
Wlasnie wrocilem ze wsi do miasta, w zwiazku z czym bedzie o globtroterstwie i o tym jak zmienia sie swiat. Moj swiat.
Na burcie bialoczerwonego samolotu AirAsia - wielki napis. Now everyone can fly. Troche sie poczulem urazony, bo wlasnie nim lecialem. Zanim w oko wpadl mi ten slogan, myslalem sobie, acha, jakim elitarny, jakim jetsetter, cala geba globtrotuar. No a tu taki wic, ze jestem biedak, tyle ze z laski linii budzetowych - wniebowstapiony. Trudno, jakos sie dostosuje, moze przestane zakladac lakierki i krawat przed nastepnym lotem. Albo co.
AirAsia zawiozl mnie do domu, na wies. Przesiadke mialem, bo wies dechami zabita i z miasta tam sie bezposrednio nie doszusuje. W Phukecie, przesiadke, a to w Tajlandii jest. I tak siedze w tej dworcowej poczekalni, szukajac wzrokiem jakiegos czegos na czym wzrok zatrzymac mozna (bo baterie w applowym ajfonie sie skonczyly taka ich... ech!) a tu zamiast klejfowskiego ogryzka siedzi na przeciwko mnie gosc z siwizna na jeza. Siedzi i siedzi. A im dluzej siedzi, tym bardziej mnie mierzi. Bo wyglada jak taki jeden, ktoremu bym w najlagodniejszej wersji wydarzen, przy duzej ilosci dobrej woli i milosci blizniego, strzelil z liscia w ryj i wyslal na mirabelki ze szczawiem. Niesiolowski, znaczy sie, i to tylko przypadkiem tu napisany z wielkiej litery.
Niby dlaczego mialby nie siedziec? Prawda? Urban tu pono sie pojawial, i Bogiem a prawda nie wiem komu bym w pysk dal mocniej... Przy waadzy jest, a ono od czasow Cyrankiewicza lubuje sie w jazdach na sloniu i podobnych funkcjach rzadowych. Ale czy to na pewno on? Podejsc, zapytac tak glupio jakos, no, sami powiedzcie. "Przepraszam Pana bardzo, czy Pan Niesiolowski?". Po czym, gdyby byl glupi i potwierdzil, no to co? No to mialbym klopot. Bo nie ma znaczenia, ze to za granica medialnego parasola sie dzieje. Bo prawo, to prawo, nawet na Dzikim Wschodzie, a czasem jak mi sie wydaje, o wiele bardziej na tym Dzikim Wschodzie niz w cywilizowanej Europie. Szczegolnie, ze oprocz prawa, ktore jest tu lepsze jak do tej pory (bowiem nie legalizuje sie ani homoseksualizmu, ani eutanazji dzieci, a za porwanie z wymuszeniem okupu jest kara smierci), jego egzekwowanie rowniez jest traktowane o wiele bardziej serio.
Wiec gdybym sie najpierw upewnil, ze to wlasnie ten od szczawiu, a potem dal w to glupie rylo, to beknalbym solidniej niz za spostponowanie jakiegos szaraczka. Bo tu u nas w Azji nikt nie wie, ze temu... poslowi... sie nalezy. Wiec moze cos z klasyki? W Grodku Mazowieckim byl? Byl... To w pysk! A nie byl? To poprawka, od ucha!
Na cale - moje - szczescie, ten siwy sie do swojej panny odezwal i nie bylo dwu zdan co do tego, ze mowil po australijsku. A poniewaz poziom angielskiego wsrod polskich politykow nie wykracza w moim przekonaniu daleko ponad Helou Ewrybady, to przestalem sie nim interesowac.
