"Wiadomości" - pismo niezłomnych (5)

 |  Written by Godziemba  |  2
Do końca swego istnienia „Wiadomości” pozostały pismem niezłomnym.
 
    Życie społeczne i zainteresowania emigrantów nie obracały się tylko wokół spraw politycznych, ważne były również sprawy kultury. Widoczny wzrost czytelnictwa i zainteresowań literackich wśród emigracji skłoniły Grydzewskiego w 1959 roku do stworzenia nagrody „Wiadomości”, przyznawanej corocznie najwybitniejszej książce pisarza polskiego tworzącego na obczyźnie.
 
    Jury nagrody, w skąd którego weszli m.in. Grydzewski, Wierzyński,  Nowakowski, Goetel,  Wittlin, Kukiel, Mackiewicz, Halecki, wystawione było na niebezpieczeństwo daleko posuniętej rozbieżności poglądów. Do szczególnie gorących sporów doszło w 1963 roku, gdy do nagrody pretendował „Dziennik 1957-1961” Gombrowicza, pozostającego w konflikcie z „Wiadomościami”. Przyznanie mu jednak nagrody zmieniło stosunek pisarza do tygodnika. W liście do Redaktora wyrażał nadzieję, iż przyszłe stosunki między nim a tygodnikiem ułożą się „jak najlepiej”.
 
    Odpowiedź Grydzewskiego warta jest przytoczenia jako przedstawienie założeń jego redakcyjnej polityki. ,<”Wiadomości> nie zmieniły i nie mogły zmienić – pisał Redaktor – „dotychczasowej postawy” wobec Pana, ponieważ jako takie – nie zajmują żadnej „postawy” wobec żadnego pisarza. (…) Jestem zawsze wzorem lojalności i obiektywizmu, zresztą nie wiem, dlaczego miałbym zajmować jakieś <parti pris> na niekorzyść Pana”.  Niezależnie od docenienia talentu pisarza, dla Grydzewskiego pisarstwo Gombrowicza było sprzeniewierzeniem się posłannictwu emigracji, uszczerbkiem jej misji i powołania.
 
    Stworzenie nagrody „Wiadomości” miało także na celu określenie wzajemnych relacji między literaturą emigracyjną i krajową. W roku przyznania pierwszej nagrody Grydzewski rozpisał w „Wiadomościach” ankietę zatytułowaną „Pisarze emigracyjni a literatura krajowa”, której efektem była bezsprzeczna konstatacja sporadycznego i przypadkowego kontaktu obu literatur. Pomysł Redaktora był więc próbą nadania literaturze emigracyjnej pewnego porządku oraz podkreślenia jej rozległości i znaczenia.
 
    Z kolei organizowane przez Grydzewskiego ankiety i konkursy miały przede wszystkim inteligentnie bawić i uczyć. Były też sposobem na podtrzymanie łączności pisarzy z tygodnikiem oraz miały poszerzać społeczne ramy pamięci, związane z przeszłością, z krajem sprzed wojny. Świadomość zbiorowa składa się bowiem z sumy lub kombinacji doznań indywidualnych. „Wiadomości” poprzez proponowaną tematykę pytań i zagadnień, zmuszały uczestników ankiet, a byli wśród nich m.in. W. Jędrzejewicz, K. Sosnkowski, O. Halecki, K. Wierzyński, A. Koc,  S. Maczek, do sięgania do pamięci, do przypominania sobie o własnej roli w istotnych wydarzeniach.
 
    Wykształcenie historyczne Grydzewskiego stwarzały idealne warunki również do prób rekonstrukcji historii Polski w I połowie XX wieku. „Wiadomości” więc wnikliwiej od innych periodyków odbijały zbiorowe zainteresowania emigrantów dwoma budzącymi najwięcej emocji fragmentami wychodźczych biografii, którymi były dwudziestolecie międzywojenne i jego wojenny epilog. O tematyce wspomnień i publicystyki historycznej drukowanych w „Wiadomościach” decydowały opcje Redaktora,  o którym potocznie mówiono jako o „piłsudczyku”. To zaś powodowało, iż mimo starań o nadanie „Wiadomościom” w ich historycznym wymiarze wymarzonego przez Grydzewskiego obiektywizmu, od końca lat 50. wyraźnie przeważały materiały dotyczące środowiska i polityki Piłsudskiego.
 
