Warsztaty przeciw kibicofobii

 |  Written by alchymista  |  13

Kilka lat temu massmedia podały, że polska policja odbywa obowiązkowe szkolenia przeciw homofobii. Zdaje się, że szkolenia odniosły skutek, bo nie słyszałem o przypadku, by jakiś policjant zabił pederastę. Mam nadzieję, że podobnych szkoleń doczekamy się również w przypadku kibiców, którzy coraz bardziej stają się grupą napiętnowaną i chyba przeznaczoną do eksterminacji.

Strzelanie w tłum weszło ostatnio naszej policji (że tak powiem) „w krew”. Młode pokolenie policjantów najwidoczniej nie widzi niczego złego w strzelaniu do bezbronnych ludzi, czy wyrywaniu z tłumu pojedynczych osób i katowaniu ich gdzieś w kąciku, szczególnie że jedyną odpowiedzią ich kolegów jest przyśpiewka „hej, k...o, zostaw kibica” i nieskuteczne podskakiwanie policji. Przypomnę, że w czasach świetności Solidarności w Ursusie, policja musiała odczuwać respekt przed weteranami walk ulicznych. W ostatniej tego typu demonstracji, którą obserwowałem, to znaczy 26 maja 1995 roku, bojownicy z Ursusa trzykrotnie rozerwali kordon policyjny. O ile wiem, nie zdarzyło się to już nigdy potem.

Chcę powiedzieć, że nigdy nie kochałem kibiców. Durnowate przyśpiewki, pajacowate stroje, chamskie zachowania i odór piwa unoszący się nad łysymi głowami – to zdecydowanie nie jest mój Naród Polski. Szczególnie przykre są sytuacje, gdy kibice terroryzują jadących środkami komunikacji zwykłych pasażerów. Młodzi ludzie przypominają w ten sposób o swoim istnieniu, ale nie przynosi to żadnego realnego efektu, żadnej realnej zmiany na lepsze.

Nie oznacza to jednak, że policja powinna ich pacyfikować przy każdej okazji i przy każdym, drobnym wykroczeniu. Ewentualne represje powinny być adekwatne do sytuacji; niestety nie są. Co więcej, kolejne mordy dokonywane na kibicach prowokują do eskalacji przemocy z drugiej strony. Policja musi rozważyć, czy za miskę żarcia i dach nad głową chce wysługiwać się władzy, prowokując niepokoje społeczne, a nie daj Boże reakcje odwetowe i to gorsze, niż wybicie szyby na posterunku. Może jest jeszcze czas na to, aby policyjni decydenci odbyli obowiązkowe szkolenia przeciw kibicofobii, refundowane w ramach dotacji Unii Europejskiej. Zanim padną ofiary wśród zwyczajnych stójkowych.

 

Jakub Brodacki

5
5 (3)

13 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Ja tam kiboli lubię. Trochę znam to towarzystwo. Lubię to że trzymają się razem.
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Ale ani mafia sycylijska ani sataniści nie kibicują mojemu Motorowi :)
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
wypowiedź jakiegoś radnego z Warszawy, że podobno policja próbowała stosować przeróżne prowokacje wobec kibiców, a nastroje uspokajał znany nam wszystkim "Staruch".
Takie zamieszki, szczególnie w Warszawie i to przed wyborami to jak gwiazdka z nieba dla rządzących. Paskudni kibole-wandale i chroniąca nas wszystkich władza. Może jakieś ograniczenia swobód dałoby się wprowadzić, a już na pewno można by urządzić jazdę w mediach.

Kibice to nie anioły łagodności wink, ale wielu z nich to porządni ludzie i nawet ich lubię, mimo całej propagandy, którą się wokół nich rozsiewa.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Propaganda?
O! ;)

To ja może kilka rzeczy przypomnę.
Kult kibica ma swoje źródło jeszcze w PRL. Wtedy władza wpadła na (skuteczny, a stary jak świat) pomysł, aby stworzyć surogat patriotyzmu lansując "naszych" sportowców i zachęcając do fetowania ich osiągnięć. W myśl starego hasła "panem et circenes". Im gorzej bywał z tym "chlebem", tym usilniej wbijano nam do głowy jak istotne są sukcesy naszych pięściarzy, kolarzy czy piłkarzy. Bo to od razu lepiej się żyło jak nasi wygrali mecz, a jak jeszcze "ruskim dokopali", to prawie jakbyśmy niepodległość odzyskali, tak się ludzie cieszyli. Z perspektywy czasu: tragikomiczne.

