Przeczytałem w mediach, że KOD opublikował agitki, które, jak uważam, w zamyśle autorów miały chyba zachęcić społeczeństwo do wzięcia udziału w pochodzie organizowanym przez tę „obywatelską”, „niezależną” i powstałą „oddolnie” antypisowską organizację. Organizację - moim zdaniem – ciągle walczącą z wymysłami swojej chorej wyobraźni.
Na rzecz KOD-u agituje m.in. Daniel Olbrychski - który, jak już kiedyś pisałem, pamięć o swoim profesjonaliźmie aktorskim przykrył politycznym zaangażowaniem po stronie sytych, niepohamowanych i nienawistnych. I zrobił to tak skutecznie, że z wszystkich zagranych przez niego scen, lubię już tylko tę z filmu „Pan Wołodyjowski”, kiedy to wachmistrz Soroka nabija go na pal. Teraz po prostu żal człowieka.
W swojej agitce Daniel Olbrychski ogłasza, że 11 listopada idzie. Nie mówi gdzie, ale zaprasza mnie bym poszedł z nim. Myślę, że wrodzona grzeczność domaga się ode mnie odpowiedzi... więc:
- Panie Olbrychski... za zaproszenie dziękuję, ale zdecydowanie odmawiam!
Ja nie nadużywam alkoholu, a poza tym... nigdzie nie wybieram się z ludźmi, co jeżdżą po pijaku. Nie wiem, czy to złagodzi wydźwięk mojej odpowiedzi, ale na wszelki wypadek dodam, że z alimenciarzami, też bym nie poszedł... i Panu z serca odradzam.