Dziś wielkie święto i żartować nie wypada, ale chciałbym siedemdziesiątą rocznicę mojego bierzmowania uczcić tak, jak przystało chrześcijaninowi.
Chrześcijanin (dobry czy zły, ale prawdziwy) powinien zaś być radosny, co śmiem uważać za wyraźny nakaz rozglądania się aż do skutku za powodami do radości - niekoniecznie w rozrywkowych programach telewizyjnych, które wrażliwych widzów wprawiają w przygnębienie a przewrażliwionych w depresję.
Nieco więcej pożytku można mieć z programów informacyjnych, publicystycznych i w ogóle - misyjnych (wystarczy sobie uświadomić, że chociaż siedzi się vis-a-vis na przykład pani redaktor Olejnik, to we własnym fotelu, mając pod ręką pilota), ale
nie jest to ścieżka bezpieczna.
Widok rozpromienionego pana prezydenta podczas radosnych obchodów Święta (trzydziestopięcioprocentowej) Wolności u niejednego telewidza wywołał załamanie nerwowe i kryzys psychiczny, z którego nie udawało się mu wydobyć przy pomocy Internetu (czego dostępne próbki są wstrząsającym dowodem).
O innych sposobach terapii nic mi nie wiadomo; nie wykluczam bezskutecznych prób targnięcia się na życie własne oraz osób bliskich, ale telewizja popularyzuje.. przepraszam ! : przybliża ostatnio wyłącznie te udane; przypuszczam natomiast, że spożycie mające wpływ na wpływy z akcyzy wzrosło wyskokowo.
Chrześcijańskie miłosierdzie każe udzielać pomocy smutnym i wściekłym rodakom, skwapliwie chwytającym się każdego źdźbła w oku bliźniego, które stanowić może powód do smutku, a nie znajdującym powodu do radości w tej belce, która. -którą,.. (hmm, chyba trochę się zaplątałem ?..) która mającym oczy do patrzenia utrudnia przejrzenie na nie i ujrzenie na własne oczy tego, na co wejrzeli, a teraz się ponuro i bez sensu gapią.
Pomocnym przykładem niech będzie śmierć i pochówek Wojciecha Jaruzelskiego, które kłują w oczy naszą wspólnotę (którą jedni nazywają Narodem, inni wolą zaś nazywać społeczeństwem), jednych pobudzając do biadań i narzekań, a innych do gniewnych złorzeczeń, choć mogły by radować wszystkich (niekoniecznie razem) i każdego (niekoniecznie z osobna), gdyby na nie spojrzeć chłodnym okiem.- nie okiem kamery.
Powodów do radości jest chyba nawet za wiele, i nie o wszystkich wypada pisać, bo zbyt różnią się urodą, więc lepiej nie wymienię żadnego, prosząc jedynie tych najbardziej rozczarowanych, by okazją do drobnych radości, jeśli się zdarza, nie pogardzali.
Bywa - w przeciwieństwie do zmartwień, trosk i kłopotów - niepowtarzalna.
Chrześcijanin (dobry czy zły, ale prawdziwy) powinien zaś być radosny, co śmiem uważać za wyraźny nakaz rozglądania się aż do skutku za powodami do radości - niekoniecznie w rozrywkowych programach telewizyjnych, które wrażliwych widzów wprawiają w przygnębienie a przewrażliwionych w depresję.
Nieco więcej pożytku można mieć z programów informacyjnych, publicystycznych i w ogóle - misyjnych (wystarczy sobie uświadomić, że chociaż siedzi się vis-a-vis na przykład pani redaktor Olejnik, to we własnym fotelu, mając pod ręką pilota), ale
nie jest to ścieżka bezpieczna.
Widok rozpromienionego pana prezydenta podczas radosnych obchodów Święta (trzydziestopięcioprocentowej) Wolności u niejednego telewidza wywołał załamanie nerwowe i kryzys psychiczny, z którego nie udawało się mu wydobyć przy pomocy Internetu (czego dostępne próbki są wstrząsającym dowodem).
O innych sposobach terapii nic mi nie wiadomo; nie wykluczam bezskutecznych prób targnięcia się na życie własne oraz osób bliskich, ale telewizja popularyzuje.. przepraszam ! : przybliża ostatnio wyłącznie te udane; przypuszczam natomiast, że spożycie mające wpływ na wpływy z akcyzy wzrosło wyskokowo.
Chrześcijańskie miłosierdzie każe udzielać pomocy smutnym i wściekłym rodakom, skwapliwie chwytającym się każdego źdźbła w oku bliźniego, które stanowić może powód do smutku, a nie znajdującym powodu do radości w tej belce, która. -którą,.. (hmm, chyba trochę się zaplątałem ?..) która mającym oczy do patrzenia utrudnia przejrzenie na nie i ujrzenie na własne oczy tego, na co wejrzeli, a teraz się ponuro i bez sensu gapią.
Pomocnym przykładem niech będzie śmierć i pochówek Wojciecha Jaruzelskiego, które kłują w oczy naszą wspólnotę (którą jedni nazywają Narodem, inni wolą zaś nazywać społeczeństwem), jednych pobudzając do biadań i narzekań, a innych do gniewnych złorzeczeń, choć mogły by radować wszystkich (niekoniecznie razem) i każdego (niekoniecznie z osobna), gdyby na nie spojrzeć chłodnym okiem.- nie okiem kamery.
Powodów do radości jest chyba nawet za wiele, i nie o wszystkich wypada pisać, bo zbyt różnią się urodą, więc lepiej nie wymienię żadnego, prosząc jedynie tych najbardziej rozczarowanych, by okazją do drobnych radości, jeśli się zdarza, nie pogardzali.
Bywa - w przeciwieństwie do zmartwień, trosk i kłopotów - niepowtarzalna.
(2)