Za zasługi dla sowieckiego wywiadu Ritter piastował wiele znaczących stanowisk w PRL.
Dostęp do archiwum przedwojennego Ministerstwa Sprawiedliwości pozwolił Ritterowi na tworzenie fikcyjnych życiorysów osób zagrożonych aresztowaniem i zmuszonych do ukrywania się, można też było przygotowywać legendy (tzn. spreparowane życiorysy) dla członków komunistycznych grup wywiadowczych.
Ritter wyrobił żonie dokumenty na nazwisko Eugenia Jastrzębska. Po pewnym czasie sam zaczął posługiwać się fałszywym nazwiskiem żony, a po wojnie przyjęła się dwuczłonowa pisownia jego nazwiska „Ritter-Jastrzębski”, choć sam nigdy nie używał jednocześnie obydwu nazwisk w oficjalnych dokumentach.
Po przyjęciu niemieckiego obywatelstwa Ritter otrzymał przydział na komfortowe mieszkanie w dzielnicy niemieckiej w budynku przy ul. Rozbrat 34/36 na Powiślu w Warszawie. Wstąpił także do SA i odtąd często chodził w charakterystycznym mundurze tej formacji.
W 1942 roku założył za pieniądze wywiadu sowieckiego niewielką firmę budowlano-przewozową, którą wykorzystywał do kamuflowania swojej działalności wywiadowczej.
Należy wspomnieć, iż w ramach działalności na rzecz sowieckiego wywiadu nawiązał współpracę z innym sowieckim agentem Bogusławem Hrynkiewiczem. „Na początku 1942 roku spotkałem przypadkowo na ulicy – napisał w swoich wspomnieniach - kolegę z lat gimnazjalnych, Bogusława Hrynkiewicza. [...] W okresie międzywojennym był członkiem i okręgowcem KPP. Miałem do niego absolutne zaufanie. [...] Uradował się niezmiernie i gotów był do natychmiastowego działania. Musiałem go jednak trochę ostudzić, a następnie wyjawiłem, że pragnę go widzieć w odpowiedzialnej pracy wywiadowczej”.
Oczywiście nie było to „przypadkowe” spotkanie, ale realizacja polecenia moskiewskiej centrali. Na rozkaz NKWD nakazał Hrynkiewiczowi penetrację organizacji „Miecz i Pług”.
Po wstąpieniu do SA jako rodowity Niemiec w 1942 roku Ritter uzyskał status towarzyski i możliwości nawiązywania znajomości z Niemcami, jakich nie miał żaden Polak. Nie ulega wątpliwości, że jednym z pierwszych zadań, jakie otrzymał od centrali w Moskwie, było rozpracowanie środowiska byłych rosyjskich oficerów, których wielu osiedliło się na początku lat 20. w Warszawie.
Poznał m.in. byłego pułkownika armii generała Wrangla Mikołaja Tumanowa, który wprowadził go do organizacji skupiających rosyjskich emigrantów. Niektórzy z nich byli werbowani przez Abwehrę i wysyłani na tyły Armii Czerwonej z zadaniem prowadzenia działalności szpiegowskiej i organizowania grup dywersyjnych. Inni byli wykładowcami na kursach dla ochotników spośród jeńców sowieckich, którzy mieli być przerzuceni za linię frontu, by prowadzić akcje wywiadowczo-dywersyjne. Jeden z ośrodków szkoleniowych tego rodzaju, jak dowiedział się Ritter, Abwehra ulokowała w Legionowie.
Szczególnie cenne okazały się znajomości, jakie nawiązał z funkcjonariuszami gestapo, z którymi spotykał się na niwie towarzyskiej. Wkrótce został konfidentem Gestapo donosząc o różnych sprawach, o których się dowiadywał przy okazji bywania w różnych miejscach.
Gdy Niemcy nakryli w lipcu 1944 roku radiostację siatki wywiadowczej NKWD, aresztując, oprócz radiotelegrafisty i szefa grupy Franciszka Karawackiego, kilka innych osób, w tym łączniczkę między Karawackim i Gomułką – Krystynę Skoniecką, ci powołali się na współpracę z Ritterem i Hrynkiewiczem. Gdy obaj agenci potwierdzili fakt współpracy i aresztowane osoby (poza radiotelegrafistą) zostały zwolnione.
