
Zacznę dosyc niestandardowo. Ponieważ w tym pięknym miejscu jestem nowy, to witam wszystkich znanych mi blogerów i blogerki, witam tych wszystkich nieznanych (zapewne poznam), witam Administrację i moich PT Czytelników. Zatem krótko: kłaniam się pięknie.
To moja pierwsza, debiutancka publikacja w Blog-N-Roll, dlatego przyznam szczerze. że długo zastanawiałem się o czym napisać, jak napisać i czy w ogóle napisać :-).
Czy wystrzelić od razu z artyleryjskiej kolubryny, czy raczej raczej lekko, "po partyzancku" podjąć jakiś temat, czy może napisać coś z nutką weekendowego humoru?
Cóż - postanowiłem, że po prostu napiszę coś tak z "marszu", będąc w każdym zdaniu i słowie zwwyczajnie sobą. Przy okazji może uda mi się przemycić jakąś cząstkę siebie, jakąś myśl inspirującą, albo przyczynek do szerszej dyskusji, bo nasze - nie tylko moje przecież - pisanie, to okazja ku temu najlepsza. Zatem do dzieła...
Od razu muszę się przyznać do pewnej mojej słabości. Otóż namiętnie i z uporem godnym osła, odwiedzam codziennie portal "Gazeta.pl". Nie, nie - nie szukam tam rzetelnych informacji ani opiniotwórczych, obiektywnych artykułów. Takowych tam nie ma i chyba nigdy nie było. Natomiast codziennie, kiedy na swoim laptopie wyświetlam stronę "Gazety", zadaję sobie pytanie następujące: co dzisiaj wymyslili kretyni z Czerskiej, żeby zaatakować rząd, prezydenta, posłów PiS, albo takich "kemirów" jak ja. I nigdy nie spotyka mnie zawód - każdego dnia coś nowego. Ludzie, jaką to trzeba mieć pomysłowość, żeby codziennie pisząc w gruncie rzeczy to samo, podawać to w innej formie?
To zupełnie tak , jak z cocdzienną jajecznicą na śniadanie, w której jaja to tylko tło dla dodatków, które są zmieniane kazdego dnia. Oczywiście w gazetowej jajecznicy dodatki też się powtarzają, jaja wbija się niezbyt świeże, niektóre nawet i zazwyczaj cuchną okropnie, dodatki niekiedy jakby zebrane ze śmietnika, ale kucharzom z Czerskiej zupełnie to nie przeszkadza. Amatorzy tej jakże specyficznej jajecznicy, pojawiają się całkiem licznie w pisanych komentarzach: zadowoleni i nażarci, mlaskają ozorami wychlapując z siebie teksty, o jakich żadnym filozofom, myślicielom czy psychologom społecznym się nie śniło. Zresztą - o czym jestem przekonany - większość z z nich na takie dictum, rzuciłaby swoją robotę w cholerę, zmieniła zawód, alo nawet popełniła samobójstwo.
Wnioski nasuwają się same - grupa wyspecjalizowanych kretynów, pisze teksty dla innych, "zwyczajnych" kretynów,, a wszystko razem tworzy zupełnie niebywałą, zupełnie abstrakcyjną, samonapędzającą się spiralę, tworzącą spójne towarzystwo wzajemnej adoracj (TWA). Wszelkie takie TWA, mają oczywiście jakiś cel: a to wylecznie się z narkomanii, alkoholizmu lub nałogu hazardu, a to w celu tworzenia i wspierania się w dowolnej wspólnej idei, hobby, albo zainteresowań. Każdy przyzna, że własciwie nie ma nic w tym nic zdrożnego - wszak portal blogerów, to także w jakimś sensie TWA.
