
Dzis splacilem miesieczne raty na kartach kredytowych. Zapomnialem zrobic to na poczatku miesiaca i troche sie zmartwilem, troche ucieszylem, gdy bank do mnie zadzwonil i grzecznie przypomnial. Smutek, bo dluzsza zwloka kosztuje wiecej w oplatach administracyjnych i procencie, radosc, bo podpowiedzieli co robic, gdyby nie to - koszta by byly jeszcze wyzsze.
Ten moj dlug oczywiscie z czasem jest nizszy, wiec gdyby ktos przeczytal ten tekst za miesiac, to mialby nieaktualne dane i mylne wrazenie.
Nie napisze tez, ile Polska ma dlugu publicznego, bo on rosnie z sekundy na sekunde i dezaktualizuje sie w trakcie wklepywania numerkow z klawiatury. Przyznam sie tez bez bicia, ze nawet nie wiem jak sie takie liczby nazywaja, bo mieszaja mi sie biliony z trylionami a miliardami to w ogole nie wiem jak sie poslugiwac, taka przypadlosc bilingualnego dyslektyka (co po polsku ledwie duka). Jednak aby mnie nikt nie posadzil o lenistwo, policzylem i podam wam, ze ma ten dlug dwanascie zer i jedynke z przodu. A ogladany na zywo, wyglada prawie tak, jak zegar atomowy z dokladnoscia do jednej miliardowej sekundy. Zmieniaja sie cyferki na wyswietlaczu tak nieublaganie, jak nieublaganie mija czas.
I nic a nic nie maleja.
Porownanie powyzsze zmusilo mnie do myslenia. Dlaczego wzglednie normalny czlowiek - jak ja - dazy do redukcji dlugu, a tak piekne i potezne panstwo - jak Polska - swiadomie (!) go powieksza?
Pora na dykteryjke, ku pokrzepieniu serc. Pamietam sluchowisko nadane kiedys w Powtorce z rozrywki. Bohaterem byl omnipotent. Silacz i olbrzym, gniewny i w ogole szwarc-charakter. W szranki z nim stawali konkurenci, i jak lany zboza padali, bo taki byl mocny. Az pojawilo sie chuchro. Stanelo przed nim i mowi "Poddaj sie". Nasz bohater obsmial go, po czym sie zamachnal. Lecz w miejsce oczekiwanej obrony napotkal pustke. Troche nim zarzucilo, z lewa w prawo a piesc wybila spora dziure w scianie, a to byl dopiero poczatek. Calej walki, jednostronnej, przytaczal nie bede. Final jednak byl taki, ze sam sie obil piesciami, ktore celu nie znajdowaly... i polegl sromotnie.
Tak, moj tok myslenia nie jest zbyt skomplikowany - a poniewaz jestesmy w takim (historycznie rzecz biorac) momencie, gdy wypada sobie przeanalizowac sytuacje geopolityczna - co dalej nastapi jest latwe do przewidzenia. Zanim co, to jednak wypada tu przypomniec, ze od ukladania planow obronnosci kraju jest Ministerstwo Obrony Narodowej, dlatego tez szukanie na chybcika sposobow obrony i sugerowania im jakichlowiek ruchow czy posuniec jest bezcelowe, poniewaz nie nalezy do naszych kompetencji.
Odetchniemy jednak wszyscy z ulga, gdy przypomnimy sobie, ze jestesmy w dobrych rekach - profesjonalistow.
Zamiast wiec podpowiadac im - po czasie, gdyz wrog wkrotce bedzie u bram - co i jak robic, jak 'ad hoc' rozwiazywac problemy i dokad w razie czego uciekac, przeanalizujmy strategie obronna Polski jaka przygotowano w bunkrach MON. Zalozmy, ze w nieskonczonej swej madrosci, rzad ze wszystkimi swoimi ministerstwami od dawna juz wiedzial, ze gruzinskie przepowiednie Lecha Kaczynskiego spelnic sie musza, w sposob jak najbardziej dla nas dotkliwy. Modelowali wiec specjalisci kazda mozliwa sytuacje, obrone taka, siaka i owaka. A im bardziej modelowali i im bardziej sie wirtualnie zbroili oraz sprzemierzali z sojusznikami wszelkimi, tym bardziej podobni byli to osilkow bioracych sie za bary z omnipotentnym mocarzem z radiowej opowiesci. Bo nie ma dzis tak poteznej i zdeterminowanej armii jak rosyjska. I - a to wazniejsze - nie ma dzis polityka zdolnego stanac do walki z rosyjskim liderem. Zatem strategia zbrojenia sie i przymierzy upadla. Lecz nasi genialni przywodcy tez nie od macochy, glowy mocne i pelne pomyslow maja...
A kto wie? Moze nawet sluchali tej samej Powtorki z rozrywki?
