Tam i tu

 |  Written by Everyman  |  3

Obejrzałem dokument Magdaleny Piejko „Tam, gdzie da się żyć”. Nie napiszę recenzji, bo to jeden z filmów, które trzeba obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie, bez zbędnych podpowiedzi znawców i mniej zorientowanych odbiorców sztuki filmowej.

Powiem tylko, że w pierwszym odruchu chciałem go polecić własnym dzieciom, a nazajutrz - stchórzyłem. Boże – pomyślałem – a jeśli naprawdę uwierzą, że tu żyć się nie da! Zwłaszcza, że to temat, który często wraca w rodzinnych rozmowach i nie mogę go uznać za definitywnie roztrzygnięty.

Szczególnie mocno wstrząsnęła mną wypowiedź jednego z widzów, młodego emigranta, który na jednym portali społecznościowych tak napisał w sylwestrową noc: „Nie żałuję wyjazdu, żałuję, że mój kraj mnie do tego zmusił. Niech piekło pochłonie tych, przez których miliony nam podobnych musiało wyjechać ze swojej ojczyzny. Kocham Cię Polsko”.

Niech piekło pochłonie … Kogo ma pochłonąć?

W PRL – jak ktoś obliczył - pasożytowało na nas 200-300 tys członków tzw nomenklatury, przypisanych do listy stanowisk dla „swoich”, sprawdzonych sługusów władzy, dla których zagwarantowana konstytucją równość obywateli była żałosnym żartem z naiwniaków.

PRL upadł. A oni? Gdzie teraz oni są?

Rozrost biurokratycznego potwora w ostatnich latach nie pozostawia złudzeń. Nomenklatura ma się dobrze! To, że stara i nowa trzyma się stołków to żadne odkrycie. Tak było i tak jest. Rzecz w tym, że ani na jotę nie zmienił się ich stosunek do państwa. Państwo to stara kobyła, którą można ujeżdżać aż padnie. Wtedy padła, a dziś?

Dziś Polska jest krajem emigrantów. Kilka milionow ubyło, bo żyją tam, gdzie żyć się da. Kilka kolejnych z opustoszałych miasteczek tuła się za pracą i zadając wielkomiejskiego szyku zajmuje się akwizycją marzeń o godnym życiu. Wielu, także wielu z nas, udało się na emigrację wewnętrzną …

Czyj to kraj? Kto go nam zabrał?

W antycznej Grecji niewolnik, który przypominał panu jak zwą się obywatele, o których względy należy zabiegać nazywał się nomenklator. Musimy wskrzesić to stanowisko z zadaniem au rebours i nadać mu nowe, przeciwstawne znaczenie. 

Chodźmy i pokazujmy palcem tych z nomenklatury, których należy wygnać do piekła.

Polska to przecież nasz kraj.

Img.: http://niezalezna.pl/62645-o-polakach-ktorych-zmuszono-do-emigracji-poka... @kot

5
5 (9)

3 Comments

Obrazek użytkownika Traube

Traube

"Porozumienie Zielonogórskie to potwór. Trzeba go złamać"

"Lekarze prowadzą
wojnę z państwem polskim"

"Lekarze prowadzą wojnę z państwem polskim"

"Takich lekarzy należy eliminować ze środowiska", "to krzyk rozpaczy. Oni walczą o dobro pacjentów"

To tylko kilka nagłówków ze strony głównej tvn24.
Tvn nie jest tu wyjątkiem, jest jedynie fragmentem nagonki medialnej na środowisko medyczne.
Tekstom na portalach internetowych towarzyszą przepełnione nienawiścią komentarze czytelników.

Widzisz, ja wyjeżdżałem z Polski w czasie afery "łowców skór". Kiedy mi i moim kolegom brakło motywacji do nauki języka, a kurs był wyjątkowo intensywny i wykańczający psychicznie, najlepszym lekarstwem była lektura onetu itp. portali.
Świadomość jaką jesteśmy darzeni nienawiścią, co tak naprawdę myślą o nas ci mali i podli ludzie napraszający się przymilnie podczas wizyt w gabinecie ze swoimi kawami, czekoladami czy najtańszą brandy, o które nikt ich nie prosi, a odmowa przyjęcia jest traktowana jako osobista obraza i dowód, że chciało się czegoś więcej, ta świadomość dodawała zapału do nauki.

