
Majdan zrobił swoje. Majdan potrzebuje psychiatry.
Słowo „syndrom” kojarzy się z naukami medycznymi. Jest na przykład „syndrom sztokholmski”, w którym tkwi znaczna część naszego narodu. Syndrom ten ma charakter wielopoziomowy i pewne punkty zapalne. Dla elektoratu SLD jest to długotrwała tresura. Dla elektoratu PO jest to tresura „datownicza” - 13 grudnia, 4 czerwca (1992), 10 kwietnia. Co jakiś czas trzeba ponawiać dawkę leczniczą, aby syndrom się utrzymał i przynosił korzyści psychiatrom.
Ostatnio usłyszałem w telewizji espreso.tv określenie „majdański syndrom”. Chodzi w zasadzie o to, że wśród majdańców jest mnóstwo ludzi, których psychika jest straumatyzowana tragicznymi wydarzeniami ostatnich miesięcy i dni. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie kontekst, w jakim się mówi tę prawdopodobnie prawdziwą informację. Wczoraj hromadske.tv zaprosiło do siebie Dmitro Koriczinskiego, człowieka, o którym fama głosi, że jest prowokatorem, który w różnych pokojowych protestach dawał policji pretekst do brutalnej interwencji. Nie chcę tu być mądrzejszy, niż wikipedia, powiem tylko to co zrozumiałem oglądając hromadske.tv (kto oglądał, niech mnie poprawi, jeśli czegoś nie zrozumiałem).
Już od pierwszego pytania widać było, że dziennikarka, mówiąc jakimś pośpiesznym, dziennikarskim żargonem chce Koriczinskiego przedstawić w skrajnie negatywnym świetle. Zapytała skąd Koriczinskij wraca, czy może zza zachodniej, a może... zza wschodniej granicy. Koriczinskij odparł spokojnie, że za wschodnią granicą wsadziliby go do więzienia za udział w wojnie w Czeczenii. Z rozmowy wynikało, że dziennikarka chce go obarczyć odpowiedzialnością za tragiczne wydarzenia na ulicy Hruszewskiego. Koriczinskij miał wezwać ludzi do ataku na siedzibę Janukowycza, a potem wyjechał sobie za granicę. Koriczinskij tłumaczył, że gdyby liderzy opozycji działali zdecydowanie, Janukowycza już w styczniu by nie było na stanowisku prezydenta. Podczas rozmowy dziennikarka wpuściła obszerną rozmowę z lekarzem-psychiatrą, który stwierdzał, że jego placówka gotowa jest do udzielenia pomocy ludziom z traumą. Słysząc to Koriczinskij stwierdził ironicznie, że nie jet lekarzem tylko zapewne pacjentem i widzi raczej wyzwalającą moc tych wydarzeń. Podał przykład jak załamało się morale milicji po utracie kilkunastu zabitych i jak wzmocniło się morale demonstrantów po utracie kilkudziesięciu zabitych. Między dziennikarką a Koriczinskim doszło do ostrego sporu. Koriczinskij odpowiadał spokojnie, z wiarą we własne słowa, a dziennikarka wpadała w coraz większą irytację, graniczącą z furią. Do tego stopnia, że gdy zza parawanu ktoś jej przerwał, oznajmiając, że teraz pójdzie relacja z Charkowa, żurnalistka wrzasnęła „szczo?!”. Wówczas obraz znikł i pojawiła się relacja z Charkowa. W samą porę, bo najwyraźniej propagandowa narracja przedstawiająca majdan jako „syndrom majdański” zaczęła się rwać.
Naprawdę nie wiem jaką rolę odegrał ten człowiek na majdanie. Ale narracje medialne troszeczkę jednak rozumiem. Powraca buta deputatów Partii Regionów, którzy teraz nagle widzą winę „obu stron” konfliktu. Ma powstać rząd koalicyjny – zapewne z Partią Regionów i Kom-Partią w składzie. Media również próbują znaleźć winnych po stronie majdanu. Jednocześnie ciągle pokazują ludzi, którzy chcą lustracji i kompleksowej wymiany elit politycznych. „New age” - krzyczą ludzie, mając na myśli konieczność wyboru nowych polityków i rozliczenia starych. W odpowiedzi media mówią: ludzie, przestańcie wreszcie krzyczeć, idźcie do psychiatry, a jak nie pójdziecie, to patrzcie – wszystkiemu winien jest prawy sektor i Dmitro Koriczinskij. Chcecie kolejnych trupów?
