Zbrodnie niemieckiej medycyny (4)

 |  Written by Godziemba  |  0
Zbrodniczymi eksperymentami związanymi ze zbadaniem na więźniach skuteczności szczepionek przeciwko tyfusowi zajmował się w obozie w Buchenwaldzie Erwin Ding, lekarz i SS-Hauptsturmführer.
 
      Był on biologicznym synem młodej kobiety z  Bitterfeld, adoptowanym przez bogatego kupca z Lipska, który dał mu swoje nazwisko, chociaż jego prawdziwym ojcem był lekarz i arystokrata o nazwisku von Schuler, prowadzący rozwiązłe życie w  mieście Grimma w Saksonii. W 1932 roku Ding wstąpił do NSDAP oraz SS, jednak gdy w 1936 roku ubiegał się o przyjęcie do kadry oficerskiej Wehrmachtu, odrzucono jego kandydaturę z powodu nieprawego pochodzenia. Pragnienie, by zostać uznanym przez biologicznego ojca (znanego lekarza i arystokraty von Schulera) i powetować sobie zniewagi, jakie musiał znosić przez całe życie, spowodowało, że bardzo się przykładał do studiów medycznych, które ukończył w 1937 roku.
 
      Po uzyskaniu dyplomu wstąpił jako chirurg do SS-Totenkopfverbände, a w kolejnym roku został wysłany jako lekarz do Buchenwaldu. Po wybuchu wojny został mianowany asystentem naczelnego chirurga dywizji Totenkopf w Waffen-SS i pozostał tam do sierpnia 1940 roku. Następnie wysłano go do Instytutu Higieny, gdzie powierzono mu zadanie zorganizowania i poprowadzenia eksperymentów związanych z  tyfusem w  obozie Buchenwald. 
 
      Gdy powrócił 2 stycznia 1942 roku do Buchenwaldu, miał już uzyskaną od Himmlera zgodę, by jego nazwisko od tej pory brzmiało Erwin Ding-Schuler.
 
      Do jego zadania należało przebadani następujących szczepionek: preparatu Weigla; opracowanej przez Gildemeistera i  Eugena Nielsa Haagena według metody Koxa w Instytucie Roberta Kocha; szczepionki produkowanej przez firmę Behring-Werke, która również wykorzystywała kurze zarodki, surowicy wyprodukowanej przez Duranda i  Girouda w  Instytucie Pasteura w  Paryżu, przygotowanej z płuc zakażonych królików, produkowanej przez Cantacuzina w  Bukareszcie z  płuc psów oraz surowicy opracowanej w Państwowym Instytucie Surowicy w Kopenhadze, wytworzonej z  wątroby myszy.
 
      Ding umieścił swoje laboratorium w bloku 46, znanym od tamtej pory jako Oddział Badań nad Durem Plamistym i Wirusami Instytutu Higieny Waffen-SS. Blok został oddzielony od reszty obozu drutem kolczastym.
 
     Ding ogłosił, że szuka ochotników do badań, które, jak twierdził, nie niosły ze sobą żadnego ryzyka. Zapewnił, że ochotnicy będą zwolnieni z  pracy, właściwie odżywiani i  będą mieli osobne łóżka w czystym miejscu.
 
     Swoje eksperymenty rozpoczął 5 stycznia 1942 roku, wstrzykując pięciu więźniom podskórnie i  domięśniowo emulsję z błon witelinowych zapłodnionych jaj zakażonych bakteriami. Mimo wysiłków nie udało mu się sprawić, aby więźniowie zachorowali na tyfus. Spróbował ponownie pięć dni później, tym razem zanieczyszczając kilka głębokich nacięć wykonanych na ramionach więźniów. W  swoim dzienniku zapisał: „Wszystkie obiekty badań wykorzystane w  tym teście zachorowały na prawdziwy tyfus. Okres inkubacji wynosił od dwóch do sześciu dni. […] Jeden z  nich zmarł”.
 
     Przez nieuwagę sam również zaraził się chorobą i  na czas leczenia w  szpitalu w Berlinie został zastąpiony przez innego lekarza z obozu, Waldemara Hovena, który właśnie ukończył studia i od razu został wysłany do Buchenwaldu. Od tego czasu losy tych dwóch mężczyzn się połączyły, pomimo, że Hoven w przeciwieństwie do Dinga nie pragnął zrobić kariery w  świecie medycyny, a  jedynie osiągnąć w  SS uprzywilejowaną pozycję, która pozwoliłaby mu na luksusowe życie.
 