W tym momencie zza moich plecow, czyli strony zupelnie przeciwnej niz do tej pory, dobiegly mnie zalosne skargi, ze "ceny za... {wysokie} kochanie, a na bulke to moze skoczymy do sabłeja, bo to od biedy mozna jeszcze zjesc. Tylko trzeba zdrowo polac keczupem i jeszcze zamow kole, bo po wczorajszym pic sie chce." Nasi! A jednak! Ponownie lypie okiem na siwego, moze jest czescia tej wycieczki? Ale jednak nie, nic na jezyk ojczysty (moj) uchem nie strzyze, nadal spokojnie perroruje cos ciapciatej pieknotce. W jezyku language, nadal.
No, coz, lotnisko na Phuket to taki internacjonalny kociolek, wszystko sie w nim warzy, choc oczywiscie najwiecej lotow jest z Nowosybirska i Melbourne. Ale nasi... jak to w Seksmisji bylo? Nasi tu byli. Zeby nie byc goloslownym, zdjecie.

Ale, ale. Ten niedoszly incydent, a prosze mi wierzyc, oprocz rekoczynow mialem tez w zapasie pare wielopietrowych inwektyw (nie do konca cenzuralnych, wiec nie przytocze) przygotowanych... Wiec incydent ten sprowokowal mnie do refleksji.
Kim jestesmy dzis i jak z tego wybrnac? No, ze mna oczywiscie problem jest o wiele bardziej skomplikowany, bo emigrant, znaczy sie i renegat, i banita (ale z prawem do oddania glosu na ruskie serwery). Ale kim jest narod? Bo takiego podzialu glebokiego nie bylo od prawdziwej Solidarnosci. Tylko, ze wtedy mniej bylo to skomplikowane, bo wiadomo, komunisci to kanalie, a cala reszta to dywizje papieskie, czyli MY. I wbrew urbanowskiej propagandzie list zadnych nie bylo ani kreda na drzwiach nie kreslono kto ruski zdrajca i do odstrzalu.
Dzis jest gorzej. Przynajmniej ze mna i z moim podejsciem do sprawy. Zorientowalem sie bowiem, ze tylko czesc winy lezy w samym ukladzie okraglostolowym i grubej kresce. Ale to co tam widoczne bylo, to by sie jeszcze dalo strawic, gdyby z czasem wplywy komuny rozplynely sie i rozmyly. I mnie ten spawacz prezydent tak nie bolal w okresie - jak mniemalem - przejsciowym.
Lecz dzis, nie tylko po dwudziestu pieciu latach mafijno-postkomuszej degrengolady, ale w szczegolnosci po dwu dramatycznych wydarzeniach uzmyslawiajacych nam wraza impertynencje postkomuny, a mowie tu o Nocnej Zmianie i Smolensku, ktore w moim przekonaniu sa rownie traumatyczne a moze i bardziej przez udowodnienie nam, ze to nie "komuna" nas zniewala, a klika, ktora odskonale daje sobie rade w warunkach "demokracji" i "wolnego rynku"... Wiec te wydarzenia sa bardziej bolesne niz Stan Wojenny. I caly marazm wynikajacy z takiej sytuacji nie ma absolutnie zadnej mozliwosci na rektyfikacje, na naprawe w drodze negocjacyjnej z tymi, ktorzy nie wahaja sie popelniac seryjnego gwaltu na narodzie. Ba, sa w tym bardzo sprawni i zamiast wyrzutow sumienia maja z tego dzika radosc. Oni uwielbiaja Pana Od Srubek W Aucie, a do Seryjnego Morderc maja numer wpisany do komorki.
A na dodatek ciagle jeszcze popiera ich oficjalna fasade jakie 20-30% spoleczenstwa. A kto wie, moze nawet wiecej? Spotkalem kiedys mlodego architekta, Szymona, w Singapurze (jak Boga kocham, co za zbieg okolicznosci). Spotkalem go raz, na gruncie towarzyskim. Powiedzial, ze wsrod jego znajomych nie ma zwolennikow PiSu. Z duma mi to powiedzial. Postaralem sie, by tak pozostalo. Przypuszczam, ze nadal nie ma. Ci ludzie tak maja. Ale o nich najwyzej mowie z pogarda. Ze smiertelna nienawiscia zas mowie i pisze o Ludziach Wladzy, nawet jesli wiem, ze to tylko front tego co niewidoczne - a mordercze.
