Porażka niemieckiej próby przebicia się do stalingradzkiego kotła była wyrokiem dla żołnierzy 6 Armii.
Pomimo wielkiej ofiarności niemieckich lotników 6. Armia każdego dnia otrzymywała mniej niż 20% dostaw uznanych za niezbędne dla jej przetrwania.
Chociaż w pierwszym tygodniu grudnia dostawy wzrosły do 110 ton a 7 grudnia wyniosły nawet 360 ton, sytuacja żołnierzy Paulusa stawała się coraz bardziej beznadziejna.
W tej sytuacji jedyną nadzieję upatrywano w sukcesie przygotowywanej przez Mansteina odsieczy.
Manstein przeprowadził szereg rozmów telefonicznych, podczas których omówił sytuację z Richthofenem, stanowczo upierającym się, że jego flota powietrzna nie ma możliwości dostarczenia 6. Armii ilości zaopatrzenia choćby zbliżonej do niezbędnej dla jej przetrwania. Richthofen przekonywał, iż Paulus winien natychmiast się przebijać, wyrażał także sceptycyzm wobec szans przedarcia się do kotła i ocalenia 6. Armii. Manstein podzielał ten pogląd, gdyż wątpił, iż otrzyma wystarczające siły, aby uratować armię Paulusa.
Mimo wszystko opracował śmiały plan, opatrzony kryptonimem Operacja Wintergewitter („Zimowa Burza”), przewidujący wysłanie potężnej kolumny wojsk, która przerwie kordon wokół 6. Armii i oswobodzi ją z duszącego uścisku wroga. Przez stworzony tym sposobem korytarz miano wysłać paliwo i amunicję, by zwiększyć jej mobilność i siłę. Następnie, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, miał przesłać 6. Armii komunikat radiowy „Donnerschlag” („grzmot”), sygnał, że ma przedrzeć się przez ten sam korytarz.
IV Korpus Lotniczy Pflugbeila, który miał wspierać uderzenie Mansteina miał za mało samolotów (zaledwie ok. 200 sprawnych maszyn), aby zapewnić natarciu skuteczną pomoc.
W momencie rozpoczęcia się operacji Mansteina okrążone wojska zużywały o wiele więcej żywności, paliwa i amunicji, niż otrzymywały. 8 grudnia sytuacja stała się tak krytyczna, że Paulus, chcąc zachować część zapasów żywności do chwili aż siły Mansteina przełamią okrążenie, zmniejszył racje wszystkich żołnierzy kotle o dwie trzecie. Wiedział, że 6. Armia nie przetrwa długo, jeżeli odsiecz zawiedzie.
12 grudnia przed świtem LVII Korpus Pancerny Hotha (w rzeczywistości jedynie 6. i 23. Dywizja Pancerna) rozpoczął natarcie z Kotelnikowa w kierunku odległej o 110 km „twierdzy Stalingrad”. Początkowo atak Niemców zaskoczył Rosjan i dopiero skierowanie na front doborowej 2. Armii Gwardyjskiej z Frontu Dońskiego doprowadziło do powstrzymania uderzenia Hotha.
Wsparcie dla niemieckiego natarcia oraz pogorszenie się pogody sprawiło, iż samoloty Luftwaffe dostarczały do kotła coraz mniej zaopatrzenia. „Przez złą pogodę nie możemy zrobić absolutnie nic” – napisał Richthofen - Biedna 6. Armia”.
16 grudnia 1943 roku sytuacja Niemców dramatycznie się pogorszyła. Tego dnia rozpoczęła się operacja Mały Saturn. Sowieckie natarcie skupiło się na pozycjach zajmowanych przez włoskich żołnierzy. Włochów opierali się dzielnie i pomimo ciężkich strat przeprowadzili kilka niewielkich kontrataków w desperackiej próbie uratowania frontu. Jednak pomimo usilnych starań, zostali przytłoczeni przez o wiele liczniejsze siły wroga i musieli się wycofać, pociągając za sobą rumuńskie dywizje. Rosjanie nacierali w kierunku głównych niemieckich baz lotniczych pomiędzy Dońcem a Czyrem.