    Z kolei dla opisu lat wojny wydarzeniem węzłowym była ocena umowy Sikorski-Majski. Ówczesny kryzys nadal traktowany był przez wielu publicystów jako jeden z najpoważniejszych błędów politycznych popełnionych przez Generała. Stanowił on, obok „kapitulacyjnego” stanowiska Mikołajczyka, swoisty klucz interpretacyjny i kanon pisania o niedawnej przeszłości. Charakterystyczna była w tym zakresie publicystyka Adama Pragiera, który winił Sikorskiego i Mikołajczyka, na równi z cynicznymi Anglosasami, za bieg zdarzeń, w wyniku których Polska znalazła się w uszczuplonych granicach w sowieckiej strefie wpływów. Początkiem równi pochyłej „sprawy polskiej” był wedle Pragiera układ Sikorski-Majski. Jego podpisanie oznaczało odstąpienie Sikorskiego od „zastrzeżenia całości terytorialnej Polski. Będące na rękę i Moskwie, i Londynowi”.
 
    „Wiadomości” nie były oczywiście jedynym pismem emigracyjnym, podejmującym w tak dużym stopniu problematykę historyczną. Wyróżniał je jednak ów specyficzny dla tygodnika dobór materiału, który wychodząc naprzeciw czytelniczym preferencjom i łącząc w sobie różne style myślenia, sądy i punkty widzenia, tworzył ogólnoemigracyjną panoramę przeszłości. Mimo wyraźnej przewagi „piłsudczyków” oraz przeciwników polityki Sikorskiego, nie było mowy o partykularnym patrzeniu czy narzucaniu interpretacji.
 
    Przełom lat 60. i 70. stanowił dla „Wiadomości” bardziej symboliczną niż merytoryczną cezurę. 9 stycznia 1970 roku zmarł po długiej chorobie jego założyciel i redaktor naczelny Mieczysław Grydzewski, który miał prawo mówić „Wiadomości - c'est Moi”. To stwierdzenie można by również odwrócić: Grydzewski to były „Wiadomości” - żył tym pismem, w nim i dla niego. Ono zakreślało widnokrąg  i  wyczerpywało  sens  życia.      U podstawy pracy dla pracy leżała wola robienia wszystkiego własnymi rękami, przeświadczenie, że nikomu i niczemu nie można zaufać oraz nienasycony perfekcjonizm. Józef Mackiewicz napisał, ze „nie przestrzegał linii, nie trzymał się stronnictwa. Trzymał się poziomu. (…). W ten sposób <wolność słowa i druku> windował w górę”.

      Należy zgodzić się z opinią Tymona Terleckiego, który napisał: „Jedno już dziś jest niewątpliwe. Śmierć Grydzewskiego zamknęła nie tylko jego wyjątkowo natężone życie, ale i świat, który go wydał. Żal po nim miesza się z żalem po zjawisku, które w naszych oczach przestaje, już przestało istnieć, choć przez setki, a zwłaszcza przez ostatnie dziesiątki lat wystawiało kulturze polskiej tryumfalne świadectwo mocy przyciągającej i przyswajającej. Mieczysław Jerzy Grydzewski (wcześniej Grycendler, jeszcze dawniej, w poprzedzających go pokoleniach, Gruetzhaendler) - był pewnie ostatnim Polakiem i ostatnim twórcą kulturalnym tego stempla, tej miary i tej zasługi.”
 
    Jeszcze przed śmiercią Grydzewskiego, tygodnik prowadził Michał Chmielowiec, od 1974 roku, zaś Stefania Kossowska. Zmiany na stanowisku redaktora nie spowodowały ewolucji profilu pisma. Niezłomność znajdowała swój wyraz nie tylko w publicystyce związanej ze sprawami politycznymi, ale również w preferencjach literackich. W rozpisanej w 1972 roku ankiecie na temat przyznania nagrody Nobla jednemu z krajowych i emigracyjnych pisarzy, wybór padł na Jana  Parandowskiego i Józefa Mackiewicza. Drugi z nich konsekwentnie występował przeciw jakimkolwiek koncepcjom wewnętrznych reform politycznych w Polsce, uważając „cząstkowe udoskonalenie komunizmu” za „rozładowywanie potencjalnych sił pragnących wolności”, powodujące w efekcie umacnianie ustroju.
 
