Zdanie odrębne

 |  Written by Everyman  |  5

No, nie! Ja się nie zgadzam. Nie mogę przyjąć ze spokojem komunikatu z serii „Polacy nic się nie stało!” Stało się. Tak się złożyło, że miałem dziś okazję oglądać przekaz z Brukseli od deski do deski i jestem oburzony. O ile mogę się zgodzić, że wszczęcie procedury „zinstytucjonalizowanego dialogu” nie powinno być powodem histerii, o tyle banialuki jakie wygadywał nowy rzecznik rządu, Rafał Bochenek, budzą niepokój. On był, najzwyczajniej … wczorajszy. Nie, nie sugeruję, że był „po spożyciu”, chodzi mi o to, że szczebiotał radośnie, bo uwierzył w zapewnienia Junckera z wczorajszej, godzinnej rozmowy z premier Beatą Szydło i nie zauważył, że Juncker i Timmermans rozegrali nas jak zawodowe wygi nieopierzonych trampkarzy.

Ci, którzy nie widzieli transmisji może nie wiedzą, że były przygotowane dwa komunikaty: jeden o wszczęciu wobec Polski procedury nadzoru i drugi wręcz przeciwny. Wyszedł Timmermans i zrobił swoje. Ogłosił, co dawno chciał ogłosić, a na pytanie jednego z dziennikarzy, bodajże Francuza, który dziwił się, że wygląda to na sprzeczność z głoszoną wcześniej opinią Junckera i powiedział, że decyzja została podjęta jednogłośnie. Chciałbym, wiedzieć, co Juncker na to, no i co na to komisarz Bieńkowska, która rzekomo – wg relacjonującej te wydarzenia wysłanniczki TVP – miała w przygotowanej prezentacji argumentować, że dokonujące się w Polsce zmiany są dokonywane przez demokratycznie wybraną większość i że podjęte zbyt stanowcze kroki mogą w Polsce wzniecić nastroje antyunijne. Kto kłamie? Nawet jeśli uwierzyć korespondentce z Brukseli,  to co? Ano nic.  Tak ma wyglądać „silna pozycja Polski wobec europejskich partnerów” reklamowana przez zwolenników eksportowania do Europy polskiego sporu?

Naprawdę, bardzo będę wdzięczny komuś przytomnemu, kto zechce mnie przekonać, że się oburzam niepotrzebnie. Uprzejmie jednak proszę się powstrzymać w ewentualnych komentarzach, że podjęte kroki to nowa procedura, nieużywana jeszcze, bo wypracowana dopiero w 2014r i właśnie na nas testowana. Wiem, wiem, czytałem. Zgłaszam zdanie odrębne i uważam, że to żaden dialog, lecz zwyczajne świństwo wobec Polaków od lat czekających na zmiany w kraju.

I jeszcze jedno. Wiem także, że minister Szymański zostaje w Brukseli by przekonywać europosłów przed debatą, która ma odbyć się za tydzień w PE. Nie on jeden. Słyszeliście, co w Brukseli wygaduje Tusk? Oto cytat: „Mam nadzieję, że wasze słowa i wasze działania pozwolą złagodzić zachowanie partii Kaczyńskiego”. Jak myśłicie, czyja siła perswazji przeważy, zważywszy także na siłę frakcji, w których działają PiS i PO?

Widzę tylko jedną dobrą stronę tego, co się dziś stało. Od dziś widać będzie z każdym dniem wyraźniej kto naprawdę dobrze życzy Polsce, a kto niebezpiecznie zbliża się do pozycji donosiciela i zwykłego zdrajcy.  

5
5 (8)

5 Comments

Obrazek użytkownika tł

Jak widać są wartości nieprzemijające, uniwersalne... Należy do nich internacjonalizm. Był łagrze, jest w lagrze.

Pzdr.
Obrazek użytkownika ro

ro
Piszesz, jakby to nie było od dawna wiadome.

Przyznam, że jestem zdziwiony Twoim zdziwieniem. Gdyby Platforma i jej założyciel życzyli Polsce dobrze, rządziliby Polską dobrze - to w końcu nie takie trudne, i nie byłoby potrzeby ich zmieniać.
Obrazek użytkownika Everyman

Everyman
Z całym szacunkiem, ale nie o zdziwieniu poczynaniami PO (zresztą nie tylko, kontakty Petru z Verhofstadtem też warto zauważyć) pisałem powyżej. Między zdziwieniem i obrzydzeniem jest jednak różnica ...
Obrazek użytkownika ro

ro
Do ostatniego Twojego zdania się odniosłem (Petru to dla mnie też nic nowego).
Obrazek użytkownika Max

Max
Rzecznik rządu?
Całkiem na miejscu.
Przecież jego rolą jest informowanie obywateli o oficjalnym stanowisku rządu w danej sprawie. Niekoniecznie musi się on pokrywać z tym co my uważamy, niekoniecznie musi się też pokrywać z rzeczywistością. 

A oficjalne stanowisko rządu powinno być właśnie takie: spokojnie, nic się nie stało. Niezależnie co rząd planuje na przyszłość i jak rzeczywiście postrzega sytuację. Na wielkie słowa, oburzenie, spektakularne gesty - zawsze jest czas. Ważne, by był to czas właściwy.

A sytuacja jest dość delikatna. Za rozsądne uważam przedstawienie sprawy jako marginalną i mało znaczącą (co akurat jest prawdą, niezależnie od faktu, że nam wtrącanie się Brukseli do spraw polskich podobać się nie może). Przykładanie zbytniej wagi do opinii brukselskich urzędasów wzmacnia tylko siłę kłamliwej narracji opozycji.

Szydło powiedziałą w Sejmie, że Polska nie będzoe prowadziła polityki zagranicznej na klęczkach - i styknie.

Zastanawiam się tylko, kiedy skończy się oficjalna wiara w mit, że Unia jest nam koniecznie do szczęścia potrzebna. Bo na razie tylko politycy, nazwijmy ich ładnie, peryferyjni odważają się mówić to głośno. I zwykli ludzie.

Czy polscy politycy sądzą, że wszyscy Polacy tak kochają UE - i boją się opinii publicznej narazić? Czy może to oni, politycy, są Unią oczarowani i próbują nas (w dużej mierze skutecznie i od lat) na Unię nawracać?

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>