
W ubiegłym roku, z okazji Dnia Dziecka napisałam notkę o tym jak autor "Małego Księcia" postrzega dorosłych, ich katastrofalną wręcz nieumiejętność rozpoznawania węży boa, które połknęły słonia i ich olbrzymie trudności ze zrozumieniem najprostszych, zupełnie oczywistych spraw, choćby tego, że dowodem istnienia Małego Księcia było to, "że był śliczny, że śmiał się i że chciał mieć baranka, a jeżeli chce się mieć baranka, to dowód, że się istnieje".