Ale "czerskie", gazetowe TWA, to zjawisko niebywałe i chyba jedyne tego rodzaju na świecie. Co więcej - pod względem wpływu na bieżącą politykę i stan świadomości "kretyńskiej" części społeczeństwa, „Gazeta” jest przykładem bez precedensu. Może tylko leninowska „Prawda” w okresie wczesnego bolszewizmu była tak ambitna w urabianiu "skretyniałego" człowieka, choć od tego czasu stosunkowo siermiężne wtedy metody "urabiania" bardzo się zmieniły. Produkty Czerskiej natomiast, wykorzystując wszelkie nowoczesne metody manipulacji i perswazji, to w istocie rzeczy samodzielny ośrodek władzy, który próbuje stworzyć Polaka, którego z Polską ma lączyć co najwyżej posiadanie polskiego dowodu osobistego. Taki "Polak" i owszem - ma być inteligentny i racjonalny, ale przede wszystkim przepojony poczuciem winy za holocaust, Jedwabne, Marzec ’68 i inne polskie "winy". Nie może się oburzać na ternin "polskie obozy koncentracyjne". Powinien nic nie wiedzieć o zbrodniach komunistycznego aparatu władzy, o żólnierzach wyklętych, o okrągłym stole i układach z Magdalenki, o "nocnej zmianie", o przekrętach, o aferach i o zrujnowanej, zgwałconej wielokrotnie i rozgrabionej gospodarce w czasach III RP . Ma być ten gazetowy "Polak" zakompleksionym europejczykiem drugiej kategorii, wierzącym ślepo w potęgę i dobroczynność Unii Europejskiej, zachwyconym poziomem życia jej głównych beneficjentów, ma być niedzielnym wyznawcą bliżej nie określonej religii, wyuzdanym seksualnie indywidualistą, zaanagażowanym na "fejsie", czytającym wyłącznie "poprawnie polityczną" literaturę, nie wymagającą intelektualnej analizy i oglądać filmy, które w ogóle od myślenia zwalniają.
Nade wszystko jednak ma nienawidzić tego wszystkiego, co takim "wartościom" zaprzecza. W odniesieniu do Polski, jest to PiS, może być kościół, Ruch Narodowy, prawicowe media, Kaczyński, "kemiry" i inne takie indywidua, nazywane niekiedy pisuarami, pisiakami, lub wyznawcami "pislamu". Poza Polską wrogowie wolnej - także etnicznie - Europy, to Wiktor Orban, Marine Le Pen, czy spadkobiercy Jorga Haidera.
Nie wiem jaka jest liczba już "urobionych" "Polaków". Ostatnie wybory dowodzą raczej słuszności twierdzenia, że nie jest ich tak wielu, jak mogłoby się wydawać po liczbie zażerających się jajecznicą z Czerskiej. Jednak tych skretyniałych do szpiku kości - tak naprawdę pożałowania godnych biedaków, wypranych ze zdolności analitycznego myślenia i oceny współczesnego świata i roli Polski w takim świecie - nie należy lekceważyć. Oni są jak bezwolne zombie, które można wyprowadzić na ulicę, nakręcić sloganami o demokracji, o rzekomym zagrożeniu alienacji Polski w Europie i kazać drzeć mordy pod Pałacem Prezydenckim. To na dziś. Ale jutro oni mogą zająć kluczowe z punktu widzenia funkcjonowanie państwa instytucje i ich budynki, powołać rząd tymczasowy z Petru, Schetyną i Kijowskim - a wszystko przy gromkich oklaskach i aprobacie brukselskich podnóżków "cesarzowej Europy" - milczącej w sprawach Polski Angeli Merkel.
Niemożliwe? To poczytajcie komentarze zjadaczy gazetowej jajecznicy.
Podobno na drzwiach biura byłego już posła do Parlamentu Europejskiego, Wojciecha Wierzejskiego, widniał taki napis: Zakaz wstępu pederastom i dziennikarzom „Gazety Wyborczej”.
Ja bym ten napis upowszechnił w życiu i w obszarze publicznym, nieco go modyfikując: Zakaz wstępu pederastom, dziennikarzom i czytelnikom „Gazety Wyborczej”.
Tyle, że sam bym na tym stracił :-). Z tym, że nie żałowałbym ani trochę.
To moja pierwsza, debiutancka publikacja w Blog-N-Roll, dlatego przyznam szczerze. że długo zastanawiałem się o czym napisać, jak napisać i czy w ogóle napisać :-).
Czy wystrzelić od razu z artyleryjskiej kolubryny, czy raczej raczej lekko, "po partyzancku" podjąć jakiś temat, czy może napisać coś z nutką weekendowego humoru?
Cóż - postanowiłem, że po prostu napiszę coś tak z "marszu", będąc w każdym zdaniu i słowie zwwyczajnie sobą. Przy okazji może uda mi się przemycić jakąś cząstkę siebie, jakąś myśl inspirującą, albo przyczynek do szerszej dyskusji, bo nasze - nie tylko moje przecież - pisanie, to okazja ku temu najlepsza. Zatem do dzieła...
Od razu muszę się przyznać do pewnej mojej słabości. Otóż namiętnie i z uporem godnym osła, odwiedzam codziennie portal "Gazeta.pl". Nie, nie - nie szukam tam rzetelnych informacji ani opiniotwórczych, obiektywnych artykułów. Takowych tam nie ma i chyba nigdy nie było. Natomiast codziennie, kiedy na swoim laptopie wyświetlam stronę "Gazety", zadaję sobie pytanie następujące: co dzisiaj wymyslili kretyni z Czerskiej, żeby zaatakować rząd, prezydenta, posłów PiS, albo takich "kemirów" jak ja. I nigdy nie spotyka mnie zawód - każdego dnia coś nowego. Ludzie, jaką to trzeba mieć pomysłowość, żeby codziennie pisząc w gruncie rzeczy to samo, podawać to w innej formie?