Majdan nie rozwiązał się. Prawdopodobnie potrzebny jest jakiś psychiatra ze Sztokholmu, żeby poradzić sobie z „syndromem majdańskim” i przeobrazić go w syndrom sztokholmski. Majdan zrobił swoje. Majdan musi odejść.
Jakub Brodacki
AKTUALIZACJA: wywiad z Koriczinskim jest dostępny tutaj.
18 Comments
@alchymista
25 February, 2014 - 09:53
Pozdrawiam
tł
25 February, 2014 - 11:00
Bedę konsekwentny w swoich
25 February, 2014 - 11:11
"Podał przykład jak załamało się morale milicji po utracie kilkunastu zabitych i jak wzmocniło się morale demonstrantów po utracie kilkudziesięciu zabitych."
Uroczy facet ten Koriczinski. Gdyby po obu stronach zginęło tak ze trzy razy więcej osób, efekt dla morale byłby zapewne jeszcze lepszy.
Dziki kraj, dzicy ludzie - pojadę tym oklepanym cytatem, ale groza ogarnia na samą myśl. Nie wiem, czy Unia ma szansę ich ucywilizować, nie wiem, czy ktokolwiek ma szansę.
I jeszcze odpowiedź na Twój wczorajszy komentarz - niestety nie starczyło mi wtedy czasu.
Ja bym naprawdę chciał, aby Ukraińcy byli tacy, jak ich widzisz. I chciałbym, aby okazało się, że nie mam racji... Ale widzę to wszystko w coraz ciemniejszych barwach. I obawiam sie, że to nie koniec.
Szkoda, że nie mamy armii. Szkoda, że mamy mizerny status na arenie międzynarodowej. Bo - moze i udałoby się Lwów odzyskać, przy okazji... :)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
MAX
25 February, 2014 - 14:38
Nie można rzadzić krajem, którego ludność Cię nienawidzi. No chyba żebyś się zamienił w cara. Czego Ci nie życzę.
POST SCRIPTUM
Słucham właśnie wypowiedzi młodych kozaków. W hromadske.tv. Wzywają do lustracji i osądzenia winnych przed narodowym trybunałem. Są antykomunistami. Odczuwam bardzo wielki szacunek do ich postawy. Ryzykowali życiem, żeby obronić cywilów zgromadzonych na majdanie. Utracili czterech kolegów ze swojej sotni. Obym i Polaków takich zobaczył.
Właśnie, realia.
25 February, 2014 - 17:39
Wróćmy do nich, zgadzając się (co zresztą dałem do zrozumienia), że mój pomysł odzyskania Lwowa jest na bieżącą chwilę mrzonką/marzeniem/żartem (niewłaściwe skreślić), bo mam wrażenie, że o realiach zapominamy.
Z Polaków są jednak straszni romantycy. Liczymy, że nasze przyjazne gesty w stronę Ukrainy zostaną dostrzeżone, a następnie odwzajemnione. A niby dlaczego miałoby się tak stać? Dotychczasowe nasze doświadczenia są negatywne. Nie pamiętamy, że gestów było juz wcześniej mnóstwo (vide wsparcie dla Pomarańczowej Rewolucji), że "miękka" polityka nie przyniosła żadnych dobrych efektów.
Rozważając sprawę na chłodno, należałoby skonstatować, że niestabilna Ukraina jest nam na rękę. Stara prawda: jeżeli państwo ma wrogiego sąsiada, najlepiej, aby ten sąsiad nie urósł zbytnio w siłę, i aby trwała tam cykliczna zawierucha.
