Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Bomba wybuchła na lekcji geografii. Pani zadała do napisania wypracowanie na temat kuli ziemskiej i układu słonecznego.
- To tam też jest geografia? - sarkał Gruby Maciek.
- Wszędzie jest geografia - ripostowała z godnością pani nauczycielka. - Chcesz test z kraterów Księżyca?
Gruby Maciek nie chciał i cała klasa obiecała, że na następną lekcję przygotuje wypracowanie.
A kiedy nadeszła następna lekcja, pani od geografii rozłożyła dziennik i z dziką satysfakcję poprosiła o odczytanie zadania domowego.
- Hiobowski!
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Polacy grali mecz piłki ręcznej ze Szwecją.
Hiobowscy oczywiście kibicowali, wszyscy oprócz mamy Łukaszka.
Mama Łukaszka poszła walczyć czynnie przeciwko eksmisji lokalnego oddziału "Wiodącego Tytułu Prasowego" za niepłacenie czynszu.
Mecz zaczął się występem polskich czirliderek. Gościom ze Szwecji się to nie spodobało.
- W ogóle w Polsce nam się nie podoba - oznajmił reporterowi tv kapitan Szwedów. - Wy łamiecie demokrację. U was nie da się żyć. W związku z tym w ramach protestu pofarbowaliśmy na tęczowo włosy...
- nie widzę.
- ...łonowe.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Przez osiedle jechał wolno...
- Ja chyba śnię - wyjąkał Gruby Maciek.
- Wreszcie was aresztują - szepnęła marzycielsko pani wicedyrektor mając namyśli swojego przedmówcę oraz jego dwóch kolegów.
I jakby na potwierdzenie jej słów radiowóz zatrzymał się tuż przy furtce na szkolne boisko, dokładnie tuż obok nich. Wysiadło z niego dwoje funkcjonariuszy, policjantka i policjant.
- To nie my - szybko powiedział na wszelki wypadek okularnik z trzeciej ławki.
- To oni - powiedziała na wszelki wypadek pani wicedyrektor.
- Dzień dobry - powiedział Łukaszek.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Do mieszkania Hiobowskich ktoś zadzwonił. Otworzyła babcia Łukaszka. Za drzwiami stał kolorowo ubrany łysy facet w okularach.
- Nie, mnie religia nie interesuje - powiedziała pierwsza babcia. - Żadna religia. Do widzenia.
- Ale ja nie w sprawie religii!
- Kołder też nie kupuję.
- Zbieram suchy chleb.
- Dla konia? - zażartowała babcia Łukaszka.
- Nie. Dla mrówkojada.
Babci opadła szczęka.
- Czego? Co?
- Mrówkojad. Ssak taki. Ssie mrowiska.
- Przecież on nie je chleba, tylko mrówki!
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka wybrał się na spotkanie w osiedlowym domu kultury. Było to spotkanie z człowiekiem wyjątkowym. Z człowiekiem, który porawł się z motyką na słońce - postanowił odsłonić skalę nieprawidłowości w transporcie kolejowym.
Był to temat trudny, obszerny, zawikłany i niebezpieczny.
Pan ów napisał książkę, a niej zawarł swoje przeżycia związane z tym tematem na przestrzeni kilku lat. A doświadczeń miał wiele i były one wyjątkowo ciężkie.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Pan Sitko siedział spokojnie w domu i oglądał w telewizji...
- Co ty właściwie oglądasz? - spytała pani Sitko patrząc na Stamila-Kocha wyciskającego na ekranie jeżyny.
- Soki narciarskie - odparł ponuro pan Sitko.
- A kiedyś były skoki!
- Tak, ale to było zbyt niebezpieczne, a poza tym zimą ciągle brak śniegu. Więc przeszli na zawody w robieniu soków.
- To duża zmiana.
- E tam... Niewiele się zmieniło. Norwegowie nadal oszukują, a Niemcy mają specjalne kombinezony. Plamoodporne. A miały być zakazane!
- A jak idzie naszym?
- Fatalnie.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Mama Łukaszka poszła z resztą rodziny na Marsz Trzech Króli. ale kiedy wracali z Marszu mama nagle zaczęła się dziwnie zachowywać. Zaczęła się nerwowo wzdrygać, oglądać za siebie, zwalniać i mylić krok.
- No idź już - powiedział tata Łukaszka.
Mama Łukaszka tylko pisnęła i zniknęła w tłumie.
- Dokąd ona poszła? - zdumiała się babcia Łukaszka.
- Mama chadza na miesięcznicę targowicką - wyjaśnił Łukaszek.
- Na co??? - zjeżył się dziadek Łukaszka.
- To są te marsze Demokratycznej Obrony Kraju. Od kilku lat już tak chodzi.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
- Zimno! - mama Łukaszka po wejściu do mieszkaniu przytupywała mogami podczas zdejmowania płaszcza.
- Kto to widział chodzić po dworze w taki mróz - gderała babcia Łukaszka.
- Demokracji trzeba bronić bez względu na pogodę! - mam Łukaszka rozcierała policzki. - Czy upał czy mróz trzeba walczyć o wolność i swobody obywatelskie! Wy też moglibyście się dołączyć!
- A dzieje się coś złego? - spytał Łukaszek.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tak to już jest, że człowiek rodzi się mały, potem rośnie, a po jakimś czasie dowiaduje się, że są inni, nowi, którzy są mniejsi od niego. I że wypada, żeby on coś dla tych mienjszych zrobił.
Tak to tłumaczył tata Łukaszka swojemu synowi.
- Ja się z tym zgadzam.
- To dlaczego nie chcesz?
- Bo będę wyglądał jak idiota!!
- Nie jak idiota, tylko jak kowboj.
- Proszę cię, kto teraz przebiera się za kowboja?
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Pan od historii ze szkoły Łukaszka wyciągnął się wygodnie na tapczanie. Ach! Przerwa świąteczna! W bloku cisza i spokój. Na wyższych piętrach wyły wiertarki, na niższych ujadały psy. Ale na takie hałasy pan od historii tylko się uśmiechał wspominając poziom decybeli w swoim miejscu pracy.
Gwałtowny dzwonek do drzwi rozszalał się nieprzyjemnym echem w jego sercu.
- Kto to może być? - zapytał sam siebie i nagle pamięć podsunęła mu te wszystkie opowieści o krwawych siepaczach rządowych co to przychodzą nocą i...
5
5 (1)

Strony