Jak widać, nic się od tego czasu nie zmieniło. Hasło "pokaż lekarzu, co masz w garażu" jest ciągle aktualne.

Taka nagonka na lekarzy nie jest możliwa w żadnym cywilizowanym kraju. Dla przeciętnego Niemca, Anglika czy Amerykanina jest zupełnie naturalne, że lekarz zarabia lepiej niż robotnik i jeździ lepszym autem niż portier i ma lepszy dom niż kucharka ze szkolnej restauracji.

Mało tego, może nie miałem szczęścia, ale nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w Szwecji, przy okazji dyskusji o służbie zdrowia, zetknął się z argumentami o jakiejś misji, o przysiędze Hipokratesa itp. Mimo tego iż zawód lekarza traktowany jest tu, po prostu, jako zawód, zachowania urągające etyce nie zdarzają się tu częściej niż w Polsce. Biorąc pod uwagę fakt, że dawanie "dowodów wdzięczności", jako fenomen, w Szwecji nie istnieje, różnią się szwedzcy lekarze od polskich raczej na plus.

Do czego zmierzam?

Ano, do tego, że prawie każdy z tych protestujących doktorów mógłby od ręki dostać chciażby w owej Szwecji pracę, pracodawca zafundowałby mu kurs języka i pomógł znaleźć mieszkanie. A po dwóch czy trzech miesiącach sama myśl o powrocie do dawnego miejsca pracy wydała by mu się jakimś absurdem.

I to samo jest w innych branżach. Kolega mojego syna doktoryzował się na jednym z najlepszych angielskich uniwersytetów. Wrócił do Polski. Myślisz, że dostał pracę, że na pracownikach kilku polskich uczelni jego dossier i biegła znajomość angielskiego zrobiły jakiekolwiek wrażenie? Zgadłeś! Po kilku miesiącach, w czasie których był zmuszony dorabiać sobie korepetycjami z angielskiego, załatwił sobie pracę na jednej z renomowanych londyńskich uczelni i o powrocie do Polski nie myśli już wcale.

Filmu jeszcze nie widziałem, ale jest w drodze i będę go mógł obejrzeć już w przyszłym tygodniu. To jednak, co nim do tej pory czytałem, absolutnie mnie nie dziwi.

Pozdrawiam,

 
Obrazek użytkownika Krzysztof Karnkowski

Krzysztof Karnkowski
Miałem okazję być na warszawskiej premierze filmu. Niestety zaraz potem przytrafiło nam się te kilka dni przerwy, więc nie napisałem planowanej recenzji. Co chciałem w niej napisać? Że "Tam, gdzie da się żyć" to najmocniejsze filmowe oskarżenie obecnej władzy, jakie wyszło z kręgów "Gazety Polskiej". Mocniejsze nawet, niż wszystkie filmy okołosmoleńskie. I groźniejsze, bo o ile Smoleńsk część Polaków umiała wyrzucić ze swej śwadomości lub uwierzyć, że "nic się nie stało", o tyle puste miejsca przy stołach widzą wszyscy.

 
Obrazek użytkownika GORAL

GORAL
..."polecić własnym dzieciom, a nazajutrz - stchórzyłem.?..
Nie znajdzie pan jednoznacznej odpowiedzi na wlasna konsternacje.
Ja , po 33 latach Emigracji rowniez jej nie znalazlem..
Teraz jestem tutaj wsrod NAS bowiem zawsze moim skarbem byla Polska i bycie Polakiem jakkolwiek to rozumialem w przestrzeni tych lat.
Bardzo duzo Polski i Polskosci jest poza Polska..I to uwazam za rowniez bardzo wartosciowe.
Mozna zaryzykowac stwierdzenie ,ze Polska to suma wielu Ojczyzn..Tutaj i Tam.. wszedzie gdzie bije Polskie Serce.
A mlodym przyda sie znajomosc Swiata i mozliwosc zmierzenia sie z nim na wlasny rachunek :-))
Ponoc to co nas nie zabije to nas wzmocni :-))
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>