Oczywiście wchłonięcie Ukrainy przez Rosję byłoby złe - ale nie bójmy się, to się tak prędko nie stanie, zbyt silne są tendencje niepodległościowe na Ukrainie. Natoamist bija one także i w nas, nie tylko w Rosję, o czym musimy pamiętać.
Gdybyśmy mieli normalnie funkcjonujący rząd (nawet przy braku dywizji pancernych) rozwiązanie byłoby stosunkowo proste. Opozycja (zakładam, że prawicowa) powinna aktywnie wspierać protest na Majdanie, zarazem odcinając się czarno-czerwonych. Rząd z kolei powinien zachowywać dystans, nie opowiadać się po żadnej ze stron, zaofiarować mediację, ale broń Boże ręka w rękę z unijnymi nistrami, ale naszą, polską. Scenariusz niemożliwy do realizacji, gdy rządzą nami bananowe kacyki, które nie mogą się zdecydować gdzie w danym momencie bić gębsze pokłony: w Brukseli, Berlinie czy w Moskwie.
O partnerstwie czy sojuszu z Ukrainą można by pomyśleć dopiero wtedy, gdy Ukrtaińcy bo "dorośli". Rozliczyli się z przeszłością (to ważne, nawet Niemcy to zrobili), kiedy ekstremiści z "prawego Sektora" zostaliby przez nich samych skutecznie zmarginalizowani, jak to bywa w normalnych państwach.
Ale Ukraina normalnym państwem nie jest i długo jeszcze nie będzie. Kraj rządzony przez mafię i oligarchów, taka Rosja w mniejszej skali.
Pomoc humanitarna? Jak najbardziej, po raz n-ty podkreślę, że zwykłych ludzi tam szkoda, nie każdy Ukrainiec to przyczajony banderysta gotowy rzezać Lachiw. Nie wszyscy też (aczkolwiek spora część - tak) Polaków nienawidzą. Rzecz w tym, że ichnie "elity", "partie", "decydenci" to ludzie sprzedajni, skorumpowani, z drugiej strony chorzy z chęci odwetu rewanżyści. A to wspomniane "elity" decydują u nich o polityce.
Nie można akceptować Ukrainy, dopóki na cokole pomnika we Lwowie stoi ludobójca - to bardzo proste, jak budowa cepa. I nie można zamykać oczu na fakty: mieli, od 1991 roku, dwadzieścia trzy lata, żeby przeprosić. Zamiast tego wybudowali, kilka lat temu, pomnik Banderze. Czy ktoś protestował? U nich? U nas - protestował skutecznie? Nie.
Anglicy mają takie powiedzenie - będzie z pamięci, więc niedokładnie: interesy Wielkiej Brytanii są zawsze interesami Wielkiej Brytanii, tylko alianci się zmieniają. Trochę zdrowego pragmatyzmu i patriotyzmu uwzględniającego nasze własne interesy (a nie: świata, cywilizacji łacińskiej czy całości chrześcijaństwa) by się przydało i u nas.
Zamiast tego hula u nas, od lewa do prawa, rozpasany prometeizm, na którym tyle razy się w dziejach przejechaliśmy. Jest poniekąd komfortowym podejście uznające nas za naród szczególny, którego misją jest nadstawianie karku za innych, za ich interesy. Fajnie czuć się członkiem narodu wybranego. Tylko później różni Prometeusze (szlachetni i wielcy, a jakże) jadą zwiedzać gułagi albo konzentrationslager i nie jest im nawet dany, w ramach rekompensaty za straty moralne, obozowy numer 44. Oczywiście taką szansę mogą mieć jedynie ci, którzy przeżyją.
Wiesz, Alchymisto, racja. Ja bym też chętnie zobaczył Polaków walczących za Polskę i przejętych Polską, ich ojczyzną. Tu się zgadzamy w stu procentach.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
MAX
25 February, 2014 - 17:54
Chciałbym wiedzieć w jakiż to sposób przejechaliśmy sie na prometeiźmie. Po pierwsze: na prometeiźmie nic nie straciliśmy, primo non nocere. Prometeizm jednak dotyczy przede wszystkim Kaukazu. Wynika on z kalkulacji strategicznej i próby stworzenia Rosji drugiego frontu, który by ją związał. I tak faktycznie się stało w wojnie 20 roku - Rosjanie musieli najpierw opanować Kaukaz, a dopiero potem mogli ruszyć na Polskę. Zresztą próby Czartoryskiego tez miały jakiś sens.
