łupy” .
Odpowiadające za porządek w strefie przyfrontowej NKWD nie tylko nie przeciwdziałało, ale i uczestniczyło w tym procederze.
Zgrabione dobra: żywność, rowery, zegarki, aparaty fotograficzne, maszyny do pisania czy odbiorniki radiowe, sowieccy żołnierze masowo wysyłali do swoich rodzin. Na przykład w okresie od stycznia do maja 1945 roku tylko przez stację kolejową w Kursku przewinęło się 87 tys. paczek (5–16 kg każda) z „trofiejnymi” towarami. Po przejściu Armii Czerwonej w wielu regionach Prus pozostały pustkowia.
Choć „wielu rosyjskich żołnierzy nie uczestniczyło w czynach, które tak sterroryzowały i zniechęciły Niemców, a wielu oficerów podjęło kroki, by powściągnąć gniew swoich ludzi” , skala zjawiska spowodowała masowy exodus ludności cywilnej z terenów zagrożonych wkroczeniem Armii Czerwonej. Szacuje się, że 8 mln Niemców uciekło na zachód. W ten sposób Stalin rozwiązał problem niemiecki w Prusach Wschodnich.
Po wkroczeniu Sowietów na Pomorze Zachodnie największa fala odwetu minęła i stosunki z ludnością cywilną przybrały nieco łagodniejsze formy. Na przykład niemieckie kobiety nauczyły się szukać sobie „opiekunów” wśród sowieckich oficerów, którzy mieli bronić ich przed przemocą ze strony żołnierskiej masy i dawać pewne poczucie bezpieczeństwa.
Wybrana literatura:
M. Leszczyński – Pomorze 1945
W. Sawicka – Wilcze dzieci
(3)