Kibice lokalnych klubów piłkarskich istnieli sobie i wcześniej, ale na skutek oficjalnego "lansu" zaczęło ich przybywać w zastraszającym tempie. Z punktu widzenia komunistów dobrze: potencjalnie niepokorna młodzież miała  się "czym zająć". Na zasadzie - niech już robią burdy, byle nie podważali przewodniej roli partii. Taki wentyl bezpieczeństwa. Apogeum piłkarskiej chuliganerii to lata 70-te i 80-te, choć nigdy potem sytuacja nie unormowała się do końca. Podstawianie specjalnych pociągów na "wyjazd", które potem trzeba było remontować, pobicia, ustawki, gwałty. Wojenki między klubami z tego samego miasta  - słowem, jedna wielka zgroza.

Od paru lat, konserwatywna i patriotyczna ponoć, część społeczeństwa zachwyca się faktem, że grupki kibiców a to banner z "Żołnierzami Wyklętymi" wywieszą, a to pokiwają się wołając: "kto nie skacze ten za Tuskiem". Tak - i na tym, zauważmy, ich patriotyzm się kończy, chyba, że dorzucimy do puli zawołania w stylu "jeb... policję!".

Natomiast problem istnieje dalej, rozpięty nad kibicami piłki nożnej parasol ochronny (z jakiej racji, pytam?) istnieje nadal. W dużych miastach, po meczach, okolice stadionów są zaśmiecone i zarzygane, co rozsądniejsze kobiety nie pokazują się wtedy w tych okolicach, itd, itp. A podpita młodzież i równie podpite małolaty permanentnie zakłocają spokój. Z tym prędzej czy później należy zrobić porządek, niezależnie czy na trybunach pojawi się orzeł biały czy nie, i niezależnie od tego jakie hasła skandują. Po prostu wyciągnąć - wreszcie - przewidziane prawem konsekwencje . Święte krowy...

Oczywiście, pewnie i są "normalni" kibice, jak piszecie. Ci, którzy pójdą, obejrzą naszych żałosnych kopaczy (a tak, wicie jaki jest poziom polskiej ligi - to i kopacze) i spokojnie wrócą do domu. Tylko wychodzi mi na to że jest ich mniejszość, co najwyżej połowa.

I pomyśleć, że w Polsce piętnuje się o wiele bardziej spokojne i kulturalne subkultury, strasząc a to skinami, a to anarchistami, a to metalowcami, a to... motocyklistami. ;) (polskimi, żeby nie było :D).

***
PS. Autor tekstu ma wiele racji, pisząc o brutalności policji. Powinni "uważać". Ale chciałem też rozwiać wciskany nam do głów mit "dobrego kibica". Nie w Polsce, nie u nas...

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Cała ta historia z nowoczesnym "patriotyzmem" kibiców jest ryzykowna. Problem tkwi w liderach tego ruchu. Staruchowicz trzymał kibiców legii za mordę, ale też niczego konkretnego nie umiał powiedzieć. Na demonstracji przeciw Tuskowi wygłaszał komunały w rodzaju "TVN nie pokazuje co się w tym kraju naprawdę dzieje". Zero konkretów poza "Donald matole, twój rząd obalą kibole". Brak łączności z elitami powoduje, że te ruchy są odosobnione i izolowane. Niech by jakaś grupa kibiców zaczęła przypominać o SMoleńsku i o 10.04. Zamiast tego uprawiają na stadionach muzealnictwo historyczne (plus wentyl bezpieczaństwa 11.11). Rotmistrz Pilecki to wielki bohater, ale jak by tak na stadionie legii pokazała się wielka płachta z wizerunkiem Marii Kaczyńskiej - to juz by ociepliło moje serce wobec kibiców.

