
Język ludzi polityki strasznie się zrobił taki… nieładny. Nie może tak być, że ludzie z klasą, kasą i na poziomie (proszę się nie śmiać!) posługują się żulerskim językiem. Nie wiem czy ONI (no wiecie, ci co ich nie ma) czegoś dosypują do powietrza czy proporcje kalorii do promili w poselskich dietach uległy jakimś drastycznym zmianom? Nie wiem, więc poprzestaję na tym, że jak mówią słowa pieśni „bo tutaj jest jak jest po prostu i ty (HdeS-sie) dobrze o tym wiesz”. Tak, tak wiem i co z tego? Ano to, że proponuję wprowadzić troszkę ogłady do tzw.
(6)