I wiem, ze Kaczynski wlasnie stracil w moich oczach bardzo duzo. Nie dlatego, ze ma zle intencje, czy nagle przestal kochac Polske i Polakow. Zaminusowal, bo daje przyzwolenie na traktowanie tamtej strony jak rownoprawnego rywala. A tam czegos takiego nie ma. Do tuska sie nie wyciaga reki, nie idzie sie z nim w uklady ani debaty czy publiczne dyskusje. Debata??? Srata-tata! Do gnid sie mowi "spieprzaj dziadu" a i to zbyt lagodne.
Tam jest robactwo i to pierwszego sortu (specjalnie uzywam rusycyzmu). Jaka jest wiec recepta na wolna Polske i koniec konfliktu, ktory prowadzi nas nieublaganie do wojny domowej? To robactwo nalezy rozdeptac, najlepiej w walonkach, gumofilcach, by sie od niego nie zarazic. I tyle. Niesiola prac po ryju az sie przyzna, a i potem nie przestawac. Komorowskiego aresztowac i trzymac w pierdlu bez procesu. Tuska do klatki i wozic po wsiach. Jaruzelskiego zdegradowac i rozstrzelac.
Nalezy zrobic przewrot, zmienic prawo, wyczyscic stajnie Augiasza, zanim dojdzie do bratobojczej rzezi. Rozpedzic to bractwo na siedem wiatrow. Wszyscy won! (za Cejrowskim).
Tylko tyle, w zasadzie niewiele. A ja pomoge, jesli tylko pod reke na jakim lotnisku wejdzie mi prawdziwy niesiol. Wystarczy, ze bede bez lakierek i krawata, czlek mniej krepujacy sie jest. I wtedy, serdecznie i od serca mu dam. Z liscia. Po ryju.
edit: zdjęcie Autora. Hun
Na burcie bialoczerwonego samolotu AirAsia - wielki napis. Now everyone can fly. Troche sie poczulem urazony, bo wlasnie nim lecialem. Zanim w oko wpadl mi ten slogan, myslalem sobie, acha, jakim elitarny, jakim jetsetter, cala geba globtrotuar. No a tu taki wic, ze jestem biedak, tyle ze z laski linii budzetowych - wniebowstapiony. Trudno, jakos sie dostosuje, moze przestane zakladac lakierki i krawat przed nastepnym lotem. Albo co.
AirAsia zawiozl mnie do domu, na wies. Przesiadke mialem, bo wies dechami zabita i z miasta tam sie bezposrednio nie doszusuje. W Phukecie, przesiadke, a to w Tajlandii jest. I tak siedze w tej dworcowej poczekalni, szukajac wzrokiem jakiegos czegos na czym wzrok zatrzymac mozna (bo baterie w applowym ajfonie sie skonczyly taka ich... ech!) a tu zamiast klejfowskiego ogryzka siedzi na przeciwko mnie gosc z siwizna na jeza. Siedzi i siedzi. A im dluzej siedzi, tym bardziej mnie mierzi. Bo wyglada jak taki jeden, ktoremu bym w najlagodniejszej wersji wydarzen, przy duzej ilosci dobrej woli i milosci blizniego, strzelil z liscia w ryj i wyslal na mirabelki ze szczawiem. Niesiolowski, znaczy sie, i to tylko przypadkiem tu napisany z wielkiej litery.