Faktem jest, ze zdecydowali sie, gremialnie, zgodnie jak jeden maz i jedna zona, doprowadzic kraj do takiego samego stanu jak ten ostani oponent silacza, ow mizerota i chuchro - czyli nawet nie do skraju, a do spektakularnego, totalnego bankructwa. Wszystkiego.
Przemysl? Won!
Rolnictwo? Won!
Armia? Won!
Banki? Won!
Ludzie? Won!
A wowczas to na wroga mozna z otwartymi ramionami oczekiwac, przez granice do niego pustymi rekami machac, juz nawet nie jak piekna a niezamozna panna, lecz boso i w porwanych gaciach, jak chlop z mazur, najszczerszym, choc bezzebnym usmiechem spod zabloconej czapki pilotki, zza bimbrowej mgly... zapraszac do anszlusu. Ruski zolnierz teraz wyglada lepiej niz Rambo, ma mundurki spod igly, glupi by byl jakby sie chcial ubrudzic, a potem jeszcze dlugi splacac.
Taki sobie zalozyli plan.
Nie bylo latwo tego dokonac, bo homo postsovieticus pelen byl blednych nawykow, jakis etos pracy, 200% normy, wspolne dobro, ukochany kraj, umilowany kraj, dziecielina, wycinanki. Acha i jeszcze swierzab. Tylko prosze sie nie pytac co to jest, ten swierzab. Minelo jednak czasu malo wiele, a nowy typ czlowieka (homo lemmus) zostal wyksztalcony, a element zbedny - wyemigrowany na zmywak. Ci co zostali, skladaja sie glownie z karku i karkowki (grillowanej) oraz piwa. Lud niepracujacy miast i wsi oglada taniec z gwiazdami i lekko czkajac z radosci przewraca sie na drugi bok. Zdemolowana infrastruktura sobie w polu gnije, a dlug publiczny gna w nieskonczonosc jak strus Pedziwiatr.
Pozornie sprawa wyglada zle, lecz w istocie to czystej wody geniusz strategiczny. Albowiem tylko w ten sposob mozna bylo zagwarantowac Polsce suwerennosc, niepodleglosc, samostanowienie i granice z roku 1945 (czy '51 a moze '58, kto by tam pamietal).
Naszym wunderwaffe na dzis (i nastepne 1000 lat) jest bowiem skrajne dziadostwo. Najlepiej wykazane w dlugu publicznym. No, naprawde, kto by nas mial anektowac, gdy tarzamy sie w nedzy i nie mamy szans na jakiekolwiek jej ukrocenie? Ba! Na splate odsetkow od dlugu szans zadnych nie ma! Co wiecej, kazdy kto ma dostep do jakiejkolwiek informacji na ten temat, wie dokladnie na czym stoimy i jak poglebiamy dziure w ktorej jestesmy... Wiec i wrog o tym wie.
Wystarczy by byla Polska jak skunks, odrzucajaca i pogardzana, a bedzie niezwyciezona... bo kto by chcial taka piekna katastrofe anektowac?
Startegia ta bylalby oczywiscie skuteczna i bardzo bliska zrealizowania, gdyby nie pewna niemila swiadomosc. Ze ruski naprawde nie dba o nasz potencjal gospodarczy, intelektualny ani fizyczny. On nas po prostu nienawidzi i - jak powiedzial bokser przegrywajacy kolejne rundy - "rozszyfrowalem przeciwnika, on chce mnie [...] zabic". A tego sie ni smrodem ni bieda nie da odsunac na swiety Nigdy.
Na zakonczenie cos starego, coraz bardziej aktualnego.
http://youtu.be/lNlVL3WjMlk
Ten moj dlug oczywiscie z czasem jest nizszy, wiec gdyby ktos przeczytal ten tekst za miesiac, to mialby nieaktualne dane i mylne wrazenie.
Nie napisze tez, ile Polska ma dlugu publicznego, bo on rosnie z sekundy na sekunde i dezaktualizuje sie w trakcie wklepywania numerkow z klawiatury. Przyznam sie tez bez bicia, ze nawet nie wiem jak sie takie liczby nazywaja, bo mieszaja mi sie biliony z trylionami a miliardami to w ogole nie wiem jak sie poslugiwac, taka przypadlosc bilingualnego dyslektyka (co po polsku ledwie duka). Jednak aby mnie nikt nie posadzil o lenistwo, policzylem i podam wam, ze ma ten dlug dwanascie zer i jedynke z przodu. A ogladany na zywo, wyglada prawie tak, jak zegar atomowy z dokladnoscia do jednej miliardowej sekundy. Zmieniaja sie cyferki na wyswietlaczu tak nieublaganie, jak nieublaganie mija czas.
I nic a nic nie maleja.
