Historia, dym i lustra (1). Mit generała Rozwadowskiego

 |  Written by Max  |  0
Prolog "Nad lampasy i czerwienie, Wolisz Strzelca strój. Hej, hej, Komendancie! Miły wodzu mój!" I Po wygranej wojnie przeciwnicy polityczni marszałka Józefa Piłsudskiego robili wszystko, aby zmarginalizować jego rolę, a zwycięstwo w bitwie warszawskiej przypisać komu innemu. Termin "cud nad Wisłą" wymyślił endek Stanisław Stroński, niedwuznacznie sugerując, że to interwencja (co najmniej Jej) Matki Boskiej pozwoliła obronić Polskę. Otóż nie było tam Matki Boskiej, jeśli gdzieś miałaby być, to w sercach bohaterskich obrońców. Był tam Marszałek i jego żołnierze. II Zrealizowany skutecznie w sierpniu plan uderzenia z obu skrzydeł (marzenie każdego wojskowego - by powtórzyć Kanny Hannibala) powstał jeszcze w lipcu. Manewr miał rozpocząć się w okolicach Brześcia Litewskiego. Generała Rozwadowskiego nie było wtedy w Polsce. To Piłsudski, od początku wojny, opowiadał się za prowadzeniem wojny manewrowej i atakami flankowymi, na jego osobiste polecenie wzmocniono, przed decydującym starciem, północne skrzydło armii. Słynny rozkaz numer 10.000, który miał zmieniać rozkaz 8358/3, zaistniał w jednym (!) egzemplarzu, pisanym ręcznie przez Rozwadowskiego - i do nikogo nie dotarł. Luźna notatka. Oddajmy zresztą Rozwadowskiemu, tutaj, sprawiedliwość. Oto, co pisał wtedy, w sierpniu 1920 roku: "Mam wrażenie ogólne, że cała akcja rozwija się bardzo korzystnie i że właśnie co do czasu mamy korzystne warunki. Tak jak je P. Komendant przewidział. (...) Uderzenie główne sił Pana Komendanta trafi więc doskonale.(...) Więc i tutaj, zupełnie w myśl rozkazu Pana Komendanta, wykonanie jest już w toku". III Narodowa Demokracja miała inną koncepcję rozwiązania problemu. Już 19 lipca niejaki Dmowski wnioskuje do Rady Obrony Państwa o odwołanie Wodza. Wniosek przepada. Ten sam pan 9 sierpnia 1920 przemawia na sali Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (Wielkopolska była bastionem endecji), wnioskując o utworzenie alternatywnego rządu. Z nim jako premierem, a Paderewskim jako naczelnikiem państwa. Zdrada? Zdrada. IV 12 sierpnia Józef Piłsudski spotkał się z premierem polskiego rządu, Wincentym Witosem. Bezustannie atakowany przez członków Rady Obrony Państwa - za nieudolność, za zdradę - złożył dymisję z funkcji Naczelnego Wodza oraz Naczelnika Państwa. Witos dymisji nie przyjął. Następnie Piłsudski odwiedził swoją towarzyszkę życia, Aleksandrę Szczerbińską (ożenią się w 1921 roku), by się pożegnać i - wrócił na front dzień później. Tyle w kwestii obrzydliwego pomówienia: "uciekł do kochanki". V Po wojnie polsko-bolszewickiej sam Piłsudski awansował Rozwadowskiego do stopnia generała broni i odznaczył Virtuti Militari, mianował Inspektorem Armii. A Rozwadowski, w imieniu żołnierzy przekazywał Piłsudskiemu klucze do podarowanego mu przez podkomendnych dworku w Sulejówku. Tyle w kwestii "nienawiści", którą zawistny Naczelnik miał ponoć żywić do swego - kompetentnego zresztą - szefa sztabu. Ale kiedy w 1926 roku, w czasie zamachu majowego, Rozwadowski rozkazał (na piśmie) rozstrzeliwać pojmanych piłsudczyków bez sądu (!) - cierpliwość Marszałka wyczerpała się. VI Mit o Rozwadowskim, jako autorze zwycięstwa w bitwie warszawskiej narodził się 1984 (!) roku. Stworzony przez Jędrzeja Giertycha. Usprawiedliwiającego stan wojenny z 13 grudnia 1981 roku zwolennika Jaruzelskiego. Ojciec niejakiego Romana G. Argumentując, oparł się na materiałach dostarczonych przez dwóch TW. Wisienka na torcie. VII Nie Matka Boska, nie Rozwadowski, nie cuda ocaliły Polskę w sierpniu 1920 roku. Uratował ją Marszałek. I jego żołnierze. Uwaga natury ogólnej, na zakończenie. Endecja (dowolnej maści) kłamała, kłamie i kłamać będzie. A my nie dajmy sobie obrzydzić i odebrać naszych bohaterów.
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>