
Jeśli komuś umknął fragment relacji z protestu rolników blokujących drogi, chętnie go odtworzę, bo wątpię, żeby w powtórkach państwowej telewizji pojawił się ponownie.
Wśród zmarźniętych rolników krzątał się „reporter” i komu się dało podstawiał mikrofon: no i po co ten protest skoro gołym okiem widać, że traktory macie całkiem wypasione? - błysnął pytaniem z tezą, podpowiedzianą zapewne przez szefów rodzimej stacji. - A jakie mają być? - odpowiedział jeden z traktorzystów. - Kiedyś mieliśmy ursusy, ale Ursusa już nie ma, a za te wypasione nie starcza nam na spłatę kredytów …
Nie będę wysnuwał wniosków, bo narzucają się same. Nie mogę się jednak powstrzymać by nie rzucić uwagi, że ten krótki epizod jak w soczewce skupia kondycję oraczy i siewców trawy na Zielonej Wyspie, plantatorów szczawiu i ulęgałek, frankowiczów dumnie strzegących wypasionych klitek i wielu, wielu innych, którzy jeszcze na drogi nie wylegli, ale – nomen omen – są na najlepszej drodze …
Z jednym wszakże wyjątkiem. Oto minister sportu nigdzie nie wylega, bo jeśli nawet kogoś w oczy kole jego wypasiona bryka, on się nie będzie tłumaczył – on nie musi. A jakby nawet komuś przyszło do głowy zadawać głupie pytania – spokojnie, przyjdzie wal... znaczy, mecenas Giertych i wszystko wyrówna …
„Zgoda buduje, panie i panowie!” - usłyszałem dzisiaj. To prawda, ale zgoda na co? Na kraj wypasiony sieczką, na władzę, która nie musi się wstydzić, że przecież się wyżywi? Nawet Urban musiał się kiedyś tłumaczyć, oni już dzisiaj – nie.
„Nie podpalajcie Polski!” - grożą palcem. Coś w tym jest! A może warto by zapytać, skąd ta susza w sercach, umysłach i kieszeniach? Kto sprawił, że teraz musi ogłaszać najwyższy stopień zagrożenia?
Ostrożnie z ogniem? Dobre sobie!
Trzeba mieć tupet …
Oni mają.
Ale nie będą spać spokojnie.
Wystarczy przecież byle iskra ...
foto: PAP/Przemysław Piątkowski @kot