Tusko polo

 |  Written by Everyman  |  0

Donald Tusk promując – w jego mniemaniu - uwłaczające określenie „moherowe berety” nie spodziewał się pewnie, że po latach przyczyni się do wykreowania równie niekomfortowej sytuacji, w której sam się znajdzie. Sytuacja ta, to – wypisz wymaluj – efekt „ nadepnięcia na grabie” ze skutkiem nie tylko politycznego guza, lecz także bolesnego upadku z białego konia, na którym widzieli go jego zwolennicy.

Już sam początek kampanii zaplanowanej przez najwyraźniej niedomagających specjalistów od PR-u postawił go w pozycji pacynki z teatru lalek walczącej z „samym złem”, a próby przypisania jej „samych dobrych” przymiotów musiały i dalej muszą budzić rozbawienie. Jeśli już pozostać w konwencji lalkarskiej, to raczej postać przebiegłego i zgryźliwego Guignola z francuskiego ludowego teatru lalek jest bliższa rzeczywistości.

Zresztą wpadający z byle powodu w szewską pasję bohater nie jest wcale jedynym obiektem obserwacji. Ciekawość musi także budzić publiczność, do której kieruje on pełne ekspresji, choć prostackie w formie przesłanie. Z jakiegoś powodu kierująca się dotąd wyższościowym urojeniem peowska gawiedź pokochała nagle język i zachowania w stylu Marty Lempart, a jej duchowy przywódca musi przecież zwracać się do swego ludu z przesłaniem jakiego ów lud oczekuje.

Że co? Że świństwa i wulgaryzmy nie przystoją elicie? Jak to nie? Zawsze pojawi się jakaś filolog z Gdańska, a jak dobrze poszukać to i sąd się znajdzie, którzy ośmiogwiazdkowe chamstwo usprawiedliwią i wyniosą na poziom nowego standardu. Przecież to tylko sposób wyrażania emocji kumulujących się w rozpalonych głowach rodzimej opozycji! Sposób chętnie powielany za przykładem profesorów gardzących pisowskim motłochem, aktorów, którzy ze spadających tupolewów stroją sobie żarty, czy celebrytów rzucających mięsem w kogo się da i przy byle okazji.

No, nie wiem … Nie jestem pewien, czy tenże sposób wyrażania emocji przypadłby do gustu promotorowi hasła „moherowe berety”, gdyby w jego kierunku padły publiczne określenia jego dokonań formułowane przez świadków zniknięcia ich środków z kont OFE lub przedłużenia wieku emerytalnego …

Zadeklarowany odgórnie podział na „ciemnogród” i „oświeconych” ma poważną wadę: z czasem się zaciera i nijak nie można poznać kto stoi po której stronie. O ile proces ten nieszczególnie szkodzi ciemniakom, bo każdy wyłom działa na ich korzyść, o tyle wpadki oświeconych bywają bolesne i niosą tragiczne skutki. Czy mam wymieniać nazwiska opozycyjnych tuzów, którym „się noga omskła”, i których autorytet już dawno poszedł się czochrać?

Jeśli łatwo wytłumaczyć przywiązanie do tuskowej gadaniny grupy beneficjentów jego dawnych rządów, to muszą zastanawiać przyczyny zadurzenia sporej grupy ciągle jeszcze, choć ciągle nieskutecznie, aspirującej do miana „tych lepszych”. Czyżby jakiś kompleks? Pobożne życzenia? Pompowanie ego?

No, dobrze. Król jest nagi i wielu to widzi. Warto jednak także przyjrzeć się poddanym, bo jeśli i oni nadzy, to wart Pac pałaca i nie ma co oczekiwać fajerwerków kultury z obu stron. Król musi przecież tańczyć w rytm oklasków poddanych ...

Że co? Że taniec jakiś … taki … nie … menuet?
No, nie menuet.
Tusko polo.

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>