
Jakie to było piękne! Słuszna walka o prawa pielęgniarek tuz pod nosem znienawidzonego premiera Kaczyńskiego. Jedzenie, przywożone przez władze miasta (później się to już nie powtórzyło, ale właśnie wtedy warszawski ratusz chyba pierwszy raz stworzył sobie tę autorska formułę „miasta w opozycji totalnej”, którą teraz widzimy przy podawaniu liczebności marszów KOD), specjalny biuletyn wydawany przez tow. Sierakowskiego, handlującego jeszcze wtedy gorzałą w centrum miasta, wreszcie – koncerty gwiazd. Nagły, dla wielu jedyny w ich życiu wybuch gorącego uczucia – solidarności społecznej. Z drugiej strony potężny wróg, zagłuszający telefony protestujących, prześladowania, przepychanki z policja, które miały być końcem PiS, górnicy, jadący już ponoć na pomoc.
Tak było i mam wrażenie, że niektórym znów się to marzy. Nagle wróciła pani Gardias, która, gdy rząd z niesłusznego stał się słuszny, straciła poklask mediów i na długo zniknęła, ba, po drodze zdaje się wyciągano jej nawet za drogie ubrania – to już jednak przeszłość. Dziś niestety nie w centrum, co gorsza w placówce, zarządzanej przez nominatkę PO, w mieście, rządzonym nadal przez przyjazną panią Hanię (może wpadnie na protest na rowerze, ostatnio lubi się na nim pokazywać), ale to drobiazgi. Polska Conchita Wurst rwie sobie włosy z głowy, że „ten kraj mordowany jest w białych rękawiczkach”, zaś jej koleżanka, której prawie nikt nie zna, ale ja pamiętam, że lansowała się chwilę na modzie na Powstanie Warszawskie i później już o niej nie słyszałem (ale to o niczym nie świadczy, mnie po prostu nie interesują specjalnie te rejony muzyki) już chce pisać protest song, bo ile można?
Ja mogę pani Adze Zaryan i jej koleżance Kayah powiedzieć ile można. Można, w przybliżeniu, osiem lat, bo ja przez osiem lat żadnego Pań głosu w sprawach społecznych nie słyszałem.
PS. Ja wiem, że niektóre osoby wrażliwe społecznie się na serio CZD przejmują, tak samo, jak przejmowały się podobnymi sytuacjami wcześniej i będą przejmować się nadal, niezależnie od tego, kto akurat rządzi – i ten wpis nie jest o nich.
Tak było i mam wrażenie, że niektórym znów się to marzy. Nagle wróciła pani Gardias, która, gdy rząd z niesłusznego stał się słuszny, straciła poklask mediów i na długo zniknęła, ba, po drodze zdaje się wyciągano jej nawet za drogie ubrania – to już jednak przeszłość. Dziś niestety nie w centrum, co gorsza w placówce, zarządzanej przez nominatkę PO, w mieście, rządzonym nadal przez przyjazną panią Hanię (może wpadnie na protest na rowerze, ostatnio lubi się na nim pokazywać), ale to drobiazgi. Polska Conchita Wurst rwie sobie włosy z głowy, że „ten kraj mordowany jest w białych rękawiczkach”, zaś jej koleżanka, której prawie nikt nie zna, ale ja pamiętam, że lansowała się chwilę na modzie na Powstanie Warszawskie i później już o niej nie słyszałem (ale to o niczym nie świadczy, mnie po prostu nie interesują specjalnie te rejony muzyki) już chce pisać protest song, bo ile można?
Ja mogę pani Adze Zaryan i jej koleżance Kayah powiedzieć ile można. Można, w przybliżeniu, osiem lat, bo ja przez osiem lat żadnego Pań głosu w sprawach społecznych nie słyszałem.
PS. Ja wiem, że niektóre osoby wrażliwe społecznie się na serio CZD przejmują, tak samo, jak przejmowały się podobnymi sytuacjami wcześniej i będą przejmować się nadal, niezależnie od tego, kto akurat rządzi – i ten wpis nie jest o nich.
(3)