To zupełnie tak , jak z cocdzienną jajecznicą na śniadanie, w której jaja to tylko tło dla dodatków, które są zmieniane kazdego dnia. Oczywiście w gazetowej jajecznicy dodatki też się powtarzają, jaja wbija się niezbyt świeże, niektóre nawet i zazwyczaj cuchną okropnie, dodatki niekiedy jakby zebrane ze śmietnika, ale kucharzom z Czerskiej zupełnie to nie przeszkadza. Amatorzy tej jakże specyficznej jajecznicy, pojawiają się całkiem licznie w pisanych komentarzach: zadowoleni i nażarci, mlaskają ozorami wychlapując z siebie teksty, o jakich żadnym filozofom, myślicielom czy psychologom społecznym się nie śniło. Zresztą - o czym jestem przekonany - większość z z nich na takie dictum, rzuciłaby swoją robotę w cholerę, zmieniła zawód, alo nawet popełniła samobójstwo.
Wnioski nasuwają się same - grupa wyspecjalizowanych kretynów, pisze teksty dla innych, "zwyczajnych" kretynów,, a wszystko razem tworzy zupełnie niebywałą, zupełnie abstrakcyjną, samonapędzającą się spiralę, tworzącą spójne towarzystwo wzajemnej adoracj (TWA). Wszelkie takie TWA, mają oczywiście jakiś cel: a to wylecznie się z narkomanii, alkoholizmu lub nałogu hazardu, a to w celu tworzenia i wspierania się w dowolnej wspólnej idei, hobby, albo zainteresowań. Każdy przyzna, że własciwie nie ma nic w tym nic zdrożnego - wszak portal blogerów, to także w jakimś sensie TWA.
Ale "czerskie", gazetowe TWA, to zjawisko niebywałe i chyba jedyne tego rodzaju na świecie. Co więcej - pod względem wpływu na bieżącą politykę i stan świadomości "kretyńskiej" części społeczeństwa, „Gazeta” jest przykładem bez precedensu. Może tylko leninowska „Prawda” w okresie wczesnego bolszewizmu była tak ambitna w urabianiu "skretyniałego" człowieka, choć od tego czasu stosunkowo siermiężne wtedy metody "urabiania" bardzo się zmieniły. Produkty Czerskiej natomiast, wykorzystując wszelkie nowoczesne metody manipulacji i perswazji, to w istocie rzeczy samodzielny ośrodek władzy, który próbuje stworzyć Polaka, którego z Polską ma lączyć co najwyżej posiadanie polskiego dowodu osobistego. Taki "Polak" i owszem - ma być inteligentny i racjonalny, ale przede wszystkim przepojony poczuciem winy za holocaust, Jedwabne, Marzec ’68 i inne polskie "winy". Nie może się oburzać na ternin "polskie obozy koncentracyjne". Powinien nic nie wiedzieć o zbrodniach komunistycznego aparatu władzy, o żólnierzach wyklętych, o okrągłym stole i układach z Magdalenki, o "nocnej zmianie", o przekrętach, o aferach i o zrujnowanej, zgwałconej wielokrotnie i rozgrabionej gospodarce w czasach III RP . Ma być ten gazetowy "Polak" zakompleksionym europejczykiem drugiej kategorii, wierzącym ślepo w potęgę i dobroczynność Unii Europejskiej, zachwyconym poziomem życia jej głównych beneficjentów, ma być niedzielnym wyznawcą bliżej nie określonej religii, wyuzdanym seksualnie indywidualistą, zaanagażowanym na "fejsie", czytającym wyłącznie "poprawnie polityczną" literaturę, nie wymagającą intelektualnej analizy i oglądać filmy, które w ogóle od myślenia zwalniają.
Nade wszystko jednak ma nienawidzić tego wszystkiego, co takim "wartościom" zaprzecza. W odniesieniu do Polski, jest to PiS, może być kościół, Ruch Narodowy, prawicowe media, Kaczyński, "kemiry" i inne takie indywidua, nazywane niekiedy pisuarami, pisiakami, lub wyznawcami "pislamu". Poza Polską wrogowie wolnej - także etnicznie - Europy, to Wiktor Orban, Marine Le Pen, czy spadkobiercy Jorga Haidera.