Porownanie powyzsze zmusilo mnie do myslenia. Dlaczego wzglednie normalny czlowiek - jak ja - dazy do redukcji dlugu, a tak piekne i potezne panstwo - jak Polska - swiadomie (!) go powieksza?
Pora na dykteryjke, ku pokrzepieniu serc. Pamietam sluchowisko nadane kiedys w Powtorce z rozrywki. Bohaterem byl omnipotent. Silacz i olbrzym, gniewny i w ogole szwarc-charakter. W szranki z nim stawali konkurenci, i jak lany zboza padali, bo taki byl mocny. Az pojawilo sie chuchro. Stanelo przed nim i mowi "Poddaj sie". Nasz bohater obsmial go, po czym sie zamachnal. Lecz w miejsce oczekiwanej obrony napotkal pustke. Troche nim zarzucilo, z lewa w prawo a piesc wybila spora dziure w scianie, a to byl dopiero poczatek. Calej walki, jednostronnej, przytaczal nie bede. Final jednak byl taki, ze sam sie obil piesciami, ktore celu nie znajdowaly... i polegl sromotnie.
Tak, moj tok myslenia nie jest zbyt skomplikowany - a poniewaz jestesmy w takim (historycznie rzecz biorac) momencie, gdy wypada sobie przeanalizowac sytuacje geopolityczna - co dalej nastapi jest latwe do przewidzenia. Zanim co, to jednak wypada tu przypomniec, ze od ukladania planow obronnosci kraju jest Ministerstwo Obrony Narodowej, dlatego tez szukanie na chybcika sposobow obrony i sugerowania im jakichlowiek ruchow czy posuniec jest bezcelowe, poniewaz nie nalezy do naszych kompetencji.
Odetchniemy jednak wszyscy z ulga, gdy przypomnimy sobie, ze jestesmy w dobrych rekach - profesjonalistow.
Zamiast wiec podpowiadac im - po czasie, gdyz wrog wkrotce bedzie u bram - co i jak robic, jak 'ad hoc' rozwiazywac problemy i dokad w razie czego uciekac, przeanalizujmy strategie obronna Polski jaka przygotowano w bunkrach MON. Zalozmy, ze w nieskonczonej swej madrosci, rzad ze wszystkimi swoimi ministerstwami od dawna juz wiedzial, ze gruzinskie przepowiednie Lecha Kaczynskiego spelnic sie musza, w sposob jak najbardziej dla nas dotkliwy. Modelowali wiec specjalisci kazda mozliwa sytuacje, obrone taka, siaka i owaka. A im bardziej modelowali i im bardziej sie wirtualnie zbroili oraz sprzemierzali z sojusznikami wszelkimi, tym bardziej podobni byli to osilkow bioracych sie za bary z omnipotentnym mocarzem z radiowej opowiesci. Bo nie ma dzis tak poteznej i zdeterminowanej armii jak rosyjska. I - a to wazniejsze - nie ma dzis polityka zdolnego stanac do walki z rosyjskim liderem. Zatem strategia zbrojenia sie i przymierzy upadla. Lecz nasi genialni przywodcy tez nie od macochy, glowy mocne i pelne pomyslow maja...
A kto wie? Moze nawet sluchali tej samej Powtorki z rozrywki?
Faktem jest, ze zdecydowali sie, gremialnie, zgodnie jak jeden maz i jedna zona, doprowadzic kraj do takiego samego stanu jak ten ostani oponent silacza, ow mizerota i chuchro - czyli nawet nie do skraju, a do spektakularnego, totalnego bankructwa. Wszystkiego.
Przemysl? Won!
Rolnictwo? Won!
Armia? Won!
Banki? Won!
Ludzie? Won!
A wowczas to na wroga mozna z otwartymi ramionami oczekiwac, przez granice do niego pustymi rekami machac, juz nawet nie jak piekna a niezamozna panna, lecz boso i w porwanych gaciach, jak chlop z mazur, najszczerszym, choc bezzebnym usmiechem spod zabloconej czapki pilotki, zza bimbrowej mgly... zapraszac do anszlusu. Ruski zolnierz teraz wyglada lepiej niz Rambo, ma mundurki spod igly, glupi by byl jakby sie chcial ubrudzic, a potem jeszcze dlugi splacac.
Taki sobie zalozyli plan.
Nie bylo latwo tego dokonac, bo homo postsovieticus pelen byl blednych nawykow, jakis etos pracy, 200% normy, wspolne dobro, ukochany kraj, umilowany kraj, dziecielina, wycinanki. Acha i jeszcze swierzab. Tylko prosze sie nie pytac co to jest, ten swierzab. Minelo jednak czasu malo wiele, a nowy typ czlowieka (homo lemmus) zostal wyksztalcony, a element zbedny - wyemigrowany na zmywak. Ci co zostali, skladaja sie glownie z karku i karkowki (grillowanej) oraz piwa. Lud niepracujacy miast i wsi oglada taniec z gwiazdami i lekko czkajac z radosci przewraca sie na drugi bok. Zdemolowana infrastruktura sobie w polu gnije, a dlug publiczny gna w nieskonczonosc jak strus Pedziwiatr.