Przed wybuchem powstania warszawskiego Ritter – jako Artur Jastrzębski – wywiózł rodzinę do Świdra na prawym brzegu Wisły. Tam doczekał końca okupacji niemieckiej. Po wkroczeniu Sowietów aresztowany na skutek donosu sąsiada. Po przewiezieniu do sztabu 2 Armii Pancernej ujawnił się przed płk. Szewczenką z oddziału wywiadowczego sztabu armii, podając swój pseudonim i hasło. Następnie przewieziono go do Otwocka, gdzie wkrótce pojawił się Czesław Skoniecki.
Z aresztu obu agentów odebrał osobiście pułkownik Tichon Szklarenko, odpowiedzialny za sprawy polskie w centrali NKWD. Przewieziono ich do Lublina, a stamtąd do Moskwy. Tam sporządzili szczegółowy raport ze swojej działalności w okupowanej Warszawie. Po weryfikacja jego dokonań wywiadowczych w połowie 1945 roku zezwolono mu na powrót do Polski
Został najpierw kierownikiem Wydziału II w Departamencie I (kontrwywiad) Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a w lipca 1946 roku wicedyrektorem Departamentu I MBP, którego szefem był niesławnej pamięci Roman Romkowski.
W lutym 1947 roku mianowano go szefem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Gdańsku, gdzie zajmował się represjonowaniem członków PSL. W kwietniu 1948 roku, po awansie na podpułkownika, wrócił do Warszawy na stanowisko dyrektora Departamentu I MBP.
Pod koniec czerwca tego samego roku został karnie usunięty za – jaki pisze Witold Bagieński – „romans z kobietą należącą do rozpracowywanego przez MBP środowiska oraz poinstruowanie jej znajomych, jak uniknąć inwigilacji”. Złożył szczerą, partyjną samokrytykę na piśmie, którą przesłał Jakubowi Bermanowi, i partia wybaczyła mu chwilę słabości. We wrześniu 1948 roku otrzymał nominację na szefa WUBP w Lublinie, gdzie przystąpił do bezpardonowego zwalczaniem podziemia niepodległościowego. Jego największym sukcesem było rozpracowanie i likwidacja oddziału por. Zdzisława Brońskiego, ps. Uskok.
Wykorzystując jego działalność jako niemieckiego agenta w okupowanej Warszawie, partyjni konkurenci doprowadzili w 1950 roku do zwolnienia go z MBP. Do 1956 roku piastował wiele podrzędnych stanowisk – od inspektora w Centralnym Zarządzie Państwowych Gospodarstw Rolnych, potem w Ministerstwie PGR, po stanowisko sekretarza generalnego w Polskim Radio i dyrektora Centralnego Zarządu Kin.
W 1956 roku został mianowany zastępcą szefa Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP. W 1959 roku ukończył Akademię Sztabu Generalnego (pomimo braku matury) i otrzymał nominację na zastępcę ds. politycznych dowódcy Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Jednocześnie otrzymał awans na generała brygady.
W 1964 roku został mianowany attaché wojskowym przy Ambasadzie PRL w Rzymie i w ciągu czterech lat zorganizował siatkę wywiadu polskiego w Watykanie. Po powrocie do kraju w 1968 roku otrzymał nominację na zastępcę Głównego Inspektora Obrony Terytorialnej – szefa Inspektoratu Powszechnej Samoobrony. Z tego stanowiska odwołano go w 1972 roku po ucieczce syna do Danii.
Zmarł 7 maja 1972 roku. Został pochowany na cmentarzu wojskowym na Powązkach.
Wybrana literatura:
A. Zasieczny – Sowieckie krety. Jak agenci Stalina przejęli władzę nad Polską 1939-1945
P. Gontarczyk - Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941– 1944
P. Lipiński - Towarzysze Niejasnego
Tajne oblicze GL-AL i PPR. Dokumenty, t. 1–3, wybór i oprac. M.J. Chodakiewicz, P. Gontarczyk, L. Żebrowski
P. Kołakowski - Pretorianie Stalina. Sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945
Dostęp do archiwum przedwojennego Ministerstwa Sprawiedliwości pozwolił Ritterowi na tworzenie fikcyjnych życiorysów osób zagrożonych aresztowaniem i zmuszonych do ukrywania się, można też było przygotowywać legendy (tzn. spreparowane życiorysy) dla członków komunistycznych grup wywiadowczych.
