Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Do drzwi mieszkania Hiobowskich ktoś nieśmiało zastukał. Otworzyła babcia Łukaszka. Na klatce stała dozorczyni, pani Sitko.
- O, to pani - rzekła z niechęcią babcia Łukaszka. - Dobrze, że panią widzę. Straszny bałagan jest na...
- Ja właśnie w tej sprawie - weszła jej w słowo dozorczyni. - Do wnuka.
- Łukasz nie będzie za panią sprzątał!
- Ależ skąd, co też pani, no jasne... Mogę wejść?
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Do mamy Łukaszka przyszła jedna z jej koleżanek.
- Acha - powiedzieli Hiobowscy i delikatnie wycofali się w tło aby nie być katowanymi "Wiodącym Tytułem Prasowym".
- To wcale nie tak! - zaprotestowała mama Łukaszka. Razem z koleżanką sączyły wino z dyskontu po trzy euro za butelką oglądając albumy o albumach o sztuce i dyskutując o blogerach opisujących innych blogerów.
Czas mijał miło, aż koleżanka poczuła, że pora rozstać się z czerwonym winem. Niestety, drzwi do jedynej łazienki w mieszkaniu Hiobowskich były zamknięte.
5
5 (6)
 |  Written by Marcin Brixen  |  5
W mieście były dwie lokalne stacje radiowe. Obie były bardzo podobne do siebie. Grały podobną muzykę, w obu pracowali wiekowi emeryci udający nastolatków i w obu był poranny program z żartem telefonicznym. Żart polegał na tym, że prowadzący dzwonili do kogoś i wkręcali go w jakiś okrutny sposób, a potem mieli polewkę z przerażonego rozmówcy.
Klasa trzecia a udała się na wycieczkę, mieli zwiedzać radio.
- Tyle osób nie wpuszczą - zmartwiła się pani pedagog.
5
5 (5)

Strony