     W czasie rekonwalescencji Ding, przeczytawszy o  tureckim lekarzu, który oszalał i  zaraził wielu ludzi krwią chorych na tyfus, stwierdził, że dożylny zastrzyk zakażoną krwią będzie najpewniejszą, najskuteczniejszą i  najtańszą metodą przenoszenia choroby.
 
      Od tego czasu każdego miesiąca od trzech do pięciu tzw. nosicieli było zakażanych wyłącznie po to, by stale dysponowano ich świeżą, zakażoną krwią, którą – dopóki umarli, jak wszyscy z tej grupy – można było zarażać innych więźniów. Resztę „ludzkich świnek morskich” stanowiła grupa, którą wcześniej zaszczepiono, aby przetestować skuteczność preparatów, oraz druga – nieszczepiona – mająca służyć jako grupa kontrolna.
 
      Powyższa metoda przenoszenia się choroby wywołała katastrofalne skutki. Wkrótce blok 46 wypełnił się więźniami pokrytymi fioletowymi plamami, o  rozpalonych od gorączki twarzach, zniekształconych przez ból. Niektórzy z nich byli nieprzytomni lub w stanie śpiączki, od czasu do czasu wyrzucali z  siebie bezładne zdania.
 
     „W sali bloku 46 było wraz ze mną około 100 więźniów: Czesi, Polacy, Żydzi i  Niemcy. – opowiadał o swych przeżyciach Heinz Rotheigener - Wezwali nas przez głośnik. Kilka dni wcześniej innych 60 osadzonych zostało tam wysłanych w  ten sam sposób. Przez około trzy tygodnie dostawaliśmy podwójne porcje żywności, a  po tym czasie zostaliśmy zainfekowani. Tydzień później pojawiły się pewne łagodne skurcze, następnie nudności, gwałtowne bóle głowy i  utrata apetytu. Bóle były tak silne, że miało się wrażenie, jakby głowa miała zaraz pęknąć. Najmniejszy ruch sprawiał nam ból”.
 
      Jeden z  więźniów skierowanych do bloku 46 jako pielęgniarz, Victor Holbert, opowiedział, że zarażeni cierpieli straszliwie i  mieli temperaturę 40 lub 41 st. C przez trzy lub cztery tygodnie. Ponad połowa zmarła w okresie gorączki, a  ci, którzy przeżyli, byli tak wychudzeni, że wyglądali jak szkielety. „Gdy dochodzili do zdrowia, wysyłano ich do ciężkiej pracy i  tam ginęli”.
 
      Jako swojego sekretarza Ding zatrudnił Eugena Kogona, niemieckiego socjologa aresztowanego przez Gestapo w 1938  roku za sprzeciw wobec narodowego socjalizmu i deportowanego w następnym roku do Buchenwaldu. W  Norymberdze oświadczył, że wszyscy w obozie wiedzieli, że w  bloku 46 dzieje się coś strasznego, ale niewielu miało tego dokładne wyobrażenie: „Ci, którzy zostali wybrani i  przewiezieni do bloku 46, wiedzieli, że będą się tam musieli pożegnać z  życiem. Ponadto wiadomo było, że kapo Artur Dietzsch utrzymywał w bloku żelazną dyscyplinę. Były to prawdziwie absolutne rządy bata o dziewięciu rzemieniach. Dlatego też każda osoba wyznaczona do pójścia do bloku spodziewała się śmierci – śmierci bardzo powolnej i bardzo przerażającej, jak również tortur i  odebrania resztek wolności osobistej. (…) Po pewnym czasie od zakażenia pojawiały się pierwsze objawy tyfusu, (…) miały miejsce przypadki obłędu, urojeń, ludzi, którzy odmawiali jedzenia, i ogromna liczba zgonów. (…) Podczas rekonwalescencji ci, którzy przeżyli, nie wiedzieli, co się z nimi stanie. Pozostaną w dalszym ciągu w bloku 46 i  zostaną wykorzystani do innych doświadczeń? (…) To było coś, czego nie mogli wiedzieć i co czyniło warunki tych eksperymentów jeszcze cięższymi”.
 
      Ding wydał instrukcje, żeby rekonwalescentom pobierać krew w  celu opracowania surowicy. Regularnie pobierano im 250–350 centymetrów sześciennych – wielu z nich, osłabionych przez tyfus, nie było w stanie znieść utraty takiej ilości krwi i zmarło.
 