Niby dlaczego mialby nie siedziec? Prawda? Urban tu pono sie pojawial, i Bogiem a prawda nie wiem komu bym w pysk dal mocniej... Przy waadzy jest, a ono od czasow Cyrankiewicza lubuje sie w jazdach na sloniu i podobnych funkcjach rzadowych. Ale czy to na pewno on? Podejsc, zapytac tak glupio jakos, no, sami powiedzcie. "Przepraszam Pana bardzo, czy Pan Niesiolowski?". Po czym, gdyby byl glupi i potwierdzil, no to co? No to mialbym klopot. Bo nie ma znaczenia, ze to za granica medialnego parasola sie dzieje. Bo prawo, to prawo, nawet na Dzikim Wschodzie, a czasem jak mi sie wydaje, o wiele bardziej na tym Dzikim Wschodzie niz w cywilizowanej Europie. Szczegolnie, ze oprocz prawa, ktore jest tu lepsze jak do tej pory (bowiem nie legalizuje sie ani homoseksualizmu, ani eutanazji dzieci, a za porwanie z wymuszeniem okupu jest kara smierci), jego egzekwowanie rowniez jest traktowane o wiele bardziej serio.
Wiec gdybym sie najpierw upewnil, ze to wlasnie ten od szczawiu, a potem dal w to glupie rylo, to beknalbym solidniej niz za spostponowanie jakiegos szaraczka. Bo tu u nas w Azji nikt nie wie, ze temu... poslowi... sie nalezy. Wiec moze cos z klasyki? W Grodku Mazowieckim byl? Byl... To w pysk! A nie byl? To poprawka, od ucha!
Na cale - moje - szczescie, ten siwy sie do swojej panny odezwal i nie bylo dwu zdan co do tego, ze mowil po australijsku. A poniewaz poziom angielskiego wsrod polskich politykow nie wykracza w moim przekonaniu daleko ponad Helou Ewrybady, to przestalem sie nim interesowac.
W tym momencie zza moich plecow, czyli strony zupelnie przeciwnej niz do tej pory, dobiegly mnie zalosne skargi, ze "ceny za... {wysokie} kochanie, a na bulke to moze skoczymy do sabłeja, bo to od biedy mozna jeszcze zjesc. Tylko trzeba zdrowo polac keczupem i jeszcze zamow kole, bo po wczorajszym pic sie chce." Nasi! A jednak! Ponownie lypie okiem na siwego, moze jest czescia tej wycieczki? Ale jednak nie, nic na jezyk ojczysty (moj) uchem nie strzyze, nadal spokojnie perroruje cos ciapciatej pieknotce. W jezyku language, nadal.
No, coz, lotnisko na Phuket to taki internacjonalny kociolek, wszystko sie w nim warzy, choc oczywiscie najwiecej lotow jest z Nowosybirska i Melbourne. Ale nasi... jak to w Seksmisji bylo? Nasi tu byli. Zeby nie byc goloslownym, zdjecie.

Ale, ale. Ten niedoszly incydent, a prosze mi wierzyc, oprocz rekoczynow mialem tez w zapasie pare wielopietrowych inwektyw (nie do konca cenzuralnych, wiec nie przytocze) przygotowanych... Wiec incydent ten sprowokowal mnie do refleksji.
Kim jestesmy dzis i jak z tego wybrnac? No, ze mna oczywiscie problem jest o wiele bardziej skomplikowany, bo emigrant, znaczy sie i renegat, i banita (ale z prawem do oddania glosu na ruskie serwery). Ale kim jest narod? Bo takiego podzialu glebokiego nie bylo od prawdziwej Solidarnosci. Tylko, ze wtedy mniej bylo to skomplikowane, bo wiadomo, komunisci to kanalie, a cala reszta to dywizje papieskie, czyli MY. I wbrew urbanowskiej propagandzie list zadnych nie bylo ani kreda na drzwiach nie kreslono kto ruski zdrajca i do odstrzalu.
Dzis jest gorzej. Przynajmniej ze mna i z moim podejsciem do sprawy. Zorientowalem sie bowiem, ze tylko czesc winy lezy w samym ukladzie okraglostolowym i grubej kresce. Ale to co tam widoczne bylo, to by sie jeszcze dalo strawic, gdyby z czasem wplywy komuny rozplynely sie i rozmyly. I mnie ten spawacz prezydent tak nie bolal w okresie - jak mniemalem - przejsciowym.