Jednocześnie w trzecim tygodniu grudnia flota transportowa działała z maksymalną wydajnością i spisywała się najlepiej od otwarcia mostu powietrznego. W tym okresie zdołano przerzucić do kotła tylko 1077 t zaopatrzenia, czyli dziennie średnio 215 ton.
Jednak 24 grudnia Niemcy w ostatniej chwili ewakuowali lotnisko w Tacynsku, tracąc jednak ponad 40 samolotów oraz setki ton zaopatrzenia. Dostawy do stalingradzkiego kotła znacznie zmalały.
Sytuacja szybko stawała się coraz gorsza. Czołgi Hotha ugrzęzły w ciężkich walkach w odległości 50 km od kotła. Manstein poinformował naczelne dowództwo, iż należy rozważyć tylko jedno rozwiązanie: 6. Armia powinna się przebić, stopniowo cofając swój północny i wschodni front, i posuwając się w kierunku dywizji Hotha na południowym zachodzie. Pozwoliłoby to ocalić chociaż część żołnierzy i materiałów wojennych.
Hitler nie chciał jednak opuszczać Stalingradu i odmówił pozwolenia na wyrwanie się 6 Armii z kotła. Liczył, iż wzmocniony dwoma dywizjami pancernymi korpus Hotha będzie w stanie wznowić natarcie na Stalingrad.
Manstein miał diametralnie inny pogląd na sytuację, czym doprowadził Hitlera do furii. Führer przestał odbierać telefony feldmarszałka i odmówił mu prawa do zameldowania się osobiście.
Jednak nieustające naciski generałów oraz stałe postępy Rosjan sprawiły, iż Hitler 28 grudnia zgodził się na wycofanie obu armii z Kaukazu i przeniesienie wielu ich dywizji do Grupy Armii Mansteina.
Przesunięcie niemieckich lotnisk na zachód, wydłużyło odległość do Stalingradu. Samoloty transportowe potrzebowały więcej paliwa, przez co były zmuszone do zmniejszenia przewożonych ładunków. Samoloty nie mogły też wykonywać kilku lotów dziennie, zamiast tego podejmowały tylko jeden W ostatnich dniach grudnia Niemcy przerzucali do kotła średnio 80 ton, jedynie 31 grudnia udało im się dostarczyć do kotła 310 ton. Głodujący i przemarznięci żołnierze Paulusa otrzymywali za mało dostaw, żeby mogli przetrwać przez dłuższy czas, nie wspominając nawet o zachowaniu wartości bojowej.
Jednocześnie do końca grudnia 1942 roku niemieckie samoloty ewakuowały ponad 18 tyś. rannych lub chorych żołnierzy 6 Armii.
W grudniu 1942 roku Niemcy stracili aż 62 Ju 52, a 24 doznało tak rozległych uszkodzeń, że musiały zostać wycofane ze służby i odesłane na większe remonty. Za około 50% strat odpowiedzialna była pogoda; za resztę artyleria przeciwlotnicza nieprzyjaciela oraz działania sowieckiego lotnictwa.
Zwiększony dystans z baz macierzystych do kotła zmuszał niemieckie samoloty do obierania najkrótszych tras, a położenie lotnisk wewnątrz kotła do ograniczenia się do zaledwie kilku wariantów podejść. Dzięki temu odsady sowieckich dział przeciwlotniczych szybko poznały powszechnie wykorzystywane niemieckie trasy i pułapy. Byli w stanie zadawać straty, nawet gdy warunki atmosferyczne ograniczały ich widoczność. Gdy tylko usłyszeli charakterystyczne brzęczenie Ju 52, rozpoczynali ostrzał korytarza powietrznego, często trafiając samoloty, których nawet nie byli w stanie dostrzec.
Na początku stycznia dowództwo sowieckiego lotnictwa utworzyło wokół kotła stalingradzkiego pierścień, rozciągający się na 50 km od jego krawędzi. Następnie podzieliło go na pięć sektorów i do każdego z nich przydzieliło odpowiednie jednostki powietrzne. Dzięki temu znacząco wzrosła liczba strąceń niemieckich maszyn.