     W kwietniu 1943 roku Ding spotkał się w Hoechst z Carlem Ludwigiem Lautenschlägerem, a także doktorami Weberem i  Fussgängerem z  I.G. Farben, którzy dali mu dwa nowe leki przeciwko tyfusowi, które opracowała ich firma, zwane Akrydyna i  Rutenol, aby wypróbował je w  obozie. Ding musiał poczuć się bardzo zaszczycony. „Opętany, bez żadnych zasad moralnych, - opisywał go Kogon - bez przekonań religijnych, bez jakichkolwiek przeświadczeń metafizycznych. O ile mi wiadomo, wstąpił do SS z ambicji i chęci zrobienia szybkiej kariery. Jego wiedza medyczna była stosunkowo niewielka, ale miał swojego rodzaju podejście do rozwiązywania problemów medycznych, gdy planował odniesienie dzięki nim korzyści osobistych. Pragnął stać się znany w  świecie lekarskim, otrzymać katedrę na uniwersytecie i wykorzystywał wszelkie środki, aby poprawić swoją reputację”.
 
      Przeprowadzone przez Dinga doświadczenia z nowymi lekami nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Zrezygnowany Weber powiedział Dingowi, że oficjalnie I.G. Farben zaprzeczy, że wiedziała cokolwiek o  całej sprawie.
 
      Ding testował w obozie również inny eksperymentalny lek o nazwie Otromina, opracowany przez Georga Lockermanna w  Instytucie Roberta Kocha. Także w tym wypadku lek okazał się nieskuteczny w leczeniu tyfusu.
 
       W sumie Ding wykorzystał do swoich eksperymentów około 1  tysiąca. więźniów. Poza  „nosicielami” , którzy wszyscy zmarli (ich liczbę szacuje się na 90–120), zmarło jeszcze około 200 ofiar eksperymentów. „Pozostali doznali trwałego uszczerbku na zdrowiu na całe życie, mniej lub bardziej poważnego, jak to może potwierdzić każdy specjalista w dziedzinie tyfusu: przewlekła niewydolność serca, utrata pamięci, paraliż itd.” Zdaniem doktora Balachowsky’ego, więźnia obozu, liczba ofiar była znacznie większa, a większość tych, którzy przeżyli eksperymenty, została potem zlikwidowana w obozie.
 
      Jeśli chodzi o  wyniki, jak dobrze to określił Kogon, ich wartość naukowa była albo równa zeru, albo znikoma, ponieważ sposób zarażania był zupełnie absurdalny”. Nie wykorzystywano bowiem naturalnej drogi przenoszenia się choroby – wszy – tylko podawano dożylnie krew chorych osób, co przyczyniała się do zwiększenia wirulencji drobnoustrojów tak, że w żadnym razie nie dało się ocenić działania szczepionek.
 
         Żaden z niemieckich naukowców nie zadał sobie trudu, by spojrzeć krytycznie na wykorzystywane przez lekarzy z SS metody. Bez wahania przyjęli wyniki badań, dawali im wiarę, a także wysoko cenili artykuły Dinga na ten temat, publikowane w  prestiżowych czasopismach medycznych, jak „Zeitschrift für Hygiene und Infek‐ tionskrankheiten”, mimo że doświadczenia te nie wnosiły niczego nowego w  porównaniu z  testami na zwierzętach.

      W obliczu nieuchronnego upadku III Rzeszy, marcu 1945 roku Ding rozpoczął negocjacje z komitetem oporu obozu w Buchenwaldzie. W kwietniu 1945 roku zniszczył wszystkie swoje archiwa.
 
       25 kwietnia 1945 roku został aresztowany przez Amerykanów i osadzony w monachijskim więzieniu Freising.
 
      W czerwcu podjął nieudaną próbę samobójczą. Kolejna próba okazała się skuteczna i Ding zmarł 11 sierpnia 1945 roku.
 
      Ding był jednym z wielu niemieckich oprawców w lekarskich kitlach.
 
 
Wybrana literatura:
 
M. Moros - Lekarze Hitlera.. Zbrodnicza medycyna 
H. Pringle - Plan rasy panów. Instytut naukowy Himmlera a Holokaust
Nieludzka medycyna: dokumenty procesu norymberskiego przeciwko lekarzom
V, Spitz - Doktorzy z piekła rodem. Przerażające świadectwo nazistowskich eksperymentów na ludziach
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>