Lecz dzis, nie tylko po dwudziestu pieciu latach mafijno-postkomuszej degrengolady, ale w szczegolnosci po dwu dramatycznych wydarzeniach uzmyslawiajacych nam wraza impertynencje postkomuny, a mowie tu o Nocnej Zmianie i Smolensku, ktore w moim przekonaniu sa rownie traumatyczne a moze i bardziej przez udowodnienie nam, ze to nie "komuna" nas zniewala, a klika, ktora odskonale daje sobie rade w warunkach "demokracji" i "wolnego rynku"... Wiec te wydarzenia sa bardziej bolesne niz Stan Wojenny. I caly marazm wynikajacy z takiej sytuacji nie ma absolutnie zadnej mozliwosci na rektyfikacje, na naprawe w drodze negocjacyjnej z tymi, ktorzy nie wahaja sie popelniac seryjnego gwaltu na narodzie. Ba, sa w tym bardzo sprawni i zamiast wyrzutow sumienia maja z tego dzika radosc. Oni uwielbiaja Pana Od Srubek W Aucie, a do Seryjnego Morderc maja numer wpisany do komorki.
A na dodatek ciagle jeszcze popiera ich oficjalna fasade jakie 20-30% spoleczenstwa. A kto wie, moze nawet wiecej? Spotkalem kiedys mlodego architekta, Szymona, w Singapurze (jak Boga kocham, co za zbieg okolicznosci). Spotkalem go raz, na gruncie towarzyskim. Powiedzial, ze wsrod jego znajomych nie ma zwolennikow PiSu. Z duma mi to powiedzial. Postaralem sie, by tak pozostalo. Przypuszczam, ze nadal nie ma. Ci ludzie tak maja. Ale o nich najwyzej mowie z pogarda. Ze smiertelna nienawiscia zas mowie i pisze o Ludziach Wladzy, nawet jesli wiem, ze to tylko front tego co niewidoczne - a mordercze.
I wiem, ze Kaczynski wlasnie stracil w moich oczach bardzo duzo. Nie dlatego, ze ma zle intencje, czy nagle przestal kochac Polske i Polakow. Zaminusowal, bo daje przyzwolenie na traktowanie tamtej strony jak rownoprawnego rywala. A tam czegos takiego nie ma. Do tuska sie nie wyciaga reki, nie idzie sie z nim w uklady ani debaty czy publiczne dyskusje. Debata??? Srata-tata! Do gnid sie mowi "spieprzaj dziadu" a i to zbyt lagodne.
Tam jest robactwo i to pierwszego sortu (specjalnie uzywam rusycyzmu). Jaka jest wiec recepta na wolna Polske i koniec konfliktu, ktory prowadzi nas nieublaganie do wojny domowej? To robactwo nalezy rozdeptac, najlepiej w walonkach, gumofilcach, by sie od niego nie zarazic. I tyle. Niesiola prac po ryju az sie przyzna, a i potem nie przestawac. Komorowskiego aresztowac i trzymac w pierdlu bez procesu. Tuska do klatki i wozic po wsiach. Jaruzelskiego zdegradowac i rozstrzelac.
Nalezy zrobic przewrot, zmienic prawo, wyczyscic stajnie Augiasza, zanim dojdzie do bratobojczej rzezi. Rozpedzic to bractwo na siedem wiatrow. Wszyscy won! (za Cejrowskim).
Tylko tyle, w zasadzie niewiele. A ja pomoge, jesli tylko pod reke na jakim lotnisku wejdzie mi prawdziwy niesiol. Wystarczy, ze bede bez lakierek i krawata, czlek mniej krepujacy sie jest. I wtedy, serdecznie i od serca mu dam. Z liscia. Po ryju.
edit: zdjęcie Autora. Hun
(12)
21 Comments
Co tu dużo...