Ritter wyrobił żonie dokumenty na nazwisko Eugenia Jastrzębska. Po pewnym czasie sam zaczął posługiwać się fałszywym nazwiskiem żony, a po wojnie przyjęła się dwuczłonowa pisownia jego nazwiska „Ritter-Jastrzębski”, choć sam nigdy nie używał jednocześnie obydwu nazwisk w oficjalnych dokumentach.
Po przyjęciu niemieckiego obywatelstwa Ritter otrzymał przydział na komfortowe mieszkanie w dzielnicy niemieckiej w budynku przy ul. Rozbrat 34/36 na Powiślu w Warszawie. Wstąpił także do SA i odtąd często chodził w charakterystycznym mundurze tej formacji.
W 1942 roku założył za pieniądze wywiadu sowieckiego niewielką firmę budowlano-przewozową, którą wykorzystywał do kamuflowania swojej działalności wywiadowczej.
Należy wspomnieć, iż w ramach działalności na rzecz sowieckiego wywiadu nawiązał współpracę z innym sowieckim agentem Bogusławem Hrynkiewiczem. „Na początku 1942 roku spotkałem przypadkowo na ulicy – napisał w swoich wspomnieniach - kolegę z lat gimnazjalnych, Bogusława Hrynkiewicza. [...] W okresie międzywojennym był członkiem i okręgowcem KPP. Miałem do niego absolutne zaufanie. [...] Uradował się niezmiernie i gotów był do natychmiastowego działania. Musiałem go jednak trochę ostudzić, a następnie wyjawiłem, że pragnę go widzieć w odpowiedzialnej pracy wywiadowczej”.
Oczywiście nie było to „przypadkowe” spotkanie, ale realizacja polecenia moskiewskiej centrali. Na rozkaz NKWD nakazał Hrynkiewiczowi penetrację organizacji „Miecz i Pług”.
Po wstąpieniu do SA jako rodowity Niemiec w 1942 roku Ritter uzyskał status towarzyski i możliwości nawiązywania znajomości z Niemcami, jakich nie miał żaden Polak. Nie ulega wątpliwości, że jednym z pierwszych zadań, jakie otrzymał od centrali w Moskwie, było rozpracowanie środowiska byłych rosyjskich oficerów, których wielu osiedliło się na początku lat 20. w Warszawie.
Poznał m.in. byłego pułkownika armii generała Wrangla Mikołaja Tumanowa, który wprowadził go do organizacji skupiających rosyjskich emigrantów. Niektórzy z nich byli werbowani przez Abwehrę i wysyłani na tyły Armii Czerwonej z zadaniem prowadzenia działalności szpiegowskiej i organizowania grup dywersyjnych. Inni byli wykładowcami na kursach dla ochotników spośród jeńców sowieckich, którzy mieli być przerzuceni za linię frontu, by prowadzić akcje wywiadowczo-dywersyjne. Jeden z ośrodków szkoleniowych tego rodzaju, jak dowiedział się Ritter, Abwehra ulokowała w Legionowie.
Szczególnie cenne okazały się znajomości, jakie nawiązał z funkcjonariuszami gestapo, z którymi spotykał się na niwie towarzyskiej. Wkrótce został konfidentem Gestapo donosząc o różnych sprawach, o których się dowiadywał przy okazji bywania w różnych miejscach.
Gdy Niemcy nakryli w lipcu 1944 roku radiostację siatki wywiadowczej NKWD, aresztując, oprócz radiotelegrafisty i szefa grupy Franciszka Karawackiego, kilka innych osób, w tym łączniczkę między Karawackim i Gomułką – Krystynę Skoniecką, ci powołali się na współpracę z Ritterem i Hrynkiewiczem. Gdy obaj agenci potwierdzili fakt współpracy i aresztowane osoby (poza radiotelegrafistą) zostały zwolnione.
