Wrażliwość społeczna obrońców demokracji

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  1
Zajęty życiem rodzinnym nie śledziłem na bieżąco, co tam dzieje się na marszu KOD, czasem tylko docierały do mnie krzyki egzaltowanej dziennikarki TVP Info, bo telewizor gdzieś w tle sobie leciał. Dopiero później przejrzałem sobie doniesienia (hmm, może to nienajlepsze słowo, a może właśnie najlepsze, cholera wie) i zobaczyłem, że ludzi jak zwykle więcej, niż nakazuje rozsądek i mniej, niż podaje propaganda, że znów pojedynek na hasła podłe i głupie, względnie napuszone w imię zakłamywania i zawłaszczania pojęć. Przeczytałem, że zmęczeni sięganiem po piosenki nieżyjących antykomunistów tym razem posłużyli się przeróbką tekstu Kazika i rzucili hasło, że za Lechem cały gorszy sort stoi. Zapewne nie wiedząc nawet, o czym traktuje wykorzystana do tego celu piosenka „Lewy czerwcowy”, znana również jako „Panie Waldku, pan się nie boi”. Wykorzystać do obrony Wałęsy numer, opisujący obalenie rządu Olszewskiego przez pryzmat książki Semki i Kurskiego… To niezłe osiągnięcie, nawet jak na KOD.

To jednak nie wszystko. Początkowo nie wiedziałem, o co chodzi, gdy czytałem, że wygwizdano wystąpienie wspierających  sprawę Zielonych. Poszukałem, sprawdziłem. Zagłuszono ich skutecznie, skandując „Lech Wałęsa”. Cóż, miała być obrona demokracji, a tu każdy mówi, co chce. Np.

 30 lat temu działaliśmy w NSZZ „Solidarność”. Walczyliśmy o wolność, o demokrację, o równość, i właśnie o solidarność. Po dziesięciu latach wygraliśmy. Ale wielu z nas zapomniało, o co walczymy.
Polska, którą zbudowaliśmy nie jest oczywiście „Polską w ruinie”. Mamy piękne biurowce i znakomite autostrady. Ale Polska nie jest krajem szczęśliwych ludzi! „Sukces” transformacji odczuli tylko nieliczni, a miliony zostały zepchnięte w biedę i bezrobocie.

W Warszawie możemy jechać kolejną linią metra, widzimy nowe tramwaje, autobusy, drogi i autostrady. W wielu miasteczkach często widać jednak tylko biedę i obdrapane mury. Miliony Polek i Polaków zostały przez transformację zepchnięte w kategorię gorszego sortu.

Ludzie są zmęczeni jakością polskiej polityki, ‚dobrą zmianą’, która tylko pogłębia już istniejące nierówności, brakiem perspektyw, marnotrawieniem pieniędzy publicznych, łamaniem prawa przez elity polityczne, okradaniem państwa.

Oczywiście wszystko to w towarzystwie typowego dla nowoczesnej lewicy wspominania o gejach, wegetarianach i cyklistach, niemniej przynajmniej bez utraty prawdziwego obrazu sytuacji społecznej III RP. Nic dziwnego, że nieprzyjemnie się tego słuchało sympatykom, a zwłaszcza politykom Platformy i Nowoczesnej. Nie znaczy to oczywiście, że nagle mam sympatyzować z Zielonymi, którzy widzą drzewa, ale lasu – już nie i proponują odpowiedź nr 4 na pytanie nr 2. Niemniej ta sytuacja ładnie pokazuje zarówno hipokryzję, jak i niespójność tego towarzystwa. Mówić nawet tylko część prawdy o III RP na marszu w obronie jej największego kłamstwa, jej mitu założycielskiego? Gruby nietakt, proszę państwa.

Czasami pojawiają się pytania lub nawet wyrzuty przedstawicieli salonu, czemu w protestach KOD nie bierze udziału tak bliska im (przynajmniej do niedawna) Partia Razem. Myślę, że dzisiejsze wygwizdanie Zielonych to dość wyraźna odpowiedź. Obrona demokracji w ujęciu KOD jest odwrotnością obrony praw społecznych. Dla prospołecznej krytyki III RP nie ma tu miejsca, nawet jeśli opakuje się nią w sreberka politycznej poprawności i lewicowej inżynierii społecznej.

Źródło tekstu przemówienia Zielonych: http://partiazieloni.pl/wolnosc-rownosc-solidarnosc-zieloni-na-marszu-kod/
 
5
5 (6)

1 Comments

Obrazek użytkownika mieszczuch7

mieszczuch7
Są wieżowce i autostrady, ale wcale nie takie znakomite, bo wiele takich "Złotych tarasów" to obiekty przyjmowane z obiekcjami nadzoru budowlanego, niektóre inwestycje są zadziwiająco nietrwałe. Ważniejsze jednak, kto na tych inwestycjach z naszych podatków teraz zarabia? Np. na tych autostadach?
Nie trzeba wyjeżdżać z Warszawy, aby zobaczyć prowincjonalny smutek. Wczoraj, weekend, ok. ósmej wieczorem, przechodziłem Grójecką, centrum Ochoty, Narutowicza, Filtrową, Nowowiejską. Ulice ciemne, okna w sklepowych witrynach i domach ciemne. Dawne kino "Ochota" stało się jakąś przygnębiającą ruderą, straszy. Tramwaje pojawiają się z rzadka, ale po co, jeśli nie ma ludzi, poza jedną starszą panią marznącą na przystanku. Po drodze minąłem trzech ciemnych typów: jeden się zapytał o parę złotych, drugi patrzył jakby mnie chciał obrobić. trzeci zataczał się niebezpiecznie. Poza tym nic, pusto, ciemno, przygnębiająco. 

mieszczuch7

Więcej notek tego samego Autora:

=>>