18 February, 2014 - 11:14
Jakiej kultury i rzetelności dyskusji można spodziewać się po hołocie, która począwszy od prowincjonalnego dziennikarzyny radiowego z Radio Olsztyn (z radia, którego słucham w aucie) a skończywszy na Chyżym Roju i Bulu od Żyrandola ma nakazane i wdrukowane, aby tytułować J.K. "prezesem", zamiast "premierem", żeby sie przypadkiem ludziom nie kojarzyło... Premierem jest dla nich Bielecki i jest Balcerowicz... Ludzie, którzy w każdym nie-bananowym państwie już dawno stanęłi by przed TS. I tyle w temacie...
Pozdrawiam, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
dzieki... pelna zgoda...
18 February, 2014 - 11:20
Serdecznosci
n.
Hunie,
18 February, 2014 - 11:51
Też zdarza mi się pisać Prezes - tylko to jedno słowo. ono w jakiś sposób do niego przylgnęło i jednoznacznie się z nim kojarzy.
Słowo premier (celowo mała litera;)), hmmm, swoją rangą przewyższa prezesa, ale... dzięki piastującemu to stanowisko osobnikowi kojarzy się wyłącznie pejoratywnie, dla mnie jest synonimem padalca.
Ale może masz rację, tyle, że zawsze należy wtedy pisac Premier Kaczyński, aby nie było najmniejszych wątpliwości.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie...
18 February, 2014 - 12:15
Tak samo z prezydentami. Miałem ostatnio dwóch Prezydentów, obaj zginęli pod Smoleńskiem... Dla kontrastu, miałem: prezydenta spawacza, prezydenta bolka, prezydenta olka i tę obecną, groteskową personę, prezydęta bula, który jest jedyny w swoim rodzaju... Musimy więc naszych odrózniać od kanalii w każdym przypadku...
Pozdrawiam,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
w kwestii formalnej...
18 February, 2014 - 11:40
Jeśli dodasz "image" tą drogą, to fotka pojawi się pod tytułem wpisu w momencie, gdy ktoś z redakcji podklei Twój wpis do "redakcja proponuje"
Ja skopiowałem Toja fotke na swój dysk twardy i po chwili dodałem ją w opisany powyżej sposób...
Pozdrawiam, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Nostromo
18 February, 2014 - 12:04
Podoba mi się Twój radykalizm - aresztować i trzymać w pierdlu bez procesu, rozstrzelać... ja bym dodała jeszcze inne wysoce prewencyjne metody, jak sucha gałąź, topienie Marzanny i całopalenie
A poważnie, to zgadzam się w całej rozciagłości z tym, że debata nie ma najmniejszego sensu.
Tych dumnych z tego, że wśród ich znajomych nie ma zwolenników PIS i tak żadna debata nie jest w stanie przekonać, a tych przekonanym przekonywać nie potrzeba. Do tego ci przekonani moga być zniesmaczeni, podobnie jak ja, bo uważają, że ze złodziejami, bandytami, oszustami i mafią człowiek przywoity nie rozmawia. Bo niby o czym?
Ano, zbieg. Okolicznosci :)
18 February, 2014 - 13:03
:)
Nostromo, daj spokój...
18 February, 2014 - 13:10
Zresztą samo jeździ i pokazuje się wszędzie, gdzie tylko się da.
Ellenai,
18 February, 2014 - 13:30
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Po chrześcijańsku
18 February, 2014 - 23:48
jestem bardzo kiepskim chrzescianem
19 February, 2014 - 02:13
Rzecz w tym, że spora część
18 February, 2014 - 17:12
I to jest przerażające: ta zapaść semantyczna, o której pisał jeszcze Herbert.
I nie można całej winy złożyć na nierozmontowany układ, na medialne pranie mózgów, na ogłupienie społeczeństwa. Smutna prawda jets taka, że ogłupić totalnie daje się tylko ten, kto pragnie być ogłupiony. Można się pomylić, można zostać oszukanym. Ale było aż za dużo wydarzeń, które każdego osiołka pasacego się na zielonej łączce zielonej wysepki powinny wyrwać z letargu.
