
Wbrew pozorom ten wpis nie będzie o Eurowizji, ba! – w ogóle nie będzie o muzyce, choć od niej zacznę. Przeczytałem wczoraj, że Urszula planuje swój kolejny powrót, w którym pomóc mają jej odświeżone wersje piosenek z lat 80. Obawiam się estetycznego gwałtu na swoim dzieciństwie, ale obym się mylił. Płytę promować ma utwór „Wielki odlot 2” i tu wstęp łączy się wreszcie z tematem właściwym.
Inaczej, niż słowami piosenki, śpiewanej przed laty przez Urszulę nie jestem w stanie (oczywiście bez używania wyrazów, uznawanych kiedyś za wulgarne, których mimo wszystko w pisaniu staram się unikać) skomentować wypowiedzi pani prof. Małgorzaty Omilanowskiej.
Od kilku co najmniej lat w Warszawie trwa żywa dyskusja na temat odbudowy zachodniej pierzei pl. Piłsudskiego. Zwolennicy tej idei prowadzą stowarzyszenie i stronę internetową Saski2018, na której przedstawiają liczne, moim zdaniem przekonujące argumenty za rekonstrukcją tej części Warszawy. Zainteresowanych, a niezorientowanych, odsyłam na stronę http://saski2018.pl/ i wracam do pani profesor.
Omilanowska wygłosiła wykład pod tytułem „Granice rekonstrukcji”, gdzie, zdaje się, że nie po raz pierwszy, odnosi się krytycznie do koncepcji odbudowy Pałacu Saskiego wraz z otoczeniem. Co samo w sobie nie byłoby niczym więcej, niż pewną przykrością dla jego entuzjastów, gdyby nie argumentacja, która rzecz wznosi na zupełnie inny poziom. Czego – a to proszę sobie samemu zobaczyć. Oddajmy głos naszej bohaterce:
„(...) to, że te trzy arkady z Grobem Nieznanego Żołnierza ocalały można oczywiście upatrywać w kategoriach cudu. Ale myślę, że dużo racjonalniejszym wytłumaczeniem tego, co się tam wydarzyło, jest fakt, że po prostu jeden z żołnierzy Wehrmachtu, który miał zadanie zakładać te ładunki wybuchowe w te cztery kolumny, ich nie założył. Nie założył ich dlatego, że był żołnierzem i że był człowiekiem. Jeżeli Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie ocalał dlatego, że któryś z Niemców okazał się człowiekiem po sześciu latach tej mentalnej jatki, jaką była wojna, to nam nie wolno tego zlekceważyć. Jeżeli symbolem jest Grób Nieznanego Żołnierza to niechaj symbolem będzie także gest tego człowieka. Bo ocalić człowieczeństwo do jesieni 44 roku będąc żołnierzem Niemiec nazistowskich było naprawdę trudno. Jeżeli jemu się to udało, to jemu też należy się szacunek i pamięć.”
W imię szacunku dla ludzkiego odruchu niemieckiego żołnierza, należy zachować stan powojenny, bez dwóch pałaców i kilku kamienic. To samo w sobie jest koncepcją ciekawą, jednak nie powinno nam umknąć wyższe piętro tej konstrukcji – chodzi nie o pamięć o faktycznym, udokumentowanym wydarzeniu, a o projekcję pani profesor, niczym nie potwierdzoną (co nie znaczy, że niemożliwą, oczywiście). W imię czegoś, co komuś się wydaje, mamy więc kształtować ład architektoniczny stolicy Polski. I najlepsze – nie możemy sobie od tak uznać, że oto jakaś pani dzieli się ze światem swoją własną jazdą, ponieważ tak się składa, że pani profesor Małgorzata Omilanowska jest wiceministrem kultury.
Gdy jakiś dziennikarz na lokalnym portalu napisze, że średnim pomysłem jest przyjazd rosyjskich motocyklistów, ma u siebie w domu policję. Gdy pani wiceminister dzieli się przemyśleniami na temat tego, co jej się wydaje, wysyła się kamery. I tak widzimy na dwóch obrazkach stan polskiej polityki, kultury, wolności słowa, ba, służby zdrowia chyba nawet. Wielki odlot, cz. 2
Inaczej, niż słowami piosenki, śpiewanej przed laty przez Urszulę nie jestem w stanie (oczywiście bez używania wyrazów, uznawanych kiedyś za wulgarne, których mimo wszystko w pisaniu staram się unikać) skomentować wypowiedzi pani prof. Małgorzaty Omilanowskiej.
Od kilku co najmniej lat w Warszawie trwa żywa dyskusja na temat odbudowy zachodniej pierzei pl. Piłsudskiego. Zwolennicy tej idei prowadzą stowarzyszenie i stronę internetową Saski2018, na której przedstawiają liczne, moim zdaniem przekonujące argumenty za rekonstrukcją tej części Warszawy. Zainteresowanych, a niezorientowanych, odsyłam na stronę http://saski2018.pl/ i wracam do pani profesor.