CDN.
Pomimo wielkiej ofiarności niemieckich lotników 6. Armia każdego dnia otrzymywała mniej niż 20% dostaw uznanych za niezbędne dla jej przetrwania.
Chociaż w pierwszym tygodniu grudnia dostawy wzrosły do 110 ton a 7 grudnia wyniosły nawet 360 ton, sytuacja żołnierzy Paulusa stawała się coraz bardziej beznadziejna.
W tej sytuacji jedyną nadzieję upatrywano w sukcesie przygotowywanej przez Mansteina odsieczy.
Manstein przeprowadził szereg rozmów telefonicznych, podczas których omówił sytuację z Richthofenem, stanowczo upierającym się, że jego flota powietrzna nie ma możliwości dostarczenia 6. Armii ilości zaopatrzenia choćby zbliżonej do niezbędnej dla jej przetrwania. Richthofen przekonywał, iż Paulus winien natychmiast się przebijać, wyrażał także sceptycyzm wobec szans przedarcia się do kotła i ocalenia 6. Armii. Manstein podzielał ten pogląd, gdyż wątpił, iż otrzyma wystarczające siły, aby uratować armię Paulusa.
Mimo wszystko opracował śmiały plan, opatrzony kryptonimem Operacja Wintergewitter („Zimowa Burza”), przewidujący wysłanie potężnej kolumny wojsk, która przerwie kordon wokół 6. Armii i oswobodzi ją z duszącego uścisku wroga. Przez stworzony tym sposobem korytarz miano wysłać paliwo i amunicję, by zwiększyć jej mobilność i siłę. Następnie, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, miał przesłać 6. Armii komunikat radiowy „Donnerschlag” („grzmot”), sygnał, że ma przedrzeć się przez ten sam korytarz.
IV Korpus Lotniczy Pflugbeila, który miał wspierać uderzenie Mansteina miał za mało samolotów (zaledwie ok. 200 sprawnych maszyn), aby zapewnić natarciu skuteczną pomoc.
W momencie rozpoczęcia się operacji Mansteina okrążone wojska zużywały o wiele więcej żywności, paliwa i amunicji, niż otrzymywały. 8 grudnia sytuacja stała się tak krytyczna, że Paulus, chcąc zachować część zapasów żywności do chwili aż siły Mansteina przełamią okrążenie, zmniejszył racje wszystkich żołnierzy kotle o dwie trzecie. Wiedział, że 6. Armia nie przetrwa długo, jeżeli odsiecz zawiedzie.
12 grudnia przed świtem LVII Korpus Pancerny Hotha (w rzeczywistości jedynie 6. i 23. Dywizja Pancerna) rozpoczął natarcie z Kotelnikowa w kierunku odległej o 110 km „twierdzy Stalingrad”. Początkowo atak Niemców zaskoczył Rosjan i dopiero skierowanie na front doborowej 2. Armii Gwardyjskiej z Frontu Dońskiego doprowadziło do powstrzymania uderzenia Hotha.
Wsparcie dla niemieckiego natarcia oraz pogorszenie się pogody sprawiło, iż samoloty Luftwaffe dostarczały do kotła coraz mniej zaopatrzenia. „Przez złą pogodę nie możemy zrobić absolutnie nic” – napisał Richthofen - Biedna 6. Armia”.
16 grudnia 1943 roku sytuacja Niemców dramatycznie się pogorszyła. Tego dnia rozpoczęła się operacja Mały Saturn. Sowieckie natarcie skupiło się na pozycjach zajmowanych przez włoskich żołnierzy. Włochów opierali się dzielnie i pomimo ciężkich strat przeprowadzili kilka niewielkich kontrataków w desperackiej próbie uratowania frontu. Jednak pomimo usilnych starań, zostali przytłoczeni przez o wiele liczniejsze siły wroga i musieli się wycofać, pociągając za sobą rumuńskie dywizje. Rosjanie nacierali w kierunku głównych niemieckich baz lotniczych pomiędzy Dońcem a Czyrem.