Faktem jest, że młodzież wykorzystuje patriotyzm jako broń przeciwko władzy, a zwłaszcza przeciw policji. I w gruncie rzeczy można zapytać: czemu nie? Lepsi buntownicy z flagami narodowymi, niż buntownicy z jointem.  Ale z drugiej strony, gdy noszenie flagi narodowej kojarzy się z subkulturą kibicowską, to jak wielu obywateli będzie się utożsamiać z patriotyzmem? Tym sposobem Naród Polski staje się w oczach ludzi "kibicowską mniejszością etniczną". Bardzo niekorzystny trend, jeśli dodamy do tego ideologię Dmowskiego oraz różnych Gajowych Maruchów.
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Dla porządku. Bo Max kibicem sportowym nie jest, z tego co wiem.
Rozróżniajmy kibiców reprezentacji  z flagami narodowymi, od środowisk kibiców klubowych. To zupełnie różne grupy, nie mające nic ze sobą wspólnego.
Obrazek użytkownika Max

Max
Odnosiłem się do kibiców klubowych - o narodowych wspomniałem tylko w kontekście "pompowania" za PRL tej formy rozrywki.

Polficu - moje podejście można by chyba określić mianem propaństwowego. :)
Niezależnie od tego co ma "na sztandarach" potencjalnie agresywna i groźna dla innych obywateli zorganizowana grupa - państwo powinno zadbać o spacyfikowanie jednostek naruszających spokój.

Gdy uznamy, że patriotyczne hasła usprawiedliwiają przemoc wobec Bogu ducha winnych osób (jak, w naszym przypadku, przechodnie) - wkraczamy w niebezpieczne rejony. W tle zaczynają majaczyć rewolucje i gilotyny. 
Owszem, i tak się zdarza, ale to nic dobrego.

Alchymisto - tak, gdyby na trybunach pojawił siędla odmiany wizerunek śp. Marii KAczyńskiej, też by mnie ujęli za serce. Ale jeśli potem, ci sami, którzy trzymali banner zachowywaliby się nagannie: powinno się ich przymknąć i wyciągnąć konsekwencje.

Baj de droga - zdajecie sobie oczywiście sprawę, że prawicowy entuzjazm względem działań (? coś z nich wynika?) kibiców jest "po kusrie i linii" reżimu PO? Bo większość Polaków jednak kibicami nie jest, i źle im się kibice kojarzą. Gdyby PiS radośnie "kiboli" do serca przygarnął - co pomyślałaby o tym reszta społeczeństwa? Partia oszołomów, która brata się z chuliganerią.

Zapewne, dla tych, którzy po prostu chodzą na stadiony oglądać mecze i nic na sumieniu nie mają - krzywdzące. Ale tak to działa.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Pewnie masz rację. Ale ja cały czas niechętnie słucham takich opinii, typu "ojejku, jejku; nie popierajmy tych bo wykorzystają przeciwko nam. I co to będzie? Olabaga" Moim zdaniem, powinno się robić to co się uważa za słuszne.
Obrazek użytkownika Max

Max
Słuchaj - niech sobie kibice mają poglądy, jakie chcą. Oczywiście lepiej, jeśli mają właściwe - z naszego punktu widzenia właściwe. :)  Ale entuzjazmować się tym faktem? 

A dlaczego Polfica i Maxa i ich znajomych nikt nie fetuje publicznie, choć mają takie fajne przekonania? ;)

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Nie wiem jak Max, ale Polfic ma taką naturę, że wystarcza mu wiedza o sobie, że ma fajne poglądy; nie musi się o tym dowiadywać od innychsmiley.

Kłóci się to, co prawda, z łakomstwem Polfica na wszelkie pochwały; ale nikt nie mówił, że wszystko ma się zgadzać pod względem logiki laugh
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Nie wydaje mi się, że PRL-owska propaganda sukcesu sportowego miała cos wspólnego ze środowiskami kibicowskimi, mowa o kibicach klubowych bo przecież o nich chodzi. Raczej działała na tzw. normalnego człowieka.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>