Omilanowska wygłosiła wykład pod tytułem „Granice rekonstrukcji”, gdzie, zdaje się, że nie po raz pierwszy, odnosi się krytycznie do koncepcji odbudowy Pałacu Saskiego wraz z otoczeniem. Co samo w sobie nie byłoby niczym więcej, niż pewną przykrością dla jego entuzjastów, gdyby nie argumentacja, która rzecz wznosi na zupełnie inny poziom. Czego – a to proszę sobie samemu zobaczyć. Oddajmy głos naszej bohaterce:
„(...) to, że te trzy arkady z Grobem Nieznanego Żołnierza ocalały można oczywiście upatrywać w kategoriach cudu. Ale myślę, że dużo racjonalniejszym wytłumaczeniem tego, co się tam wydarzyło, jest fakt, że po prostu jeden z żołnierzy Wehrmachtu, który miał zadanie zakładać te ładunki wybuchowe w te cztery kolumny, ich nie założył. Nie założył ich dlatego, że był żołnierzem i że był człowiekiem. Jeżeli Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie ocalał dlatego, że któryś z Niemców okazał się człowiekiem po sześciu latach tej mentalnej jatki, jaką była wojna, to nam nie wolno tego zlekceważyć. Jeżeli symbolem jest Grób Nieznanego Żołnierza to niechaj symbolem będzie także gest tego człowieka. Bo ocalić człowieczeństwo do jesieni 44 roku będąc żołnierzem Niemiec nazistowskich było naprawdę trudno. Jeżeli jemu się to udało, to jemu też należy się szacunek i pamięć.”
W imię szacunku dla ludzkiego odruchu niemieckiego żołnierza, należy zachować stan powojenny, bez dwóch pałaców i kilku kamienic. To samo w sobie jest koncepcją ciekawą, jednak nie powinno nam umknąć wyższe piętro tej konstrukcji – chodzi nie o pamięć o faktycznym, udokumentowanym wydarzeniu, a o projekcję pani profesor, niczym nie potwierdzoną (co nie znaczy, że niemożliwą, oczywiście). W imię czegoś, co komuś się wydaje, mamy więc kształtować ład architektoniczny stolicy Polski. I najlepsze – nie możemy sobie od tak uznać, że oto jakaś pani dzieli się ze światem swoją własną jazdą, ponieważ tak się składa, że pani profesor Małgorzata Omilanowska jest wiceministrem kultury.
Gdy jakiś dziennikarz na lokalnym portalu napisze, że średnim pomysłem jest przyjazd rosyjskich motocyklistów, ma u siebie w domu policję. Gdy pani wiceminister dzieli się przemyśleniami na temat tego, co jej się wydaje, wysyła się kamery. I tak widzimy na dwóch obrazkach stan polskiej polityki, kultury, wolności słowa, ba, służby zdrowia chyba nawet. Wielki odlot, cz. 2
(4)
7 Comments
@Budyń
11 May, 2014 - 12:33
Nawiasem mowiąc, jednostki saperskie Technische Nothilfe niszczące Warszawę po Powstaniu byly oddziałami policyjnymi, podlegajacymi dowodcy SS, co profesorowie wiedziec powinni...
Na stronie
11 May, 2014 - 14:15
http://www.sztuka.his.ug.edu.pl/?id_cat=14&id_art=3&lang=pl
można o tej pani przeczytać min.
"Była stypendystką kilkunastu europejskich instytucji naukowych, m.in. British Academy, Wissenschaftskolleg zu Berlin, Instytutu Herdera w Marburgu i Geisteswissenschaftliches Zentrum Geschichte und Kultur Ostmitteleuropas w Lipsku. Jest członkiem wielu rad polskich i niemieckich instytucji naukowych i muzealnych, m.in. Instytutu Herdera w Marburgu i Germanisches National Museum w Norymberdze"
Jakoś mnie nie dziwi jej zachwyt nad człowieczeństwem niemieckiego żołnierza. Trzeba się odwdzięczyć fundatorom stypendiów i kolegom z rad naukowych.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
kolejny przyczynek do rozmowy
11 May, 2014 - 16:16
I odleciała pani minister...
12 May, 2014 - 11:47
I odleciała pani minister... Jeszcze trochę to inny urzędnik uzna, że Polska urządzona przez kaszubskiego geniusza jest tak idealna, że jakiekolwiek zmiany to zamach, zdrada itp.
nowa minister kultury
17 June, 2014 - 10:31
Budyniu,
17 June, 2014 - 11:33
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
dlatego uważam, że napisanie
17 June, 2014 - 14:31