Przed wybuchem powstania warszawskiego Ritter – jako Artur Jastrzębski – wywiózł rodzinę do Świdra na prawym brzegu Wisły. Tam doczekał końca okupacji niemieckiej. Po wkroczeniu Sowietów aresztowany na skutek donosu sąsiada. Po przewiezieniu do sztabu 2 Armii Pancernej ujawnił się przed płk. Szewczenką z oddziału wywiadowczego sztabu armii, podając swój pseudonim i hasło. Następnie przewieziono go do Otwocka, gdzie wkrótce pojawił się Czesław Skoniecki.
Z aresztu obu agentów odebrał osobiście pułkownik Tichon Szklarenko, odpowiedzialny za sprawy polskie w centrali NKWD. Przewieziono ich do Lublina, a stamtąd do Moskwy. Tam sporządzili szczegółowy raport ze swojej działalności w okupowanej Warszawie. Po weryfikacja jego dokonań wywiadowczych w połowie 1945 roku zezwolono mu na powrót do Polski
Został najpierw kierownikiem Wydziału II w Departamencie I (kontrwywiad) Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a w lipca 1946 roku wicedyrektorem Departamentu I MBP, którego szefem był niesławnej pamięci Roman Romkowski.
W lutym 1947 roku mianowano go szefem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Gdańsku, gdzie zajmował się represjonowaniem członków PSL. W kwietniu 1948 roku, po awansie na podpułkownika, wrócił do Warszawy na stanowisko dyrektora Departamentu I MBP.
Pod koniec czerwca tego samego roku został karnie usunięty za – jaki pisze Witold Bagieński – „romans z kobietą należącą do rozpracowywanego przez MBP środowiska oraz poinstruowanie jej znajomych, jak uniknąć inwigilacji”. Złożył szczerą, partyjną samokrytykę na piśmie, którą przesłał Jakubowi Bermanowi, i partia wybaczyła mu chwilę słabości. We wrześniu 1948 roku otrzymał nominację na szefa WUBP w Lublinie, gdzie przystąpił do bezpardonowego zwalczaniem podziemia niepodległościowego. Jego największym sukcesem było rozpracowanie i likwidacja oddziału por. Zdzisława Brońskiego, ps. Uskok.
Wykorzystując jego działalność jako niemieckiego agenta w okupowanej Warszawie, partyjni konkurenci doprowadzili w 1950 roku do zwolnienia go z MBP. Do 1956 roku piastował wiele podrzędnych stanowisk – od inspektora w Centralnym Zarządzie Państwowych Gospodarstw Rolnych, potem w Ministerstwie PGR, po stanowisko sekretarza generalnego w Polskim Radio i dyrektora Centralnego Zarządu Kin.
W 1956 roku został mianowany zastępcą szefa Oddziału II (wywiad) Sztabu Generalnego WP. W 1959 roku ukończył Akademię Sztabu Generalnego (pomimo braku matury) i otrzymał nominację na zastępcę ds. politycznych dowódcy Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Jednocześnie otrzymał awans na generała brygady.
W 1964 roku został mianowany attaché wojskowym przy Ambasadzie PRL w Rzymie i w ciągu czterech lat zorganizował siatkę wywiadu polskiego w Watykanie. Po powrocie do kraju w 1968 roku otrzymał nominację na zastępcę Głównego Inspektora Obrony Terytorialnej – szefa Inspektoratu Powszechnej Samoobrony. Z tego stanowiska odwołano go w 1972 roku po ucieczce syna do Danii.
Zmarł 7 maja 1972 roku. Został pochowany na cmentarzu wojskowym na Powązkach.
Wybrana literatura:
A. Zasieczny – Sowieckie krety. Jak agenci Stalina przejęli władzę nad Polską 1939-1945
P. Gontarczyk - Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941– 1944
P. Lipiński - Towarzysze Niejasnego
Tajne oblicze GL-AL i PPR. Dokumenty, t. 1–3, wybór i oprac. M.J. Chodakiewicz, P. Gontarczyk, L. Żebrowski
P. Kołakowski - Pretorianie Stalina. Sowieckie służby bezpieczeństwa i wywiadu na ziemiach polskich 1939-1945
(3)