Jednocześnie w trzecim tygodniu grudnia flota transportowa działała z maksymalną wydajnością i spisywała się najlepiej od otwarcia mostu powietrznego. W tym okresie zdołano przerzucić do kotła tylko 1077 t zaopatrzenia, czyli dziennie średnio 215 ton.
Jednak 24 grudnia Niemcy w ostatniej chwili ewakuowali lotnisko w Tacynsku, tracąc jednak ponad 40 samolotów oraz setki ton zaopatrzenia. Dostawy do stalingradzkiego kotła znacznie zmalały.
Sytuacja szybko stawała się coraz gorsza. Czołgi Hotha ugrzęzły w ciężkich walkach w odległości 50 km od kotła. Manstein poinformował naczelne dowództwo, iż należy rozważyć tylko jedno rozwiązanie: 6. Armia powinna się przebić, stopniowo cofając swój północny i wschodni front, i posuwając się w kierunku dywizji Hotha na południowym zachodzie. Pozwoliłoby to ocalić chociaż część żołnierzy i materiałów wojennych.
Hitler nie chciał jednak opuszczać Stalingradu i odmówił pozwolenia na wyrwanie się 6 Armii z kotła. Liczył, iż wzmocniony dwoma dywizjami pancernymi korpus Hotha będzie w stanie wznowić natarcie na Stalingrad.
Manstein miał diametralnie inny pogląd na sytuację, czym doprowadził Hitlera do furii. Führer przestał odbierać telefony feldmarszałka i odmówił mu prawa do zameldowania się osobiście.
Jednak nieustające naciski generałów oraz stałe postępy Rosjan sprawiły, iż Hitler 28 grudnia zgodził się na wycofanie obu armii z Kaukazu i przeniesienie wielu ich dywizji do Grupy Armii Mansteina.
Przesunięcie niemieckich lotnisk na zachód, wydłużyło odległość do Stalingradu. Samoloty transportowe potrzebowały więcej paliwa, przez co były zmuszone do zmniejszenia przewożonych ładunków. Samoloty nie mogły też wykonywać kilku lotów dziennie, zamiast tego podejmowały tylko jeden W ostatnich dniach grudnia Niemcy przerzucali do kotła średnio 80 ton, jedynie 31 grudnia udało im się dostarczyć do kotła 310 ton. Głodujący i przemarznięci żołnierze Paulusa otrzymywali za mało dostaw, żeby mogli przetrwać przez dłuższy czas, nie wspominając nawet o zachowaniu wartości bojowej.
Jednocześnie do końca grudnia 1942 roku niemieckie samoloty ewakuowały ponad 18 tyś. rannych lub chorych żołnierzy 6 Armii.
W grudniu 1942 roku Niemcy stracili aż 62 Ju 52, a 24 doznało tak rozległych uszkodzeń, że musiały zostać wycofane ze służby i odesłane na większe remonty. Za około 50% strat odpowiedzialna była pogoda; za resztę artyleria przeciwlotnicza nieprzyjaciela oraz działania sowieckiego lotnictwa.
Zwiększony dystans z baz macierzystych do kotła zmuszał niemieckie samoloty do obierania najkrótszych tras, a położenie lotnisk wewnątrz kotła do ograniczenia się do zaledwie kilku wariantów podejść. Dzięki temu odsady sowieckich dział przeciwlotniczych szybko poznały powszechnie wykorzystywane niemieckie trasy i pułapy. Byli w stanie zadawać straty, nawet gdy warunki atmosferyczne ograniczały ich widoczność. Gdy tylko usłyszeli charakterystyczne brzęczenie Ju 52, rozpoczynali ostrzał korytarza powietrznego, często trafiając samoloty, których nawet nie byli w stanie dostrzec.
Na początku stycznia dowództwo sowieckiego lotnictwa utworzyło wokół kotła stalingradzkiego pierścień, rozciągający się na 50 km od jego krawędzi. Następnie podzieliło go na pięć sektorów i do każdego z nich przydzieliło odpowiednie jednostki powietrzne. Dzięki temu znacząco wzrosła liczba strąceń niemieckich maszyn.
CDN.
Brak głosów