Pozornie sprawa wyglada zle, lecz w istocie to czystej wody geniusz strategiczny. Albowiem tylko w ten sposob mozna bylo zagwarantowac Polsce suwerennosc, niepodleglosc, samostanowienie i granice z roku 1945 (czy '51 a moze '58, kto by tam pamietal).
Naszym wunderwaffe na dzis (i nastepne 1000 lat) jest bowiem skrajne dziadostwo. Najlepiej wykazane w dlugu publicznym. No, naprawde, kto by nas mial anektowac, gdy tarzamy sie w nedzy i nie mamy szans na jakiekolwiek jej ukrocenie? Ba! Na splate odsetkow od dlugu szans zadnych nie ma! Co wiecej, kazdy kto ma dostep do jakiejkolwiek informacji na ten temat, wie dokladnie na czym stoimy i jak poglebiamy dziure w ktorej jestesmy... Wiec i wrog o tym wie.
Wystarczy by byla Polska jak skunks, odrzucajaca i pogardzana, a bedzie niezwyciezona... bo kto by chcial taka piekna katastrofe anektowac?
Startegia ta bylalby oczywiscie skuteczna i bardzo bliska zrealizowania, gdyby nie pewna niemila swiadomosc. Ze ruski naprawde nie dba o nasz potencjal gospodarczy, intelektualny ani fizyczny. On nas po prostu nienawidzi i - jak powiedzial bokser przegrywajacy kolejne rundy - "rozszyfrowalem przeciwnika, on chce mnie [...] zabic". A tego sie ni smrodem ni bieda nie da odsunac na swiety Nigdy.
Na zakonczenie cos starego, coraz bardziej aktualnego.
http://youtu.be/lNlVL3WjMlk
(6)
4 Comments
Ja tak troszkę
12 March, 2014 - 11:47
Właśnie świerzopu, a nie świerzabu, bo co to ten świerzab to nie wiem (ze świerzbem mi się jakoś kojarzy). Zresztą co to jest świerzop to też nie wiem, bo tego nie wie nikt. Od lat zastanawiało się nad tym wielu wybitnych językoznawców i ostatecznie tego problemu nie rozstrzygnięto, choć ja przychylałabym się do wersji, że to jednak rzepak, ale pewności wszak nie mam.
Wcześniej miałam też problem dzięcieliny, bo jako dziecko sądziłam, że jest to gatunek o nazwie dzięcielina-pała. Dopiero potem okazało się, że dzięcielina (co robi?) pała rumieńcem.
Świerzop jednak niestety nadal pozostaje równie wielką niewiadomą, jak w roku 1934, gdy K.I. Gałczyński pisał ten wiersz:
Ofiara świerzopa
Jest w I Księdze "Pana Tadeusza"
taki ustęp, panie doktorze:
"Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała..."
I właśnie przez ten świerzop neurastenia cała...
O Boże, Boże...
Bo gdy spytałem Kridla, co to takiego świerzop,
Kridl odpowiedział: - Hm, może to jaki przyrząd?
Potem pytałem Pigonia,
a Pigoń podniósł ramiona.
Potem ryłem w cyklopediach,
w katalogach i słownikach,
i w staropolskich trajediach,
i w herbarzach i w zielnikach...
Idzie jesień i zima.
Ale świerzopa ni ma.
Już szepczą naokół panie:
- Cóż się zrobiło z chłopa!
Dziękuje, panie Adamie!!!
Jestem ofiara świerzopa.
Rzop! Rzop!
12 March, 2014 - 12:16
swierzop!
I wszystko jasne.
Teraz przez swierzop
pewnie nie zasnę.
n0str0m0
12 March, 2014 - 19:09
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
nakrasc jak najwiecej?
13 March, 2014 - 03:18
No, to wlasnie jest to co mamy.
Rola Incitatusa bylo zdeptanie Senatu rzymskiego. Rola biedroniow, grodzkich, palikotow i innych kanalii nie jest zlodziejstwo i ucieczka. Ich celem jest dezintergacja wszystkiego co polskie, wszystkiego co swiete, wszystkiego co sercu drogie.
A jak pisalem wyzej, przy okazji demnontazu wszelkich struktur panstwowych, poczynajac od poslow, konczac na prezydencie (tym od zyrandola, bo do niczego innego go nie trza), rozmontowuja gospodarke i infrastrukture, zostawiajac po sobie ruiny i perz.
To nie jest chciwosc, to nawet nie dyspozycyjnosc, to czysta nienawisc do Polski i celowy sabotaz. Kiedys nazywalo sie to zdrada stanu i karalo smiercia.