Nie wiem jaka jest liczba już "urobionych" "Polaków". Ostatnie wybory dowodzą raczej słuszności twierdzenia, że nie jest ich tak wielu, jak mogłoby się wydawać po liczbie zażerających się jajecznicą z Czerskiej. Jednak tych skretyniałych do szpiku kości - tak naprawdę pożałowania godnych biedaków, wypranych ze zdolności analitycznego myślenia i oceny współczesnego świata i roli Polski w takim świecie - nie należy lekceważyć. Oni są jak bezwolne zombie, które można wyprowadzić na ulicę, nakręcić sloganami o demokracji, o rzekomym zagrożeniu alienacji Polski w Europie i kazać drzeć mordy pod Pałacem Prezydenckim. To na dziś. Ale jutro oni mogą zająć kluczowe z punktu widzenia funkcjonowanie państwa instytucje i ich budynki, powołać rząd tymczasowy z Petru, Schetyną i Kijowskim - a wszystko przy gromkich oklaskach i aprobacie brukselskich podnóżków "cesarzowej Europy" - milczącej w sprawach Polski Angeli Merkel.
Niemożliwe? To poczytajcie komentarze zjadaczy gazetowej jajecznicy.
Podobno na drzwiach biura byłego już posła do Parlamentu Europejskiego, Wojciecha Wierzejskiego, widniał taki napis: Zakaz wstępu pederastom i dziennikarzom „Gazety Wyborczej”.
Ja bym ten napis upowszechnił w życiu i w obszarze publicznym, nieco go modyfikując: Zakaz wstępu pederastom, dziennikarzom i czytelnikom „Gazety Wyborczej”.
Tyle, że sam bym na tym stracił :-). Z tym, że nie żałowałbym ani trochę.
(7)
7 Comments
Witaj
22 April, 2016 - 22:10
@kemir
23 April, 2016 - 03:43
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Witaj!
23 April, 2016 - 10:17
Jeśli chodzi o czytelników tego ... jak by to nazwać? No nie, brukowce przy organie Michnika to są porządne gazety.
W każdym razie gdy ktoś przede mną kupuje "GW", to nie mogę się powstrzymać i proszę o "Gazetę Polską Codziennie". Wtedy z reguły klient robi się nerwowy, zaczynają mu się trząść ręce i odchodzi szybkim krokiem. Warto wydać 2 złote (czasem dodatkowe
Pozdrawiam
Faktycznie dziwne
23 April, 2016 - 14:23
@kemir
23 April, 2016 - 14:09
@ Danz - dziękuję za
23 April, 2016 - 15:30
@ All
Dziękuję za ciepłe przyjęcie i bezkrytyczne potraktowanie mojej publikacji :-) . Cóż m nie obiecuję, że w odniesieniu do innych publikacji innych Autorów, będę równie pobłażliwy :-) .
Pozdrawiam,
Ja również witam serdecznie
24 April, 2016 - 11:25
*
Ad rem.
Odpiszę odrobinę psychologizująć, ok? :)
Otóż to, co nazywane jest wiadomościami, newsami, itp - klecone jest pod gust określonej grupy odbiorców.
Ludziom nie zależy na informacjach, na wiedzy o tym, co się dzieje. ładny sztafaż, ale tylko to. Ludzie chcą "wiadomości", które pozostają w zgodzie z ich poglądami - a już na pewno interpretacji (komentarze, forma podawania) dopasowanych do ich poglądu na świat.
Jeśli trafiają, nawet z wyboru, na coś "w innym sosie" - to automatycznie krytykują.
Inaczej rzecz ujmując: potrzeba utrzymania komfortu poznawczego góruje nad potrzebą dostępu do rzetelnej wiedzy o rzeczywistości.
Wspomniałeś GW - ja, przyznam się, czasami zaglądam do Newsweeka. Znać wroga dobra rzecz ... :)
Szczeniakiem będąc zaczytywałem się "Panem Samochodzikiem" Nienackiego, jak wielu z mojego pokolenia, zapewne. :)
Bodajże w "Zagadkach Fromborka" pojawia się pan iluzjonista (czarny charakter), który regularnie stwierdza: świat jest iluzją.
Racja.
Świat jest iluzją - widzimy go takim, jakim chcemy go widzieć. Czasem nawet - bardzo chcemy.
Propagandziści z ulicy Czerskiej , i inni pokrewni ideologią, wiedzą doskonale - nie prawda jest ważna, ale wizja. Konsumenci ich propagandy głodni są kolejnych artykułów utwierdzających w mniemaniu: "wszystko jest po naszemu".
Po uczciwości - tego typu podejście nie jest charakterystyczne wyłącznie dla "lewej strony". Ale "prawej", póki co, odpuszczam. :) W dobrej sprawie - póki co. Ale podobieństwa są, niestety.
pozdrawiam :)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."