I okaże się, czy warto było uwierzyć w polską demokrację.
Ułomną, bo ułomną, pełną cuchnących naleciałości po gnijącym wciąż w setkach, tysiącach szaf, trupie PRL, ale przecież jednak zdecydowanie różniącą się od tego, co było przed 1989 r.
Tak się przynajmniej wielu z nas wydaje. Na to, mimo wątpliwości i szyderczego uśmiechu rzeczywistości, jeszcze więcej z nas ciągle stawia.
Jak wyglądała wczorajsza debata, wszyscy wiemy. O jakimkolwiek, wyraźnym sukcesie Komorowskiego w tym starciu nie byli w stanie nic napisać nawet jego najbardziej zawzięci zwolennicy.
Eksperci kompletnie pozbawieni łaski kontaktu z realiami, specjalizujący się w przekonywaniu, że Słońce Ludzkości nadal świeci, bąkali tylko coś o lekkim wskazaniu na Bronka.
Tak wygląda dzisiejsza mapa zakladów bukmacherskich w wyborach prezydenckich.
To tylko przykład, bo prawie wszyscy bukmacherzy obstawiają zwycięstwo Dudy.
Tymczasem dzisiaj, od rana mamy wysyp sondaży, w których "okazuje się", że Komorowski wygrał wczorajszą debatę jeszcze okazalej, niż tę sprzed paru dni.
Bijąc Dudę o dziesięć, jedenaście punktów procentowych:) W dodatku są to sondaże, pojawiające się w formie drukowanej, czyli oddane do drukarni, zanim można było w jakikolwiek sposób przeprowadzić poważny, profejsonalny sondaż reakcji na wczorajszą debatę.
Warto się chwilę zastanowić, co to może być? Obłęd? Ostatnia, rozpaczliwa próba zmobilizowania elektoratu, jak wiadomo od jutra cisza wyborcza, nad którą płynie w balonie zacinająca się płyta Nadredaktora Michnika - "Nasz Prezydent, Wasz Prezes"?
Praktycznie bez szans na powodzenie.
Czy może zapowiedź zrobienia zbliżającego się głosowania "na rympał" i przekrętu, jakiego jeszcze nie widziała cała historia "Zielonej od symboliki mundurów LWP Wyspy"?
Bo jeśli to drugie, za dwa dni nie skończy się w Polsce demokracja, bo potwierdzą się jedynie podejrzenia, że tej nigdy nie było, ani nie skończy się PIS. Skończy się, i to chyba nieodwracalnie, pewien model działania opozycji. Model oparty na ograniczonej, ale jednak dobrej wierze. W dające się jakoś poskładać w pozwalającą na funkcjonowanie realnej opozycji, rzeczywistość, szczątki demokracji i praworządności.
PIS stanie się w tych warunkach tworem całkowicie archaicznym i zacznie się, wymuszane ze wszystkich stron "przekształcanie" tej parti. Moim zdaniem, co najmniej w dwa nowe ugrupowania.
Jedno, przypominające z grubsza - w swojej jałowości i odrętwieniu - dawne, peerelowskie "Koło Poselskie Znak", choć przynajmniej początkowo na zdecydowanie większą skalę. Kultywujące tradycje wiary, że w III RP "jednak można", tylko "lepiej", "inaczej", "rozsądniej", "dynamiczniej" i "nie z tymi ludźmi".
Ponieważ jednak odwoływanie się do haseł w rodzaju "można" będzie interesowało coraz mniejszą liczbę, widzących przecież, jak się naprawdę rzeczy mają, Polaków, ten twór przekształci się z czasem w polityczną kanapę, zapraszaną czasami do programowe publicystycznych, w celu okraszenia ich dziwnymi, oderwanymi od realiów ideami.
A drugie ugrupowanie, dużo mniejsze i bardziej radykalne, będzie stawiało na "bezpośrednią walkę o demokrację" w III RP, ale oczywiście pokojowymi metodami. Które to, pokojowe metody, będą i tak stopniowo ograniczane, a samo ugrupowanie sytematycznie niszczone i wykorzystywane do koncentracji i neutralizacji najbardziej aktywnych i zdecydowanych, politycznych przeciwników III RP.
Z czasem jedni pójdą do pierdla, drudzy w autentyczne "podziemie", a zostaną jedynie tak szaleni, że będzie ich można pokazywać jako "niebezpiecznych przeciwników polskiej demokracji".
A czekającym na prawdziwą Polskę pozostanie palenie kaganków wiary i nadziei po domach i w kręgu najbliższych oraz przyjaciół. Tym chętniej się przy nich grupującym, że jeszcze długo nie będzie to karalne. O ile nie zacznie się rozpychać np. w Sieci.
O tempie i ostatecznym kształcie tych zmian zadecyduje oczywiście w pierwszej kolejności postawa Jarosława Kaczyńskiego i, być może, Andrzeja Dudy, jeśli między ich propozycjami pojawią się jakieś istotne różnice. Ale nawet oni, razem, nie będą, w mojej opinii, w stanie powstrzymać tego rozpadu.
Tak czy inaczej, widać więc, że za dwa dni na pewno skończy się III RP.
W kształcie, jaki do tej pory znamy.
I przekonamy się, ile naprawdę może znaczyć nasza, pelna mobilizacja. Lub jej brak.
7 Comments
@autor
22 May, 2015 - 11:16
Za to
22 May, 2015 - 11:19
@Karlin
22 May, 2015 - 11:20
Aha, a Gazeta Wyborcza
22 May, 2015 - 11:35
Czyli to by znaczyło, że znali wyniki sondażu jeszcze przed rozpoczęciem wczorajszej debaty:)
@Karlin
22 May, 2015 - 11:44
Bronek walczy o Śląsk?
22 May, 2015 - 14:37
"Musimy powstrzymać powrót ludzi z poglądami rodem z kopalni"
Naszym obowiązkiem jest
22 May, 2015 - 21:52
Tylko w ten sposób możemy mu na dzień dobry przypomniec, że mamy swoje oczekiwania i wymagania. I nie sa to oczekiwania nadzwyczajne, lecz takie, których od 25 lat się nie realizuje.