Chyba że - chyba że osiołek chce być dalej osiołkiem. Inaczej musiałby stawić czoło rzeczywistości, nieprzyjemnej rzeczywistości. Lepiej skubać trawkę na coraz bardziej łysej łączce i udawać "że żyje się lepiej".
Polacy chcieli dostać wszystko w prezencie po 1989 roku, wszystko miało się zrobić "samo". Bo przecież komuna obalona - a nam się już nie chce...
Nie bez powodu lenistwo jest na liście grzechów śmiertelnych.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
pytanie pozostaje...
18 February, 2014 - 17:39
jesli jednak sie myle...
Patrząc na wyniki ostatnich
18 February, 2014 - 17:51
Jeśli PiS dostał na okrągło 30%, a do wyborów poszła połowa uprawnionych...
Chyba, że liczymy tylko wspomnianych s-n-l-d, wyłaczając tych, którzy mają swój własny interes w utrzymaniu obecnego stanu rzeczy i świadomie wspierają "kwitnącą" III RP. Wtedy mniej. Ale czy dużo mniej? I czy coś się od 2011 pod tym względem zmieniło? Chciałbym wierzyć.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
nie potrafie, nie chce wierzyc...
19 February, 2014 - 03:00
znow ogladam Majdan i na marginesie mysle sobie o tym jak zdeterminowani sa ukraincy, jak zjednoczeni i jak skuteczni, pomimo presji, milicji i zimy. naszym pierwszym grzechem w stanie wojennym bylo ODPUSZCZENIE sobie, bo costam. zima wasza! a my poczekamy sobie do wiosenki, wtenczas trawka sie pozieleni...
polewani lodowata woda na Majdanie nie pracuja ciezko nad szukaniem usprawiedliwienia.
Majdan w Polsce? buhaha. Ewa Stankiewicz z parasolka, samotna w mzawce. chyba lepiej, zebym wiecej nie pisal, bo wpadne w depresje.
Komu się nie chce?
18 February, 2014 - 22:56
Za pierwszej Solidarności rzeczywiście duch w narodzie był potężny i wielu (choć nie wszyscy ) było zdolnych do poświęceń na jakie w innym momencie historycznym pewnie by nie poszli. Rok 1989/90 to okres gdy wielu ludziom łuski spadły z oczu, ale rzesza nieświadomych sytuacji była dominująca. Propaganda byłą w rękach tamtych. Hasło "komunizm się skończył" nie zostało rzucone na wiatr i przypadkowo. To był zamysł, który maił wprowadzić poczucie rozprężenia, takie chwilowe zwolnienie wytężonej uwagi. Bokser na ringu pada od ciosu po takiej chwili relaksu na rongu. Nas rozmontowywano od samego początku. Kto słyszał o ustawce w Mgadalence w 1989? Kto ten fakt ngłaśniał na całą Polskę? NIkt. Jeśli nie liczyć jedostkowych druków i ulotek. Zatem pozwolę się trochę nie zgodzić w tym miejscu. W takich momentach potrzebne sią elity dysponujące jednak jakimś przekaziorem. A jedyny jaki był, był już w łapach Szechtera. A potem było tylko gorzej. Dziś pewnie było jednak inaczej.
We wszystkich miastach
18 February, 2014 - 20:59
i miasteczkach powinny stanąć pręgierze.
W sobotę zamiast piwka przy grillu, piwko pod pręgierzem.
Poważnie mówiąc to nie można popełniać tych samych błędów.
Rozmowy z kanaliami już były.
Przy okrągłym stole.
Miało być bez kantów....
Teraz jest czas, w którym trzeba wyciągnąć konsekwencje, czas na pociągniecie wszystkich kanalii do odpowiedzialności przed nowymi sądami.
Miało być bez kantów....
18 February, 2014 - 22:59
pregierz. zupelnie serio rozwaze.
19 February, 2014 - 02:12
@n0str0m0
19 February, 2014 - 03:16
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
napisze, ale...
19 February, 2014 - 04:26