    Do końca „Wiadomości” (przestały wychodzić wiosną 1981 roku) pozostały wierne wartościom, z którymi identyfikowali się niezłomni. W końcu lat 60. z wymieraniem dotychczasowych autorów, pismo o wyraźnie generacyjnym charakterze zaczęło odczuwać brak nowych autorów, a w latach 70. zaczęło mu brakować także czytelników. Od drugiej połowy lat 70. „Wiadomości” stają się w coraz widoczniejszy sposób staroświeckie, jednak staroświeckie w dobrym tego słowa znaczeniu. Osobliwością „Wiadomości” była ich niepowtarzalność. Pozostając szlachetnie bezkompromisowym i wiernym ideałom sprzed półwiecza, pismo trwało zdawałoby się na przekór współczesności. Pismo odchodziło razem z formacją, dla której powstało, której było wyrazem i która je współtworzyła. „Udało się je utrzymać – pisała Krassowska – dzięki temu, ze istniało jeszcze trochę ludzi z przedwojennego pokolenia, którzy podjęli się dalej prowadzić zgodnie z ich tradycją. Dziś zabrakło młodszych, którzy chcieliby i mogli podjąć te prace i odpowiedzialność”.
 
   Do połowy lat 50. „Wiadomości” były najważniejszym, opiniodawczym, ogólnoemigracyjnym periodykiem, świadomym swego znaczenia i pozycji. Ta sytuacja zaczęła się powoli zmieniać od przełomu lat 50. i 60. w miarę zyskiwania na znaczeniu paryskiej „Kultury”, która jednak była pismem „rewizjonistów” emigracyjnych. Tygodnik był jednym z najważniejszych miejsc wykształcenia się sposobu i stylu myślenia nieprzejednanych. „Wiadomości” odegrały również wielką role w formowaniu się stosunku do przeszłości. Usiłowały ocalić niewolną od nostalgii pamięć o historii Polski w XX wieku oraz przekonanie o konieczności przywrócenia Rzeczypospolitej ziem wschodnich. Z dziesiątków tekstów wspomnieniowych, polemik i listów ułożyć można nie tylko dzieje Polski, ale także zbiorową biografię generacji „założycieli” emigracji.
 
Wybrana literatura:
 
Wiadomości", Londyn 1946–1981, wersja zdigitalizowana w Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej   http://kpbc.umk.pl/publication/642
 
M. Grydzewski, Silva rerum. Teksty z lat 1947-1969
 
H. Świderska, Z dziejów polskiej prasy opozycyjnej w Londynie 1941-45
 
Rafał Habelski , Niezłomni nieprzejednani. Emigracyjne "Wiadomości" i ich krąg 1940-1981
 
Wiadomości" i okolice. Szkice i wspomnienia, T 1-2
 
Z listów do Mieczysława Grydzewskiego 1946-1966
 
Jan Lechoń – Dzienniki T 1-3
 
M. Grydzewski, J. Lechoń – Listy 1923-1956, T 1-2
 
M. Grydzewski – Listy 1922-1967
 
J. Giedroyc, J. Mieroszewski -  Listy 1949-1956
 
J. Giedroyc – Autobiografia na cztery ręce
 
J. Giedoyc, A. Bobkowski – Listy 1946-1961
4
4 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Ode mnie jak zawsze - ocena najwyższa.
Dziękuję, że zbierasz, łączysz i publikujesz te wszystkie informacje. Zwłaszcza że ludzka pamięć jest zawodna, a nasza (polska) znajomość historii najnowszej - raczej słaba.
Mam też osobiste powody do zainteresowania - brat mojej Babci, płk Karol Golachowski zmarł na wygnaniu - w Szkocji, a ze względu na "żelazną kurtynę" - wiedza o losach powojennych Polonii Brytyjskiej oraz naszych Bliskich była i wciąż jest raczej uboga.
Bardzo serdecznie pozdrawiam.
KT
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Trzeba wykorzystywać nabyte umiejętności:))

Mój dziadek pozostał w kraju, a wielu jego kolegów było w Londynie. Przysyłali mu książki wydane na emigracji, czytałem je z wypiekami na twarzy - trudno więc było nie zostać historykiem.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>