Rzeź na Wołyniu nie była wynikiem prometeizmu - to chyba jest dla Ciebie oczywiste. Nie twierdzę, że była w tym jakas wina RP, że tam osadzała żołnierzy, że promowała szlachtę zagrodowa. Ta polityka była słuszna i z prometeizmem nie ma nic wspólnego. Więc nie wiem o co Ci chodzi.
Domyślam się, że masz na myśli federacjonizm. Rzecz do dyskusji, choć troszkę już dziś zdezaktualizowana i zostawmy to historykom.
Mam na myśli precyzyjnie to,
25 February, 2014 - 18:00
Ale teraz już, aczkolwiek bardzo miło mi się (tradycyjnie, choć tym razem się nie zgadzamy) dyskutuje, muszę znikać. A jeśli będę raczej znowu chwilę pogrzebię w bebechach portalu, jeszcze nie wszystko działa w 100% jak powinno...
Tak że wybiorę obowiązki, nie przyjemnośc.
Ale obiecuję rozwinąć myśl później - nie wiem, niestety, kiedy.
W skrócię tylko napomknę, że odwołuję się do kwestii związanych z mentalnością, nie stricte z zaszłościami historycznymi, choć jedno ma na drugie niewątpliwy wpływ.
pozdrawiam serdecznie
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
alchymista???
25 February, 2014 - 15:22
Łubnie... rozumiem. Rozłogów nie bierzmy, bo i tak spalone...
A do podboju części Ukrainy wyobraźnia nie jest potrzebna, wystarczy kilka dywizji pancernych oraz ...referendum.
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Smoku???
25 February, 2014 - 15:59
Największy odsetek Polaków mieszka dziś w obwodzie żytomierskim - i jest to niestety zaledwie
ok. 4% tamtejszej populacji. Taki sam odsetek Polaków mieszka we Lwowie. Jeśli nawet te liczby według oficjalnych spisów są zaniżone, to o ile? Dzisiaj znacznie bardziej polskie są miasta dwóch naszych innych sąsiadów - Wilno i Grodno. W tym pierwszym mieszka 16,5% Polaków, w tym drugim - prawie 20%. Podstawą działań banderowców było przekonanie, że trzeba tak zmienić strukturę narodowościową, by ewentualne referendum nie dało wyniku na korzyść Polaków. Reszty dopełniły sowieckie wywózki i przesiedlenia. Na czym opierasz przekonanie, że referendum mogłoby dać satysfakcjonujący nas wynik???
Chyba nie rozumiemy się...
25 February, 2014 - 16:08
We blisko 800-tysięcznym Lwowie wedle najbardziej optymistycznych szacunków mieszka najwyżej 12 tysięcy Polaków.
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Smoku
25 February, 2014 - 16:20
Smok
25 February, 2014 - 17:36
Bluźnierstwo może dotyczyć
25 February, 2014 - 19:23
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
jest to narzucające się porównanie
25 February, 2014 - 23:50
I tym bardziej uprawnione że derminacja rosła w miarę powiekszającej się liczby ofiar.
"Majdan nie rozwiązał się."
25 February, 2014 - 23:56
Trzej liderzy którzy z Janukowiczem podpisali porozumienie cieszą się dziś estymą w granicach błedu statystycznego, a jeszcze przed paktem z Janukowiczem też przecież nie wyglądało to dobrze.
nie tylko dla Ellenai:)
26 February, 2014 - 00:03
Nurni
26 February, 2014 - 00:26
Oni przede wszystkim nienawidzą komunizmu i Rosji.
Polecam wywiad z Wildsteinem
26 February, 2014 - 13:43
AKTUALIZACJA:
wspomnianych wcześniej młodych ukraińskich kozaków można posłuchać i obejrzec tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=HO6i4r_PZgo